ZAINTERESOWANIE ROZWOJEM MOTORYCZNYM DZIECKA
Serię wpisów w tym temacie zapowiedziałam w artykule o tym, jak ważny dla inteligencji dziecka jest ruch. Pisałam wtedy, że jeśli ten artykuł wywoła większe zainteresowanie, poradnik o tym jak wspierać motoryczny rozwój dziecka pojawi się dość szybko. Jeśli nie będzie komentarzy, opracuję go w swoim czasie. Okazało się, że chociaż milczeliście, zainteresowanie było. Ten wpis wbił się na chwilę do 10 najpopularniejszych postów na moim blogu, które możecie zobaczyć na dole strony. Potem został zdominowany przez inne, ale samo to, że nowy wpis przebił kilkadziesiąt starszych chociaż na pewien czas mówi mi dużo. Niedawno dwie mamy zgłosiły zainteresowanie tematem w naszej grupie wsparcia dla rodziców inwestujących w rozwój swoich dzieci czy to metodą Domana, czy to językowo, czy jeszcze inaczej. Wena przyszła kilka dni temu – dzięki Mai. Czekałam na to, a zgłębiając ten artykuł dowiecie o co chodzi.
RUCH A GOTOWOŚĆ DO NAUKI PISANIA
Myślę, że jeśli ktoś jest po lekturze dość obszernej książki o rozwoju fizycznym autorstwa Domana, nie chciałby znaleźć tutaj jej tłumaczenia słowo w słowo, ale nieco inną perspektywę i poszerzenie wiedzy. Oczywiście na tej pozycji będę opierać artykuły dotyczące rozwoju fizycznego, bo jakbym mogła zrobić inaczej, ale postaram się przedstawić też mój prywatny punkt widzenia i moje podejście. Już niejednokrotnie pisałam, że do książek Domana trzeba wracać kilkukrotnie, bo po pierwszym czytaniu pamiętamy pewne kwestie, innych nie. Gdy czytamy po raz kolejny – odkrywamy coś nowego. Co więcej, mam podejrzenia, że każdy, co innego z tej pozycji uzna za istotne. Ja jestem dość świeżo po lekturze, ale jednocześnie ją odświeżam pisząc ten artykuł.
Zacznę od końca. Otóż Doman kończy program rozwoju ruchowego stosunkowo krótkim, ale jakże ważnym akapitem o …. umiejętności pisania. Wiem od jednej mamy, że Bożena Bejnar-Sławow, autorka programu Neuro-Re-Edukacja, która brała udział w szkoleniach w Instytucie Domana w Stanach Zjednoczonych, do którego też uczęszczały jej dzieci, zdradziła, że nauka pisania jest niejako uzupełnieniem nauki czytania. Niestety na wywiad nie wyraziła zgody. Jest gotowa przyjechać ze Stanów na płatne szkolenie, na które jedna mama próbuje na razie bezskutecznie zebrać wystarczającą ilość chętnych w naszej grupie. Może jak ta informacja zostanie odczytana przez szerszą publiczność, znajdą się chętni. Na chwilę obecną byłoby 6 rodzin, a potrzebne jest 12, aby pani Bożena się do nas pofatygowała.
To, jak ważna jest wczesna nauka pisania potwierdza też mój pierwszy (i nie ostatni, bo szykują się kolejne) wywiad na blogu. Już wiem który z wywiadów, które zapowiedziałam wczoraj na Fanpage pojawi się pierwszy, ale między innymi będę rozmawiać z mamą Dąbrówki – mamy, z którą przeprowadziłam wywiad na temat jej edukacji we wczesnym dzieciństwie m.in. metodą Domana. Jeśli czytaliście zapis naszej rozmowy wiecie, że umiała już pisać i czytać w wieku 4 lat, co jest potwierdzone również dokumentem przedszkolnym.Jestem bardzo ciekawa jak dokładnie, krok po kroku ta nauka pisania się odbywała. Domyślam się, że na pewno nie w sposób tradycyjny i że małe rączki musiały zostać do tego odpowiednio przygotowane. Intuicyjnie kupiłam zabawki wspomagające motorykę małą i dużą, ale czuję, że z wywiadu dowiem się czegoś niezwykle ważnego, czego mi intuicja nie podpowie.
Doman podkreślając wagę umiejętności pisania sugeruje, że całą książkę można na ten temat opracować. Niestety takiej pozycji autorstwa Domana nie ma, a on sam twierdzi, że całą stronę fizyczną prowadzącą do umiejętności pisania ujawnił w „Fit Baby, Smart Baby, Your Baby! From Birth to Age Six” Glenn Doman, Douglas Doman, Bruce Hagy” („Sprawne dziecko, mądre dziecko, twoje dziecko! Od urodzenia do 6 roku życia”). Postaram się przybliżyć ten akapit dotyczący pisania, bo chociaż to tylko krótki fragment w końcowej części książki wydaje mi się bardzo ważny. Doman chwali się, że wśród dzieci edukowanych w Instytucie, który założył zdarza się, że już dwulatki zaczynają pisać słowa, a trzylatki zdania. Niesamowite!
Dla porównania moja 27-miesięczna już Maja umie rysować kółeczka, czasem mówi, że narysowała 0 lub 1, która jedynkę może przypomina jak użyjemy wyobraźni, ale do pisania słów daleka droga, ale ja poza zapewnianiem coraz większej wolności po tym jak popełniłam kilka błędów rozwojowych jakoś szczególnie rozwoju fizycznego nie wspierałam, nie mówiąc już o realizacji specjalnego programu. Na filmikach w dalszej części tego artykułu zobaczycie, ile wolności w wyborze aktywności daję mojej córce.
Według Domana do umiejętności pisania jest potrzebny dobrze rozwinięty mózg. Pomijając specjalistyczne słownictwo jak np. pierwotny poziom korowy, wiąże się to z tym, że dziecko jest w stanie kontrolować koniuszek pióra, aby pisać czytelnie. Ważny jest też rozwój wzroku na tyle, żeby dziecko widziało, co pisze. Doman twierdzi, że tzw. chwyt szczypcowy niezbędny do nauki pisania można osiągnąć rozwijając motorykę poprzez odpowiednie aktywności oraz gdy dziecko jest w stanie brachiować zupełnie samodzielnie. Dodam tutaj, że brachiowanie nie jest niczym obowiązkowym w całym programie, a raczej niezwykle cennym dodatkiem. Zbieżności widzenia sprzyja pełzanie i raczkowanie małego dziecka zanim zaczęło chodzić. Doman pisze, że jeśli dziecko miało wystarczająco okazji do wykonywania tych czynności, zbieżność widzenia wykształci się niejako automatycznie. Ważne jest aby to pełzanie i raczkowanie odbywało się ruchem naprzemiennym. I to by było na tyle, jeśli chodzi o umiejętność pisania według Glenna Domana.
NIE BIERZCIE NA SIEBIE ZA DUŻO
Jako pracująca, ale jednocześnie chcąca zrobić z dzieckiem naprawdę dużo mama, miałam nieco mętlik w głowie w trakcie czytania książki dotyczącej rozwoju fizycznego. Tak jak pisałam w artykule o nowym wymiarze czytania globalnego na dzień dzisiejszy (od skończenia przez Maję 23-miesiąca) realizuję większość programów Domana, oprócz matematyki dość niesystematycznie i zrywami, bez trzymania się konkretnej dziennej ilości sesji. Jedynie matematyka jest z nami codziennie. Program czytania w języku angielskim oraz bity inteligencji są z nami przynajmniej raz na kilka dni, zdarza się też dzień w dzień, ale jak już tą część programu Domana realizujemy to robimy to dość intensywnie za jednym razem, bo w większości posiłkuję się komputerem (nie nadążam produkować bitów, a te dostępne na rynku wykupiłam, co wyprodukuję wrzucam dla was Do pobrania) a czytanie w języku polskim pojawia się, gdy mam czas przygotować słowa, a tata ochotę je pokazać. Z przykrością stwierdzam, że już mu się nie chce poświęcić tych 10 sekund dziennie. On uważa program za skończony, a ja nie wiem, czy możemy tak po prostu przestać czekając aż Maja nam książkę przeczyta. O to między innymi będę też pytać w wywiadach z bardziej doświadczonymi rodzicami tj. z rodzicami starszych już dzieci, którzy już wiedzą, jakie długofalowe efekty ma wychowanie dziecka z metodą Domana. No dobrze…przyznam się wam…będą dwa wywiady live na Facebooku, które przepiszę tutaj na blogu. Zgodzili się na nie: Natalia Minge oraz Krzysztof Kwiecień. Skoro już ujawniłam live’y to ujawnię resztę. Na tej samej zasadzie, co z Dąbrówką, czyli tylko w formie pisemnej pojawi się również wywiad z mamą, która uczęszczała z córką na zajęcia metodą Heguru w Singapurze i o której wspominałam w artykule o stymulacji prawej półkuli mózgu oraz z Anetą Czerską – autorką książek do czytania globalnego, które uznałam za idealne (wspomniałam ostatnio, że może opublikuję wywiad z mamą, z którą rozmawiałam o szkoleniach Czerskiej i którego fragmenty tu i tam zdradzałam, ale wtedy nawet nie myślałam o publikacji i nie była poinformowana i wolałaby abym nie ujawniała jej wszystkich prywatnych opinii; sama mi zasugerowała zapytać u źródła).
Można w sumie powiedzieć, że w czytaniu jesteśmy na etapie książek, a kontakt z książkami w obu językach jest codziennie. Czytamy Mai wszystko co jej albo nam wpadnie w ręce: książki do czytania globalnego te kupione i te wyprodukowane przeze mnie, jak również mnóstwo innych lektur dla dzieci niekoniecznie w tym wieku. Maja chętnie przynosi i wie, która pozycja dla taty, a która dla mamy. Czasem siada i sama “czyta.” Rozpoznaje słowo pisane. Ostatnio mnie prosiła, żebym jej przeczytała co jest napisane na takiej dmuchanej foce, którą się bawi w basenie. Tam litery są naprawdę małe, bo to tylko ostrzeżenia dla rodziców, więc mnie zaskoczyło, że je widzi. W ogóle dla mnie to niesamowite, że taki maluch jest zainteresowany tym, co jest napisane.
Wdrażam też różne elementy innych metod prawopółkulowych. Zdaję sobie sprawę, że dla dużej części rodziców nawet to brzmi jak ogrom pracy i nie do wykonania. Zresztą nie raz słyszałam pytanie, kiedy ja mam na to czas, a nawet czy prowadzę bloga, bo mi się … nudzi. Dla mnie to co jest teraz to i tak o wiele mniej niż robiłam wcześniej. Tak, czy tak chcąc wdrożyć cały program ruchowy musiałabym nie pracować w ogóle, zrezygnować z własnych przyjemności i hobby i skupić się tylko na tym. Ja uważam, że żeby dziecko było szczęśliwe, szczęśliwa musi być mama, a ja jestem taką mamą, która musi też mieć czas na małe przyjemności.
Oczywiście jest to możliwe, jak ktoś realizuje tylko i wyłącznie program rozwoju ruchowego. W mojej opinii niemożliwa jest jednoczesna realizacja wszystkich programów Domana, nawet jeśli już jesteśmy na “ścieżce wolności” i nie trzymamy się sztywno schematów w zakresie czytania globalnego, matematyki i przekazywania wiedzy encyklopedycznej. Mogę się jednak mylić, chociaż patrząc na to, ile w Internecie jest krytyki samego programu czytania metodą Domana z uwagi na jego intensywność (a wystarczy go odpowiednio dostosować do rodzica i do wieku dziecka), nie sądzę, że ktoś realizuje wszystko. A może jednak jest wśród was ktoś taki? Proszę o ujawnienie się super-rodzicu! A może w którymś z zapowiadanych wywiadów trafi się nam ktoś taki?
Pewnie bym została z myślami, co tu robić, bo przecież nie sposób wdrożyć wszystkiego, nawet teraz, w okresie wakacyjnym, gdyby nie to, że ostatni rozdział, w którym Doman napisał coś, co w mojej opinii powinno się też znaleźć przede wszystkim w książce o nauce czytania, która wydaje się być najbardziej popularna wśród rodziców. Pozwolę sobie w tym miejscu na dłuższy cytat z moim tłumaczeniem:
“If you’ve managed to finish this book, but you have done so with a growing sense of apprehension (of any kind), then you should close the book immediately.
If you’ve read it with some degree of pleasure and if you feel comfortable working with your baby or little child ten minutes a day doing physical things, then do it ten minutes and don’t let anybody, especially us, talk you into eleven minutes. What that means is that you will do it well for ten minutes, both of you and your baby will have a fine time, and the baby will be a lot better off than you didn’t do it at all.”
(“Jeśli przeczytałeś tą książkę pełen obaw (jakichkolwiek), natychmiast ją zamknij.
Jeśli czytając tą książkę poczułeś jakąkolwiek przyjemność i jeśli dasz radę pracować ze swoim niemowlakiem lub małym dzieckiem dziesięć minut dziennie rozwijając jego sprawność fizyczną – rób to dziesięć minut dziennie. Nie pozwól, aby nikt, włączając nas, nie przekonał cię do przedłużenia tego czasu do jedenastu minut. Oznacza to, że jeśli przez dziesięć minut będziecie się z dzieckiem dobrze bawić i jeśli aktywności będą dobrze wdrażane, dziecko na tym skorzysta o wiele więcej, niż jakbyś nic nie robił.”)
Dalej jest podobny tekst o poświęceniu godziny dziennie, następnie sugestia dla tych, którzy są zafascynowani książką (jak ja), aby cały program przerobić, po czym sugestia dla pełnoetatowych, niepracujących rodziców, których Doman nazywa Zawodowymi Rodzicami, aby przerobić wszystkie programy tj. wspierać rozwój fizyczny, uczyć czytania i matematyki oraz przekazywać wiedzę encyklopedyczną. Ufff….odetchnęłam z ulgą. Jak na pracującą mamę i tak zrobiłam i robię mnóstwo.
NIE PRZESZKADZAJ DZIECKU W ROZWOJU
Wydaje mi się, że jeśli dziecko nie spędza zbyt dużo czasu przed telewizorem, czy przed komputerem i jeśli my nie mamy nastawienia a’la “Nie biegaj, bo się przewrócisz,” jego rozwój fizyczny nie powinien stawiać nic do życzenia. W to wpisuje się na przykład pozwalanie dziecku na pokonywanie przeszkód na drodze i w miarę możliwości przy jednoczesnym zachowaniu bezpieczeństwa, bo to zawsze jest najważniejsze, samodzielne poruszanie się przez dziecko bez konieczności trzymania za rękę przez rodzica. Na takie zachowanie już czeka zapewne krytyka życzliwych. Wiem, bo nieraz zostałam za to skrytykowana. Jeśli nie szłyśmy ruchliwą ulicą, Maja zawsze swobodnie szła lub biegła obok mnie. Ostatnio jej miłością są krawężniki i wszelkie schody. Na początku asekurowałam. Teraz tylko patrzę.
Według Domana ważne jest, aby dziecko chodziło boso, kiedy się tylko da. Ja dowiedziałam się tego dopiero od inspirującej mamy, a następnie potwierdziła to książka o rozwoju. Moja córka instynktownie chyba czuje jakoś, co jest dla niej najlepsze. Odkąd się zrobiło ciepło biega po domu i ogrodzie boso. Ostatnio sama ściągnęła buty i skarpetki na placu zabaw. Wydaje mi się, że boso jest bezpieczniej, bo ma zapewnioną lepszą przyczepność. Zważając na to, co już wyprawiana placach zabaw, to jest niezwykle istotne. Sami zobaczcie na poniższym wideo podczas jednych z ostatnich wizyt w butach:
Wspierając świadomie i dodatkowo sprawność fizyczną dziecka przyśpieszamy pojawienie się lateralizacji, czyli mówiąc prościej szybciej ustala się dominująca strona ciała i szybciej dziecko wkracza na najwyższy poziom rozwoju funkcjonalnego. Lateralizacja pojawia się ona zwykle pomiędzy 3, a 6 rokiem życia i jest to coś, co jest niejako automatyczne i czego nie należy zmieniać ani w żaden sposób w wybór właściwej ręki/ nogi do wykonania danej czynności ingerować, nawet jak nam się wydaje, że wiemy już, która u dziecka dominuje. Tak naprawdę nie ma znaczenia, czy dziecko będzie prawo-, czy lewo-ręczne. Teraz chyba wiem, dlaczego nauka jazdy na snowboardzie jest zalecana dopiero od 6 roku życia. Wprowadzenie tego sportu wcześniej mogłoby zaburzyć proces lateralizacji, co wiąże się z przyszłymi problemami w szkole. Podobnie działają inne jednostronne aktywności np. jeżdżenie na hulajnodze. Ja z mężem jeździmy właśnie na snowboardzie, ale Maja w wieku 3 lat zacznie się uczyć jeździć na nartach.
JAK ROZWIJAĆ DZIECKO
Doman proponuje aktywności bez liku, do wyboru, do koloru dla każdego. Obecnie nie realizuję z moją córeczką żadnego z programów w pełnej wersji według harmonogramu. Codziennie mamy różne aktywności, ale nie trzymamy się schematów. Nie wiem jeszcze, czy będę cokolwiek realizować schematycznie. Na dzień dzisiejszy przemawia do mnie program biegania, bo Maja sama inicjuje bieganie i program brachiacji, o którym wspomniałam w pierwszym artykule o tym, jak ważny jest ruch. Z cudem graniczy jednak załatwienie, żeby ktoś zrobił taką drabinę. Szczegółowo każdy program kiedyś opiszę uwzględniając wszelkie detale, oczywiście według waszych potrzeb (zgłaszajcie jak jesteście czymś zainteresowani), a dzisiaj lista aktywności dla dzieci już chodzących. Wybierzcie to, co wam pasuje:
1.Pasywny program rozwoju równowagi
Jeśli nasze dziecko do tej pory nie miało kontaktu z aktywnościami stymulującymi układ przedsionkowy – wdrażamy je. Dla tych, którym temat jest obcy napiszę, że układ ten jest odpowiedzialny za wszelkie układy sensoryczne w naszym organizmie. Odpowiada za równowagę, a tym samym za koordynację, również tą wzrokową niezbędną do nauki czytania i zachowanie właściwej postawy ciała. Dużą rolę w procesie jego rozwoju ma aktywność fizyczna dziecka. Istotnym faktem jest, że prawidłowo ukształtowany sprawia, że szybciej rozwija się motoryka duża. Według strony Integracja Sensoryczna, z której wzięłam dla was powyższe fakty, małe dzieci bardzo lubią stymulację tego układu. Potwierdzam to.
W zakresie stymulacji układu przedsionkowego Doman proponuje:
– różne rodzaje obrotów z dzieckiem z różnymi rodzajami ułożenia i trzymania dziecka
To część programu, który można zacząć już z dużo mniejszymi dziećmi i propozycje ćwiczeń wg. Domana są do nich dostosowane, a ze starszym maluchem możemy już poszaleć na całego. Często biorę Maję za ręce i kręcimy się szybko w kółko. Lubi jak potem kręci jej się w głowie. Pasywne ćwiczenia, w których ona nic nie robi jej nie wystarczają. Często sama się kręci w kółko dopóki nie ma dosyć.
– podrzucanie (ze starszakiem raczej potrzebujemy taty)
– różne rodzaje huśtania
O ile kręcenie się i podrzucanie jest w porządku dla mojej Mai, podobnie jak kołysanie się na słoniu na biegunach, nie jest fanem huśtawek i omija je z daleka. Nie namawiam i z doświadczenia wiem, że taka postawa jest najlepsza. Może jak jej się znudzą inne aktywności na placu zabaw, zainteresuje się też huśtawkami. Zauważyłam, że obserwuje inne dzieci i często próbuje robić to co one. Najlepszy przykład mamy ze ścianką wspinaczkową. Jak zachęcałam – nie chciała. Przestałam zachęcać i pewnego dnia patrzę, a Maja stoi i obserwuje wspinającą się po ściance prowadzącej na zjeżdżalnię dziewczynkę. Chwilę później poszła w jej ślady. Ostatnio jest też zainteresowana huśtawką typu konik, więc może niedługi przyjdzie czas na zwykłą. Dziwi mnie trochę ta niechęć, bo jak w roku szkolnym opiekował się nią dziadek to miała dostęp do nisko zawieszonej, specjalnie dla niej wykonanej huśtawki.
2.Aktywny program rozwoju równowagi
Brachiowanie, czyli przechodzenie na rękach po specjalnej drabinie. Drabinki na placach zabaw też się do tego nadają z tym, że ich wadą jest to, że nie mamy ich na co dzień, więc dziecko nie jest w stanie całkowicie rozwinąć swoich umiejętności brachiacyjnych. Przygotowaniem do brachiowania jest wiszenie na drążku. Dziecko jest gotowe do prób na drabinie, gdy jest w stanie wykonywać tą czynność przez 60 sekund. Jak wiecie z artykułu wstępnego o rozwoju znalazłyśmy drążek w garderobie i czasem ćwiczymy. Postęp był dość szybko, bo w krótkim czasie Maja zwiększyła czas zwisania z 12 do 21 sekund. Niestety teraz jest niemierzalny, bo zamiast zwisać szaleje kopiąc i robiąc różne wygibasy. Podążając za filozofią Domana, oczywiście pozwalam jej na to. Dzieci kochają eksperymentować.
Spacery z dzieckiem po różnych rodzajach terenów, w którym dążymy do tego, żeby dziecko przeszło pół mili, czyli ok. 800 metrów po płaskim terenie w 18 minut. Do tej pory było to u nas coś, czego nie dało się zmierzyć. Maja po przejściu maksymalnie 300 m zatrzymywała się zafascynowana czyimś podjazdem, czy schodkami prowadzącymi na czyjąś posesję. Prawdę mówiąc czekałam z tym wpisem, aż będę coś wiedzieć w tym zakresie. Mniej więcej wiem. Maja przeszła bez przerwy prawie 500 m w 11 minut. Jako, że było to nieco pod górkę, w dodatku po godzinnym bieganiu po pagórkowatym lesie, zakładam, że po płaskim terenie i wypoczęta przejdzie więcej. Oczywiście nie zatrzymała się, bo chciała odpocząć. Zaciekawiły ją nowe schody. Wracając do lasu to dopiero była przygoda. Pozwoliłam jej mnie prowadzić i tak mnie wyprowadziła, że musiałyśmy się dosłownie przedzierać przez jakieś bezdroża. Miałam rower na wszelki wypadek, jakby padła ze zmęczenia, więc wyzwanie było tym większe. Wzięłam ją kilka razy na rower w kilku kryzysowych momentach: kolce jeżyn, pokrzywy. Jak jej wspominam o przygodzie w lesie tylko się uśmiecha, więc chociaż obie wróciłyśmy podrapane i poparzone pokrzywami to wspomnienia ma dobre.
Zwróćcie uwagę, czy wasze dziecko chodzi wykonując ruchy naprzemienne. Dla mnie to była zupełna nowość, więc znalazłam wideo pokazujące jak to powinno wyglądać:
Bieganie to kolejny etap, w którym też ważne są ruchy naprzemienne. Oczywiście nie zmuszamy do niczego dziecka. To powinno wyjść samo od niego, kiedy będzie gotowe. My możemy jedynie je wspierać wdrażając różne aktywności. Bieganie ruchem naprzemiennym jest oznaką wejścia dziecka na wyższy poziom neurologicznego rozwoju mózgu. Ciągle zapominałam zaobserwować jak to jest z tym u mojej Mai i dzisiaj sobie przypomniałam i obserwowałam i … nie wiem. Muszę chyba nagrać jej bieg i na spokojnie analizować. Rusza rękami na przemian, ale nie mogę przy prędkości biegania wyłapać wzrokiem, czy gdy z przodu jest prawa noga to prawa ręka jest z tyłu. Z wideo będzie łatwiej, bo można zatrzymać.
Z tabeli rozwojowej według Domana wynika, że biegać i chodzić w sposób naprzemienny mogą już 18-miesięczne maluchy. Standardem jest osiągnięcie tej umiejętności do ukończenia 3 lat.
Wchodzenie po schodach i schodzenie: tutaj też obserwujemy, czy ruchy dziecka są naprzemienne. Najlepiej jak dziecko wchodząc po schodach stawia raz jedną, raz drugą nogę, bo jest to dobre dla jego mózgu. Jak sobie przypomnę to zachęcam do tego Maję, bo różnie z tym jest. A tak w ogóle to się pochwalę, że dzisiaj pamiętny dzień. Ściągnęliśmy wszelkie zabezpieczenia na schodach, bo opanowała chodzenie na tyle, że jesteśmy z mężem pewni, że już są niepotrzebne.
Na liście aktywności rozwijających u Domana mamy również:
– turlanie się, czy też toczenie się (można zacząć już w momencie, gdy dziecko jest w stanie samodzielnie przewrócić się na brzuch), które Maja uwielbia jak możecie zobaczyć na filmiku poniżej:
– fikołki, nazwane fachowo przewrotami zarówno w przód, jak i w tył (na filmiku poniżej możecie zobaczyć jak wyglądały pierwsze przewroty mojej dziewczynki):
Do robienia przewrotów dziecko przygotowuje pasywna część programu ruchowego, w której rodzic kręci się z dzieckiem trzymając je za nogi. Dziecko jest ułożone głową w dół, więc przyzwyczaja się do tego, że po zakończeniu ćwiczenia trzeba odzyskać orientację (jeszcze takiego ćwiczenia nie robiłyśmy). Doman uważa, że dziecko jest gotowe na pierwsze fikołki, gdy tylko jest w stanie chodzić trzymając w ręce przedmiot.
– chodzenie po równoważni, którą na samym początku może zastąpić chociażby szeroka taśma przyklejona do podłogi. Jeśli dziecku uda się przejść całą długość taśmy (Doman zaleca 8 stóp, czyli ok. 2,5 metra) bez “upadku” z niej, dziecko jest gotowe na pierwszą równoważnię. Na początku można ją umiejscowić obok ściany i przestawić w momencie, gdy dziecko rozwinie zmysł równowagi. Taśmę zamierzam kupić. Chwilowo prowizorka, bo Maja chodziła po …..rozłożonym na podłodze pasku od szlafroka 😛
– wspinaczkę – planujemy kupić drabinki linowe do garażu i będziemy się bawić. Namiastkę wspinaczki u nas możecie zobaczyć na filmiku z placu zabaw, który zamieściłam wyżej. Ostatnio Maja wspina się też na kredens w kuchni – po uchwytach do szuflad. W artykule o rozwoju ruchowym i inteligencji obiecałam wam, że spróbuję nagrać Maję, jak się wspina po drabinie i udało się (tak jak pisałam bez mojej wiedzy i zanim ja zaczęłam w ogóle zgłębiać temat rozwoju ruchowego nauczył ją tego dziadek i chwała mu za to).
– skakanie i różnego rodzaju skoki i tu wpisuje się też trampolina, a na przyszłość skakanka – na filmiku z przewrotem macie też pokazowy skok, to też u nas od bardzo dawna; ja pozwalałam, ale np. na wyjeździe moja siostra dostawała zawału jak Maja skakała z parapetu na łóżko; nawiasem mówiąc ładnie nam na tym parapecie śpiewała, czego możecie posłuchać na wideo, które zamieściłam podsumowując rozwój jej mowy, jako dwujęzycznej dwulatki.
– chodzenie w różnych kierunkach, czyli w przed siebie, w tył, na boki
– bieg pod różnymi przedmiotami różnej wysokości oraz po trampolinie jak u nas na filmiku wyżej (Doman proponuje minitrampolinę)
– ślizganie się
– skłony (np. dotykanie palców u stóp)
Zaawansowane ruchowo dzieci możemy rozwijać w kierunku gimnastycznym poprzez:
– stanie na głowie (to już chyba ze starszym dzieckiem i na pewno przy pomocy rodzica)
– brzuszki
– przysiady z wyskokiem
– piruety, jak u baletnic
– pompki.
3. Program rozwoju motoryki małej
Bardzo fajne wyjaśnienie dotyczące tego, co kryje się pod hasłem “motoryka” znalazłam na stronie tantento. Motoryka mała wiąże się ze sprawnością dłoni i palców, a motoryka duża ze sprawnością ogólną całego ciała. Prawidłowo rozwinięta motoryka stoi u podstaw umiejętności czytania, pisania, orientacji i koordynacji.
Doman proponuje następujące aktywności rozwijające sprawność dłoni i palców:
– wkładanie różnych przedmiotów do coraz mniejszych pudełek i wyciąganie ich – w to wpisują się wszelkiego rodzaju sortery. Maja niedawno wróciła do zabawy sorterem, który dostała na roczek; ciekawe, czym to jest spowodowane, ale w sumie dobrze, że szlifuje wkładanie. Teraz precyzyjniej dopasowuje kształty.
– przesypywanie koralików z jednego pojemnika do drugiego, a jak dziecko opanuje tą umiejętność przelewanie wody.
W przypadku starszych dzieci, które wkroczyły już na wyższy poziom funkcjonalności mózgu Doman poleca rozwijanie sprawności obu dłoni poprzez:
– przelewanie wody raz jedną, raz drugą ręką (pamiętajmy, żeby w żadnej aktywności nie faworyzować jednej ręki, a dlaczego pisałam wyżej), po czym przechodzimy do tego, że dziecko jedną ręką trzyma pojemnik na wodę, w drugiej kubeczek (wybór rąk zostawiamy dziecku),
– odkręcanie zakrętek – moja córcia w tym przoduje od niepamiętnych czasów; można powiedzieć, że odkręcanie zakrętek i wkładanie małych przedmiotów do dużych to jej hobby, o czym już wspominałam pisząc o sznurowaniu geometrycznym) i przeciwny ruch, czyli zakręcanie,
– zakładanie zatyczek na pisaki, markery -ciągle o tym zapominamy i co chwilę mamy problem, że coś nie pisze; pasuje wdrożyć tą aktywność na dobre 😛
– zapinanie i odpinanie dużych guzików,
– smarowanie chleba (podejrzewam, że raczej nie nożem),
– zmywanie naczyń – to już chyba dla zupełnego starszaka, ale chyba mam zastępstwo: mycie różnych przedmiotów; mojej Mai wystarczy miękka gąbka i brudne krzesełko lub stolik, a ja mam czas na czytanie książki.
Propozycje aktywności według Domana można poszerzyć. W książce “Jak kreatywnie wspierać rozwój dziecka” Natalii i Krzysztofa Minge znajdziemy dodatkowo:
– taniec, który jest połączeniem stymulacji zmysłu równowagi i słuchu. Mmoże już wspominałam, a jeśli tak to najwyżej się powtórzę, że przez długi czas wieczorny taniec z tatą był dla Mai jedynym sposobem na sen. Teraz Maja tańczy sama do muzyki, raczej nie po to, żeby iść spać.
– kołysanie na piłce, jako przykład kolejnej aktywności programu pasywnego. Przypomnę tutaj, że ćwiczenia na piłce były jednymi z ćwiczeń zalecanymi przez fizjoterapeutkę, a czemu z takich wizyt korzystaliśmy przeczytacie w pierwszym artykule o ruchu),
– budowanie toru przeszkód, aby zachęcić dziecko do skakania,
– łapanie, rzucanie i lepienie w ramach ćwiczenia sprawności manualnej. U nas od dawna są zabawy piaskiem, w tym piaskiem kinetycznym oraz plasteliną, łapanie piłki obiema rękami dopiero co wyćwiczyłyśmy. Przy zakupie piasku nie patrzyłam na wiek 3+. Obserwowałam, czy nie zjada. Nie zjadała, więc uznałam, że może się spokojnie bawić.
Nasze zabawy z piłką nagrałam. Filmik trochę długi, ale nie chciałam bardzo obcinać, bo fajnie pokazuje, że mój maluch idealny nie jest. W pewnym momencie musiała mnie przeprosić. Przy okazji jest też próbka angielskiego Mai, chociaż po dzisiejszej nocy się zastanawiam, czy nie powinnam mieć w nocy kamerki ze sobą. Nie będzie wiele widać, ale jaki potok zdań nieraz leci. W dzień ciężko trafić.
Autorzy książki “The Learning Revolution” (“Rewolucja w uczeniu) Jeanette Vos i Gordon Dryden proponują dla dzieci od trzeciego roku życia zabawę, którą nazywają śmigła helikoptera. Dziecko ma stanąć i wyciągnąć ręce na boki, a następnie kręcić się jak najszybciej wokół własnej osi. Następnie stanąć nieruchomo i z zamkniętymi oczami utrzymać równowagę. Możemy się tutaj wspomóc muzyką puszczając coś głośnego na czas kręcenia. Docelowy czas stania z zamkniętymi oczami to 25 sekund. Autorzy piszą, że jest to jedno z ćwiczeń przynoszących poprawę zdolności uczenia się przez małe dzieci. Kolejnym krokiem jest samodzielne wirowanie dzieci, które będą potrzebowały jedynie na chwilę otworzyć oczy, aby zobaczyć, czy na coś nie wpadają. Zachęcałam Maję do tego ćwiczenia, ale nie jest chętna, co nie przeszkodziło jej w przejściu do etapu drugiego, czyli do samodzielnego wirowania. Robi to coraz częściej i coraz chętniej.
Jeanette Vos i Gordon Dryden przytaczają też program ruchowy niejakiego profesora Palmera z Wydziału Pedagogiki Winona State University w Minnesocie, którego częścią są wyżej wymienione aktywności według Domana. Badania szkół publicznych prowadzone przez Palmera wykazały, że u dzieci, z którymi m.in. rodzice się kręcą, nastąpił znaczny przyrost mózgu, w obszarach odpowiadających za dalszą zdolność do uczenia się: wzrost kompetencji i pewności siebie, poprawa koncentracji i umiejętności skupienia uwagi, poprawa szybkości reakcji oraz umiejętność radzenia sobie z wyzwaniami.
Z tej samej lektury dowiadujemy się, że szwedzcy specjaliści od układu przedsionkowego – Mats i Irene Niklassonowie osiągnęłli świetne efekty u dzieci z problemami w nauce wdrażając powolne wirowanie oraz powolny ruch. Według nich większość problemów z nauką wynika z problemów z równowagą, a wirowanie powoduje wytworzenie się nowych połączeń w mózgu. Może komuś przyda się ta informacja.
Były propozycje Glenna Domana poszerzone o inne aktywności proponowane przez Natalię i Krzysztofa Minge oraz Jeanette Vos i Gordona Drydena, to teraz ja coś zaproponuję:
Myślę, że rowerek biegowy jest świetny dla ćwiczenia równowagi. Pisałam niedawno na Fanpage, że Maja nie chce z niego korzystać i rzeczywiście tak było. Rowerek jest z nami od 25 miesiąca Mai. Używała go sporadycznie. Nie zmuszałam. Czasem zachęcałam, aż w końcu przestałam zupełnie.
Po lekturze książki o rozwoju Domana zastosowałam pewien trik inspirowany radami Domana dotyczącymi tego, jak rozbudzić w dziecku zainteresowanie wybraną przez siebie aktywnością fizyczną. Zdradzę wam radę, którą przeniosłam na rowerek: oglądanie innych, czy to w telewizji, czy na żywo. Wystarczyło, że Maja oglądnęła kilka razy filmik, który prezentuję poniżej (bonusem jest to, że są dość duże, kontrastowe napisy). Zwracałam jej też uwagę na każde dziecko jeżdżące na rowerze, gdy tylko takowe zobaczyłam.
Niedawno nasza 27-miesięczna już dziewczynka chętnie jeździła przy pomocy taty mówiąc, że będzie jeździć jak chłopczyk na laptopie. W ten sam dzień sama zaproponowała mi, żeby pojeździć, bo chce jeździć “like this boy in the video.” Niesamowite! Udało nam się zarejestrować pierwsze próby z jej inicjatywy. Wcześniej miała sporadyczny kontakt z rowerem, bo zwykle nie chciała. Nawet te sporadyczne próby coś dały, bo jest w stanie poruszać się samodzielnie – wcześniej za każdym razem ją musiałam trzymać, bo leciała na jedną stronę.
Od dnia, w którym nakręciliśmy filmiki poniżej prawie codziennie mamy rowerowe chwile. Na filmiku możecie zobaczyć jak to teraz wygląda. Radzi sobie fajnie, ale jeszcze nie mam takiej pewności, żeby ją zostawić bez asekuracji. Możliwe, że chłopcy opanują jazdę na rowerze wcześniej. Wykorzystajcie to. Jak widzicie na wideo wyżej jest chłopiec, który zaczął zanim jeszcze skończył 2 lata. W bliskim sąsiedztwie mamy miesiąc starszego chłopczyka od Mai, który jeździ już od dawna. Podobno nauczył się w miesiąc. Jazda na rowerku biegowym to świetna stymulacja dla zmysłu równowagi. Dodatkowym bonusem jest to, że dziecko szybko przesiądzie się na rower z pedałami.
W przypadku wszystkich aktywności pamiętamy o tym, żeby do niczego dziecka nie namawiać, jeśli nie chce. Z czasem się przekona albo do tego albo do czegoś, co ma podobne działanie. Dzieci często instynktownie czują co jest im potrzebne do rozwoju, a pisałam o tym we wstępne do programu ruchowego jak mnie prowadziła moja Maja kiedy jeszcze pojęcia nie miałam o tym, jak ważny jest ruch. Jej ostatnie ściąganie butów też świadczy o tym, że wie co jest dla niej najlepsze. Wystarczy, że czasem naszych maluchów posłuchamy.
Druga sprawa to bezpieczeństwo przede wszystkim. Doman zaleca dość długą asekurację w przypadku brachiowania. Ja polecam pozwalać dziecku na dużo, jeśli chodzi o aktywność fizyczną, ale jeśli nie jesteśmy pewni, czy sobie poradzi zawsze jesteśmy blisko i asekurujemy.
Od niedawna mamy dostęp do bardzo rozbudowanego placu zabaw. Maja się tam zachowuje jak szalona, tyle dzieci, tyle urządzeń. Biega z jednego na drugie. Zupełnie inne dziecko niż w domu. Od początku pozwalam jej wchodzić, gdzie tylko chce, ale przez jakiś czas, dopóki nie byłam pewna, że sobie poradzi byłam cały czas przy niej i asekurowałam, nawet na zjeżdżalni. Teraz jak widzicie na filmiku wyżej pokonuje coraz to nowe przeszkody. Ja widząc jak sobie radzi, nie mam już obaw.
Ona się bawi, a ja czytam książkę i tylko czasem zerkam, bo lubi mi zniknąć z oczu. Podbiegam jedynie jak się zapędza na drugi koniec placu zabaw na wejście na zjeżdżalnię z jeszcze większymi szparami i na jeszcze większej wysokości niż te kładki, które widzicie na filmiku. Nie boi się niczego. Na filmiku zaraz za tym łukowatym czymś z linami, po czym się wspina możecie zobaczyć taką jakby karuzelę z linami. To była jedyna rzecz, której jej ostatnio zabroniłam. Bałam się, że któreś ze starszych i większych dzieci na nią spadnie, bo non stop stamtąd ktoś spada, a ona się chwyciła rękami najniższej części. Na to też kiedyś przyjdzie czas.
Ten artykuł jest według ciebie przydatny? Jeśli tak, udostępnij i podziel się z innymi. Jak rozwijacie swoje maluchy? Macie na swojej liście jakieś aktywności, których nie wymieniłam.
Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz komentarz i podzielisz się swoim doświadczeniem.
Jeśli chcecie być na bieżąco zapraszam do śledzenia fanpage na Facebook’u i do subskrypcji (okienko na stronie głównej bloga i kanał RSS). Od kilku dni jest też możliwość zapisu na newsletter (jeśli nie wyskoczyło wam okienko podczas czytania bloga piszcie). W momencie jak będę mieć 100 zapisów na newsletter będę na bieżąco się dzielić informacjami dotyczącymi wczesnej edukacji zanim pojawią się na blogu w tematyce prawopółkulowości, czyli metody Domana, metody Shichidy i metody Heguru oraz dwujęzyczności i nauki języków.
Jako, że nie znalazłam grupy dla rodziców wplatających metodę Domana w wychowaniu swoich dzieci, sama ją założyłam na Facebook’u. Dołączając do grupy możecie liczyć na naprawdę ciekawą wymianę doświadczeń.
2 Comments
Agata Brycka
Świetny artykuł, serdecznie dziękuje! Znalazłam tu wyjaśnienie do niektórych wątpliwości które mną targają. Na pewno sięgnę po zalecenie książki, a od poniedziałku zmieniamy ćwiczenia 😊
teachyourbaby.pl
Cieszę się, że mogłam pomóc. Książki Domana to must-have dla każdego rodzica.