PROGRAMY INTELIGENCJI – CZEMU TERAZ?
Pamiętacie mój wpis o bitach inteligencji? Obiecałam w nim, że podzielę się z wami szczegółami odnośnie tego, jak kontynuuować korzystanie z kart z bitami i wspomniałam o tzw. programach inteligencji. Chociaż w kolejce czekają jak zwykle inne tematy, dokładnie teraz nadszedł czas na realizacje tej obietnicy z trzech powodów:
- Widzę po ostatniej dyskusji w grupie na Facebooku, że bity inteligencji cieszą się coraz większym zainteresowaniem.
- Pomimo to, że akurat u mnie bity weszły dość późno bo w 22 miesiącu życia mojej Mai to zbliżamy się z niesamowitą prędkością do osiągnięcia ok. 1000 bitów z różnych dziedzin. Dokładnie taką liczbę zaleca Doman przed wprowadzeniem pierwszego programu inteligencji. Ile już mamy za sobą? I jak to zrobiłam? Czytajcie dalej.
- Pisząc pierwszy post w temacie bitów inteligencji miałam do dyspozycji jedynie książkę “How to Multiply Your Baby’s Intelligence” (Jak pomnożyć inteligencję małego dziecka). Niedawno zgłębiłam kolejną niesamowitą książkę napisaną przez Glenna Domana “How to Give Your Baby Encyclopedic Knowledge” (“Jak przekazać małemu dziecku wiedzę encyklopedyczną”) i moja wiedza w tym zakresie znacznie się poszerzyła i oczywiście chcę się nią podzielić. Mi osobiście tą właśnie pozycję najlepiej się czytało. Doman opisuje niesamowitą ilość osobistych przeżyć. Czytając czułam cały zakres emocji: od wzruszenia do maksymalnej ekscytacji.
METODA DOMANA JEST TAK NIESAMOWITA, ŻE CIĘŻKO W UWIERZYĆ W JEJ DZIAŁANIE, A NIEKTÓRE PROGRAMY NIEKTÓRYM CIĘŻKO ZAAKCEPTOWAĆ
A’propos wspomnianej przeze mnie wcześniej dyskusji bardzo mnie cieszy to zainteresowanie bitami, tym bardziej, że w moim otoczeniu prezentacja bitów jakoś nie cieszy się jakąś szczególną aprobatą, a już bynajmniej wsparciem. Już czytanie globalne i matematyka z tak małym dzieckiem, bo zaczynaliśmy wprowadzać w nasze życie założenia metody Domana jak Maja miała 5-6 miesięcy były uważane za moje widzimisię i jakieś nieprawdopodobne i nie do pojęcia rzeczy. Sami zaobserwujcie wokół siebie, czy ktoś nie stuka się w głowę jak pokazujecie maluchowi kartę z 80 kropkami twierdząc, że wystarczy mu zaledwie sekunda, a może nawet mniej, aby zweryfikować, ile jest kropek z dokładnością co do 1.
Zresztą ja sama tutaj określiłam to co robię mianem “cuda na kiju.” Od tego posta minęło trochę czasu. Na samym początku rzeczywiście podchodziłam do tego całego przedsięwzięcia z naszym “bejbikiem” nieco na zasadzie eksperymentu: “Zobaczymy, co z tego wyjdzie? Zadziała, czy nie? Pokażę innym rodzicom na swoim doświadczeniu, czy warto, czy może jednak nie?”, o czym możecie przeczytać tutaj. Z perspektywy czasu myślę, że było to spowodowane tym, że nie miałam namacalnych dowodów ani w swoim otoczeniu, ani też w Internecie w postaci małych dzieci, które potrafią liczyć i czytać. Blogi podobne do moich są -owszem, ale wiele z nich wygląda na porzucone, a więc o efektach podjętych przez rodziców działań, głównie w zakresie czytania globalnego, bo zdaje się, że większość rodziców, którzy decydują się na metodę Domana zaczyna od tego, nie wiedziałam nic, a jak nie wiemy nic, to z mamy tendencję do zakładania, że ich nie ma.
Na dzień dzisiejszy żadnych wątpliwości nie mam, jeśli chodzi o to, że metoda Domana wpływa niezwykle pozytywnie na całokształt rozwoju dziecka. Co więcej, jestem niemalże pewna, że każda z metod, które zyskały światową sławę ma podobne działanie. Obserwuję swoje dziecko, rozmawiam i wymieniam się doświadczeniami z innymi mamami, które się podjęły tego samego, bądź innego edukacyjnego wyzwania i wiem, że jakakolwiek praca z dzieckiem dużo daje. Tak jak pisałam tutaj: “niewiele potrzebują dzieci, aby przyswoić wiele.”
Tak się pochwalę, że kilka dni temu w jednej z Facebookowych grup, w której wypowiedziałam się w dyskusji na temat rozwoju mowy dzieci dwujęzycznych, usłyszałam, że moje dziecko “było przyśpieszone.” Jestem zdania, że rozwój każdego dziecka w pewnym stopniu przyśpieszy, jeśli robimy z nim coś więcej niż standardowe karmienie, przewijanie itp. U jednego dziecka będzie to rozwój mowy, u innego rozwój fizyczny u jeszcze innego niesamowita pamięć albo … z czasem wszystko razem. Dokładnie tak jak napisałam tutaj nie “siedzę” tylko w Domanie. Interesują mnie różne podejścia do wczesnej edukacji, żadnego zupełnie nie neguję, bo staram się mieć otwarty umysł. Dla mojego malucha wybieram intuicyjnie to, co w danym momencie wydaje mi się najlepsze. Intuicja matki ponoć jest niezawodna. Dowiedziałam się o tym jeszcze w szpitalu zaraz po narodzinach Mai, kiedy jedna z położnych powiedziała jednej mamie ciągle płaczącego noworodka coś w stylu: “Jeśli pani uważa, że go boli brzuszek, to coś podamy. My nie mamy jak tego sprawdzić. Proszę się kierować swoją intuicją, a intuicja matki w takiej sytuacji jest niezawodna.” I świeżo upieczona mama musiała podjąć decyzję, czy maluch ma coś dostać na ból brzucha, czy nie. Szczerze mówiąc wtedy mnie to trochę zszokowało.
Wracając do braku wsparcia otoczenia jeśli chodzi o bity inteligencji, zorientowałam się, że większość z Was – moich czytelników, to tak naprawdę czytelniczki. Z obserwacji wypowiedzi różnych wam wnioskuję, że większość mam niezależnie od tego, czy mają partnera, czy nie działają z metodą Domana same. Ja trochę wsparcia mam w postaci męża, który zaprezentuje wcześniej przygotowane przeze mnie karty do czytania globalnego w języku polskim, zwykle jak mu przypomnę. Matematyka, czytanie globalne w języku angielskim oraz właśnie bity są moją domeną. Część kart z bitami mam polsko-angielskich, więc liczyłam na to, że mąż się włączy w prezentacje. Na razie w niektóre dni wykorzystuję teściową w tym względzie. A mój mąż dość sceptycznie do tego podchodzi. Jak jest u was? Ja wam podam dwa przykłady takich niefajnych sytuacji w moim otoczeniu:
– prezentowałam Mai narządy wewnętrzne człowieka na bitach, oczywiście w języku angielskim, bo tego wymaga u mnie strategia wychowania dwujęzycznego, jaką przyjęłam. Po prezentacji Maja porwała jedną z kart, na nieszczęście przedstawiającą jelita i pobiegła do taty zapytać co to jest. Dość przezornie wiedząc, że na pewno nie rozpozna co to po ilustracji, szybko znalazłam polską kartę z napisem i pobiegłam za Majką. Napisałam wcześniej “na nieszczęście,” bo mąż widząc zdjęcie się krzywił pokazując, że ilustracja go odrzuca i powiedział, że nie wie co to jest zupełnie ignorując to, że stałam w drzwiach machając kartą z napisem “jelita.” Potem jeszcze zadał mi pytanie: “Po co jej to pokazujesz?” Próbowałam coś tam wyjaśnić, ale nauczyłam się już dawno, że niektórych po prostu przekonać się nie da i nawet nie ma co próbować (swego czasu próbowałam kilku osobom pomóc i oświecić je co do idealnej diety i ćwiczeń na siłowni – większość ludzi ma zbyt słabą wolę, żeby zmienić nawyki).
– prezentowałam Mai planety. Analogicznie do narządów, zaraz po prezentacji wzięła jedną i pobiegła do babci dowiedzieć się co to, w języku polskim. Babcia oczywiście w pierwszej chwili powiedziała, że nie wie, ale sekundę później już byłam z pomocną kartą, więc odczytała. Potem zaczęła krytykę, że po co ja jej to pokazuje, że moja Maja nawet sobie nie zdaje sprawy z tego, co to są planety i że sobie tego nie wyobraża.
PO CO DZIECKU WIEDZA ENCYKLOPEDYCZNA PREZENTOWANA NA BITACH INTELIGENCJI?
A wy jak byście odpowiedzieli na pytanie mojego męża? Po co pokazujemy bity z wiedzą encyklopedyczną? O ile pewnie większość ludzi zaakceptuje uczenie dzieci takich faktów jak na przykład imiona i nazwiska znanych ludzi z historii, to fakty typu: “Ten ptak to bielik jakiś tam.” mogą się niektórym wydać wiedzą kompletnie bezużyteczną. Specjalnie napisałam “jakiś tam,” żeby pokazać, że dla mnie to wiedza zupełnie obca i pomimo to, że różne gatunki ptaków już przerobione nadal nie kojarzę nazw większości, nie mówiąc już o ich rozróżnianiu. Wierzę w to, że Maja wszystkie zna 🙂 Zresztą dzisiaj skomentowała, że mamy “pigeon” (gołębia) za oknem. Na moje oko chyba to był gołąb, mąż potwierdził.
W prezentowaniu bitów, czy później programów inteligencji chodzi o to, żeby zapoznać dziecko z jak największą ilością dziedzin. Nie oceniamy, czy dana kategoria faktów mu się w życiu przyda, czy nie. Im więcej informacji mu podamy, tym bardziej i szybciej rozwinie się jego mózg. Im więcej informacji mu podamy we właściwy sposób, tym więcej powiązań pomiędzy faktami wytworzy i tym większa szansa, że zapamięta je na całe życie. Oto szczegółowe korzyści z wdrażania programu pomnażania inteligencji Domana:
– dziecko dostanie szansę wyboru swoich zainteresowań z szerokiej gamy dziedzin, które pozna. Im większa różnorodność faktów, tym lepiej. Szczegółowo o wpływie rodziców na zainteresowania dziecka pisałam tutaj. Prezentując coraz to nowe informacje, będące czasem dla nas wiedzą, dla której nie widzimy zastosowania, starajmy się patrzeć szerzej. Nigdy nie wiemy, co zafascynuje nasze dziecko i co stanie się jego pasją. Możemy być pewni jednego: dziecko na pewno nie zainteresuje się czymś, czego nie pozna.
-rozwój słuchu, wzroku oraz kompetencji językowych,
-rozwój pamięci nawet do poziomu pamięci fotograficznej,
– poszerzenie horyzontów malucha, aby mógł szeroko spojrzeć na świat i dojrzeć piękno w różnych dziedzinach,
– rozbudzenie ciekawości światem i nauką.
Natalia i Krzysztof Minge w książce “Jak kreatywnie wspierać rozwój dziecka” zgadzają się z Domanem pisząc, że “wiedza jest warunkiem mądrości i inteligencji.” Bez wiedzy nie jest możliwe wyciąganie wniosków i przewidywanie konsekwencji. Jak pisze Doman: “With a small number of facts it can come to a small number of conclusions. With a huge number of facts it can come to a huge number of conclusions.” (“Znając mało faktów wyciągniemy niewiele wniosków. Znając cały ogrom faktów, wyciągniemy mnóstwo wniosków.” i dalej: “The basis of all intelligence is facts.(…)If they are related facts the number of conclusions is breathtaking.” (“Fakty leżą u podstaw całej inteligencji.(…) Jeśli są ze sobą powiązane liczba powiązań pomiędzy nimi jest aż zapiera dech w piersiach.”)
Bez wiedzy nie jest możliwa też kreatywność, bo wszelka twórczość bazuje na tym, co wiemy. Państwo Minge dodają jeszcze, że “im więcej mózg ludzki się uczy, tym więcej może się nauczyć.” Dzieje się tak dlatego, że mózg jest jak mięsień i ćwiczony działa sprawniej i lepiej oraz dlatego, że nowa wiedza łączy się z już nabytą i łatwiej ją zapamiętać. Podam taki banalny być może przykład, który mi przychodzi do głowy. Zaprezentowałam Mai zawody w bitach inteligencji. Jako, że ostatni był “teacher” (“nauczyciel”) po prezentacji skomentowałam, że to mój zawód. Przy 2-giej prezentacji powtórzyłam. Przy 3-cim podejściu do tych samych bitów w inny dzień zaprezentowałam jak zwykle wszystkie 10 zawodów, po czym zapytałam Maję: “What’s mummy’s job?” (“Jaki jest zawód mamusi?”). Ona tak śmiesznie przesylabizowała “Tea -cher.” Nowa wiedza: “teacher” połączyła się ze “starą,” bo znała wcześniej słowo “mummy.” Znaczenie słowa “job” pewnie rozkminiła, jako nazwę wspólną dla całej kategorii 10 słów- zawodów. Myślę, że ten przykład dobrze obrazuje to, że wiążące się ze sobą informacje – fakty łatwiej zapamiętać. Minge dodają jeszcze, że dzieci, które przyszły do szkoły z pewnym zasobem wiedzy, wynoszą ze szkoły najwięcej.
Wracając do naszego “bielika jakiegoś tam,” już sama prezentacja 10 ptaków z tej samej kategorii, czyli powiązanych informacji według Domana sprawia, że mózg dziecka wypracowuje 3 628 800 powiązań między faktami. Zrobiła na was wrażenie ta cyfra? Bo na mnie tak. A jeszcze większe wrażenie na mnie robi informacja, że aby przekazać dziecku wystarczającą wiedzę, żeby jego mózg wytworzył tyle powiązań potrzebujemy poświęcić zaledwie 10 sekund (około sekunda na prezentację jednej karty z faktem).
Jeśli dodatkowo innym razem zaprezentowaliśmy też dziecku 10 różnych państw i w jednym z nich żyje właśnie nasz “bielik” dajemy dziecku kolejną możliwość powiązania faktów, a jego mózg wytworzy jeszcze większą ilość połączeń i przyczyni się do pomnożenia inteligencji dziecka. Jak wynika z pewnego zbyt skomplikowanego i nie znanego mi wcześniej prawa matematycznego, do którego odwołuje się Doman jeśli przykładowo dla 10 powiązanych ze sobą faktów (np. ptaków drapieżnych przedstawionych na kartach) jest to wspomniane przeze mnie 3 628 800 powiązań, to dla 11 faktów cyfra odnosząca się do liczby powiązań pomiędzy faktami, jaką wytworzy mózg dziecka rośnie aż do 39 916 800. I właśnie to się liczy. Związki pomiędzy informacjami. Im więcej informacji z różnych dziedzin, tym więcej powiązań, a im więcej powiązań, tym większa szansa, że nasz maluch zapamięta prezentowane mu fakty na zawsze. Mało tego: im więcej powiązań, tym szybciej je zapamięta, bo jedna informacja będzie się łączyć z drugą i z kolejną. W przypadku zaprezentowania dziecku wiedzy z różnych dziedzin, prędzej, czy później każdy fakt zostanie powiązany z innym.
CZY MUSIMY CZEKAĆ AŻ ZAPREZENTUJEMY 1000 BITÓW?
Czy przeraża was liczba 1000 bitów? Mnie przeraziła. A dokładnie taką liczbę bitów Doman radzi zaprezentować zanim zaczniemy dziecku poszerzać informacje o każdym z nich. Pomijam już fakt, że w przypadku pracujących rodziców o domowej produkcji bitów inteligencji w takich ilościach nie ma mowy, a ja do tej grupy należę. W przypadku niepracujących mam, które nie mają żadnego wsparcia ze strony rodziny, czy partnera w zakresie wczesnej edukacji, też wydaje się to nie do ogarnięcia. Jak ktoś bardzo chce poświęcić się całkowicie – owszem jest to do zrobienia, ale jakim kosztem. Dla mnie i bez tworzenia bitów doba jest zdecydowanie za krótka, o czym wspominałam ostatnio. Uważam, że nie można przesadzić w żadną stronę i zachować pewną równowagę pomiędzy czasem dla siebie, dla dziecka i dla partnera. Czas dla dziecka też nie może skupiać się tylko na nauce.
Czy musimy się trzymać tej liczby 1000 bitów zanim wprowadzimy program inteligencji? W metodzie Cudowne Dziecko Anety Czerskiej, o której wspomniałam bardziej szczegółowo tutaj, fakty, czyli programy inteligencji są wprowadzane już po dwukrotnym pokazaniu kart z wiedzą encyklopedyczną. Jeśli dziecku i mamie z tym dobrze, że to myślę, że Doman by to zaakceptował. Wczytuję się właśnie w anglojęzyczne forum dla profesjonalnych rodziców, na którym mają wsparcie wykwalifikowanego personelu z Instytutu Domana i ostatnio przeczytałam słowa jego wnuczki, według której Doman zwykł mawiać, że “the magic is not in the cards, it’s in the child” (“magia jest w dziecku, a nie w kartach”).
W mojej ocenie odpowiedzi na pytania rodziców z całego świata udzielone przez pracowników Instytutu potwierdzają, że “Doman to luzak,” jak pisałam ostatnio. Co prawda w swoich książkach daje sztywne zalecenia- wydawałoby się obowiązkowe schematy, ale robi to po to, abyśmy mieli punkt wyjścia, a nie po to, aby nas ograniczały, czy wyznaczały sztywną rutynę na kilka lat. Wychodzimy od harmonogramu, a potem … drogę nam wskaże dziecko. A wskaże ją pod warunkiem, że spędzamy z nim wystarczającą ilość czasu..podkreślam…z nim…nie obok w kuchni podczas, gdy nasz maluch bawi się sam lub, co gorsza ogląda telewizję. Owszem…jeśli bawi się sam z własnej inicjatywy, super – należy mu na to jak najbardziej pozwolić, żeby nie wychować tzw. high-need baby, o czym pisałam tutaj. Ale jeśli bawi się sam, bo mu powiedzieliśmy, że nie mamy czasu … hmm … sami możecie dokończyć tą myśl ….
Ja osobiście staram się iść za podstawowymi wytycznymi Domana, jeśli tylko Maja mi na to pozwala, a gdzie już wykorzystałam wszystkie możliwości np. na kartach z kropkami idę dalej, poszerzam horyzonty, poznaję inne metody. Wyobraźcie sobie, że my mamy tylko Domana w zakresie edukacji półkulowej (chyba, że jeszcze do jakiejś metody znanej na skalę światową nie dotarłam). Azjaci mają więcej takich metod, chociażby metoda Shichidy, czy Heguru, ale o tym…tradycyjnie innym razem 🙂
NASZE PŁATNE I DARMOWE ŹRÓDŁA BITÓW INTELIGENCJI – JAKIE BITY ILE ZA NAMI
Tak jak wspominałam we wstępie pierwsze bity pokazałam Mai jak miała 22 miesiące. Były to trzy kategorie ptaków. Potem długo zbierałam się, żeby zakupić nowe. Gdy miała ok. 23,5 miesiąca zaczęłam działać z bitami online. Stosunkowo niedawno doszły do nas kolejne realne karty. Jako, że według Domana bitem jest niemalże wszystko, w tym karty matematyczne i karty do czytania globalnego mogłabym powiedzieć, że już od dawna mamy za sobą 1000 bitów. I tak jest 🙂
Glenn Doman jednakże sugeruje, aby programy inteligencji wprowadzić po przerobieniu 1000 bitów z różnych dziedzin, po 10 z każdej i wtedy już to takie łatwe do osiągnięcia nie jest, bo ze 100 kart z kropkami mogę policzyć tylko 10, jako “przedstawicieli” bitów ilościowych. Jeśli zaprezentowałam 10 zwierząt w kategorii “ssaki,” a część z nich się powtarza w kategorii “mięsożerne” nie liczę tych samych kart dwa razy. Jeśli zaprezentowałam 50 ptaków to liczę tylko 10 z nich.
Doman w książce “How to Give Your Baby Encyclopedic Knowledge” (“Jak przekazać dziecku wiedzę encyklopedyczną”) podaje całą listę przykładowych kategorii bitów inteligencji, po 10 dla każdej z 10 dziedzin wiedzy, a te dziedziny to:
- Biologia
- Historia
- Geografia
- Muzyka
- Sztuka
- Matematyka
- Fizjologia człowieka
- Nauki ogólne
- Języki
- Literatura
Kategoria to grupa bitów z tej samej tematyki. Wszystkie prezentowane bity powinny się zawierać w powyższych dziedzinach wiedzy. Co do kategorii Doman daje nam zupełnie wolną rękę w wyborze: możemy korzystać z jego przykładów kategorii (wyjdzie nam dokładnie 1000 bitów, jeśli będziemy mieć po 10 w każdej) lub każdą dziedzinę wiedzy poszerzać o swoje własne kategorie. To mogą być na przykład nasze pasje, czy zainteresowania. Ze starszym maluchem możemy iść w kierunku jego zainteresowań. U mnie wybór jest zdeterminowany na razie tym, do czego mam dostęp.
Wśród kategorii, które są już za nami są dokładnie takie, jakie Doman wymienił w przykładach: ssaki, ptaki, rośliny, flagi, instrumenty muzyczne, figury geometryczne, symbole matematyczne, cyfry rzymskie, ilości pokazane na kartach z kropkami, ograny wewnętrzne, części ciała, narzędzia, jedzenie, przedmioty domowego użytku, zwierzęta, czynności, przeciwieństwa oraz ubrania.
Reszta jest zależna od tego co udało mi się znaleźć: zwierzęta mięsożerne, zwierzęta gospodarskie, rodzaje kapeluszy, sprzęt medyczny, zwierzęta roślinożerne, zawody, części samochodowe, sławne budynki, kolory, części ciała, układ słoneczny, urządzenia i przedmioty w parku rozrywki, przedmioty plażowe, sprzęt biwakowy i turystyczny, artykuły papiernicze, warzywa, gry, w których wykorzystujemy piłkę, węglowodany, naczynia kuchenne, napoje, rodzaje kasków, zwierzęta, które znoszą jaja, antyki, rodzaje piłek, rodzaje deserów, białka, sprzęty elektroniczne – gadżety, przedmioty związane z piratami.
Jak widzicie są tutaj różne dziwne rzeczy, a licząc, że z każdej kategorii przerobiłam tylko 10 (co jest nieprawdą, bo samych ptaków na kartach mamy 54, nie mówiąc już o dodatkowych online) to mogę powiedzieć, że mamy za sobą tylko 520 bitów inteligencji z sugerowanego 1000, jaki powinniśmy przerobić zanim wprowadzimy pierwszy program inteligencji. Myślę, że to spore osiągnięcie jak na ok. 3 miesiące, z czego pewnie z miesiąc był zupełnej przerwy po pierwszych 3 kategoriach ptaków.
Pierwsze programy inteligencji wprowadzę jak uda mi się przetłumaczyć te co mamy na realnych kartach po polsku na język angielski (jak to zrobię wrzucę w plikach do pobrania). Może to się stanie przed prezentacją tysięcznego bita, może wcześniej. Idąc tym tempem do 1000 bita dobijemy w ciągu miesiąca pewnie, a ja wakacje i czas na tłumaczenie programów mam za ok. 1,5 miesiąca. Maja się teraz uczy z prędkością światła. Wiem to odkąd w pełni zrozumiałam metodę Domana, o czym pisałam tutaj. Sama bym na pewno do tego nie doszła.
Źródła naszych bitów:
– namacalne karty:
Fundacja Ingenium – do tej pory przerobione 5 kategorii (na razie wykryłam w swoich dwa błędy (w tym 1 dzisiaj :/ – zobaczycie go na zdjęciu niżej). Jeden z nich zgłosiłam i czekam na wymianę karty. Podobno ja jako, że zamawiałam niedawno otrzymałam już poprawione zestawy, ale wiem, że wielu osobom zdarzyły się błędy. Informujcie mnie, czy karty zostały wymienione. Usunę tą informację na temat błędów w momencie jak wszyscy, co zamawiali będą zadowoleni. Według mnie to niedopuszczalne, że zdarzają się błędy w tym, za co płacimy, a tym bardziej w bitach. Ja sama nie jestem w stanie sama wychwycić pewnych błędów, bo po prostu na wielu dziedzinach się nie znam.
-źródła online:
Brillkids – jest tam biblioteka prezentacji i mnóstwa plików, dwie, czy może trzy kategorie stamtąd zaprezentowałam i zrezygnowałam, zbyt dużo czasu mi schodziło na szukaniu wartościowych. Jak już nieraz wspominałam wolę mieć szybki dostęp do gotowców.
Fundacja Ingenium – są darmowe, ale zbyt długo mi zajmowała zmiana czcionki na naszą, czy też usuwanie wersji polskiej, bo ja nie popieram wprowadzania bitów w dwóch językach jednocześnie. Zrezygnowałam.
RightBrainLibrary – z tego korzystam najczęściej, szybko, sprawnie, wszystko w jednym miejscu. Oczywiście nie wszystkie karty to bity inteligencji. Policzyłam tylko te, które można uznać za bity. Mają jedynie jedną wadę – niezgodność z kryteriami Domana dotyczącymi bitów – zwykle jest tło, ale nie sądzę, żeby to przeszkadzało jakoś mojemu maluchowi.
Maja ma już 2 latka i widząc ptaka na drzewie i słysząc jego nazwę wie, że to chodzi o ptaka, a nie o drzewo, czy może o drzewo i ptaka jednocześnie. Według mnie problemem by było jakby na karcie były dwa ptaki albo ptak i jakieś inne zwierzę. Wydaje mi się, że tło które nie przeszkadza zrozumieć, czego dotyczy prezentowany bit, bo ewidentnie na pierwszy plan wybija się dany ptak, nie jest problemem w przypadku dzieci, które już mają pewien zasób słów. Może to być problem w przypadku zupełnych maluchów, dla których i słowo “ptak” i słowo “drzewo” są nowe. W przypadku takiego maluszka bardziej rygorystycznie bym się trzymała tego, że na zdjęciu musi być tylko i wyłącznie ptak i białe tło, żeby nie połączył nazwy z niewłaściwą dla niej reprezentacją wizualną.
Z tej strony dziennie średnio prezentuję od 40 do 200 kart. Nasz rekord to 320. Więcej na ten temat wkrótce, bo muszę wam napisać jak u nas teraz wyglądają pewne rzeczy. 23 miesiąc Mai wymusił pewne dość radykalne zmiany. Jest ciekawie 🙂
Jakby jakiś sponsor się znalazł 😛 (hihi) to bym nie pogardziła bitami z Instytutu Domana. Domyślam się, że jakość z najwyższej półki. Dodatkowo mogłabym poświęcić czas na coś innego niż na tłumaczenie i ewentualne modyfikowanie programów, które mam w języku polskim.
Jestem zwolenniczką korzystania z papierowych planszy we wczesnej edukacji, ale nie demonizuję komputera. Akurat w przypadku bitów jest bardzo przydatny nawet z uwagi na szybkość. Państwo Minge, którzy skutecznie wdrażali programy Domana na swoich dzieciach też widzą korzyści. Komputer na pewno ma sporą przewagę nad telewizją. Zmodyfikowali oni metodę Domana opartą w 100% na kartach, bo w jego czasach komputerów- wiadomo, nie było przenosząc bity na komputer. Według Minge to “nie zmniejsza jej skuteczności, a znacznie ułatwia pracę rodzicom oraz – co ważne- ogromnie obniża koszty.” Inspirująca mama, o której wspominałam tutaj się z tym zgadza. Ja oczywiście też.
CO TO JEST PROGRAM INTELIGENCJI? JAK TWORZYĆ PROGRAMY INTELIGENCJI? NASZ PIERWSZY PROGRAM INTELIGENCJI ORAZ UMOŻLIWIENIE DZIECKU PODEJMOWANIA DECYZJI W SPRAWIE WCZESNEJ EDUKACJI
Postaram się krótko i łopatologicznie streścić to, co Glenn Doman napisał na ten temat w książce “How to Give Your Baby Encyclopedic Knowledge” (“Jak przekazać małemu dziecku wiedzę encyklopedyczną”). Otóż program inteligencji to nic innego a pojedynczy fakt dotyczący wybranej karty z bitem i poszerzający informację, którą dziecko otrzymało przy pierwszych prezentacjach tej karty.
Jako, że moja Maja wykazała szczególny entuzjazm i zachwyt przy prezentacjach bitów z rasami kotów, będę się posługiwała tą kategorią, jako przykładem. Od tej kategorii zaczniemy też programy inteligencji, jak tylko uporam się z tłumaczeniem gotowych programów z kart na język angielski. Dzięki temu też uniknę przepisywania słowo w słowo przykładów z książki Domana, oczywiście w moim tłumaczeniu, bo czytam tylko w oryginale.
Niestety na razie żadne z informacji w języku polskim, jakie mamy na gotowych bitach inteligencji w sumie nie są nam potrzebne, bo mąż nie chce nic więcej na siebie wziąć. Może w wakacje zrobię po prostu książeczki globalne z bitami tak, aby mógł Mai czytać. Teraz czasowo nie dam rady ogarnąć matematyki, czytania globalnego w dwóch językach (trzeci w przygotowaniu) i bitów również w dwóch językach. Język polski w tym temacie idzie na razie w odstawkę. Wystarczy, że jest w czytaniu globalnym.
Jako, że moja córeczka ma już 2 lata, zamierzam ją powoli włączać w decyzje dotyczące tego, czego się uczymy. W końcu zaczęła wykazywać jakieś poza matematyczne zainteresowania. Może dlatego, że poznała coś nowego, a wcześniej, jako, że jakoś nie pomyślałam o wprowadzaniu bitów znała tylko matematykę i książki, więc można powiedzieć, że nie miała się czym zainteresować, bo więcej dziedzin nie znała. Wszystko, co poznała ją interesowało.
Już wiem, że koty są hitem, więc planuję jej po prostu rozłożyć na podłodze wszystkie 10 bitów z kotami i zapytać, który jest najsłodszy (podczas prezentacji komentowała z zachwytem, że są takie “cute,” czyli “kochane, słodkie”). Zacznę przygotowywanie anglojęzycznej wersji programów inteligencji od tej karty, którą wybierze.
Na potrzeby tego wpisu ja wybrałam kota Maine Coon kierując się tym, że niedługo właśnie takiego planujemy mieć. Mając przed sobą tą kartę oraz książki Domana “How to Give Your Baby Encyclopedic Knowledge” (“Jak przekazać małemu dziecku wiedzę encyklopedyczną”) oraz “How to Multiply Your Baby’s Intelligence” (“Jak pomnożyć inteligencję swojego dziecka) wyjaśniam:
Bit Inteligencji to rzeczywiste zdjęcie tego kota spełniające kryteria, które wymieniłam tutaj oraz podpis Maine Coon, jeśli chcemy połączyć wiedzę encyklopedyczną z czytaniem globalnym w jednej sesji tak jak ja to robię. Szczerze mówiąc miałam małą “rozkminkę” jak to ugryźć, bo kartę z napisem mam osobno. Do koszulki wkładam białą kartkę papieru. Z przodu wkładam kartę ze zdjęciem, a z tyłu napis, tak, że biała kartka jest pomiędzy. Dzięki temu nie widać rozpisanych z tyłu karty ze zdjęciem programów inteligencji, a ja mogę szybko pokazać napis i za chwilkę odwrócić na ilustrację. Sami zobaczcie mój patent na prezentację bitów inteligencji na zdjęciach poniżej.
Program Inteligencji to fakt, dzięki poznaniu którego dziecko dowiaduje się czegoś więcej o tym kocie. Programy inteligencji są ułożone i podawane dziecku w kolejności według stopnia trudności: od najprostszych do najbardziej skomplikowanych, przy czym te najprostsze fakty są najbardziej ogólne, po czym przechodzą w informacje coraz bardziej złożone i skomplikowane.
Przykładowo dla naszego kota 1 program inteligencji to następująca informacja: “Maine Coon to najstarsza amerykańska rasa kota, wychodowana w stanie Maine w Stanach Zjednoczonych.”
Kryteria, jakie musi spełniać program inteligencji (kierujemy się nimi w tworzeniu programów, jak również w weryfikacji jakości programów gotowych na otrzymanych kartach):
– musi być 100% bezstronnym i prawdziwym faktem (nie opinią ani założeniem) – nie przekazujmy dziecku niczego, co do czego nie jesteśmy pewni, że to jest prawdą, bo potem ciężko to odkręcić,
– musi być tak sformułowany, aby nie było możliwości zrozumienia tego faktu na różne sposoby. Podobnie jak przy tworzeniu różnego rodzaju ankiet dobrze jest przetestować zdanie, które napisaliśmy z myślą o dziecku na kimś wcześniej, żeby dowiedzieć się jak ktoś to zdanie rozumie, a najlepiej zamiast pisać informację od nowa po prostu przepisać dokładnie słowo w słowo ze źródła, w którym ją znaleźliśmy. (Doman radzi jednak w przypadku pierwszych programów zachować proste słownictwo i stopniowo wprowadzać bardziej zaawansowane struktury).
Doman sugeruje, aby w miarę możliwości wzbogacić naszą listę programów o śmieszne fakty, zwłaszcza jeśli dotyczy on znanych osób. Natalia i Krzysztof Minge dodatkowo sugerują, aby najważniejsze informacje niekoniecznie podawać pierwsze. Na początku prezentujemy to, co jest “najciekawsze, niecodzienne, zadziwiające.” Potem podają przykłady podobne do Domana, czyli związane z poczuciem humoru.
Istotną wskazówkę uwzględniającą wiek dzieci dają nam ponownie państwo Minge. Informacja podana jako program wiedzy, czy inteligencji w przypadku bardzo małych dzieci powinna być maksymalnie skrócona i konkretna oraz składać się z maksymalnie 4 słów. Dłuższe zdania podajemy starszym dzieciom, jeśli uznamy, że są na to gotowe. Jak wdrożymy pierwsze programy inteligencji wypowiem się w tym temacie, bo na naszych programach wypisanych z tyłu kart z bitami zdania są naprawdę długie. Zobaczcie sam na zdjęciu niżej, na którym niestety wkradł się błąd i mam nadzieję, że więcej błędów na kartach nie znajdę.
Moja Maja ma tylko 2 lata, ale w książkach długie zdania jakoś jej nie odstraszają. Zobaczymy jak to będzie w programach. Dzięki Minge wiem, że jak coś będzie szło nie tak muszę poeksperymentować z długością.
Co do faktów na powyższym zdjęciu też mam wątpliwości, bo Doman w książce “How to Give Your Baby Encyclopedic Knowledge” (“Jak przekazać małemu dziecku wiedzę encyklopedyczną”) daje nam swego rodzaju uniwersalne wzory dotyczące faktów 1-10 dla różnych kategorii bitów. W przypadku zwierząt, akurat dał przykład kobry powinny to być informacje w następującej kolejności:
1. Najciekawszy i najprostszy fakt.
2. Czym się żywi.
3. Środowisko, w którym żyje.
4. Gdzie żyje.
5. Wielkość, długość.
6.Rozmnażanie się.
7-9. Ciekawa cecha.
10. Systematyka – pamiętacie z lekcji biologii: królestwo – zwierzęta, typ- strunowce, podtyp-kręgowce, gromada- gady itp.)
Sami porównajcie ten schemat, z programami inteligencji, które mam nadrukowane na karcie z bitem przedstawiającym kota Maine Coon (zdjęcie wyżej). Myślałam, że może nie ma informacji dotyczącej systematyki, ale jest. Dość szybko znalazłam w Internecie. Chyba będę trochę te programy modyfikować przy tłumaczeniu.
Jak prezentujemy programy inteligencji? Doman podaje cztery możliwości:
- Przepisujemy każdy program odpowiedniej wielkości czcionką i te zdania prezentujemy dziecku. Co do czcionki kierujemy się zasadami dotyczącymi czytania globalnego w zależności od wieku dziecka.
- Mamy programy wypisane z tyłu kart z bitami, tak jak my w gotowym zestawie i je tylko dziecku odczytujemy (dziecko ich nie widzi).
- Przepisujemy każdy program i łączymy go ze zdjęciem w postaci książeczki do czytania globalnego kierując się zasadami dotyczącymi spersonalizowanych książeczek do czytania globalnego.
- Wypisujemy poszczególne fakty na małych karteczkach i z nich korzystamy odczytując (małe dziecko raczej nie dostrzeże małych liter).
W mojej opinii najkorzystniejszy dla dziecka bo angażujący więcej zmysłów: słuch i wzrok jest sposób 1 i 3. Ja planuję stworzyć książeczki, ale dobrze wiedzieć, że programy wystarczy tylko odczytywać. Nic nie szkodzi, jak maluch nie zawsze będzie patrzył.
Jedna sesja przekazywania wiedzy encyklopedycznej to jak najszybsza (10-15 sekund) prezentacja nie więcej niż 5 programów inteligencji, co równa się tylko 5 zdaniom, bo prezentacja zdania zajmuje dłużej niż jednego bitu. Tutaj należy podkreślić, że prezentujemy 5 programów inteligencji dla różnych 5 bitów z tej samej kategorii np. dla pięciu owadów. Taki zestaw prezentujemy 3 razy dziennie przez 5 dni, czyli w sumie 15 razy, a następnie zastępujemy zupełnie nowym. Zwrócę tutaj uwagę na to, że taką ilość powtórzeń Doman radzi na początek. Jeśli już jesteście po kilku miesiącach np. programu czytania globalnego, czy matematyki musicie zweryfikować, czy 15 prezentacji jednego programu, czy bitu to nie za dużo dla waszego malucha. Bardzo możliwe, że już uczy się szybciej. Wczytajcie się w bardzo ważny moim zdaniem artykuł, który znajdziecie tutaj.
Co do szybkości tak ważnej w metodach stymulujących prawą półkulę mózgu, różnie z tym bywa. Zwykle mi się udaje, ale mieliśmy już około 3 kryzysy (o 2 pisałam). Wszystkie raczej dotyczyły czytania globalnego, matematyka jakoś zawsze przechodziła jak nie szybko, to inaczej 🙂 W przypadku bitów, zwłaszcza ostatnio działam szybko, chociaż kusiło mnie, żeby koty dać Mai poprzytulać, bo miała na to ochotę. Z pierwszymi zestawami ptaków zrobiłam jedynie taki błąd, że za długo je prezentowałam tj. 15 razy każdy. Zrozumiałam coś bardzo ważnego, a pisałam o tym tutaj i od tej pory mamy znacznie zmniejszoną ilość sesji. Szczegóły w artykule o nowym wymiarze czytania globalnego.
Poziomy wiedzy (znalazłam też tłumaczenie “Magnitudes of Information”, jako struktura wiedzy, ale nie bardzo mi to jakoś pasowało, więc po konsultacjach z tłumaczami i anglistami, a w końcu z inspirującą mamą, bo wahałam się pomiędzy dwoma opcjami, wybrałam najlepsze tłumaczenie tego terminu) – 10 programów inteligencji, czyli faktów o kocie Maine Coon podanych składa się na całą wiedzę dziecka na temat tego kota (właśnie zauważyłam, że przynajmniej w przypadku tej karty mam aż 12 programów inteligencji zamiast 10).
Na koniec dość istotna moim zdaniem informacja, której nie znajdziecie w książkach Domana. Krzysztof i Natalia Minge piszą, że programy inteligencji możemy zaczynać już z 1,5 -rocznym dzieckiem pod warunkiem, że wykazuje zainteresowanie i jest w stanie wysłuchać informacji. Jeśli nie, nie zmuszamy i czekamy do drugiego roku życia albo dłużej.
Ten artykuł okazał się przydatny? Jeśli tak, udostępnij i podziel się z innymi. A jak jest u was z bitami inteligencji? Zainspirowałam was, żeby zacząć? A może już zaczęliście programy inteligencji? Korzystacie z gotowych materiałów, czy tworzycie?
Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz komentarz i podzielisz się swoim doświadczeniem.
Jeśli chcecie być na bieżąco zapraszam do śledzenia fanpage na Facebook’u i do subskrypcji (okienko na stronie głównej bloga i kanał RSS). Od kilku dni jest też możliwość zapisu na newsletter (jeśli nie wyskoczyło wam okienko podczas czytania bloga piszcie). W momencie jak będę mieć 100 zapisów na newsletter będę na bieżąco się dzielić informacjami dotyczącymi wczesnej edukacji zanim pojawią się na blogu w tematyce prawopółkulowości, czyli metody Domana, metody Shichidy i metody Heguru oraz dwujęzyczności i nauki języków.
Jako, że nie znalazłam grupy dla rodziców wplatających metodę Domana w wychowaniu swoich dzieci, sama ją założyłam na Facebook’u. Dołączając do grupy możecie liczyć na naprawdę ciekawą wymianę doświadczeń.
2 Comments
Agnieszka
Dzień dobry,
czytam Pani bloga od kiedy mąż mi go podesłał 🙂 (Michał, który z panią pisał kilka miesięcy temu – Ola niedługo kończy 13 mies. i nadal działamy z czytaniem i matematyką – nawet od ok. 2 mies. pokazujemy karty z angielskim słownictwem – angielski niestety u nas tylko w tej formie). Dziś pisze Pani o bitach i o liczbie 1000 i tak sobie pomyślałam, że nie ma się Pani co martwić bo te 1000 szt. ma zapewne Pani już przerobione – właśnie dzięki kartom, które Maja widziała – mniejszy format ale są bardzo ładnie zrobione 🙂 – my za sobą mamy rzeczy codziennego użytku typu washing machine, zwierzęta i jesteśmy w trakcie warzyw 🙂 Ja mam cały czas w planach, by mąż zaczął Oli pokazywać zegar z godzinami – od kwietnia chodzi do żłobka i przydałaby jej się wiedza o tym za jaki czas tatuś przyjdzie 🙂
teachyourbaby.pl
Witam serdecznie 🙂
Bardzo mi miło słyszeć, że ktoś jest ze mną od tak dawna. Oczywiście, że pamiętam Pani męża i jego komentarze. Cieszę się bardzo, że dalej działacie z metodą Domana. Wyczuwam optymizm w tym komentarzu, co oznacza, że na razie żaden kryzys nie straszny. Domyślam się, że fajnie wam idzie. Na pewno jesteście bogatsi w wiedzę niż ja, kiedy zaczynałam. Wiem, że mieliście produkcję własnych kart. Dalej tak działacie? Jeśli tak to jestem pełna podziwu. Chociaż sama zaczynałam na gotowych zestawach uważam, że najlepsze dla dziecka są indywidualnie dla niego przygotowane słowa. Czasowo jednak ciężko to ogarnąć: jak zaczynam produkcję kart w języku polskim, to zaniedbuję angielski i odwrotnie, nie mówiąc już o tym, że o produkcji bitów na razie nie ma mowy.