fbpx
dziecko-z-uszkodzeniem-mózgu
Metoda Domana -wspieranie rozwoju

Treść poniższego artykułu w skrócie:

  1. Cel metody Domana, założenia (wypowiedzi Jordan oraz obrazowe przykłady tłumacza niniejszego tekstu- dziękujemy)
  2. O moim gościu czyli Jordan Christian z Doman International
  3. Dla kogo jest metoda Domana
  4. Wspieranie dzieci z autyzmem
  5. O problemie z lateralizacją i powiązanymi z tym problemami np. dysleksja, problemy z czytaniem
  6. Wspieranie dzieci z zespołem Downa
  7. Przestymulowanie
  8. Problemy z mową
  9. O pełzaniu i czworakowaniu – to najważniejsze etapy w rozwoju neurologicznym dziecka
  10. Wprowadzanie dziecku języka obcego
  11. Wczesna nauka czytania, również w kontekście dwu- i wielojęzyczności (ile słów potrzeba, metoda globalna vs metoda fonetyczna oraz sylabowa)
  12. Sen dziecka
  13. Poprawa umiejętności manualnych dziecka
  14. Najważniejsze filary metody Domana
  15. Rady co robić, gdy dziecko nie chce patrzeć na karty
  16. Metoda Domana vs metoda Heguru
  17. Dieta dziecka z problemami
  18. Czy konieczne jest 15 powtórzeń na kartę w metodzie Domana
  19. Jakich rezultatów w przyszłości możemy się spodziewać (przykłady dzieci rozwiniętych metodą Domana- zdrowych i z niepełnosprawnościami intelektualnymi)
  20. Przyczyny dlaczego dzieci wybierają złe karty nawet gdy znają prawidłową odpowiedź
  21. Wspieranie dzieci z porażeniem mózgowym

Celem metody Domana nie jest wychowanie geniusza

O Doman International, czyli o instytucji szkolącej rodziców, którzy chcą pomóc swoim dzieciom rozwinąć ich potencjał niezależnie od tego czy to są dzieci zdrowe czy z problemami możecie przeczytać w jednym z moich wcześniejszych artykułów, do którego link zamieściłam poniżej. Znajdziecie w nim również garść cennych wskazówek dotyczących metody Domana. Od tamtego artykułu nasza współpraca rozwinęła się jeszcze bardziej.

Już dawno zdałam sobie sprawę z tego, że moje doświadczenie i prywatne osiągnięcia dzięki wychowaniu córeczki według filozofii Domana nie wystarczą, aby zachęcić innych rodziców do podjęcia działań w kierunku rozwijania własnych dzieci i aby pokazać, że metoda Domana działa. Zawsze ktoś może stwierdzić, że jesteśmy wyjątkiem, który potwierdza jakąś tam regułę. Zresztą już kiedyś coś takiego słyszałam. Moim celem jest pokazanie jak najwięcej przykładów sukcesu z metodą Domana i wymiernych efektów, bo tak jak mówiła mama dwóch dziewczynek w ostatnim wywiadzie ta metoda nie służy wychowaniu geniusza, ale maksymalnemu wykorzystaniu potencjału każdego dziecka. Zresztą ona by nawet nie chciała, żeby któraś z jej córek została geniuszem. Powiem wam szczerze, że ja też nie. A wy?

Do cennych informacji z wywiadów z rodzicami, którzy mogą się pochwalić długofalowymi efektami z metodą Domana doszła dla moich czytelników pomoc z zagranicy. Wraz z przedstawicielką tej instytucji – Jordan Christian zorganizowałyśmy konsultacje dla rodziców z grupy Metoda Domana i nie tylko- grupa wsparcia dla rodziców na Facebooku. Wiem, że nie wszyscy z moich czytelników są “fejsbukowi,” więc zdecydowałam się puścić nagranie z tej sesji pytań i odpowiedzi w świat. Za jakiś czas wypuszczę to wideo z polskim tłumaczeniem, ale to na pewno zajmie sporo czasu, więc dzisiaj wrzucam wam w oryginale. Może akurat ktoś pomoże tym nie znającym angielskiego. To kiedy uda się wypuścić nagranie z tłumaczeniem zależy od tego ile osób mi w tym pomoże. Na razie mam wstępne zgłoszenia kilku mam. Oczywiście każdemu kto pomoże odpowiednio podziękuję dodając napisy do nagrania. Od pewnego czasu na Instastory co kilka dni przekazuję treść konsultacji w języku polskim, więc zapraszam zaglądnąć na Instagram @teachyourbaby.pl.

Aktualizacja z dnia 12.02.2020: Instagram się na razie urwał, ale wrócimy do tego od kwietnia 2020 z treścią kolejnych anglojęzycznych webminarów. Ostatecznie dodania napisów podjął się mój szwagier i wiem, że to bardzo żmudna praca. Aktualnie jest na 1 godzinie 30 minucie. Tymczasem dzięki jednemu tacie z grupy (tu ślę wielkie serducha dla Tomka Rymarka) mamy polskie tłumaczenie całości w wersji pisemnej, które tutaj wrzucam.

Zapraszam do oglądnięcia czy też wysłuchania, bo być może któreś z zadanych przez innych rodziców pytań jest zbieżne z waszymi. Nagranie pokazuje też, że metoda Domana to nie tylko karty, jak możecie przeczytać w artykule ogólnym o tej metodzie, który napisałam dość niedawno. Jeśli chcecie rozwinąć swoje dziecko, a jeszcze do końca nie wiecie jak, pomóc swojemu choremu dziecku, macie pytania o wczesną edukację: języki obce, wczesną naukę czytania, matematyki i inne możecie się też z Jordan skontaktować mailowo: jordan@domaninternational.org, chociaż jak pokazała kolejna sesja z Jordan (niedługo też wkleję wideo) akurat co do języków to konsultować możecie się ze mną, a ja was ewentualnie odeślę gdzie trzeba, bo moje metody nie są dla wszystkich. Nie zapominajcie- specjalistami jesteśmy my- rodzice, ale jeśli już potrzebujecie doradztwa kogoś z zewnątrz to niech was nie kuszą szkolenia osób, które z Domana czerpią wybiórczo, czy też inspirując się jego metodą tworzą własne twory np. jak wychować małego geniusza, czy jak nauczyć dziecko czytać w zabawie, czy też jak pomnożyć inteligencję dziecka. Metoda Domana to nierozerwalna całość i jako taką rozumie ją na przykład Krzysztof Kwiecień, który jednak szkoleń nie robi, a szkoda, bo bym go polecała podobnie jak polecam Doman International. W końcu w ich szeregach jest i syn i wnuk samego Glenna Domana – twórcy metody.

O moim gościu

Jordan Christian dołączyła do Doman International z Nowej Zelandii zgłębiając tajniki rozwoju fizycznego człowieka. Wcześniej studiowała edukację wczesnoszkolną oraz uczyła w Te Tari Puna Ora o Aotearo w Nowej Zelandii. Obecnie jest specjalistką od rozwoju fizycznego i wczesnego wspierania rozwoju dziecka. Zajmuje się też programami behawioralnymi i dotyczącymi rozwoju społecznego. To dzięki niej mam wszystkie informacje, które opublikowałam w artykule o Doman International. Jak mówiła w trakcie jednej z dwóch sesji konsultacji z rodzicami, które z nią przeprowadziłam po tym jak zgłębiła metodę Domana zupełnie zweryfikowała swoje myślenie oparte na tym, czego była uczona na studiach. Do metody Domana przyciągnęło ją to, że jest to metoda holistyczna, integruje w sobie wiele różnych aspektów rozwoju dziecka oraz to, że jest to metoda mająca na celu zbliżenie rodzica do dziecka. Metoda Domana traktuje dziecko i rodzinę jako całość. W swoich działaniach łączy aspekty zdrowotne, w tym dobre samopoczucie i aspekty społeczne aby stworzyć dziecku najlepsze możliwe środowisko sprzyjające osiągnięciu jego maksymalnego potencjału.

Na podstawie moich rozmów z Jordan mogę powiedzieć, że jest to niezwykle ciepła, otwarta na pytania i chętna pomóc osoba. Jak zresztą za chwilę będziecie mieć okazję posłuchać ma wyraźny, łatwy do zrozumienia akcent.

Metoda Domana- pytania i odpowiedzi- konsultacje dla rodziców

Zapraszam do obejrzenia i wysłuchania nagrania, które mam dzięki jednej mamie, której udało się uwiecznić ok. 2 godziny spotkania. Jordan miała problem z nagraniem i bez tego nie mielibyśmy nic, a na mojej pamięci ze słuchu nie można za bardzo polegać.

Aktualizacja z dnia 12.2.2020 r: Tak jak pisałam wyżej od dzisiaj też możecie wywiad odczytać w języku polskim.

Jordan Christian: Ok, chyba mi wyszło.

Teachyourbaby: Aha, ok, to zaczynamy?   

Jordan Christian: Tak, zaczekaj, sekunda, jeszcze raz i nagrywamy… jesteśmy gotowe.

Teachyourbaby: Dobra. Cześć wszystkim! Cieszę się, że znaleźliście czas by dzisiaj do nas dołączyć. Mnie znacie, a to wideo będzie później udostępnione dalej więc przedstawię się. Nazywam się Agnieszka Basta i jestem autorką bloga teachyourbaby.pl, na którym dzielę się z Wami moimi doświadczeniami ze stosowania metody Domana, z akcentem na dwujęzyczność. Moim gościem dzisiaj jest Jordan Christian…

Jordan Christian: Cześć!

Teachyourbaby: … która reprezentuje Doman International. Jest to organizacja, która pomaga dzieciom na całym świecie, w osiąganiu pełnego potencjału, niezależnie od tego czy są zdrowe, czy z niepełnosprawnościami intelektualnymi. Jordan jest wykształconymi klinicystą i specjalistą od rozwoju dziecięcego z wysokimi kwalifikacjami. Specjalizuje się w rozwoju fizycznym i behawioralnym. To dla mnie wielka przyjemność gościć Cię dzisiaj, Jordan.

Jordan Christian: Dziękuję! Też mi jest bardzo miło. 

Teachyourbaby: Zacznijmy może od pytań, które już do nas napływają.

Jordan Christian: Ok, czyli zaczynamy od pytań, które już są na czacie?

Teachyourbaby: Może zacznijmy  od tych nadesłanych wcześniej. 

Jordan Christian: Dobra, skupmy się na tych, które już mamy. No więc, pierwsze pytanie, które tu mam to „Czy metoda Domana jest tylko dla dzieci, czy również dla dorosłych z uszkodzeniami mózgu?” To bardzo dobre pytanie. Metoda jest przede wszystkim dla dzieci, ale leczymy też dorosłych. Obecnie mamy bardzo wielu pacjentów z chorobą Alzheimera i demencją jak również młodszych i starszych dorosłych z autyzmem a nawet w śpiączce… w zasadzie zajmujemy się wieloma problemami. Jak najbardziej  tak, leczymy dorosłych. W tej metodzie liczy się „wiek neurologiczny,” więc jeżeli wiek neurologiczny pacjenta jest poniżej 6 roku życia, wtedy jest potencjał rozwojowy i możliwość pracy z każdym, niezależnie od wieku. Mam nadzieję że odpowiedziałam na to pytanie.

Teachyourbaby: (śmiech) Tak. A może będziemy na zmianę odpowiadać na pytania z listy i z tego czatu?

Jordan Christian: Dobry pomysł. 

Teachyourbaby: Pierwsze, które wpadło mi w oko jest na temat chłopca z autyzmem. Może zacznijmy od tego. 

Jordan Christian: Niech no spojrzę… „Czy są specjalne programy dla dzieci z autyzmem, które można stosować u dzieci, które jeszcze nie mówią? Moje dziecko prawie umie już powiedzieć alfabet, ale niewyraźnie i walczy z tym…”. Zacznijmy od pierwszej części pytania: Oczywiście, że tak. Zajmujemy się dziećmi z autyzmem. Wiele z nich nie mówi, także to zdecydowanie jest nasze pole działania. U dzieci z autyzmem zazwyczaj dzieje się bardzo wiele ponad to, co się nam wydaje. Czasami może być tak, że brakuje tylko możliwości werbalizacji, ale często są inne przyczyny, które uniemożliwiają rozwój mowy. 

Wrócę do pytania… 

Są specjalne programy do wspierania rozwoju mowy, stymulacji oralnej i tego typu rzeczy. Te rzeczy dostosowujemy do oceny konkretnego przypadku. Zaczynamy od oceny wszystkich obszarów funkcyjnych i próbujemy określić gdzie występują problemy, gdzie dziecko potrzebuje pomocy i poprawy, a potem opracowujemy indywidualny program wspierania rozwoju mowy dla konkretnego dziecka. 

Ok, przeczytam dalej … „dziecko chce wydawać dźwięki, ale udaje mu się wydobywać pierwsze dwie litery słowa…”.

Z mojego doświadczenia brzmi to tak, jakby u podłoża był problem z oddechem. Bez rozwiniętych umiejętności oddychania nie moglibyśmy mówić i wymawiać głośno ani dłuższych słów. Dlatego, wydaje mi się, że to dziecko ma problem z oddychaniem. Takie dzieci muszą nauczyć się głębszego oddychania, muszą rozwijać płuca. Bardzo często dzieci z autyzmem znają język, znają słowa i ich brzmienie, ale czasami nie mają na tyle panowania nad oddechem, by wydobyć z siebie te słowa. Podsumowując, jest sporo ćwiczeń, które pomogą z tym walczyć.

Dodam tylko, że jeżeli ktokolwiek ze słuchaczy będzie miał konkretne pytania na temat swojego dziecka, z przyjemnością odpowiem na maile albo wiadomości na Facebooku. Wtedy będziemy mogli porozmawiać bardziej szczegółowo.

Ok, ale tu jest jeszcze jedna część pytania… Proszę, zatrzymaj mnie jeżeli się rozpędzę.

Teachyourbaby: OK.

Jordan Christian: Ostatnia część pytania. Czytam, że „dziecko w kółko powtarza 3 krótkie słówka, generalnie lubi mówić, ale nie umie łączyć dźwięków w całość”. Na początek, nie mam pewności czy to powtarzanie w kółko jednego słowa, czy różnych słów, ale ogólna uwaga: powtarzanie słów, powtarzalność wypowiedzi, to jest coś co nazywamy „problemem z lateralizacją”. „Niewłaściwa lateralizacja” może być powodem szeregu problemów, na przykład dysleksji albo przy odpowiadaniu na pytania, problemów z czytaniem na głos, problemów z czytaniem w ogóle. Problemy z matematyka mogą świadczyć o tym samym. 

„Proces lateralizacji” to sytuacja, w której w mózgu trwa walka o dominację między dwiema półkulami. Zwykle jedna dominuje. U praworęcznych osób dominuje półkula lewa. Problem „lateralizacji” polega na tym, że półkule mózgu nie ustaliły, która z nich ma dominować. U takiej osoby obie półkule walczą między sobą, żeby udzielać odpowiedzi na pytania, walczą z czytaniem… Walczą o oczy, o ręce i pojawia się wiele sprzecznych sygnałów. Pojawiają się wtedy pomieszane dzięki zamiast słów, albo powtórzenia i jąkania. Taka osoba nie może poprawnie czytać, „zjada litery”… mamy pełną gamę zjawisk dyslektycznych. 

Teachyourbaby: Następne pytanie. „Czy macie konsultacje dla dzieci i dorosłych z uszkodzeniami mózgu?”

Jordan Christian: Oczywiście, pomagamy wszystkim, dzieciom i dorosłym. Jeżeli tylko macie problem, możemy go skonsultować i przygotować program leczenia. Krótko mówiąc: tak.

Teachyourbaby: Dobra, następne pytanie z czatu. Przewinę, żebyśmy je widzieli… „…mężuś mi tu chrapie koło mnie, czy będę tu mogła napisać moje pytania później?…”

Jordan Christian: (śmiech)

Teachyourbaby: A! Jest, następne pytanie od Marcina K.

Jordan Christian: Przeczytasz na głos, czy ja mam to zrobić?

Teachyourbaby: Przeczytam, a Ty odpowiesz.

„Chciałbym przygotować pierwszą książkę w rodzimym języku dla mojego chłopca z autyzmem, wiek 4,5. Czy może to być prezentacja PowerPointa, z wykorzystaniem własnych zdjęć, np. zdjęcia z wakacji: „Ben pływa”, „Woda jest zimna”, „Na plaży jest kaczka”.  A może powinienem używać czarno-białych piktogramów, żeby nie rozpraszać dzieciaka zdjęciami?”

Jordan Christian: Jasne. Najpierw zaczynamy od ustalenia poziomu, na którym operuje dziecko. Czarno-białe piktogramy są dla dzieci, które nie postrzegają świata tak jak my. To nazywamy „poziomem trzecim”. Widzą cienie i proste kształty, ale nie szczegóły. A więc, jak już ustalisz, czy dziecko widzi szczegóły, czy umie przeczytać słowa, wtedy można wprowadzać takie książki, a używanie prezentacji PowerPointa, to całkowicie dobre rozwiązanie. Czasem może to nawet dużo bardziej angażować dziecko.

Teachyourbaby: A tu następne pytanie: „Czy pracując z dzieckiem z upośledzeniem genetycznym, trzeba postępować zgodnie z tymi samymi zasadami, np. Czy nie trzeba pokazywać kart szybciej, albo wolniej.” To jest pytanie od matki z dzieckiem z zespołem Downa. Takie mamy często wykonują wszystkie zadania wolniej i powracają do słów. No więc, pytamy, jak Ty to robisz?

Jordan Christian: Bardzo cieszę się, że to pytanie padło. Jest tak wiele „stygmatów” na temat Trisomii 21, o zespole Downa, że takie osoby nie mają tych samych zdolności co normalne dzieci. O ile tak może w pewnych przypadkach być, to nie ma powodów by podejrzewać, że dziecko takie nie jest na wysokim poziomie intelektualnym. 

Każde dziecko, traktowane na takim poziomie intelektualnym do jakiego aspirujemy, będzie do tego poziomu dążyło. Dla przykładu, jeżeli pracowałabym ze zdrowym 3-letnim dzieckiem oraz z 3-letnim dzieckiem z zespołem Downa, postępowałabym dokładnie tak samo. Tak samo szybko zmieniałabym słowa, tak samo szybko bym do nich mówiła

Krótko mówiąc, w odpowiedzi na pytanie, uważam, że nie powinno być żadnych zmian w programie terapeutycznym, no i w ogóle nie powinno się nic wykonywać w szczególny sposób. Wszystko powinno być normalne.

Teachyourbaby: Dziękuję…idziemy dalej, ale w tym samym temacie: chłopiec z autyzmem, 4,5 roku. „Czy możliwe jest przestymulowanie prawej półkuli mózgu i wywołanie problemów z mową (dziecko jeszcze nie mówi)? Czy nie trzeba jednocześnie stymulować lewej półkuli, by dziecko nauczyło się mówić? A może czytanie i bity wystarczą? Co będzie lepsze dla dziecka z autyzmem: praca w cichym pokoju, czy spacer np. po lesie?”

Jordan Christian: Ok, wielkie pytanie z wieloma aspektami. Wyświetlę je sobie, żeby nic nie przegapić. 

Zaczniemy od tego: „Czy możliwe jest przestymulowanie prawej półkuli mózgu i wywołać problemy z mową (dziecko jeszcze nie mówi)?”

Nie, nie ma możliwości „przestymulowania” półkuli mózgu, ale należy dbać zrównoważoną stymulację lewej i prawej półkuli. Zależnie od wieku dziecka, nie należy faworyzować żadnej z półkul, zanim samo nie zdecyduje, która dominuje. W zależności od wieku dziecka, można wprowadzać ćwiczenia lateralne, które pomagają wzmocnić prawą półkulę, albo można dawać dziecku więcej sposobności do użytkowania obu, żeby lateralizacja następowała w sposób naturalny.

Ok, wróćmy do pytania.

Teachyourbaby: Dalej… „Czy nie trzeba jednocześnie stymulować lewej półkuli…”

Jordan Christian: Tak, tak, tak. No to jeszcze raz, należy stymulować obie, dzięki temu mózg sam dokona lateralizacji. No i zależy to od wieku. 

Jeżeli zechcecie się ze mną skontaktować później,… a nie, tu jest o wieku: 4,5 lat. 

Wiek 7 lat to czas kiedy następuje lateralizacja. Dlatego do wieku 7 lat nie należy wdrażać żadnego programu, który na to wpływa. Do tego czasu trzeba stosować dużo stymulacji dla obu półkul: lewej i prawej. Trzeba obu dostarczać wielu sposobności do rozwoju samodzielnego.

Natomiast problemy z mową, to zdecydowanie problem lateralizacji. Mogą tu wchodzić też inne czynniki, np. problemy z oddechem, jak już mówiliśmy, ale, do 7go roku życia, przede wszystkim trzeba stymulować obie półkule równomiernie.

I dalej: „Co będzie lepsze dla dziecka z autyzmem: praca w cichym pokoju, czy spacer np. po lesie?”.

Dzieci z autyzmem mają wiele nadwrażliwości na dotyk ale są również wyczulone na bodźce dźwiękowe. Zwykle te cechy występują parami. A najlepsze dla dziecka z wysoką wrażliwością słuchu, jak również takimi, które są generalnie hiperaktywne, takimi, które nie lubią dotyku, albo przejawiają całą gamę innych cech… dla nich najlepsze są ciche przestrzenie, w których ograniczamy zewnętrzne hałasy i innych stymulantów. Tymczasem, pobyt na dworze jest ogólnie bardzo dobry, tlen, poznawanie świata zewnętrznego, ale trzeba to zrównoważyć. Upewnijcie się, że jeżeli wychodzicie na zewnątrz, do parku czy innych takich miejsc, zapewnijcie odpowiednio dużo czasu żeby to zrównoważyć, pozwolić się dziecku wyciszyć i zrelaksować. Chodzi o to, by nie przestymulować takiego dziecka.

Teachyourbaby: Dobrze, może przejdźmy do innych pytań. 

Prawdopodobnie pamiętasz film z małym chłopcem, który Ci przesłałam . A tu jest pytanie od jego mamy: „Mój syn, który ma teraz 8 miesięcy, zaczął pełzanie naprzemienne trzy tygodnie temu. Dużo już pełza, zdecydowanie ponad 50 cm dziennie. Zastanawiam się jak długo powinnam zachęcać go do pełzania, czy czworakowania?”

Jordan Christian: Przede wszystkim powinno się pozwolić dziecku rozwijać te umiejętności, którymi się akurat zajmuje. Pełzanie wspomaga rozwój niższych funkcji mózgu. Dziecko zacznie czworakować, jak będzie już zaawansowane w rozwoju i neurologicznie. Jeżeli pełza dłużej, to znaczy, że instynktownie wyczuwa, że to mu jest potrzebne do rozwoju. Brzmi trochę tak, jakby dziecko zaczynało podnosić się na kolanach, ale może nie koniecznie na rękach, a to sugeruje, że dziecko nie jest jeszcze gotowe do czworakowania, być może jego ręce też jeszcze nie są gotowe. Wprowadzenie patterningu może być dobre dla wzmocnienia i skoordynowania rąk. Niedługo zacznie balansowanie, bujając się do przodu i do tyłu. Należy dziecko zachęcać do pełzania i czekać aż będzie gotowe do czworakowania. 

Teachyourbaby: Czyli nie zmuszamy do podnoszenia się na rękach.

Jordan Christian: Dokładnie. Musimy mu zaufać, że sam przejdzie dalej do czworakowania, gdy będzie na to gotowy.

Teachyourbaby: No to kolejne pytania od taty tego chłopca z autyzmem, w wieku 4,5 roku: „Czy rodzic, który próbuje uczyć języka obcego, powinien mówić pełnymi zdaniami, czy powinien zacząć od pojedynczych słów, kolorów, czasowników, przymiotników, podobnie jak w programie globalnego czytania? Czyli np. „biedronka”, „czerwona biedronka”, „Czerwona biedronka lata”, „Czerwona biedronka ma dwie czarne kropki”?”

Jordan Christian: Świetnie, kolejne dobre pytanie. Można pozwolić na swobodną rozmowę pełnymi zdaniami w obu językach. Najlepszym sposobem nauki jest „zanurzanie się” w języku, szczególnie jeśli jest wiele sposobności do tego. Ale jeśli język obcy jest nowy dla dziecka i rodzica i nie jest to język, którego dużo używacie, lepiej zaczynać z pojedynczymi słowami. Potem wchodzą podwójne zestawy słów i zdań. I oczywiście można używać nowego języka w ciągu dnia, ale warto mieć pod ręką karty, które pokażemy w momencie gdy pojawi się język, najpierw słowa, potem wyrażenia i zdania.

Teachyourbaby: Czy to sugestia tylko przy uczeniu dzieci z autyzmem czy dla wszystkich?

Jordan Christian: Czy to dla dzieci z autyzmem, czy jakimikolwiek innymi wadami, zawsze postępujemy tak samo przy nauce czytania. Nie ważne, czy to autyzm, zespół Downa, czy cokolwiek innego, zawsze prezentujemy w ten sam sposób. Jak długo dziecko jest zaangażowane i zainteresowane, pokazywać trzeba szybko, nie wolno, żeby się nie nudziły. I będzie dobrze. Dzieci będą się uczyły.

Teachyourbaby: To pytanie nie dotyczy tylko czytania, ale też języków. Dało mi do myślenia, bo ja wprowadzałam języki od razu w postaci pełnych zdań. Na przykład po hiszpańsku córka od razu słyszała pełne zdania. 

Jordan Christian: Oczywiście. To jest całkowicie dobre i dzieci będą się też uczyły w ten sposób, ale ważne jest żeby umożliwiać im też naukę czytania, oprócz rozumienia ze słuchu. To dlatego, że słuchanie, mówienie i czytanie to trzy osobne umiejętności. Powstają na różnych ścieżkach, a więc trzeba je stymulować osobno, żeby uzyskać najlepsze rezultaty.

Teachyourbaby: Mam wrażenie, że trochę poszalałam z naszą nauką.

Jordan Christian: Nie, idzie Wam świetnie. Dobre pytania.

Teachyourbaby: OK, następne pytanie na naszej liście dotyczy uczenia czytania w kilku językach na raz sprawia, że dziecko zacznie czytać później? Czy może to przyspieszyć naukę czytania?

Jordan Christian: Przepraszam, że się wtrącę, ale  zauważyłam zaraz pod tym pytaniem informację, że edukatorzy wczesnego nauczania w Polsce, psychologowie i logopedzi, są przeciwni nauczania więcej niż jednego języka na raz dziecku aż nie osiągnie trzeciego roku życia. 

Podoba mi się to pytanie, bo ja się zajmowałam terapią mowy i robiłam ćwiczenia „ABA” z dziećmi autystycznymi, i też kiedyś tak myślałam. Ale zmieniłam zdanie. Metoda Domana prezentuje pogląd, że nie ma ograniczeń w ilości języków jakich uczy się dziecko do trzeciego roku życia. Nie będzie to powodowało… jak oni to napisali?… że dziecko zacznie później czytać. Trzeba pamiętać by prowadzić naukę w pogodny, energiczny i klarowny sposób. Ok, teraz robimy niemiecki, a tera hiszpański, a teraz angielski… jak długo jest z tego zabawa, ale też jest jasne co robimy, wtedy nie ma żadnej przyczyny dla której nie można by robić równocześnie dwunastu języków przed 3cim rokiem życia.

Ale pamiętajcie, to jest w tym wieku wiedza bierna. Nie będą mówiły w tych językach aż nie podrosną i trzeba być cierpliwym. Trzeba zaufać im, że się uczą. Bo umiejętność mówienia jest bardzo różna od umiejętności czytania. Dlatego nie można żądać od nich popisywania się tym językiem, zanim same nie będą gotowe w nim się wypowiadać.

Trzeba być cierpliwym.

Teachyourbaby: A co z czytaniem w różnych językach? Czy można robić sesje jedna po drugiej? Czy wystarczy powiedzieć dziecku „a teraz hiszpański” i zrobić serię kart, a potem „teraz niemiecki” i tak dalej? Można tak robić?

Jordan Christian: Tak, oczywiście! Jak długo klarownie rozdzielamy co robimy – nie ma powodu by tak nie uczyć. 

Teachyourbaby: Ok. A teraz: „Jaka jest najlepsza metoda nauczenia słuchu absolutnego? Czy powinniśmy uczyć opisowo, pokazując dźwięki na pianinie, jak bity? To jest C3. A może powinniśmy pokazywać też karty z nutą C3?”-

Jordan Christian: Ok, zdaje mi się, że rozumiem o co chodzi. Znowu mamy tu trzy komponenty: mamy wysokość tonu, mamy jego wizualizację (nuta), no i jest czynność wydobywania tego dźwięku. Prawdopodobnie byłoby najlepsze pokazanie wszystkich trzech elementów na raz, o ile to się da zrobić, ale znowu, jeżeli będziemy klarownie tłumaczyć o co chodzi, nie ma powodu by nie uczyć tych rzeczy osobno. Mam nadzieję, że to co mówię ma sens, niech no to jeszcze raz przeczytam. […]

Zawsze jest dobrze mieć pomoce wizualne. A więc można powiedzieć „to jest dźwięk C3”, a na pianinie postawić zapis nuty C3 no i oczywiście uderzyć w klawisz C3.

Teachyourbaby: Musisz zrozumieć, ja nie jestem muzykiem. Robię naukę perfekcyjnego słuchu ze schematu, tyle że dla mnie każdy dźwięk brzmi tak samo. Mam nadzieję, że moje dziecko słyszy różnicę.

Jordan Christian: Dzieciaki mają zupełnie inaczej. One są jak gąbka, która chłonie wszystko, bez ryzyka, że coś im zaszkodzi.

Teachyourbaby: A teraz pytanie: „Czy możemy nagrać dźwięki w aplikacji i odgrywać je dziecku?”

Jordan Christian: Jasne, to też będzie działać, bo słyszą dźwięk, jego wysokość… a wtedy można dziecku pokazać rysunek nuty, która symbolizuje dźwięk.

Teachyourbaby: A czy są jakieś domanowe książki na temat absolutnego słuchu?

Jordan Christian: Haha, nie wiem o takich. Przykro mi. Ale mamy eksperta od muzyki w naszym zespole klinicznym, a więc, jeśli macie jakieś bardziej szczegółowe pytania dotyczące nauczania muzyki, to napiszcie do mnie. Sama nie mam za wiele doświadczenia w tej dziedzinie, ale przekażę pytania i na pewno dostaniecie więcej użytecznych informacji.

Teachyourbaby: A może zaprosimy eksperta na rozmowę tutaj?

Jordan Christian: Mogę spróbować.

Teachyourbaby: Wiele osób wyraża zainteresowanie muzyką. Ja też. Sama mam „ucho słoniowe”…

Jordan Christian: … ja też…

Teachyourbaby: Dobra, następne pytanie: „czy nieregularność snu jest destruktywna dla rozwoju dziecka? Moja córka (8 miesięcy), jest bardzo radosnym dzieckiem, ale nie śpi dużo w nocy, ani w dzień. Nie jest marudna, więc może takie ma potrzeby. Różni lekarze mówią mi na ten temat sprzeczne rzeczy i nie wiem co mam myśleć”.

Jordan Christian: Ok, przede wszystkim brak snu może być bardzo destrukcyjny. Ja bym zrobiła z tego priorytet, by ustalić jak jest. Może być wiele przyczyn, które utrudniają dziecku sen. Moglibyśmy się wspólnie zastanowić, jeżeli chcesz. Jako ośmiomiesięczne dziecko, powinna spać 10 do 12 godzin na dobę. Dla mnie to trochę brzmi tak, że mogą występować problemy natury słuchowej albo z nadwrażliwością dotyku, a może nawet inne fizyczne uwarunkowania. W naszym zespole jest konsultant do spraw snu: Melissa  Doman. Ona jest klinicystą i zajmuje się leczeniem jak ja. Ma też przeszkolenie w zakresie terapii snu. Dużo pracuje z naszymi dziećmi i wiemy, jak ważny jest sen, we wszystkich rodzinach z którymi pracujemy. Często jest to jedna z pierwszych rzeczy jakimi się zajmujemy.

Dlatego proszę, odezwij się do mnie. W rozmowie ustalimy więcej szczegółów i spróbujemy znaleźć rozwiązanie dla Ciebie i Twoje córeczki.

Teachyourbaby: Ok. Teraz ostatnie pytanie od tego ojca cztero-i-pół-latka z autyzmem. „Chcielibyśmy go uczyć malowania lub rysowania. Jak możemy poprawić jego sprawności ruchowe rąk?”

Jordan Christian: …ma ręce jak z waty…?

Teachyourbaby: „… robimy już od miesiąca brachiację… przepraszam, że zarzucam pytaniami…”

Jordan Christian: Yhym. Nie przepraszaj za pytania, jesteśmy po to, by na nie odpowiadać.

Jak zwykle, potrzebowałabym więcej szczegółowych informacji na temat tego chłopca. Z rękami problem może polegać na ograniczeniach zmysłu dotyku. Chłopiec może nie odczuwać albo może nie interpretować informacji na temat tekstur, tak jak powinien. A może ma bardzo słaby chwyt, może jego brachiacja nie jest skuteczna, albo nie jest skoordynowana. W takim wypadku należało by wprowadzać inne dostępne metody stymulacji dotyku, żeby je „obudzić”, stymulować, żeby zaczął nimi pracować.

Poza tym, w zależności od jego wieku, od jego umiejętności brachiacyjnych, np. czy umie samodzielnie zawisnąć i jakie ma zdolności manualne, czy opanował już chwyt szczypcowy, czy ma go w obu rękach, czy tylko w jednej. Z przyjemnością podejmę rozmowę bezpośrednią, jeżeli będziecie chcieli to omówić szczegółowo.

Niemniej jednak, w typowym przypadku, nawet dla normalnych dzieci, gdy chcemy poprawić umiejętności precyzyjne rąk, jak rysowanie lub malowanie, ćwiczenia brachiacyjne są zawsze na pierwszym miejscu. To najlepszy sposób stymulacji tego rodzaju. Dobra ilość powtórzeń, to 30 sesji dziennie. Po takiej ilości dzieci zyskują umiejętności manualne do rysowania, malowania…

Mam nadzieję, że to informacje pomocne, ale oczywiście zapraszam do kontaktu, jeżeli ktoś chce dokładniej omówić konkretny przypadek.

Teachyourbaby: Nigdy nie ma „za wiele” pytań.

Jordan Christian: To prawda.

Teachyourbaby: A teraz pytanie na temat kart. Przesyłałam Ci zdjęcie.

Jordan Christian: Mam je przed sobą.

Teachyourbaby: Opiszemy to zdjęcie dla słuchaczy. Chodzi o „grubość liter” i jaka ona powinna być dla dziecka w wieku 4 miesięcy.

Jordan Christian: Przede wszystkim sprawdziłabym czy czteromiesięczne dziecko jest już na odpowiednim poziomie umiejętności wzrokowych niezbędnych do czytania. W tym wieku dziecko może być potencjalnie gotowe do czytania, ale mogą też jeszcze nie mieć odpowiednio rozwiniętego wzroku.

Mogłabym zasugerować pogrubienie liter, przez zwykłe ich obrysowanie po zewnętrznej.

Powinniście móc to sami ocenić, czy dziecko dobrze się bawi przy tej nauce, czy jest zaangażowane… Jeśli są chętne do nauki, jeśli sprawia im to radość, to wtedy na pewno możecie kontynuować ćwiczenia.

Ale jeśli widzicie, że dzieci nie dają się wciągnąć lub nie reagują na ćwiczenia, to może znaczyć, że po prostu jeszcze nie są gotowe na tego typu aktywności. Wtedy należałoby zmienić plansze na czarno-białe z obrazkami, zanim zaczniemy z wyrazami.

Teachyourbaby: A jeżeli pogrubiać, to o ile? Dwukrotnie?

Jordan Christian: To powinno wystarczyć, ale lepiej najpierw sprawdzić jak dziecko reaguje na takie, jakie teraz są. Wystarczy zaobserwować czy dziecko jest zaangażowane, czy śledzi uważnie wzrokiem napisy. Jeśli tak, to nie trzeba nic zmieniać.

Teachyourbaby: Aha, czyli, wystarczy, że widzimy zaangażowanie i możemy mieć pewność, że wszystko idzie tak jak trzeba?

Jordan Christian: Można mieć taką nadzieję. Ale znowu, w szczególnych przypadkach może jednocześnie występować wiele czynników. Można sprawdzać na wiele sposobów poziom umiejętności dzieci, ale najważniejszą wskazówką jest to czy dziecko jest zainteresowane. Dlatego zakładamy, że jeżeli przy trzech sesjach dziennie, dziecko śledzi zmieniane karty, to z całą pewnością na tym korzysta.

Teachyourbaby: Rozumiem. Sama się kiedyś nad tym rozmiarem zastanawiałam, bo odkryłam, że kropki, których używałam do nauki matematyki mojej córki były o 4 mm mniejsze niż zalecane. Zaczynaliśmy gdy miała 5 czy 6 miesięcy. Ale ona już wtedy była zainteresowana. Matematyka interesowała ją od samego początku. Po tym jak odkryłam, że te kropki były mniejsze niż zalecał Glenn Doman kupiłam jej nawet program  Brillkids Little Math, ale może to nie był dobry pomysł. Teraz mam pewność, że dawała radę.

Jordan Christian: No właśnie! I w tym rzecz. Nie wiemy na pewno, ale nie można z góry zakładać, że coś jest nie tak i czteromiesięczne dziecko nie korzysta z nauki.

Teachyourbaby: A ja się zamartwiałam, że 4 mm za mało i cały trud na marne.

Jordan Christian: Haha.

Teachyourbaby: Ok, a teraz pytanie od mamy …

Jordan Christian: O tak, wracamy do Kuby…

Teachyourbaby: Tak, ale chodzi teraz o inna sprawę, chociaż wydaje mi się, że już w większości odpowiedzieliśmy na większość tego pytania.

Jordan Christian: Ach, tak, czyli wygląda na to że zaczął się podciągać i stawać z oparciem… Najlepiej dla niego byłoby, żeby go do tego nie zachęcać. Powinniśmy nakłaniać go do czworakowania. To, że staje niekoniecznie musi być czymś złym. Może po prostu podnośmy go wtedy i angażujmy w coś innego. Natomiast równolegle priorytetem powinno być jak najczęstsze zachęcanie go do czworakowania. I proszę, nie martwcie się jeżeli pewnego dnia po prostu zacznie chodzić i przeskoczy ten etap. Nie martwcie się, zawsze w przyszłości można wrócić do czworakowania.

To dość podchwytliwa sytuacja z małym dzieckiem. Nie chcemy żeby straciły coś z etapu rozwoju, w którym obecnie się znajdują, ale też chcemy żeby należycie rozwinęły wszystkie poziomy umiejętności.

Nie wiem czy jasno się wyrażam.

Dla przykładu, gdybyśmy mówili o 8-miesięcznym dziecku, które już chodzi, ale wcześniej nie czworakowało, nie zmuszałabym go do tego. Ważniejsze byłoby żeby dziecko pozostało na poziomie, który już osiągnęło. Wtedy zachęcałabym do rozwijania umiejętności chodzenia, a gdy już będzie starsze, mogłabym je zachęcić do ćwiczenia czworakowania.

Teachyourbaby: Czyli powrót dopiero wtedy, kiedy będziemy mogli im racjonalnie wyjaśnić, dlaczego to robimy?

Jordan Christian: Dokładnie. A poza tym, nikomu nie uda się namówić 2-3 latka do czworakowania, prawda?

Teachyourbaby: Tak, wiem po naszym przykładzie, ale moja córka sama zaczęła do tego wracać.

Jordan Christian: …najwyraźniej sama wiedziała czego potrzebuje.

Teachyourbaby: Nasuwa mi się teraz pytanie, dlaczego niektóre dzieci przeskakują pewne etapy?

Jordan Christian: Bardzo często oznacza to, że jest jakiś uraz, na pewnym poziomie. Nie ma się czym przejmować, bo każdy z nas ma jakieś swoje specyficzne urazy. Mniejsze, większe… ale ludzie przecież radzą sobie w życiu, zupełnie niezależnie od nich.

Dla przykładu, dzieci autystyczne z automatu przeskoczą ważne etapy rozwojowe, bo mają wiele urazów na poziomie śródmózgowia, co uniemożliwia im naukę pełzania czy czworakowania. Dlatego jakbym miała do czynienia z autystycznym dzieckiem 9-10-11 miesięcy, wiedziałabym, że potrzeba im nauki pełzania i czworakowania ale wiedziałabym też, że fizycznie nie wiedzą jak to robić, ponieważ ich mózg ma urazy na tym poziomie. Dlatego niektóre dzieci czasem przeskakują pewne etapy, którym odpowiadają pewne właściwe dla nich urazy. Jest to dla nas sygnałem, że mają jakieś urazy i że będą miały pewne ograniczenia w nauce, czy jakieś utrudnienia później w życiu. Z drugiej strony, żeby sobie z tym radzić, można wrócić do nauki pełzania i czworakowania w późniejszym etapie.

Teachyourbaby: No i końcówka tego pytania: „Czy powinniśmy zmienić już podłoże, ale czy nie powinniśmy raczej czworakować niż pełzać?” 

Jordan Christian: Kuba jest dość młody (8 miesięcy), więc nie musicie pilnie zmieniać podłoża. Kuba może dalej pełzać na twardej gładkiej powierzchni. Ze względu na wiek, nie jest szczególnie ciężki. Ciężar jego ciała nie będzie dla niego ograniczeniem ani zagrożeniem w trakcie pełzania po twardej powierzchni. Teraz kiedy jest w etapie przejściowym, radzę zostawić nawierzchnię tak jak jest: gładką i twardą.

Teachyourbaby: Ok, dziękuję. „Jakie są najważniejsze filary metody Domana?”

Jordan Christian: Jeżeli dobrze rozumiem pytanie, to przede wszystkim metoda Domana, Doman International, to podejście holistyczne i dążące do szerokiej integracji. Dlatego, jeżeli ktoś do nas przyjdzie z jedną sprawą, np. językiem, to my zajmiemy się wszystkimi obszarami funkcyjnymi. Są to wzrok, słuch, dotyk, mobilność, język i zdolności manualne. Oczywiście przyglądamy się też diecie, nawiązywaniu kontaktów społecznych, oddychaniu. Oceniamy każdy aspekt rozwoju dziecka i tworzymy indywidualne programy, które są integrujące i holistyczne, które odnoszą się do wszystkich obszarów funkcyjnych. Jeśli któryś z tych obszarów nie jest obciążony problemami, to program będzie nakierowany na wspomożenie jego rozwoju. Dopóki program nie odniesie się do wszystkich obszarów funkcyjnych, dopóty nie będziemy mogli zaobserwować przejścia dziecka na wyższy poziom.

Dlatego, jeśli mam nazwać „filary metody Domana” to są to „działy” fizyczne i mobilności, oddech, odżywianie oraz rozwój zdolności kognitywnych. To byłyby te cztery główne filary. Dlatego oceniamy wszystkie obszary i tworzymy programy integrujące wszystkie z nich.

Mam nadzieję, że to odpowiada na pytanie.

Teachyourbaby: Metoda Domana  jest kojarzona głównie z obszarem kognitywnym i programami związanymi z rozwojem intelektualnym. Dlatego też myślę, że to wyjaśnienie było bardzo potrzebne.

Ok, teraz pytanie od Anny Wojsz : „Jakie są, lub mogą być konsekwencje całkowitego pominięcia etapu czołgania się.  Zamiast tego nasz syn miał długi etap czworakowania, który trwał 6 miesięcy.”

Jordan Christian: Nie bardzo rozumiem co masz na myśli mówiąc “czołganie się.” Chodzi o to, że nie pełzał, tylko czworakował? 

Teachyourbaby: Chyba tak.

Jordan Christian: Anna, może włącz mikrofon i wyjaśnij mi co miałaś na myśli. 

Anna: Cześć. Już wyjaśniam. Chodziło o to, że mój syn nie posuwał się płasko po podłodze. Nie pełzał. Natomiast raczkował to znaczy poruszał się na rękach i kolanach. 

Jordan Christian: Ok, czyli jakby przeskoczył etap czołgania i to trwało 6 miesięcy. Ile ma teraz miesięcy/ lat? 

Anna: Ma teraz 1,5 roku.

Jordan Christian: Możecie zauważyć symptomy braku tego etapu w przyszłym życiu. Czy to się przełoży na problemy z czytaniem, czy z matematyką… może jakieś problemy z lateralizacją, jąkanie… czy może nie będzie żadnych symptomów. To może wcale nie być problemem, że na tym etapie przeskoczył jakiś element rozwoju, bo jest jeszcze dość młody. Jeśli w przyszłości zaczniecie obserwować jakieś konsekwencje lub symptomy tego braku, to będziecie wiedzieli, że najlepszym ćwiczeniem na to będzie pełzanie.Mam nadzieję, że odpowiedziałam na twoje pytanie.

Teachyourbaby: A tu kolejne pytanie: „Jak uzupełnić lukę w rozwoju dziecka?”

Jordan Christian: Widzę to… chodzi o lukę spowodowaną brakiem pełzania. „Ma 1,5 roku, ok. miesiąc temu zaczął chodzić więc nie jest zainteresowany leżeniem plackiem na ziemi”.

Wracając do tego co mówiłam wcześniej, skoro chodzi, to nie ma szansy cofania go teraz do pełzania czy czworakowania. I dobrze. Teraz najlepsze co możecie zrobić to umożliwiać mu jak najwięcej chodzenia. Ważne by chodził po różnych podłożach. Weźcie go na piasek, nierówną ziemię, nawet podłoże zupełnie nieprzewidywalne. To będzie stymulowało rozwój jego śródmózgowia.

Pełzanie i czworakowanie to najlepsze metody rozwijania śródmózgowia, ale nie jedyne. Można również ćwiczyć chodząc, a nawet biegając jak już będzie bardziej wprawiony.

W tej sytuacji najlepszym sposobem uzupełnienia braków pełzania i czworakowania, to jak najwięcej ruchu, chodzenia, biegania… maksymalizowanie aktywności ruchowych. Natomiast, w przyszłości, jeżeli okaże się to konieczne, można powrócić do nauki czworakowania i pełzania, jak będziemy mieli z nim lepsze porozumienie.

Teachyourbaby: „W jakim wieku dziecko powinno przekraczać oś ciała? I co można zrobić by to wspomóc?”

Jordan Christian: Jasne. Patterning to najlepszych rozwiązań w naszych programach. Każde dziecko, niezależnie czy i jakie ma problemy, każde dziecko powinno to ćwiczyć. Patterning pomaga przekraczać oś ciała. Gdy unosisz rękę, przekracza ona na drugą stronę ciała.

Ok trzeciego miesiąca powinno się zacząć patterining, a jeśli nie można, to powinno się robić inne ćwiczenia. Nawet takie proste jak dotykanie lewego ramienia prawą ręką, albo lewej stropy prawą ręką… Generalnie wszystkie krzyżowe ruchy.

Mam nadzieję, że to pomoże.

Teachyourbaby: Dziękuję.

Jak myślisz, czy metoda Domana przetrwała test czasu? Powstała ona dość dawno temu, a od tego czasu medycyna poszła daleko na przód. Nie pytam o elementy edukacyjne. Mam na myśli rozwój fizyczno-ruchowy dzieci.

Jordan Christian: Całkowicie.  Z całego serca jestem przekonana, że Metoda Domana przetrwała próbę czasu. Dołączyłam do zespołu Doman International i Metody Domana 3 lata temu. Od samego początku to wszystko miało spójny sens. Od tego czasu, pracując z dziećmi i obserwując wyniki, widzę, że to taka klasyczna metoda i po prostu działa.

Ale w odpowiedzi na nowinki medyczne, nieustannie pracujemy nad rozwojem. Wiele z naszych programów było stale poprawianych i rozwijanych. Praktycznie codziennie tworzymy nowe programy, żeby uporać się z nowymi problemami. Ciągle się zmieniamy.

Tak więc, o ile metoda została stworzona przez Glenna 60 lat temu, to od tego czasu nieustannie się rozwija.  Ciągle poszukujemy nowych podejść, nowych programów, nowych leków i pomysłów. Dla przykładu, integrujemy teraz pewne elementy z indyjskiej szkoły ajurwedy, która jest bardzo holistyczna i naturalna i stała się częścią naszego programu żywieniowego. Dzięki temu pomagamy się uporać problemami, takimi jak zatwardzenia, refluks, widzenie, zbieżność…i wiele innych rzeczy.

Także, tak, wierzę, że metoda Domana wytrzymała próbę czasu.

Teachyourbaby: Teraz pytanie od Ellie: „Spotkałem ojca z trójką dzieci, który nauczył je czytania przy użyciu metody fonetycznej w ciągu mniej więcej 12 tygodni gdy miały mniej niż 3 lata. Zna on dzieci uczone metodą kart, które myliły się np. gdy pokazywane im wyrazy były podobne w pisowni, które nie umiały odczytać wyrazu, którego jeszcze nie widziały. Jest on zdania, że nauka metodą kart nie jest skuteczna w uczeniu dzieci czytania, w przeciwieństwie do metody fonetycznej.” Co Ty na to?

Jordan Christian: To dobre pytanie. Odpowiedź jest dość złożona. Najlepiej, spróbuję wyjaśnić, że Metoda Domana, którą stosujemy, uczy czytania wyrazów jak obrazów. Tak więc uczymy dzieci patrzenia na kartkę i widzenia wszystkiego co się na niej znajduje jako całości, w krótkiej chwili. Oczywiście, to zaczyna się od pojedynczych słów, a potem przechodzi do wyrażeń i zdań, ale jeśli nauczysz dziecko czytania Metodą Domana, to ich czytanie nie będzie takie samo jak nasze. My czytamy od lewa do prawa, po jednej linijce na raz… ale Metoda Domana skierowana zarówno do dziecka jak i dorosłego, uczy przyswajania treści całej strony, w taki sposób jak to się dzieje, gdy patrzymy na obraz.

Na przykład, gdy oglądamy obrazy, nie patrzymy na nie poczynając od górnego lewego rogu i nie myślimy sobie: „niebieskie, niebieskie… ooo białe – czyli chmura – … niebieskie niebieskie…” Nie patrzymy na obraz tak jak na zapisaną kartkę papieru. Przyswajamy obraz jako całość. WIDZIMY wszystko co ten obraz zawiera. Metoda Domana uczy dzieci czytania właśnie w taki sposób.

Metoda fonetyczna jest…. Jak to powiedzieć… Ona działa, jest dobra. Jest stosowana w szkołach w wielu krajach. Ja tak byłam uczona. Czyli nie neguję, że ta metoda działa, tylko że to jest po prostu zupełnie inne podejście. Metoda fonetyczna uczy poszczególnych głosek i czytania ich w sposób linearny. Zatem jest to zupełnie inne podejście.

Jeżeli poprosimy osobę, która nauczyła się czytania tylko metodą fonetyczną żeby czytała Domanowe karty, albo odwrotnie, po nauce Domana poprosić o czytanie linearne/foniczne, oczywiście, że to będzie dezorientujące. Nauczonego Metodą Domana trzeba by zmuszać, do odczytywania słowa po słowie, rekonstruując dźwięk po dźwięku.

Także, to są dwa bardzo różne podejścia do czytania i nie chodzi tylko o ten banalny poziom, który opisałam.

… czy na wszystko odpowiedziałam?…

W każdym razie, jestem przekonana, że metoda kart z całą pewnością uczy dzieci czytania. Mam tego dowody każdego dnia. I dlatego z całego serca zapewniam że to działa.

Teachyourbaby: Ja też jestem przekonana że to działa.

Jordan Christian: Tak, też masz na to dowód.

Teachyourbaby: „Jak możemy pomóc siedmiolatkowi w nauce czytania, gdy umie on przeliterować słowo, ale nie umie go przeczytać jako całości? W polskim języku litery odpowiadają mniej więcej dźwiękom mowy. Przeprowadzone badania, wskazują że dziecko nie ma problemów słuchowych.”

Jordan Christian: To jest kolejny przykład różnych ścieżek rozwoju. W skrócie: umiejętność literowania jest zupełnie niezależna od umiejętności przeczytania, a czytanie na głos to jeszcze inna sprawa. Czytanie na głos i czytanie dla siebie, to dwie bardzo różne umiejętności. Często nauka jednej z nich nie idzie w parze z drugą.

Wracając do siedmiolatka i pomocy dla niego w czytaniu… zacznijcie od nauki czytania kart Metodą Domana. Przejdźcie od pojedynczych słów, do zestawów i całych zdań.

Podkreślacie, że w języku polskim litery odpowiadają dźwiękom, a więc może uczycie dziecko właśnie rozbijać słowo na dźwięki metodą fonetyczną. Jeśli chcielibyście spróbować kart Domana, musielibyście zmienić podejście i odejść od uczenia dziecko by rozbijało słowo na dźwięki czy litery.

W nauce kartami Domana, uczysz tak naprawdę dziecko wydedukować na czym polegają reguły pisowni, przez dedukcję po obejrzeniu 250, 500, a nawet tysiąca słów. Dzieci uczą się reguł pisowni, korelacji dźwięków i liter właśnie z ekspozycji na te karty. Na tej podstawie uczą się odgadywać zasady obowiązujące w języku.

W tym przypadku nie zaskakuje mnie to, że dziecko nauczyło się literować, ale nie czytać. Bo widzicie, to są dwie różne umiejętności.

Mam nadzieję, że rozumiecie, co chcę powiedzieć.

Teachyourbaby: Tak. A ja chciałabym zapytać, ile średnio  słów potrzebuje dziecko, by nauczyć się czytania? Czy to zależy od języka? Czy to będą setki, czy wiele tysięcy?

Jordan Christian: Dobra, zacznijmy od kryteriów. Gdybym miała ocenić postępy dziecka po przerobieniu z nim 100 kart ze słowami, mogłabym przeprowadzić ocenę i stwierdzić, że już przejawiają zdolność czytania. To naprawdę może być tak niewiele jak sto słów. Ale pamiętajmy, że umiejętność czytania i umiejętność czytania na głos, to dwie odrębne umiejętności. Po przerobieniu stu słów może nie być pewnej metody sprawdzenia efektu, nawet po 250, czy po 1000. Zatem sporo zależy od wiary rodzica w umiejętności dziecka i wiary w to że się uczą czytać, a nie od tego, czy uda nam się dziecko namówić do udowodnienia tej umiejętności.

Są oczywiście metody, które pozwalają sprawdzić te umiejętności, ale jeśli ktoś czytał informacje o Metodzie Domana, powinien wiedzieć, że w tej metodzie nie należy nadużywać możliwości testowania. Jest po temu ważny powód: Nie należy tworzyć wokół nauki czytania złej atmosfery czy uwarunkowania mentalnego, w których umiejętność musi być nieustannie sprawdzana i oceniana.

Teachyourbaby: A jeśli uczymy wielu języków, czy w każdym kolejnym będziemy potrzebować mniej słów? Na przykład, jeżeli w nauce polskiego użyliśmy tysiąca słów, to czy w pierwszym języku obcym, np. angielskim, będzie można użyć mniej, czy tyle samo?

Jordan Christian: Masz na myśli to, ile słów potrzeba, by dziecko nauczyło się danego języka?

Teachyourbaby: Nie, chodzi mi o samo czytanie.

Jordan Christian: Aha. Jestem przekonana, że to bardzo zależy od dziecka. Niektóre bardzo szybko załapią, a inne potrzebują więcej ćwiczeń i słów. Wydaje mi się, że optymalnie jest zacząć od ok 250 do 500 pojedynczych słów, a następnie przejść do wyrażeń złożonych.

Jak zwykle dziecko będzie najlepszym sędzią tego jak wam idzie. Jeśli przejdziemy od pojedynczych słów do zestawów, a dziecko będzie zaangażowane, będzie przejawiało zainteresowanie i będziemy widzieć, że mu się to podoba, to dobry sygnał, że można to kontynuować. To samo dotyczy przechodzenia na zdania a dalej na książki. I podobnie z językami obcymi. Wystarczy obserwować, czy mniejsza ilość sesji na danym etapie nie powoduje utraty zainteresowania, żeby wiedzieć, czy można przejść dalej.

Teachyourbaby: Czy to znaczy, że jeżeli dziecko po 100 powtórzeniach traci zaangażowanie, to jest gotowe na następny etap?

Jordan Christian: Niekoniecznie. Czasem, gdy dziecko nie chce dalej patrzeć na pojedyncze wyrazy, może to oznaczać też inne rzeczy. To może być efekt zbyt wolnego pokazywania, że w ten sposób dzieci się nudzą i tracą uwagę. To jest dość podchwytliwe. Nie ma jednej dobrej odpowiedzi.

Uznaje się, że 100 słów to minimum do nauczenia się czytania, ale ja bym celowała w przynajmniej 500 z danego języka (mówię o angielskim) zanim się przejdzie do następnych etapów. 500 słów pojedynczych to jest dobry uniwersalny moment na kolejne etapy.

Teachyourbaby: I trzeba działać na własne wyczucie.

Jordan Christian: Dokładnie. Ale jeżeli po jakimś czasie od przejścia na wyrażenia, zaobserwujemy utratę zainteresowania, to można wrócić do słów pojedynczych, żeby sprawdzić czy uda nam się znów przykuć uwagę dziecka. Czasami trzeba żonglować tymi narzędziami, co pozwala wykryć na jakim etapie jest dziecko.

Teachyourbaby: Dziękuję za tą odpowiedź, bo od dawna próbuję rozpracować ile słów jest potrzebne.

Jordan Christian: Wiem, wiem. Niestety nie ma prostej uniwersalnej odpowiedzi.

Teachyourbaby: A teraz pytanie od Kingi. Kingo, jesteś tam? Możemy włączyć mikrofon? Ależ tak… już to robiliśmy. No to Kinga…

Kinga: Dziękuję, że poświęcasz nam czas. Chcę zapytać o moje 3 letnie dziecko. Ćwiczymy matematykę i czytanie. Myślę, że zaczęliśmy jakiś rok temu. Ale to jest bardzo aktywne dziecko. Cokolwiek bym nie robiła, to nie działa. Próbowałam wszystkiego, ukrywania kart przed nim… I widzę, że nie na długo wystarcza mu zainteresowania. Po tygodniu mówi „nie” i wtedy tracimy zapał na miesiąc. I tak było przez rok. Teraz zrezygnowaliśmy z matematyki i skupiliśmy się na czytaniu. No i po tygodniu znów „nie”. Chciałam pokazywać mu to na tablecie, choć chciałam unikać ekspozycji dziecka na ekrany. Ale obawiam się, że bardziej interesuje go interakcja z tabletem.

Jordan Christian: Dokładnie. Czy mogę zapytać ile czasu pokazujecie dziecku ten sam zestaw słów?

Kinga: Nie jestem pewna. Na początku próbowałam pokazywać nie dłużej niż 3 do 5 dni. Potem próbowałam sprawdzić, czy to dało efekt, ale okazało się, że nie chce już na nie patrzeć, ale też ich nie pamiętał…

Jordan Christian: Ok. Moim zdaniem za długo je pokazywałaś i dziecko się znudziło. Może potem się frustrował, że pokazujesz mu rzeczy, które już zna. Wiem też jak korci sprawdzanie dziecka, ale w tej metodzie trzeba zaufać dziecku, że już się czegoś nauczyło…

Sugerowałabym zrobić teraz przerwę, może jakiś tydzień. W tym czasie można przygotować zupełnie nowe zestawy słów. Kiedy wznowicie, musi to być bardzo ekscytujące i bardzo szybkie. Na przykład, miej przygotowane 5 słów gdzieś pod ręką w kuchni. Jak dziecko będzie np. jadło śniadanie możesz powiedzieć: „O! Zobacz! Mamy nowe słówka!” i od razu przejdź do szybkiego pokazywania. Raz. Dwa. Trzy. Cztery. Pięć. I szybko je schowaj.

I nawet nic o nich więcej nie mów.

Działaj szybko, niech sesje trwają krótko i nie przeciągaj ich. Spróbuj takiego podejścia.

Sugerowałaby 3 zestawy po 5 słów. Pokazuj je nie więcej niż 2 dni z rzędu.

Kinga: Ale to tylko na papierze?

Jordan Christian: Tak, na papierze.

Kinga: A z tabletu mam zrezygnować całkowicie?

Jordan Christian: Tak.

Kinga: Dziękuję bardzo za konsultację.

Jordan Christian: Nie ma problemu, ale daj mi znać jak poszło. Poszukaj mnie na Facebooku, jeśli będziesz potrzebowała jeszcze jakiejś pomocy. To może być dość podchwytliwe, szczególnie jeżeli Twój trzylatek jest taki ruchliwy. Trudno przykuć jego uwagę.

Kinga: Dziękuję bardzo i dziękuję za poświęcenie mi czasu.

Jordan Christian: Nie ma problemu, oczywiście.

Teachyourbaby: Ok. Kolejne pytanie. „Jak możemy zachęcić starsze dzieci, np. 7-letnie, do pełzania i czworakowania. Jak to powinno się odbywać? Najpierw pełzanie, potem czworakowanie po paru miesiącach? Kiedy możemy się spodziewać efektów?”

Jordan Christian: Ok. Siedmiolatki mogą z pewnością ćwiczyć pełzanie i czworakowanie. To bardzo dobry wiek by to zacząć. Pełzanie i czowrakowanie trzeba ćwiczyć równolegle. Nie trzeba najpierw pełzać, żeby potem zacząć czworakować. Po prostu robi się obie czynności na raz. I można to robić na wiele sposobów.

Na przykład, jeżeli ktoś przyszedłby do mnie na trening fizyczny z pełzaniem i czworakowaniem, to najpierw zaczęłabym od patterningu. Patterning jest bardzo ważny. Bez niego nie podajemy dziecku informacji niezbędnych do pełnego wykorzystania czworakowania i pełzania.

Jak zwykle potrzebowałabym więcej szczegółowych informacji na temat tego konkretnego przypadku. Z przyjemnością z Wami o tym porozmawiam.

A więc ogólnie, gdy chcę wprowadzać pełzanie i czworakowanie u siedmiolatka, najpierw sprawdzam jak im to teraz idzie. Może będzie tak, że pełzające dziecko z brzuchem przy ziemi pokona ze 2 m a potem podskoczy, otrząśnie się i powie „dość”. W takim wypadku trzeba rozpocząć od 2m i zrobić program obejmujący 2 sesje dziennie, w których pokonacie 2m. Proste, bez wielkich udziwnień, no i koniecznie przygotujcie fajną nagrodę. Po tygodniu zwiększycie dystans o 1 m. Jeżeli będzie to łatwe zadanie to nawet się nie zorientują, że powiększamy ich zakres działania.

Podobnie z czworakowaniem. Może zaczniecie od 10m zanim się nie znudzą i stracą zapał.

Zawsze zaczynajcie od łatwych zadań. Niezależnie jakie mają teraz zdolności, powinniście w tym przypadku zacząć od zadań trochę poniżej ich limitu. Gdy prosicie by pełzali lub czworakowali, nigdy nie powinno to być więcej niż fizycznie są w stanie osiągnąć.

Innym sposobem dla siedmiolatka, albo większości dzieci, jest sposób nagradzania. To cenna nauka, że w życiu czasem trzeba zaangażować się w zadania, których nie chcemy wykonywać. Zadajcie dziecku pytanie: „Hej, a jakiej nagrody byś chciał za Twój wysiłek w pełzaniu i czworakowaniu?” Dojdźcie do tego razem. Może będzie to 15 minut z iPadem na koniec dnia, jeśli wykonają plan ćwiczeń na ten dzień. Napiszcie to na przyklejanej karteczce. Naklejcie na ścianie. Niech to będzie wydarzenie.

Po pierwszym tygodniu, kiedy dziecko pełzało 2m dwa razy dziennie (super prosta sprawa), może i nie chciało samo z siebie, ale dokonało tego i dostało nagrodę.

W ten sposób ustalasz schemat postępowania: „Włożyłeś w to wysiłek i to zostało nagrodzone. Nie do końca chciałeś się w to zaangażować, ale dokonaliśmy tego”. W ten sposób pracujemy nad dyscypliną i porozumieniem z dzieckiem zanim przejdziemy do poważniejszych dystansów. Bo to oczywiste, że chodzi o zwiększanie tych dystansów na tyle, ile to będzie możliwe.

Teachyourbaby: Dziękuję. Mam teraz pytanie na temat patterningu, bo mam takiego ucznia, który ma 14 lat. Jestem przekonana, że ćwiczenie pełzania i czworakowania bardzo by mu pomogło. W takim wypadku wydaje mi się, że potrzeba kilku osób do patterningu, prawda?

Jordan Christian: Tak. Możliwe są warianty patteriningu na 4 osoby albo 5 osób. Przy pięciu osobach prawdopodobnie najłatwiej będzie wykonać ćwiczenia. Wiem, że nie zawsze łatwo jest zorganizować grupę pięciu osób na codzienne ćwiczenia… ale wiemy jak ważny i jak dużo daje patterning, więc trzeba po prostu radzić sobie najlepiej jak się da. Widziałam patterning na 3 osoby wykonywany na osobie dorosłej, bo takie mieli możliwości i to było lepsze niż nic.

Teachyourbaby: Muszę porozmawiać z jego matką. Wiem, że on nie pełzał, tylko się podciągał na rękach…

Jordan Christian: … ruch homolateralny

Teachyourbaby: Czy można równolegle uczyć Metoda Domana i metodą sylabową?

Jordan Christian: Nie za bardzo. Wcześniej tłumaczyłam czym różnią się te metody w założeniach.

Jeżeli uczy się metodą Domana, to dziecko będzie uczyło się dedukować i przewidywać reguły rządzące językiem. Będą uczyć się brzmienia słów i ich zapisu, a następnie struktury zdania. Ich nauka w tej metodzie nabiera rozpędu im więcej się tej metody stosuje.

Natomiast jeżeli próbuje się jednocześnie uczyć sylab i w metodzie Domana, to wprowadza się dwie zupełnie różne filozofie nauki. To będzie coś jakby próbować uczyć dziecka dwóch całkowicie sprzecznych rzeczy na raz.

Teachyourbaby: To dobrze, bo my używamy Brillkids, może słyszałaś o tym programie? My go używamy do hiszpańskiego. 

Jordan Christian: Tak, słyszałam.

Teachyourbaby: Pominęłam tam pewien etap, podobny do metody sylabowej, czy fonetycznej, nie do końca, ale podobnej. Zaczęłam ten program, ale po kilku sesjach zauważyłam, że córki to nie interesuje… ta część..

Jordan Christian: To dlatego, że metoda sylabiczna wydaje się powolna, w oczach dzieci, które były uczone metodą Domana. Karty robi się szybko i dynamicznie. A tamto być może w porównaniu jest nudne i nie przykuwa dostatecznie uwagi dziecka.

Naprowadziłaś mnie na ciekawa myśl, Agnieszko. Być może, jeżeli już nauczyłaś córkę czytać i języków metodą Domana, a potem korzystasz z tego programu online do nauki hiszpańskiego, to te zakresy tematyczne i sposoby nauki są tak bardzo od siebie różne, że może nie być problemu. Dziecko myśli „ok, to teraz coś innego”. Niemniej, pewne metody mogą się jej wydawać powolne i nudne.

Teachyourbaby: Metoda fonetyczna pojawia się też w TweedleWink . Czy to też powinnam pominąć? Pracujemy z tym na razie od jakichś dwóch miesięcy i to nie codziennie. Tam plansze pojawiają się jak karty Domana, dość szybko… czy to ok?

Jordan Christian: Jasne! Jak długo dziecku się to podoba, to pracujcie z tym. Przypomnę, to dziecko jest najlepszym sędzią.

Teachyourbaby: Córka zaczęła kojarzyć TweedleWink i Brillkids z karmieniem piersią, więc w sumie to uwarunkowanie sprawia, że ona się tego domaga.

Jordan Christian: HAHA. Ale spróbuj to rozdzielić, bo nie chcesz utrwalać takiego skojarzenia.

Teachyourbaby: Jasne, sama nie wiem jak to się stało.

Jordan Christian: Takie rzeczy się zdarzają.

Teachyourbaby: Staram się korzystać z jak największej ilości materiału. I tak doszłam do 5 języków.

Ok. „Czy trzeba zachęcać dziecko do raczkowania/czworakowania? Córka pełzała  tylko 2 miesiące od piątego miesiąca życia, podciągając się rękoma.” O! to jest ten sam przypadek jak ten o którym wspominałam. „Potem zaczęła raczkować. Teraz ma 11 miesięcy i zaczyna chodzić”… myślę że na takie pytanie już odpowiedzieliśmy.

Jordan Christian: Tak, ale powtórzę, że jeżeli chcecie skontaktować się ze mną osobiście i podać mi więcej szczegółów, to z przyjemnością pomogę.

Teachyourbaby: A czy powinniśmy przerywać naukę zanim dziecko się znudzi, nawet jeżeli dziecko chce dalej ćwiczyć? A może powinniśmy wtedy pokazać mu kolejne karty?

Jordan Christian: OK, Dobre pytanie! Przede wszystkim bardzo dobrze jest przerwać zanim dziecko się znudzi. Jeżeli tylko zobaczycie, że dziecko zaczyna powoli tracić zainteresowanie, trzeba od razu skończyć: „Ok, zrobione!”. Trzeba iść naprzód. Nie chcecie by się nudziły.

Natomiast jeżeli, tak jak powiedziałaś, dziecko domaga się więcej – to nie pokazujcie od razu. Wykorzystajcie to zainteresowanie. Powiedzcie „Niedługo zrobimy kolejne ćwiczenia, ale popełzamy/poczworakujemy! A potem możemy wrócić do kart!”.

W wielu programach, które prowadzę, używam ćwiczeń na inteligencję w formie nagrody, bo dzieciaki zawsze to właśnie najbardziej lubią. Dlatego warto ich używać jako nagrodę.

Możecie mówić: „Wiem że już jesteś zmęczony, ale mam dla Ciebie zupełnie nowe słowa. Poćwiczmy jeszcze trochę czworakowanie, a potem będą karty.”

Próbujcie korzystać z tych zasad dla dobra dziecka.

Teachyourbaby: To bardzo trudne, kiedy dziecko się domaga.

Jordan Christian: No tak, ale trzeba sobie radzić, bo czołganie i czworakowanie nie zawsze sprawia przyjemność.

Teachyourbaby: No różnie bywa, bo niektóre dzieci nie chcą kart, a tu dziecko prosi o więcej i naprawdę jest trudno powiedzieć “nie.” 

Jordan Christian: Ale możesz mówić: „Oczywiście że możemy jeszcze trochę kart zrobić, ale najpierw poćwiczmy pełzanie/czworakowanie”. Nie musisz odmawiać. Możesz się zgodzić, ale nie żeby to robić od razu.

Teachyourbaby: „Jak uczyć czytania ośmio- czy dziewięciolatka, który jeszcze nie czyta?”

Jordan Christian: Ok, polecam metodę Domana. Zacznijcie od samego początku: od kart. To że dziecko jest starsze, nie oznacza, że nie może się tą metodą nauczyć.

Teachyourbaby: Ale mowa jest o nauce do szóstego roku życia.

Jordan Christian: Chodzi o neurologiczny poziom odpowiadający wiekowi sześciu lat. To że dziecko starsze nie umie czytać, sugeruje, że rozwój neurologiczny jest na tym poziomie. Można uczyć.

Teachyourbaby: „Jak się umówić do włoskiej placówki Instytutu?”

Jordan Christian: Możecie się kontaktować ze mną, a ja Was przekażę właściwym osobom, albo możecie wejść na stronę domaninternational.org. Będziemy w naszej włoskiej klinice w lipcu tego roku. Mamy kilka terminów wolnych. Ale najważniejsze jest to, że zanim możecie się zgłosić, powinniście ukończyć kurs metody Domana. To trzydniowy kurs, który zapoznaje Was z filozofią i podstawami metody. Poza tym uczymy Was dokonywać oceny etapu rozwoju neurologicznego Waszego dziecka. Wtedy przygotowujemy Was do określenia profilu na Wasze potrzeby. Uczycie się obliczać wiek neurologiczny Waszego dziecka, no i przydzielamy Wam naszego pracownika jako Waszego trenera. Pomoże on prowadzić Was przez program. Możecie zgłosić się osobiście na kurs, albo zrobić go online. Mamy taką opcję w Internecie, i będziecie mieli swój program, bez ruszania się z domu. Ale oczywiście możecie przyjść na spotkanie, nawet pomimo kursu online.

Mam nadzieję, że odpowiedziałam na pytanie. Generalnie, zapraszam do kontaktu.

Teachyourbaby: Pewnie będziesz miała mnóstwo pytań na ten temat.

Jordan Christian: Pewnie tak.

Teachyourbaby: A teraz pytanie: „ Czym Doman różni się od Heguru? […] W Heguru można pokazywać tak wiele kart na raz. Czemu pokazywać tylko 5 na sesję?” Ale pięć to przecież minimum.

Jordan Christian: Absolutnie. Pięć to najmniejsza ilość.

Nie jestem pewna co to jest to „Heguru”, ale z kontekstu wnioskuję, że to jest jakiś inny program nauki, który też stosuje metodę kart…

Teachyourbaby: Małam możliwość rozmowy z jedna matką, która uczestniczyła z córką w zajęciach metodą Heguru w Singapurze. Mają tam metodę Shichidy i inne … Tam pokazuje się bardzo wiele kart. Nie pamiętam dokładne, ale pewnie po 100 kart w ciągu… Próbowałam nawet przeprowadzić taką lekcję na podstawie jej instrukcji i próbowałam nadać naprawdę duże tempo. Np. mandala… tangram, coś jeszcze, mnóstwo aktywności w ciągu 10 minut. Pewnie nie byłam tak szybka jak instruktor, ale starałam się. Do tych 10 minut aktywności musiałam się przygotować przez  godzinę lub dwie.

Zauważyłam, że moja córka z początku była zainteresowana, bo coś nowego się działo, ale jak próbowałam wprowadzić to raz na tydzień, w soboty, zauważyłam, że traci zainteresowanie. Później zauważyłam, że jak zostawiłam tangram (mamy taki na magnesy)… córka nagle zainteresowała się tym sama. No a w metodzie Heguru na początku dziecko nic nie robi, tylko obserwuje, jak rodzice wykonują wszystkie czynności. Tam nie ma znaczenia nawet czy się dokończy, sprzątamy i przechodzimy do następnej aktywności. I tak przez 45 min…

Ta mama uczestniczyła w zajęciach tylko raz na tydzień, bez żadnej pracy w domu ale i tak obserwowała pewne rezultaty.

Także to nie tylko karty pokazywane szybko. To wiele aktywności. Myślę, że to jest podobne do Shichidy, o ile wiesz co to…

Jordan Christian: Tak, wiem. Podejście jest podobne, ale powodem, dla którego my nie robimy nawet 10 minut pokazywania kart w ciągu, jest to, że dzieci się nudzą (widziałaś na przypadku Mai, prawda?). Jest dużo łatwiej, a przy okazji pobudzamy u dziecka chęć nauki, jeżeli robi się z tego krótkie, intensywne sesje. Jak mówiłaś, 5 to minimum, ale możesz używać 10, 15… ale chodzi o to, żeby utrzymywać zainteresowanie. Wtedy dziecko będzie dużo bardziej chętne do współpracy, jeżeli sesje będą szybkie. Szczególnie wtedy, kiedy widać, że one uwielbiają, gdy pokazujesz im karty, to wtedy pokazywanie im kart w krótkich, ale często powtarzanych sesjach sprawi, że dzieci nauczą się więcej. Dzieci będą bardziej chętne, sesje będą szybsze, a jednocześnie podbudowujemy chęć nauki.

Teachyourbaby: Ważne, żeby to miało charakter spontaniczny.

Jordan Christian: Dokładnie. A dziecko jest w ten sposób bardziej zaangażowane, a czynność jest wykonywana wspólnie. Gdy dziecko siedzi 40 minut, a Ty mu pokazujesz 50 słów, to tak naprawdę wykonujesz „operację na dziecku” ale nie z dzieckiem. Poza tym, możesz po sesji powiedzieć „jak fajnie! A to-czy-tamto słówko mi się podobało. A tu patrz >>Lodówka<<, przed chwilą uczyliśmy się tego słowa”. Ten system daje więcej możliwości angażowania i dawania dodatkowego kontekstu do każdej sesji, gdy są one krótkie.

Teachyourbaby: Następne pytanie dotyczy diety.  „Chcielibyśmy poprosić o wytyczne do diety dziecka z zespołem Downa. Co wprowadzać do niej, a czego unikać? Czy jest jakaś literatura na ten temat?”

Jordan Christian: Yhym, ok. Jestem pewna, że jest książka napisana przez Janet Doman o żywieniu. Mogę później poszukać informacji na ten temat, żebyś mogła przekazać to dalej.

Niemniej, zawsze, jak ktoś przychodzi do nas na wizytę, to zaczynamy od diety eliminacyjnej. Zaczynamy od wyeliminowania wszystkich rzeczy, na które wiemy, że dzieci są wrażliwe. I może nie każde dziecko jest wrażliwe na wszystkie z tych rzeczy… ale na początek eliminujemy wszystko, a potem po jednym wprowadzamy z powrotem, żeby stwierdzić czy i na które dziecko wykazuje wrażliwość. W przypadku dzieci z zespołem Downa, mogą one wykazywać szczególną wrażliwość na określone produkty. Podam wam listę. Dlatego dobrze jest je wyeliminować, żeby stworzyć mózgowi optymalne warunki funkcjonowania. Po wywiadzie wrzucę na grupę szeroką listę produktów, ale niektóre z najważniejszych to: gluten, ziarna, produkty mleczne, cukier, pomidory, … czasem szpinak, … nie chciałam tego mówić… To jest ważny produkt…

Poza tym robimy szeroko zakrojone testy laboratoryjne, gdy zaczynamy współpracę z podopiecznymi. Sprawdzamy u dziecka, krew, stolec, mocz… i możemy szczegółowo wskazać produkty, wobec których dziecko przejawia alergię i tworzymy w ten sposób dietę krojoną na potrzeby dziecka.

Niemniej, dostarczę listę podstawowych produktów, które na początek można wyeliminować, żeby później sprawdzać ich wprowadzanie.

Teachyourbaby: Następne pytanie: „Mój syn ma teraz 5 miesięcy. Używamy toru do pełzania, ale czas pełzania nie był tak długi jak Doman zaleca. Od czasu kiedy zaczął odrywać nogi nie ma już za wiele pełzania. Czy jest coś co moglibyśmy zrobić, poza spędzaniem czasu na podłodze?”

Jordan Christian: Magda, czy jesteś online? Chciałabym  zadać jeszcze kilka pytań, więc jeżeli możesz, uruchom mikrofon.

Ale generalnie, przy wieku 5 miesięcy, sugerowałabym patterning.

O! cześć!

Magda: Cześć.

Jordan Christian: Czyli Twój syn ma teraz 5 miesięcy, a co masz na myśli, kiedy mówisz o „odrywaniu nóg”? Czy masz na myśli, że jego nogi są w powietrzu?

Magda: Tak, mam na myśli jego stopy.

Jordan Christian: Stopy… ok, to może wskazywać na pewne nadwrażliwości na dotyk w okolicy stóp.

Magda: Dodam jeszcze, że on jest „okrąglutki”, ma sporo tkanki tłuszczowej. Robimy masaże i nie zauważyłam przy tej okazji nadwrażliwości, ale może masz rację.

Jordan Christian: Taka myśl mi się nasunęła. To bywa powodem odrywania stóp. Zdecydowanie powinniście zrobić trochę patterningu, bo dzięki temu dacie mu wiedzę jak powinien się poruszać. Patterning ma też aspekt sensoryczny, więc pomoże z ewentualnymi nadwrażliwościami.

A ile czasu on spędza na podłodze w ciągu dnia?

Magda: To zależy. Nie tak wiele, jak mam być szczera. Wiem, że to ważne, ale myślę, że tak do 1 godziny.

Jordan Christian: Aha, on zdecydowanie potrzebuje więcej. Oczywiście trzeba myśleć realistycznie, ile się da, to to trzeba umożliwić. A jak już jest na ziemi, to jak jest ubrany? Długie spodnie, długie rękawy?

Magda: Nie, zdejmujemy je.

Jordan Christian: Ok, to dobrze. Potrzeba ile się da kontaktu skóry z podłożem. To będzie dla niego dobre. I może spróbujcie zachęcić go do poruszania się. Może połóżcie przed nim ulubione zabawki.

5-cio miesięczne dziecko powinno przemieszczać się od 20 do 50 m dziennie. Może to się wydawać dużo, ale to tylko liczba, która Wam powinna dać pogląd ile on powinien pełzać.

I jeszcze raz, zachęcajcie go i umożliwiajcie mu pełzanie  ile się da.

Magda: I używać samej podłogi? Nie toru?

Jordan Christian: Tak, dokładnie. Podłoga, a najlepiej twarda, gładka powierzchnia. Unikajcie powierzchni szorstkich, które tworzą tarcie. Moglibyście też rozważyć pochylnię. Czytaliście o tym?

Magda: W zasadzie to używam toru jako pochylni.

Jordan Christian: Świetnie. Wiesz, tunel jest zrobiony z jakiegoś winylowego materiału, prawda?

Magda: Tak.

Jordan Christian: Czyli on jest niezły, ale jego powierzchnia może nie być dostatecznie gładka. A ile czasu zajmuje dziecko dostanie się z góry na dół? (zakładam że to 1m albo 2 metry toru?)

Magda: Samodzielnie? Bez pomocy? W zasadzie… nie powiedziałabym żeby kiedykolwiek ten dystans pokonał. Ani razu. Pomagałam mu. Teraz nie mamy tego toru… podtrzymywałam mu stopy. Może źle robiłam? Wiesz co mam na myśli?

Jordan Christian: Wydaje mi się, że tak. Sugerowałabym zbudowanie pochylni o gładkiej powierzchni. Jak blat stołu. Może z jakiejś sklejki. Umieśćcie ja pod kątem, dość wysoko. Syn powinien móc pokonać pochylnie w czasie do 2 minut. Jeśli uda się Wam to urządzić i używać do 20 razy dziennie, to to powinno bardzo pomóc.

Magda: A co jeżeli to nie zadziała?

Jordan Christian: Jestem pewna, że zadziała. Najważniejsza jest właściwa powierzchnia. Powinna być dość gładka, żeby on się posuwał naprzód nawet przy uniesieniu tylko jednej ręki. Chodzi o to, by kontakt z gołą skórą na całej powierzchni przytrzymywał go w miejscu, ale jeżeli wykona nawet mały ruch, to żeby to powodowało ruch do przodu. Chcemy go nauczyć, że poruszanie kończynami powoduje ruch całego ciała do przodu. Nawet jeżeli na razie nie wykonuje świadomie ruchów pełzania, to i tak nauczy się zasady: „kiedy poruszam rękoma, posuwam się naprzód”. Rozumiesz o co chodzi?

Magda: Tak. A ja nie powinnam podpierać jego stóp, prawda?

Jordan Christian: Masz na myśli podkładanie ręki za nim, tak żeby mógł się odepchnąć?

Magda: Tak.

Jordan Christian: Teoretycznie, nie powinno się tego robić na początku, żeby on mógł się nauczyć opierania palcami u stóp. Powinien mieć odruch Babińskiego, w którym stymulacja stopy powoduje jej wyprostowanie do góry. Chcemy, by opierał palce u nóg na ziemi.

Magda: Ok… o Boże…

Jordan Christian: Wszystko będzie dobrze! Jakbyś potrzebowała jakichkolwiek rad, pisz śmiało. Z przyjemnością przegadamy je wszystkie.

Magda: Dziękuję bardzo za pomoc.

Jordan Christian: Nie ma sprawy.

Teachyourbaby: Dziękujemy. Następne pytanie: „Moja 3,5 letnia córka, po sesji z kartami, pamięta niektóre z nich. Na następnej sesji obraca albo urywa te słowa, które jej się podobają. Czy należy skupić się tylko na tych słowach, które wybrała? Czy z tymi słowami należy układać książeczki?

Jordan Christian: Ok, to fajnie, że córka sygnalizuje co lubi a czego nie. Poza tym, raczej nie chodzi o to, że jej się nie podobaja, tylko że niektóre słowa już zna. Tych już nie chce oglądać.

Ja bym zaczęła wprowadzać więcej i częściej nowych słów. Na przykład, jeżeli dotąd pokazujesz te same słowa 3 razy dziennie, a potem jeszcze raz kolejnego dnia, to spróbuj pokazywać je tylko jednego dnia 3 razy, a potem wprowadzajcie nowości, żeby utrzymywać zainteresowanie. Niech nie musi zabierać „starych słów”.

Co do książek, to można używać tych słów, których córka „nie lubi”. Będą one prezentowane w inny sposób, w innym kontekście – w książce. Na pewno nie będzie zniechęcona do czytania, przez to, że będzie w tekście słowo, które już zna.

Mam nadzieję, że mnie rozumiecie?

Także, wprowadzajcie więcej zmian.

Teachyourbaby: To pomocne. A teraz pytanie od mamy, z którą zdaje się niedawno rozmawialiśmy, ale teraz musiała już pójść: „Moje dziecko ma już prawie 3 lata. Od prawie roku próbuję go uczyć matematyki i czytania, ale po tygodniu dziecko się zniechęciło i powiedziało „nie”. Odrzuciłam matematykę, ale po kolejnym tygodniu samego czytania znowu protest…. Potem używałam tabletu i to pobudziło zainteresowanie… Wydaje mi się, że na to już odpowiadaliśmy…

Jordan Christian: Też tak mi się zdaje.

Teachyourbaby: Ty odpowiadałaś.

Jordan Christian: No ale Ty pomagasz.

Jedno tylko dopowiem, żeby nie przesadzać z używaniem tabletów. Nie chcemy żeby zainteresowanie słowami przerodziło się w zainteresowanie tabletem. Na pewno nie powinniście dawać dziecku tabletu. Jeżeli go używacie, to Wy nim operujecie, Wy go trzymacie, a jemu pokazujecie. Taka uwaga ogólna.

Teachyourbaby: No tak, ale tablet, bez książek… to chyba nie o to chodzi. Trzeba pokazać do czego to służy.

Jordan Christian: Może i tak, ale wiecie, dzieci same będą się domyślały. Jeżeli będą uczone na tablecie, a potem zobaczą prawdziwa książkę, to się domyślą co i jak. Może nawet będzie to dla nich ekscytującym odkryciem: „O! To co widziałem w tablecie jest też w tej książce! Można tego dotknąć i trzymać…”

Teachyourbaby: A teraz pytanie od Beaty – Beato, nie ma głupich pytań – „Czy można używać pisaków innego koloru niż czerwony dla dziecka w wieku 14 miesięcy?”

Jordan Christian: Oczywiście. W wieku 14 miesięcy możecie używać innych kolorów. Czerwonego i czasem czarnego używamy po to, by napis zwracał uwagę. Dla małych dzieci czerń może być dobra, bo one widzą dobrze kontrasty czerni i bieli. Dlatego dla nich czerń na bieli się wyróżnia. Ale później można używać innych kolorów.

No i oczywiście dziecko najlepiej oceni. Jeśli użyjecie koloru zielonego, a dziecko straci zainteresowanie, to będziecie wiedzieli, żebym wrócić do czerwonego lub czarnego.

Teachyourbaby: Ja też mam pytanie dotyczące kolorów. Na początku, próbowałam używać innych kolorów dla języka włoskiego. Czy to ma znaczenie?

Jordan Christian: Można używać różnych kolorów.

Teachyourbaby: Ale chodzi mi o to żeby odróżniać języki.

Jordan Christian: Tak można.

Teachyourbaby: Córka wybrała różowy. Ale po jakimś czasie uznałam, że to nie jest istotne i zaczęłam pisać w obu językach na czarno.

Jordan Christian: I wszystko porządku. Bardzo fajnie, że włączyłaś ją w to i mogła wybrać kolor. Oczywiście wybrała bardzo widoczny dla siebie kolor różowy. Wybór czerwonego lub czarnego jest właściwy gdy zaczyna się naukę. Wtedy musimy dbać o czytelność napisów.

Teachyourbaby: Ona miała wtedy 28 miesięcy, więc myślę, że nie miało to już takiego znaczenia.

No to następne pytanie: „Nasza 10 miesięczna córka czasem nudzi się podczas nauki czytania i matematyki. Co lepiej robić w tej sytuacji? Zwiększyć tempo prezentacji kart czy zmniejszyć ilość sesji dziennie?”

Jordan Christian: To zależy od tego jak szybko pokazujecie karty. Powinno to być mniej więcej tak szybko: „kot… pies…ptak…”, czyli powinno to być dość szybko. Mniej więcej po sekundzie na słowo. Jeśli robicie to w tym tempie, to może rzeczywiście trzeba zmniejszyć ilość sesji dziennie. Poza tym próbujcie ją bardziej wciągnąć. Jeżeli w połowie sesji zauważycie, że się znudziła, to przerwijcie. Powiedzcie „ok, skończyliśmy”. Bierzcie pod uwagę jej osąd.

Podobnie z matematyką. Jest to najłatwiejszy przedmiot do nauki u małych dzieci. Dlatego trzeba sesje matematyki prowadzić bardzo szybko. Jeśli uczycie matematyki a dziecko się nudzi, to najpewniej pracujecie dużo za wolno.

Czasami kropki wystarczą pokazać tylko raz. Niektórym dzieciom jeden raz wystarcza, by się nauczyły. Dlatego jeżeli mimo szybkiego tempa dziecko się nudzi, to może to oznaczać że już wystarczy.

Teachyourbaby: Czyli tylko raz wystarczy? Nie 15 razy?

Jordan Christian: No nie.

Teachyourbaby: No ale w książkach Domana sugerowano 15 razy, ale czy to znaczy, że to ilość sugerowana dla dzieci z niepełnosprawnościami umysłowymi?

Jordan Christian: To takie konserwatywne podejście. 15 to taki punkt odniesienia. Dobrze go mieć. Ale znowu, Waszym najważniejszym sędzią tego co trzeba jest dziecko. Być może niektóre osoby potrzebują 15 powtórzeń, ale powtórzę to raz jeszcze: nie ma istotnych różnic w wytycznych do uczenia dzieci normalnych i z niepełnosprawnościami.

Teachyourbaby: Ooo moja Maja się obudziła. Będziesz kontynuować?

Jordan Christian: Jasne, leć.

Następne pytanie, które tu widzę: „Nasza córka nie siada jeszcze. Kiedy pokazujemy jej karty trzymając ją na rękach wykazuje więcej zainteresowania, niż gdy leży samodzielnie na ziemi. Czy nie jest lepiej dawać jej więcej swobody, by mogła sama decydować czy chce oglądać karty?”

Jordan Christian: Dobrze jest zachować kontrolę nad pokazywaniem kart. Jeśli traci zainteresowanie, to trzeba przyspieszyć, ale robić mniej sesji. Córka nie musi siedzieć przy każdej z nich. Wystarczy, że uda Wam się uchwycić jej uwagę. Może uda Wam się zatrzymać ja na 5 sekund. Na przykład jak się bawi, a Wy mówicie „O patrz! Karty!” i lecicie raz dwa trzy… i gotowe.

Krótko mówiąc, starajcie się dostosować do jej poziomu zainteresowania.

I można robić tak, że ona leży i się bawi kartami i przy okazji patrzy na nie. Ale używajcie w tej sytuacji kart, które już widziała i już odłożyliście. Czyli zaczynacie od tego, że to Wy kontrolujecie karty i je pokazujecie, a potem, jak już czas wyjąć kartę z zestawu i macie już nowe słowa, to możecie pozwolić jej bawić się starymi kartami.

Teachyourbaby: Czyli można przerywać zabawę kartami? A ja myślałam, że trzeba czekać aż dziecko nie będzie zajęte.

Jordan Christian: Ale czekaj, chodzi ci o to czy można przerywać gdy dziecko bawi się kartami czy żeby przerywać zabawę dziecka za pomocą sesji kart?

Teachyourbaby: Nie, no, że dziecko się bawi np. klockami a my zaczynamy sesję.

Jordan Christian: No właśnie. Oczywiście, może się zdarzyć, że za którymś razem, jeżeli dziecku przerwiecie, to będzie się denerwowało i nie będzie chciało patrzeć na słowa. Ale generalnie chodzi o to, by chwytać moment i utrzymywać wagę.

Sesja ma być zwięzła i szybka.

Teachyourbaby: Ok, trochę straciłam wątek, bo dziecko mnie rozproszyło.

Jordan Christian: Jestem na pytaniu 3.

Teachyourbaby: „Uczymy córkę matematyki. Jakich rezultatów możemy się spodziewać kiedy będzie nastolatką czy dorosła?”

Jordan Christian: Ok, to podchwytliwe pytanie, jeżeli chciałoby się odpowiedzieć dokładnie, ale mogę podać kilka przykładów wysokich osiągnięć edukacyjnych.

Najpierw przykład zdrowego dziecka. Spencer Doman, który w naszym zespole jest „dyrektorem kreatywnym”, a jest synem Douglasa Domana był uczony czytania metodą Domana i później uczęszczał do tutejszej szkoły, która uczy metodami Domana. W wieku 5 lat czytał książki na poziomie uniwersyteckim. Do uniwersytetu dostał się w wieku 12 lat. A w wieku 17 lat ukończył studia magisterskie na kierunku dydaktycznym. To imponujące.

W tej metodzie w zasadzie nie ma ograniczeń. Jeżeli „zarazisz” dziecko „bakcylem uczenia się”, to nie ma ograniczeń w tym, czego Wasze dziecko może się nauczyć. Chodzi o to, żebyście prezentowali dzieciom informacje w sposób ekscytujący i będziecie podążali za ich zainteresowaniami, to nic nie stoi na przeszkodzie, by dzieci osiągały wysoki poziom umiejętności.

A teraz przykład dzieci z niepełnosprawnościami  intelektualnymi. Mamy wielu podopiecznych z zespołem Downa, które nauczyły się czytać w wieku 2-3 lat. W wieku 5 lat potrafią czytać w kilku językach, a ich poziom czytania jest porównywalny z dziećmi w wieku 10 lat.

Tak naprawdę nie ma ograniczeń.

Jeżeli macie jakieś bardziej konkretne pytania na temat waszej córki, to mogłabym podać więcej informacji w tym kontekście.

Teachyourbaby: Ok, nie ma więcej pytań. [Iza możesz także włączyć mikrofon jeśli masz więcej pytań.] Rezultaty to jest to co się liczy.

Jest mnóstwo krytycznych informacji na temat Metody Domana w Internecie.

Jordan Christian: Oczywiście, jak ze wszystkim. Ale ja to szanuję.

Teachyourbaby: Ok, jest coś: „Mieszam naukę czytania po polsku i matematykę po angielsku w jednej sesji. Robimy 25 kart czytania pod rząd i powtarzamy 3 do 5 razy dziennie. Ostatnio zauważyłam, że mój 5 miesięczny syn, nie wytrzymuje do końca sesji.” O ile wiem, 5-ciomiesięczniaki powinny wykazywać zainteresowanie kartami. Jak byś to skomentowała?

Jordan Christian: Masz rację, Aga, ale normalnie nie oczekiwałabym od 5-ciomiesięczniaka utrzymania zainteresowania przy tak dużej ilości stymulacji intelektualnej. Ale, jeżeli generalnie przejawia zainteresowanie, to sugerowałabym zmniejszyć ilość materiału. Można robić matematykę i czytanie razem w sesji, ale może powinniście je skrócić i spróbować utrzymać jego zainteresowanie. Przetestujcie 5, 10 albo 12 słów. 25 też nie będzie problemem, pod warunkiem, że dziecko utrzyma skupienie. Ale jeżeli pokażecie 5 kart a on nadal nie będzie zainteresowany… to może znaczyć, że potrzebujecie nowych kart? Może trzeba je częściej zmieniać. Ale trzeba też wziąć pod uwagę jeszcze to, że może syn nie jest jeszcze na to gotowy. Może jego gotowość jest na poziomie obrazków kontrastowych, albo już obrazów kolorowych i z detalem. Sugerowałabym sięgnąć po takie rysunki, kontrastowe i kolorowe. Pokazujcie mu je i obserwujcie czy jego reakcja będzie bardziej entuzjastyczna. Jeżeli tak, to sugeruję pozostać na tym poziomie przez jakiś czas.

Można robić program czytania  ale pod warunkiem, że dziecko się w niego angażuje.

Jeśli, chcecie o coś jeszcze zapytać, to włączcie mikrofon. Możemy rozwinąć ten temat.

Chyba odpowiedzieliśmy w tej sprawie.

Teachyourbaby: Nie mamy więcej pytań… A „Czy jest jakaś korzyść z czworakowania u dzieci w wieku 4 lat? Jakie dystansy dziennie są zalecane?”

Jordan Christian: Czterolatki są trochę za małe, by je o to prosić. Nie dlatego, że nie dadzą rady, ale dlatego, że w tym wieku trudno się z nimi „negocjuje” ćwiczenie czworakowania. Ale jeżeli Wam się to uda, to idealnie byłoby gdyby pokonywały 200-400m dziennie. Ale nie martwiłabym się o to przynajmniej do wieku 5 lat.

Tak jak mówiliśmy wcześniej, zaczynajcie od naprawdę małych dystansów. Zacznijcie od 5m 3-4 razy dziennie. To ma być super-łatwe. Szczególnie z młodszym dzieckiem, powinniście zadbać by to była szybka, fajna, prosta zabawa. Nawet jeżeli zaczniecie od 2m to to prowadzi później do 10 m bez zatrzymania.

Czyli zaczynamy od małych zadań. Często, ale na krótkie dystanse. Albo poczekajcie jeszcze aż dziecko będzie starsze.

Teachyourbaby: Czyli w każdym wieku są zalety czworakowania?

Jordan Christian: Oczywiście! Ja sama ćwiczyłam pełzanie i czworakowanie, gdy dołączyłam do zespołu. Zauważyłam poprawę koncentracji, kondycji, stałam się bardziej czujna. Mam niewielką dyskleksję, ale ona prawie całkiem ustąpiła. A jak przestałam ćwiczyć, jakiś rok temu… uwsteczniłam się [haha].

To jest ćwiczenie doskonałe dla każdego. Oddziałuje na mózg. To naprawdę niesamowite.

Teachyourbaby: …może i ja powinnam, taka jestem niezorganizowana…

Jordan Christian: …to jest z korzyścią dla każdego!

Teachyourbaby: Anna pisze: „chciałabym wyjaśnić, że dziecko nie pełzało płasko przy ziemi, tylko czworakowało na kolanach”…

Jordan Christian: …muszę przewinąć do pytania Anny…

[…] Czyli Anno, chodziło Ci o to, że dziecko pominęło etap pełzania, a nie czworakowania?

Sprawdźmy…

No tak, to jest dokładnie ta sama historia. Mogą się pojawić pewne symptomy w późniejszym życiu, ale nie martwcie się tym teraz. Z dzieci w młodym wieku może nie być łatwy  powrót to tych ćwiczeń. Zapamiętajcie tylko, żeby później, gdy rzuci wam się coś w oczy, to żeby powrócić do ćwiczeń z pełzania.

No i znowu, maksymalizujcie ćwiczenia fizyczne. Pełzanie, czworakowanie, chodzenie… może nawet patterning. Wszystko może być pożyteczne.

Teachyourbaby: A teraz bardzo interesujące pytanie, mam też jeszcze pytania od jednej mamy, która pisze do mnie po polsku, ale muszę je przetłumaczyć… a więc: „Ile czasu może upłynąć między nabyciem umiejętności czytania i tym, kiedy dziecko się nią pochwali?” Myślę, że duuuużo czasu.

Jordan Christian: Yhym. Tu są dwa zagadnienia w tym pytaniu. Najpierw jest kwestia tego, kiedy człowiek przechodzi od tego, że umie przeczytać, do tego, że umie to powiedzieć. Kiedy przechodzimy od czytania po cichu do czytania na glos… czyli, kiedy dziecko będzie umiało nie tylko przeczytać, ale też pochwalić się wam, że przeczytało.

Masz rację, Aga, powinno upłynąć sporo czasu między tymi dwiema umiejętnościami, i powinno upłynąć tyle, ile dziecko potrzebuje. Naprawdę nie powinno się testować ich umiejętności. Dzieci same pochwalą się Wam tymi umiejętnościami, gdy je nabędą i nabędą pewności w ich używaniu. Zrobią to, gdy osiągną odpowiedni poziom rozwoju neurologicznego.

My… Ja osobiście, sprawdzam umiejętności dzieci co pół roku, ale to jest niezbędne do oceny postępów. A to i tak robimy co 6 miesięcy i bardzo uważamy, by to robić w sposób, który nie będzie się kojarzył ze sprawdzaniem wiedzy. Robimy to bardzo ostrożnie, by nie stresować ich „egzaminowaniem”.

Najlepsze, co mogę Wam doradzić,  Paulino, to nie testować, nie egzaminować. Nie oczekiwać by się chwaliły umiejętnościami. Ufajcie, że dziecko pokaże swoje umiejętności, gdy będą gotowe. Może to być niedługo, albo później.

Mam nadzieję, że odpowiedziałam na pytanie.

Są też inne sposoby by zaobserwować czy dziecko przejawia umiejętności. Może któregoś dnia robicie coś, a dziecko nagle powie słowo, o które możecie zapytać „O! Czy Ty to właśnie przeczytałeś?”. Możecie wypatrywać symptomów, że dziecko czyta. Ale najważniejszym z nich jest to, że widać, że dziecko dobrze się bawi przy nauce. Jeśli lubią to i chętnie wracają do tego, to to najlepszy sygnał. Ponadto trzeba wierzyć, że nauka czytania postępuje, a dzieci pokażą swoje umiejętności, gdy będą na to przygotowane.

Teachyourbaby: A w jakim wieku średnio to następuje?

Jordan Christian: To jest przedział. I może tak być z wielu powodów. Różne inne sprawy rozwoju neurologicznego mogą opóźniać umiejętność mówienia, albo odpowiadania na pytania…

Na przykład, problem z lateralizacją może przekłamywać prawidłową odpowiedź. Na przykład, jeżeli pokazujecie dwa słowa i pytacie, które z nich to kot, a dziecko wskazuje psa, to może być tak, że dziecko wie o co chodzi, ale problem lateralizacji sprawi, że sygnały w mózgu się mieszają. Wtedy sięgając po odpowiedź, sięgnie po niewłaściwą.

Dlatego trzeba być bardzo ostrożnym, bo komunikacja między mózgiem a ciałem bywa zdradliwa. W takiej sytuacji „egzaminowanie dziecka” prowadzi do sytuacji, gdy dziecko wie, że zna odpowiedź, ale wy myślicie „ojej, on nie rozumie”. Nie okażecie im wtedy entuzjazmu i nie potwierdzicie „świetnie, udało Ci się!”… Wtedy jest to szkodliwe dla dziecka i podminowuje jego umiejętności, gdy odpowiedź znają, ale nie umieją jej właściwie wyrazić.

Dlatego trzeba uważać i w zasadzie nie umiem podać „średniego wieku” gdy można obserwować te umiejętności. Przykro mi.

Teachyourbaby: Chciałabym coś tu dodać: w programie Brillkids jest coś takiego jak testowanie, niby nazwane zabawą. Maja jest czasem tym zainteresowana, a czasami nie. Dlatego czasami robimy ten test a czasem pomijamy go. Maja umie mówić i wiem, że czasem wybiera słowa lub obrazki…

Jordan Christian: … które jej się bardziej podobają…

Teachyourbaby: Dokładnie! Na przykład ma wskazać kota, ale ona wybiera psa, mówiąc co wybrała, bo ona „nie chce kota”.

Jordan Christian: Jasne. I to jest jeszcze jeden aspekt. Ona wtedy wyraża swoją preferencję.

Teachyourbaby: Ona wyraźnie okazuje, że nie chce zrobić tego, czego od niej oczekuje program. Ona chce wybrać coś innego.

Jordan Christian: Dokładnie tak. Mówi: “Ja wolę koty, to powiem „kot.”” Dlatego nie powinno się testować, bo możecie uzyskać odpowiedź na zupełnie inne pytanie.

I wiesz Aga, to, co powiedziałaś, przypomina mi jeszcze jedną sprawę: Pytania mogą być ZBYT PROSTE. Na przykład pytasz „które słowo to “kot”?” a dziecko myśli: „Przecież umiem przeczytać trudniejsze słowa, jak >encyklopedia<, a Ty mnie pytasz różnicę między >kot< i >pies<, to dla mnie poniżające”. Dlatego właśnie trudno jest egzaminować. Poziom dziecka może tak daleko przewyższać poziom pytań, że dziecko będzie zniechęcone i będzie podawać złe odpowiedzi za każdym razem.

Teachyourbaby: Wcześniej sugerowałaś mi, że Maja nauczyła się czytać wtedy, kiedy przestała odpowiadać na pytania o słowa.

Jordan Christian: Dokładnie.

Teachyourbaby: Najpierw była bardzo chętna do odpowiedzi, ale potem zaczęła mówić: “Nie, nie!”

Jordan Christian: Tak. Ona już zakończyła „TWOJĄ ZABAWĘ” i pokazywanie Ci słów, o które pytasz, bo to niemal poniżej jej „godności”.

Teachyourbaby: No i czasami czuję, kiedy ona się wycofuje „nie, nie chcę tej zabawy”.

Jordan Christian: Dokładnie. To co mogę zrobić, to mogę wyjaśnić co ja bym zrobiła, żeby sprawdzić. Opowiem Wam, ale nie używajcie tej metody często.

Jest prosta, fajna zabawa, by sprawdzić dziecko, bez „obrażania ich” zbyt prostymi pytaniami i bez nadmiernego egzaminowania…

Załóżmy, że mam dziecko w gabinecie. Może ono już mówi, albo nie, może chodzi, albo nie, nie ma to znaczenia. Ja bym dała im do czytania książkę albo karty. Potem, zapytałabym „Czy chcesz pobawić się w grę zgadywankę?” Pokazałabym wtedy karty i zapytała „Gdzie jest >kot<?” i uważnie patrzyłabym na oczy dziecka. Jeśli będzie znało odpowiedź, automatycznie spojrzy na właściwa kartę. Nie trzeba nawet mówić “gdzie jest.” Wystarczy „KOT”, a dziecko spojrzy, jeśli umie to słowo przeczytać.

To jest niezły sposób, ale… nie można go nadużywać i nie wolno robić z tego wielkiej hecy. Jeżeli dziecko udzieli złej odpowiedzi, przejdźcie do  kolejnej czynności. Nie róbcie z tego hecy.

Tak można egzaminować bez obawy, że wyrządzimy ich umiejętnościom jakieś szkody.

Teachyourbaby: Przypomniała mi się sytuacja, w której Maja tworzyła nieistniejące słowa. Słowa brzmiały jak polskie. Ja do niej nie mówię po polsku, ale spisałam je, a były to słowa pozbawione sensu.

Jordan Christian: Czy ona je wypowiadała czy zapisywała?

Teachyourbaby: Tak, wymawiała je i cieszyła się, kiedy widziała je zapisane fonetycznie po polsku.

I podłapałam ten pomysł. Na przykład „Abrakadabra, nie widzę gdzie jest….” a ona wskazywała właściwe słowa.

Jordan Christian: No widzisz.

Teachyourbaby: No a ponieważ prowadzę bloga to pobiegłam po kamerę, ale kiedy tylko włączyłam nagrywanie…

Teachyourbaby: …to już było po zabawie…

Teachyourbaby: Tak. Czar prysł.

Jordan Christian: Prawdopodobnie zdawała sobie sprawę, że włączasz nagrywanie. Dzieci są takie domyślne.

Teachyourbaby: Tak. No ale w każdym razie te słowa nie istniały w naszym języku, ale brzmiały po polsku.

Jordan Christian: Ona eksperymentowała z zasadami słowotwórczymi języka polskiego. Zna reguły i jest osłuchana z brzmieniem, prawdopodobnie po prostu eksperymentowała, tworzyła. To niesamowite.

Teachyourbaby: Tworzyła, ćwiczyła rymy… Ona nawet jak nie zna słowa do jakiegoś rymu to sobie zmyśla żeby się rymowało.

A teraz dalsze pytania: „Czy to prawda, że dzieci uczone metodą Domana mają taki etap, że mylą słowa o podobnej pisowni?”

Jordan Christian: To nie jest obowiązująca reguła. Niemniej, może się tak zdarzyć. Najlepsze co można wtedy zrobić, to poćwiczyć w bardzo wyraźny sposób. Na przykład można wziąć karty z pięcioma bardzo podobnymi słowami i bardzo wyraźnie mówić i je pokazywać. Można też porozmawiać o tych słowach z dzieckiem. Na przykład jak macie „KOT”, „LOT”, „POD”, „POT”, „WOT”, możecie zwrócić uwagę, że te słowa mają wspólne dźwięki. Wskazujcie wtedy podobieństwa i różnice. Dzięki temu wyjaśnicie im ten problem.

Ale wracając do pytania, to nie jest coś co zawsze się zdarza w metodzie Domana.

Teachyourbaby: Mam pytanie odnośnie liter. A co jeżeli dziecko pyta o litery? Jakiś czas temu jedna z babć przyniosła książkę z literkami, a ja ją po prostu ukryłam, bo Maja się nią zainteresowała. Wsadziłam ją do szafy i jeszcze jej nie wyciągnęłam.

Według Domana powinniśmy odpowiadać na zainteresowania dziecka.

Jordan Christian: … i to prawda…

Teachyourbaby: No ale przecież nie jest możliwe ukrywać wszystko co ma literki.

Jordan Christian: No tak, ale nie musisz ukrywać. Przecież nie musisz od razu literować „to jest A, a to B, a to C…” Możesz powiedzieć „To jest alfabet. Te znaki są używane do tworzenia naszego języka”. Można takie zainteresowanie wykorzystać i budować na nim ale na wyższym poziomie. W przypadku Mai, wiesz, że ona już umie czytać. Może podobają jej się obrazki w książce, albo krój czcionek. Spróbuj ją wciągnąć w rozmowę NA TEMAT tych znaków, zamiast je po prostu ukrywać. No i pytaj ją! „Co Ci się podoba w tej książce? Czy chodzi o literki? Czy o kształty? Czy o obrazki?” a dalej: „Opowiem Ci o alfabecie: to jest alfabet używany w Angielskim, a to w Arabskim, a to …” no sama wiesz, jest tyle rzeczy, które można powiedzieć na ten temat.

Ale rozumiem Twoją reakcję.

Teachyourbaby: No tak, bo metoda Domana i nauka literowania – wykluczają się. Nie da się uczyć alfabetu i globalnego czytania jednocześnie. No więc uznałam, że muszę to zrobić.

A teraz pytanie: „W jaki sposób globalne czytanie jest lepsze niż uczenie alfabetu, skoro w tym drugim przypadku uczymy dzieci, np. w wieku 2 lat dźwięków alfabetu i będą w stanie składać słowa ze znanych już dźwięków przypisanych znakom?”

Jordan Christian: Już o tym mówiliśmy trochę wcześniej.

Nie twierdzę, że metoda fonetyczna nie działa. Oczywiście, że działa. I też nie porównuję, która lepsza. To są po prostu całkowicie różne podejścia. Metoda Domana uczy dziecko przyjmować od razu całe strony tekstu, za jednym spojrzeniem będą od razu wiedziały co tam jest napisane.

Nauka metodą fonetyczną natomiast spowalnia proces czytania. Każdy ma potencjał do czytania tak jak uczy metoda Domana, natomiast w tradycyjnej szkole uczą nas czytania metodą fonetyczną, a to oznacza czytanie od lewej do prawej, od dźwięku do dźwięku i od słowa do słowa. Tak więc  bez wątpienia metoda fonetyczna uczy czytania, ale robi to to tak, że umiejętność czytania będzie spowolniona w porównaniu do umiejętności czytania nauczonej metodą Domana.

Teachyourbaby: „Czy metoda Domana to po prostu >>pamięciówka<<”?

Jordan Christian: Nie, skądże znowu!

Teachyourbaby: Bo widzisz, niektórzy myślą, że dziecko musi zapamiętać olbrzymią ilość słów. A to przecież nie tak. W tej metodzie dzieci uczą się zasad poprzez obserwację.

Jordan Christian: Dokładnie tak. Chodzi o styczność z językiem w formie pisanej. Tak samo uczycie dzieci rozróżniać twarze, pokazując twarz matki, ojca, babci… dzieci w ten sposób się uczą.

Podobnie gdy porównujemy metodę Domana z fonetyczną. Zakładacie, że dziecko uczy się rozróżniać znaki i przypisujemy im brzmienie. Ale można uczyć czytania metodą globalną. Trudno to wyjaśnić. Jednak tu nie chodzi o pamięciowe opanowanie pisania. W pewnym sensie, pokazujecie słowa a dziecko zapamiętuje, ale w metodzie chodzi o tak wiele więcej niż to. Dziecko zobaczy i zapamiętuje pewne słowa i kiedy później zobaczy grupę słów na stronie, dzięki temu, że znają wiele z tych słów to przyspiesza czytanie, bo po jednym spojrzeniu wiedzą co jest na całej stronie.

W tym sensie pytanie o opanowywanie pamięciowe nie jest bezsensu, bo występuje tu element zapamiętywania, ale tu nie chodzi o zapamiętanie każdego słowa. Metoda Domana to nauka przyjmowania większych ilości tekstu jako obrazu.

Mam nadzieję, że nie namieszałam.

Przemyślenia tłumacza niniejszego wywiadu: W trakcie wywiadu wiele razy to się przewija, poza tym znam ogólne założenia: To wyjaśnienie wydaje mi się niepełne. Może można je uzupełnić, bo przecież w metodzie Domana chodzi o to, by dać dziecku przykłady, z których dziecko uczy się samo odtwarzać reguły. Można tu podać bardzo wiele znanych wzorców:

1. Gdy uczymy się na prawo jazdy dostajemy kodeks drogowy, ale praktyczne jego zastosowanie ćwiczone jest na schematach skrzyżowań „Kto w tym wypadku ma pierwszeństwo?” itp. Oczywiście, że kierowca w ten sposób NIGDY nie pozna i nie zapamięta KAŻDEJ konfiguracji skrzyżowań, która go spotka na drogach, ale poprzez serię przykładów uczy się praktycznego zastosowania zasad ruchu po drogach i w nowej sytuacji zastosuje tą wiedzę do wydedukowania jak powinien się zachować.

2. Gdy dzieci uczą się mowy ludzkiej, nikt nie siedzi przed nimi i nie recytuje kolejno wszystkich głosek. Owszem, może i to się czasem zdarza, ale nie tak dziecko uczy się języka. Dziecko chłonie fakt, że ludzie wokół niego ciągle wypowiadają słowa. Słowa te składają się w jakieś powtarzalne całości. Powtarzalne elementy zwracają uwagę dziecka, zapadają mu w pamięć. Z czasem zaczyna je wychwytywać z otoczenia, a jeszcze później szuka w nich jakiegoś sensu. Zaczyna kojarzyć fakt zapalenia światła z tym, że ktoś mówi „zapalę światło.” Po kilku powtórzeniach takiej sekwencji dźwięków i faktu zapalenia światła, dziecko zamiast patrzeć za osobą, która wstaje ze słowami „zapalę światło” to dziecko patrzy od razu w kierunku lampy, która wedle jego dedukcji powinna zaraz się zapalić. W ten sposób dziecko przejawia zrozumienie dla pewnych schematów. Ale na tym się nie kończy.

Dziecko słyszy miliony słów zanim zacznie mówić. Dziecko zapamiętuje te dźwięki, choć sobie z tego nie zdaje sprawy. Umysł dziecka natomiast nieustannie wyszukuje podobieństw, przypisuje znaczenia i kataloguje je. Metoda bazuje na tym schemacie. Globalne czytanie dostarcza puli obrazów, które my nazywamy słowami. Te obrazy rządzą się pewnymi prawami. Przy odpowiedniej ilości przykładów, dziecko ma już „materiał” do własnego rekonstruowania zasad i może – tak jak na przykładzie Mai – nawet tworzyć własne słowa, które łudząco przypominają te, które zna. Niemniej, świadczy to o tym, że Maja nauczyła się korelacji między zapisem a dźwiękami, które wypowiadamy.

Teachyourbaby: Ok, przepraszam, muszę tu użyć słownika, bo widzisz, mam tu bardzo szczegółowe pytania: „Jak wspierać rozwój wcześniaka, który podczas porodu doznał urazu tkanki białej mózgu? W jego przypadku jest obawa, że będzie cierpiał na porażenie mózgowe. Dziecko ma duże napięcie mięśniowe, szczególnie w rękach. Dziecko urodziło się w 31 tygodniu, a teraz ma 7 miesięcy. Nie chwyta zabawek, nie widzi za dobrze, natomiast widzi obrazki kontrastowe i śledzi je oczami. Czy są metody ćwiczenia oczu, wydaje mi się, że chodzi o zeza.

W tym miejscu tłumacz, za zgodą Doman International poleca: W sprawach korekcji i rehabilitacji wzroku u osób w każdym wieku polecamy Optoklinikę w Łodzi.

Jordan Christian: Ok, wskoczę tu z odpowiedzi.

Przede wszystkim mamy bardzo wielu podopiecznych z podobnymi diagnozami – uszkodzenia tkanki białej mózgu i porażenia mózgowego. Częstym symptomem jest odrętwienie mięśni. Nawet jeśli nie ma diagnozy porażenia, to napięcie mięśniowe może występować.

Także mamy setki takich przypadków. Dlatego z całą pewnością mówię, że można dziecku pomóc we wszystkich tych obszarach. Najlepszą radą jaką mogę udzielić, to to, żebyście się ze mną skontaktowali. Powinniśmy przeprowadzić badanie Waszego dziecka, żebyśmy mogli zidentyfikować obszary w których trzeba mu pomóc.

Na przykład, mowa była o tym, że dziecko widzi obrazki kontrastowe, tak Aga?

Teachyourbaby: Tak.

Jordan Christian: Najpierw radziłabym sprawdzić reakcję dziecka na światło. W zaciemnionym pokoju przytrzymajcie oko dziecka otwarte i przesuńcie latarką przed nim. Obserwujcie czy źrenice zawężają się od razu. Może się okazać, że proces jest spowolniony, albo że nie ma pełnego zawężenia. W takim wypadku trzeba ćwiczyć stymulację światłem, która polega na tym, że 10 razy dziennie będziecie świecić mu w oczy – o tak. W ten sposób pobudzacie powiązania między jego okiem a mózgiem.

Oczywiście ćwiczymy dalej kontrastowe bity i rozwijamy ten zakres, jak się sugeruje w programie czytania.

W odniesieniu do napięcia mięśniowego: Niech dziecko przebywa na podłodze ile tylko może. Najlepiej by był kontakt nieosłoniętej skóry z gładkimi równymi twardymi powierzchniami. Niech ma jak najwięcej możliwości ruchu. Ruch wspomaga rozwój mózgu, a to pomoże we wszystkich obszarach funkcyjnych.

Funkcja determinuje strukturę. Chcę przez to powiedzieć, że jeżeli będziecie mu pomagać w rozwijaniu: ruchu, wzroku, słuchu, dotyku… to on będzie je wykorzystywał do rozwoju funkcji, które im towarzyszą.

Nawet jeśli dziecko ma jakąś wadę białej tkanki mózgu, nawet pewne jej ubytki, to w trakcie rozwoju, może kompensować te braki. Nie ma żadnego powodu, by nie mógł mieć tych samych umiejętności co dziecko bez tych utrudnień, nawet jeśli występują fizyczne braki w tkance mózgu.

Kilka słów na koniec

Tutaj lista produktów, o której wspominała Jordan. Po tym wywiadzie była nieco panika wśród niektórych rodziców, że jak to wykluczamy pomidory, banany…Chodzi o wykluczenie w przypadku problemów, czy podejrzenia problemów. Zdrowym dzieciom te składniki normalnej diety nie szkodzą.

Polecam zaglądnąć też tutaj:

O Doman International, w tym garść cennych informacji uzyskanych od nich

Wywiad z mamą, która odnosi sukcesy z metodą Domana z dwiema córkami

Oficjalna strona Doman International

Na czym polega metoda Domana

Wywiad dotyczący azjatyckiej metody Heguru (wersja audio)

Nasza przygoda z treningiem prawopółkulowym inspirowanym metodą Heguru (wersja audio)

Polecana przez tłumacza artykułu Optoklinika w Łodzi

Uważasz artykuł za przydatny? Podziel się z innymi. Jeśli masz jakieś pytania dotyczące metody Domana jako całości możesz napisać w komentarzu. Jeśli będę znała odpowiedź odpiszę tutaj. Jeśli nie, skonsultuję się z Jordan.

Zapraszam też do grupy dla rodziców wplatających metodę Domana w wychowaniu swoich dzieci, sama ją założyłam na Facebook’u: Metoda Domana i nie tylko- grupa wymiany doświadczeń dla rodziców. Dołączając do grupy możecie liczyć na sporą dawkę motywacji, na naprawdę ciekawą wymianę doświadczeń oraz na pomoc w nurtujących Was kwestiach.

2 CommentsClose Comments

2 Comments

Leave a comment