Program do nauki czytania globalnego (+matematyka, bity)
→ MaluchCzyta.pl ←
Kursy i szkolenia dla rodziców
→ AkademiaDoMam.pl ←
Treść poniższego artykułu w skrócie:
- Czym jest metoda Shichidy
- Komu zawdzięczamy tą relację
- Sprawozdanie z lekcji pokazowej metodą Shichidy w grupie 2,5-latków, a w nim m.in. : wykorzystanie kart obrazkowych, ćwiczenie intuicji i telepatii, reakcja innych na metodę Domana, wykorzystanie zabawek, o 2-latce rozwijanej metodą Shichidy od 6 miesiąca życia, różne aktywności, które mogą zainspirować np. linking story w wersji dla maluchów, piosenki, układanie puzzli, origami, skip counting, matematyka w praktyce, wykorzystanie liczydła.
Metoda Shichidy w wielkim skrócie
Możliwe, że czytając mojego bloga już natknęliście się na hasło “metoda Shichidy.” Dla tych, którzy od tego artykułu zaczynają napiszę w skrócie, że to prawopółkulowa, a raczej zgodnie z najnowszymi zmianami nazewnictwa całopółkulowa metoda opracowana przez Japończyka Makoto Shichidę bardzo popularna w krajach azjatyckich oraz w Australii. Niemniej jednak ośrodki tej metody możemy znaleźć w różnych krajach na całym świecie. My czerpiemy z niej w ograniczonym zakresie, bo jednak postawiłam na metodę Domana, o której wiedza jest łatwiej dostępna i do której miałam wgląd o wiele wcześniej.
Oprócz podobnych jak u Glenna Domana prezentacji kart priorytetem wydaje się być trening wizualizacji i intuicji. Elementem metody są również zabawy ćwiczące zapamiętywanie. Jak pisze Makoto Shichida w jednej ze swoich książek celem wczesnej stymulacji mózgu w dzieciństwie tj. w kluczowym okresie 0-6 lat nie jest wiedza szkolna, ale niejako “uwolnienie” ukrytego potencjału mózgu, który pozwoli w przyszłości uczyć się z niesamowitą łatwością i prędkością. Jak pisałam we wstępie do podobnej relacji książki Makoto Shichidy pomogły mi lepiej zrozumieć metodę Domana zwłaszcza cel prezentacji dużej liczby bitów inteligencji.
Relacja z zajęć metodą Shichidy w Zjednoczonym Królestwie
Kiedyś napiszę osobny artykuł o tym, co postanowiłam z tej metody przemycić u swojej starszej córki-4,5-latki oraz co już wdrażam z młodszą – obecnie 8-miesięczną. Tymczasem mam dla Was inspirację z kolejnych zajęć pokazowych tą metodą. Wcześniej podobną relacją podzieliła się mama z Australii (link pod artykułem). Dzisiejszy tekst możemy przeczytać dzięki mamie z Anglii. Obie są członkami naszej grupy rodziców na Facebook’u: Metoda Domana i nie tylko- grupa wymiany doświadczeń dla rodziców, która ostatnio intensywnie się rozrasta. Jeśli Ciebie jeszcze tam nie ma to zapraszam.
Ta relacja to też inspiracja dla mnie co do działania z drugą córką. Może kogoś zaciekawi fakt, że na zajęcia tą metodą przyjmowane są dzieci w wieku od 6 miesięcy do 4,5 roku. Oczywiście starsze dzieci kontynuują nawet już w wieku szkolnym. Ważne, żeby się “załapać” na początek w określonych przez centrum Shichidy ramach wiekowych.
Po tym krótkim wstępie zapraszam na sprawozdanie z zajęć:
“Skontaktowałam się dwa tygodnie temu z Shichida UK w Reading, bo chciałam zapisać córkę na trial session (zajęcia próbne/ pokazowe). W końcu się otworzyli po lockdownie. Właścicielka do mnie zadzwoniła i rozmawiałyśmy chwilę. Powiedziałam jej ze bardzo bym chciała przyjechać na zajęcia ale jako że mieszkam trzy godziny od Reading i nie wiem czy uda mi się na nie uczęszczać systematycznie. Powiedziałam też, że czytałam ostatnio jedną książkę Shichidy oraz że wychowuję córkę według Domana od urodzenia i że bardzo bym chciała przyjechać.
Zgodziła się nas przyjąć na trial session która jest za darmo. Wspominałam jej ze Shichidę znam z polskiej grupy. Ona mi odpowiedziała ze miała kilka chętnych osób które się do niej odzywały z Polski natomiast ich nie przyjęła bo są oni tylko UK based. Z tego wynika dobra rada dla rodziców z Polski którzy by chcieli spełnić swoje marzenie i kiedyś się wybrać na te zajęcia, żeby nie wspominać ze mieszka się w Polsce.
Normalnie sesja ‘pay as you go’ kosztuje 30 funtów za lekcję. Lekcja to ok 1 godziny. Jeśli natomiast się kupi cały kurs to jest taniej ale nawet nie pytałam ile.
Przyjechaliśmy 30 min wcześniej, żeby się spotkać z właścicielką Shichida UK. Weszłyśmy z Bellą i ona nam pokazała jak wyglądają sale i jakich materiałów używają. Weszłam do jej biura a tam półki aż pod sufit wypełnione przezroczystymi pudłami i jakimiś kolorowymi figurkami, flashcards…
Rozmawiałyśmy o tym jak wychowuję córkę w wielojęzyczności i po domanowemu od urodzenia. Co ciekawe właścicielka Shichidy UK powiedziała mi, ze także wychowywała swoich dwóch synów (teraz mają 14 i 15 lat) według Domana i powiedziała mi ze także uczyła ich kilku języków. Co może zaskoczyć powiedziała mi też, że mogłabym nauczyć swoje dziecko aż 7 języków do 6-tego roku życia. To mnie zaskoczyło, bo z tego co czytałam u Domana, to nie ma limitu na ilość języków.
Nasza grupa to była grupa dla 2.5 latków. Moja córka ma za miesiąc kończy 2 latka wiec trochę było widać ze jest młodsza, bo inne dzieci już więcej mówiły a moja córka zaczyna dopiero mówić. Grupa liczyła cztery pary: jeden tata z chłopcem, dwie mamy, które się znały- jedna mama z chłopcem i druga mama z dziewczynką no i my. Rodzice mieli mieć maski na twarzy dzieci natomiast nie musiały.
Siedzieliśmy przy stoliku w kształcie rogalika, pani naprzeciwko w środku, twarzą do nas. Dzieci i rodzice siedzieli na małych krzesełkach, każde dziecko siedziało przed swoim rodzicem, a rodzic ‘rozkrokiem’ z tylu, żeby pomagać cały czas swojemu dziecku i ewentualnie, zabrać dziecko na kolano, jak już nie mogło wytrzymać. Zajęcia były po angielsku, oprócz piosenki początkowej, która była po japońsku.
Wszystkie dzieci na zajęciach to były dzieci z rodzin imigrantów, wychowujące się w wielojęzyczności. Udało mi się porozmawiać z mamą chłopca przed zajęciami i ona mi powiedziała, że pochodzą z Turcji i dojeżdżają z Londynu na te zajęcia ok. 30 min. Podczas zajęć mówiła do syna po angielsku oraz po turecku.
Pani prowadząca podczas zajęć zachęcała cały czas dzieci do mówienia, np. “Jakiego koloru jest miś?”, gdy pokazywała dwa małe plastikowe misie: jeden żółty a drugi fioletowy. Zachęcała dzieci do odpowiadania prawie cale zajęcia.
Na początku zajęć powiedziałam innym mamom i nauczycielce, że wychowuję Bellę od urodzenia według Domana i tu zaskoczyła mnie ich reakcja. Była bardzo pozytywna. Wszyscy wiedzieli kto to Doman i mówili ze Doman to super metoda na wychowywanie dzieci. Szczerze mówiąc, byłam w szoku bo nie spotkałam się z taką reakcją ze strony innych rodziców w Anglii i chyba nigdzie. Było to bardzo miłe. W końcu znalazłam się w otoczeniu ludzi którzy wielbią Domana czy też Shichidę tak jak ja.
Na tych zajęciach rozpoznałam dziewczynkę, która siedziała obok nas, bo widziałam ją na filmikach z Shichida UK na Facebooku. Powiedziałam jej mamie ze ją kojarzę i że mamy zajęcia z małą celebrantką. Nauczycielka powiedziała mi się starają się promować dziewczynkę bo uczęszcza na zajęcia odkąd skończyła 6 miesięcy i podobno bardzo dużo już pokazuje, umie itp. Filmik z tą dziewczynką można znaleźć tutaj.
(Podczas zajęć jej mama robiła non stop zdjęcia np. podczas linking story, czy puzzli, przypuszczam po to żeby później w domu zrobić jeszcze raz)
Poniżej spisałam wszystko co udało mi się zapamiętać z lekcji, natomiast nie wszystko pamiętam w jakiej dokładnie było kolejności. Np. piosenki był przeplatane innymi aktywnościami, tak samo jak nauka pisania liczb czy liter. Nie ukrywam ze zajęcia są bardzo intensywne i ja sama po skończonych zajęciach byłam trochę wykończona.
0.Lekcja zaczęła się od piosenki japońskiej, pani pokazała mi tekst fonetyczny i tłumaczenie na język angielski. Dzieci wraz z rodzicami śpiewały ją klaszcząc.
1. Pani wręczyła dzieciom puste plastikowe butelki i dzieci miały w nie dmuchać kilka razy.
2. Prowadząca spytała się dzieci jaki jest dzisiaj dzień i pokazała szybko pojedyncze słowa- karty: ‘Dzisiaj jest czwartek, pierwszy października, 2020’.
3. Zapytała dzieci jaka jest dzisiaj pogoda i wyjęła karty: sunny, cloudy, rainy (słonecznie, pochmurno, deszczowo) itp. (obrazek a pod spodem tekst). Następnie zachęcała dzieci, żeby powiedziały jaka jest dzisiaj pogoda. Dzieci odpowiedziały: cloudy and sunny i pani pokazała że karta sunny schowała się za kartą cloudy.
4. Kolejno pokazała wydrukowane pełne imiona dzieci które chodziły na zajęcia i dzieci miały się przywitać czy przeczytać które to dziecko.
4.Poźniej dzieci miały szybko “rub their hands” (pocieranie rękami) i ich zadaniem było wyobrażenie sobie dużej kuli energii, która miała im pomóc w nauce. Znowu “rub their hands,” czyli miały pocierać, po czym zjeść małą niewidzialną kulkę, żeby wiedza szybciej wchodziła do głowy. Dokładnie nie pamiętam co mówiła, ale utkwiło mi w pamięci, że najpierw pokazywała rękoma dużą niewidzialną kulę a za drugim razem mniejszą. Inne mamy znały to i powtarzały i dzieci miały razem z nimi robić. Dzieci mają się niejako ‘myć’ tą energia, a na koniec pani bierze po trochę dobrej energii od siebie i od każdego dziecka, i lepi kulę i na koniec dzieci mają to zjeść. Pani mówi, że wszystko z łatwością wejdzie dzieciom do głowy. Rozmawiałam z mamą z Australii, która podzieliła się poprzednią relacją i ponoć taką kulę mają na każdych zajęciach.
5.Ćwiczenie na intuicję. Później pani pokazała nam dwie małe karty: na jednej była gruszka, na drugiej curry i wręczyła kolejno każdej parze dwie karty, które kazała odwrócić przetasowane obrazkiem w dół. Dzieci miały zgadnąć gdzie jest gruszka (Bella zgadła).
6.Ćwiczenie intuicji i telepatii. Później Pani pokazała nam dwa małe plastikowe misie: jeden był żółty drugi fioletowy i pani się spytała jakiego koloru jest miś i zachęcała żeby dzieci odpowiadały i mówiła ze jest to ważne żeby dzieci odpowiadały. Następnie, wręczyła każdej parze dwa misie w malej przezroczystej miseczce i powiedziała ze wysyła ‘telepatycznie wiadomości’ do dzieci z kolorem misia którego chce żeby dzieci wybrały. Dzieci miały wybrać odpowiedniego misia i wyciągnąć z miseczki. Mówiła do dzieci: pamiętajcie ze macie trzecie oko, ono wam pomoże’. Bella wybrała żółtego misia, który niestety był bledną odpowiedzią.
7.Następnie Pani miała zabawki: plastikowe kurczaczki w jajkach. Były trzy kurczaki: jasno zielony, żółty, i różowy. Wręczyła nam jajka w miseczce i dzieci miały zgadnąć w którym jajku jest żółty kurczaczek.
8. Pani pokazała nam rysunek domku (kartka A4) a na nim przyklejone karty (7 kart i jeden mini przedmiot 3-d-mini plastikową kanapkę). Następnie wręczyła nam rysunek pustego domku oraz karty i kanapkę 3-d i kazała położyć karty w poprawnej kolejności. Z tego co pamiętam był tam gołąb, szklanka oraz ta kanapka 3d. Narysowałam jak to wyglądało. ‘Door’ to były po prostu narysowane drzwi, żeby po prostu rysunek przypominał domek.
9. Pani wyjęła dużą świnkę, squeaky dog toy (piszczącego pieska- zabawkę) i zaczęła nią piszczeć. Dzieci miały podążać wzrokiem za świnką, a świnka zrobiła tak jakby trójkąt i w prawo i w lewo. Co jakiś czas naciskała świnkę żeby wydawała dźwięki. Świnka była koloru jaskrawo różowego- nawet duża ok. 15 cm długości.
10. Podczas lekcji były 2-3 piosenki z tekstem: jedna o rodzinie, druga o BINGO.
Dzieci miały czytać tekst piosenki, który pani miała wydrukowany na zalaminowanych kartach oraz śpiewać. Pani przekładała karty w trakcie śpiewania. Co ciekawe tekst był dosyć długi na karcie i a pod nim był obrazek. Karty A4 były zalaminowane.
11. Przy piosence BINGO pani miała tekst a dzieciom dała cymbałki. Miały grać do rytmu a jak literka znikała to miały nie pukać w cymbałki. Pani po piosence spytała się dzieci co to za instrument i powiedziała: “xylophone” (cymbałki). Dzieci miały powtórzyć. Piosenka BINGO:
12.Flashcards: było ich mnóstwo pokazywane bardzo szybko ale były podzielone na same obrazki (owoce, zawody, przyimki: przed, za, pod, obok, nad) i na sam tekst, ale nie jak u Domana, bo tekst, obrazek, tekst obrazek. Kart było mnóstwo i były podzielone na kategorie. Pani mówiła np. Owoce: i pokazywała same obrazki owoców. Bardzo szybko była prezentacja następnych kategorii – “Zawody” i same obrazki zawodów, “Instrumenty” itp. Kategorii było dużo nie pamiętam ale chyba ok. 10, i może ok. 10 obrazków na kategorie. Karty obrazkowe udało mi się kupić. Są to karty w rozmiarze A5. Przedmioty pokazywane są na białym tle, a na odwrocie karty są opisy po japońsku, i angielsku i może jeszcze po chińsku.
13. Były ilości i równania, ale nie było czerwonych kropek jak u Domana natomiast np. bardzo podobne kształtem do kropek przedmioty typu: kasztany, szyszki itp. Prowadząca pokazywała np. 5 kasztanów i mówiła 5 (nie mówiła słowa kasztany). Później pokazała równanie z cyframi, co dziwne miałyśmy samo dzielenie. Czytała i szybko pokazywała kilka przykładów równań, zupełnie niezwiązanych ze sobą. Mówiąc ‘równa się’ pokazywała cyfrę np. 5.
14. W połowie zajęć było też linking story. Pani wręczyła każdej parze tablice z przewracanymi przezroczystymi cardholders (plastikowe opakowania na karty), jakie możemy zobaczyć na tym nagraniu na Facebooku Shichida UK. Pani trzymała swoją tablicę w górze żeby wszyscy widzieli. Mówiła prostą story (proste opowiadanie) a rodzice mieli pokazywać palcem kartę i mówić jakie to jest słowo. Np. Nurse is going … (Pielęgniarka idzie.) i rodzice mieli pokazać obrazek “nurse” – pielęgniarka i powiedzieć “nurse”, a nie powtórzyć całe zdanie. Następnie przewracaliśmy obrazek do góry nogami.
Jak już wszystkie obrazki były odwrócone było coś mnie zdziwiło. Pani wcale nie chciała żeby dzieci opowiedziały historię czy ułożyły poprawnie kolejność kart z historii. Natomiast, zadawała pytania typu: ‘Gdzie jest nurse, czy bucket? A gdzie kolor czerwony.’ Albo pokazała na kartę i się spytała a co tu było. To było bardzo fajne.
Kart było chyba 12 razem. Tu chyba chodzi o to ze nasza grupa wiekowa jest za mała, żeby układać jeszcze całe linking story z pamięci. Natomiast sam pomysł z tablicą i cardholders genialny, bo dzieci nie rozrzucają kart.
15.Miałysmy układanie puzzli i co ciekawe dzieci miały już ułożone puzzle tj. miały przed sobą drugi zestaw. Ich zadaniem było ułożenie tych samych puzzli. Pani mówiła żeby zaczynały od brzegów. Zapytałam czy to ma być krótko, na czas, tylko 1,5 minuty tak jak gdzieś słyszałam czy widziałam w RBL (right brain education library). Usłyszałam, że dzieci mogą układać jak długa chcą, natomiast na zajęciach nie ma na to czasu i powiedziała żeby dzieci zaczynały najpierw od prostych dwu-puzzli, 4-puzzli i tak dalej. I dodała że można zachęcać dzieci do układania puzzli szybciej np. Powiedzieć w domu ze ostatnio udało ci się ułożyć w minutę, zobaczymy czy uda Ci się ułożyć dzisiaj w 40 s.
16. Dzieci dostały małych 6 klocków w kształcie sześcianów i miały z tego ułożyć co chcą używając swojej wyobraźni. Bella zaczęła układać wieżę i pani się spytał: A co układasz? Jeden chłopczyk ułożył pociąg i mówi: “train.” Później pomogłam Belli ułożyć pociąg a ona zaczęłamówić ‘ssssssyyysyyy‘ co u nas znaczy wąż. Powiedziałam do pani ze Bella ułożyła węża. Usłyszałam, że jest pod wrażeniem bo jeszcze nikt nie ułożył węża na jej zajęciach i że widać ze używa wyobraźni. Zdjęcie z Shichida UK.
17. Było skip counting pokazywane na wachlarzach dwa razy. Dzieci miały powtarzać. Na wachlarzu było napisane 1 + 1= (były cyferki a na dole jakieś przedmioty, jedna gruszka + jedna gruszka) a na odwrocie wynik 2 (cyfra i przedmioty), później 2 + 1=, 3+1=, 4+1.. i tak do dziesięciu… Na każdym wachlarzu były inne przedmioty. Wachlarze były białe, papierowe, a cyfry czarne namalowane. Pani Powtórzyła to dwa razy i chyba śpiewaliśmy to skip counting…
Na koniec Pani zaczęła wachlować wachlarzem w dzieci, ale to było chyba po to żeby się trochę obudziły, ponieważ było to repetitive (powtarzalne) i trochę nudne i dzieci się wyłączały.
Następnie prowadząca powiedziała, żeby dzieci sobie wyobrażały na przykład jedno jabłko plus drugie jabłko. Miały zamknąć oczy i wyobrazić sobie to co pani mówiła. To jest podobno bardzo ważne i jak dzieci nie chcą zamknąć oczu to żeby im założyć blindfolds/blackout eye mask (opaskę na oczy) i wtedy próbować w domu.
18. Pani pokazywała dzieciom jak zrobić tulipana z origami. Miała czerwony papier, już zgięty i pytała się dzieci jaki to kształt (był to kwadrat). Pokazała jak się zgina ze na pół na trójkąt a później dwa rogi do góry. I powiedziała że tulipan to odwrotność psa w orgiami i powiedziała do dzieci że tydzień temu robili psa. Papier był już pozginany, więc dzieci miały składać, jak już poskładały z pomocą rodziców to pani brała tulipana i mówiła, że jakby przykleić do niego patyczek to byłby tulipan. I palcem pokazywała patyczek.
19. Kolejną zabawą była zabawa w różnice. Pani wręczyła nam trzy małe kartonowe karty a na nich dwa zielone kwadraty i zielony trójkąt. Zapytała dzieci co to są za kształty i który nie pasuje, i one miały wskazać. Powiedziała żeby pokazać dzieciom najpierw dwa kwadraty, i powiedzieć to są dwa kwadraty one pasują do siebie a później pokazać trójkąt i wtedy zadać to pytanie.
20. Pani wręczyła dzieciom pałeczki na chwilę tylko i kazała rodzicom pomóc ułożyć palce na pałeczkach. Trzeba było specjalnie ułożyć kciuk. Bardzo szybko je zabrała. Kupiłyśmy te pałeczki. Na zdjęciu właścicielka pokazała mi jak je trzymać.
21. Pani wręczyła dzieciom karton z wyciętym ‘R’ a pod spodem była kolorowa kartka. Zleciła rodzicom pomóc dzieciom jeździć palcem po tej literze. Pokazała od góry w dół, brzuszek a później nóżka. Później wręczyła dzieciom grubsze ołówki i kazała pisać, ale mówiła ze dzieci mają porządnie trzymać kciuk i wskazujący palec na ołówku. Mówiła, że jak dzieci żle trzymają to rodzice mają poprawiać. Poniżej pokazuję pomoce, które u nich kupiłam, wyjmuje się środek, kładzie kartonik na kolorowa kartkę i dzieci piszą.
22. To samo miałyśmy z cyferka ‘3’. Natomiast pisanie “R” i “3” nie było jedno po drugim, ale dokładnie nie pamiętam kolejności.
23. Pani pokazała dzieciom 4 truskawki, dała dwie przezroczyste, małe miseczki i powiedziała że dzieci mają równo podzielić zbiór truskawek tj. dać mamie i zostawić dla siebie. Pani wzięła truskawki, wysypała na stół i powtarzała: “Jedna dla ciebie, jedna dla mamy, jedna dla ciebie jedna dla mamy.” Dzieci miały to powtórzyć i dać miseczkę z dwoma truskawkami mamie. Następnie zabrała dwie truskawki i dzieci miały tylko dwie i też miały równo podzielić.
24. Pani wyjęła przeolbrzymie drewniane liczydło i zaczęła przesuwać koraliki. Robiła to bardzo szybko prosząc o liczenie na głos. Powiedziała najpierw że robimy dziesiątki tj. 10, 20, 30 i tak do stu. Później co 2, 4, 6… do 20 chyba. Później co 5. Później od końca chyba zaczęła od 10, 9, 8, 7…
25. Pani powiedziała ze sightwords to są krótkie słowa i dzieci nie muszą znać ich znaczenia, np. but,way, and… mówiła że to są trzy literowe sightwords. Nie pamiętam czy zawsze mają być trzyliterowe czy akurat tu były trzy literowe. Dodała, że je się pokazuje super szybko. Dzieci mają tylko spojrzeć szybko na nie i dlatego się nazywają “sightwords” (z angielskiego sight – wzrok).Co ciekawe powiedziała żeby dzieci za nią powtarzały i powiedziała że to jest ważne żeby dzieci powtarzały. Mówiła że sightwords pokazuje się bardzo szybko, więc mamy miały czytać z dziećmi na głos. Mówiła żeby w domu z dziećmi to robić często i te same…
26. Później Pani zaczęła śpiewać piosenkę: It’s time for story time… (Czas na opowiadanie…) czy coś takiego. Wyjęła książkę i dzieci miały się przybliżyć. Czytała normalną książkę o kotku po angielsku a dzieci miały słuchać i patrzeć na strony. Później zadała pytanie co się z kotkiem stało… Tak sprawdzała czy dzieci słuchały. Tą książkę widziałam wcześniej w sklepie Homebargain i jest to normalna krótka książeczka rymowana o kotku. Jest kolorowa a tekst na obrazkach jest mały.
27. Pani wręczyła listę zadań dla rodziców co maja rodzice ćwiczyć z dziećmi w domu, natomiast ja jej dostałam bo byłam tylko na trialsession. Pani mi ją dała do przeczytania. Szybko tylko popatrzyłam bo szczerze mówiącbyłamwykończona zajęciami. Jedyne co zapamiętałam to coś w stylu żeby starać się pokazywać dzieciom znaki drogowe na ulicy i tłumaczyć dzieciom znaczenie ich.
28. Po skończonych zajęciach Pani kazała poklepać dzieci po ramieniu. Miały sobie wybrać naklejkę i pani wklejała ją do ich zaszyciku. Bella też wybrała sobie naklejkę ‘smiley face’ i przykleiłam jej na bluzę.
Jeszcze mi się przypomniało, że na zajęciach były ćwiczenia z peg memory, w którym były identyczne obrazki jak w RBL. Prowadząca pokazywała obrazki a na nich cyfry i śpiewała do tego np. 2 jak swan (łabędź), 7 jak skarpa?!
Komentarz mamy Belli
Co mnie zdziwiło na zajęciach to to, że się dzieciom aż tak się nie klaszcze czy przytakuje gdy coś dobrze czy szybko zrobią. Przypuszczam, że po prostu nie ma na to czasu. Jak natomiast jak Bella coś zrobiła szybko to ją przytulałam i mówiłam ‘well done’ czy ‘jak szybko ci to poszło’ tak jak robimy w domu z Domanem. Zajęcia są bardzo intensywne i miałam wrażenie, że były za długie dla dzieci, nawet dla dziewczynki, która chodziła już na nie rok (celebrytka), w pewnym momencie się zaczęła denerwować.
Chłopczyk, który był z mamą nie umiał się skupić i denerwował się często jak trzeba było oddać materiały, np. klocki. Zaczynał płakać, a Pani wtedy mówiła: “We do not cry here!” (Tu nie płaczemy!)
Bella w ogóle nie interesowała się kartami ze słowami, ale pewne dlatego, że je już przerobiłyśmy w domu wcześniej podczas naszych domanowych sesji. Skip counting z wachlarzami też było przewidujące i nie chciała już patrzeć.Było też zdecydowanie za długie. Po co drugie powtórzenie? My skip counting przerobiłyśmy na przeróżne sposoby z RBL. Powiedziałam, właścicielce, że sesja była bardzo intensywna, a w odpowiedzi usłyszałam, że w domu możemy ją podzielić.
Podsumowanie:
WARTO!
Kilka moich przemyśleń na temat metody Shichidy
Przede wszystkim edycja tego sprawozdania mnie zainspirowała i zmotywowała do systematycznego wdrażania elementów metody Shichidy z moją 8-miesięczną Anitką. Z Mają już co nieco robimy no i jako, że przerobiłyśmy całą prawopółkulową bibliotekę często tutaj wspominaną tj. RBL to sporo Shichidy tam się przwinęło.
Takie relacje są potrzebne ponieważ często w książkach napisanych przez Makoto Shichidę są przykłady aktywności, ale często pod starsze dzieci. Potem nie do końca wiadomo jak to ugryźć w zabawie z maluchem. Lektura książek autora metody, nagrania Shichida at Home, wywiad (jeszcze nieopublikowany) z mamą z Singapuru oraz obie relacje pozwalają zrozumieć sens metody oraz przede wszystkim dostosować wszystkie aktywności do małych dzieci. Przykładowo w RBL jest coś takiego jak after-image (powidok), w którym są karty dokładnie takie jak opisał Makoto Shichida, czyli np. jakaś figura na kolorowym tle. Natomiast w programie dla dzieci jest to na przykład wisienka na kolorowym tle. Zupełnie coś innego, można powiedzieć, że bardziej ciekawego.
Po tej relacji moja nieartystyczna i nie DIY-łajowa dusza zapragnęła origami. Może coś spróbuję z Mają porobić.
Nadal najbardziej do mnie przemawia metoda i filozofia Glenna Domana, która opiera się na relacji rodzic-dziecko i nie jest przeznaczona ani do przedszkola, ani dla innych grup zorganizowanych. Aktywności proponowane w centrum Shichidy w Anglii są bardzo inspirujące i ta metoda kusi mnie jedynie w aspekcie domowym.
Kiedyś żałowałam, że w Polsce nie ma takiego centrum i możliwe, że bym posłała Maję gdyby było. Teraz wiem, że nie każde dziecko w danym momencie będzie zainteresowane. Po drugie taki natłok zaplanowanych aktywności jedna po drugiej też nie każdemu będzie odpowiadał. Zresztą próbowałam kiedyś w domu odtworzyć raz w tygodniu szereg aktywności inspirowanych zbliżoną metodą Heguru (relację z tego znajdziesz w linkach pod artykułem), więc coś o tym wiem.
Najbardziej przemawia do mnie domanowanie, czyli wolność rozwoju fizycznego, od czasu do czasu prezentacje kart i ogólnie czas dziecka dla rodzica z elementami metody Shichidy, czyli np. codzienne wizualizacje, kula energii, prezentacja większej ilości kart na raz, teraz może też raz na jakiś czas pojawi się origami i inne.
Ten artykuł okazał się przydatny? Jeśli tak, udostępnij i podziel się z innymi.
Zapraszam do lektury dalszej części bloga.
Polecam zaglądnąć też tutaj:
Relacja z zajęć metodą Shichidy w Australii
Nasza przygoda z domową wersją metody Heguru
Artykuł, w którym znajdziecie informacje na temat matematyki metodą Shichidy
Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz komentarz i podzielisz się swoim doświadczeniem i przemyśleniami.
Jeśli chcesz być na bieżąco zapraszam do śledzenia fanpage na Facebook’u: Wszechstronne wspieranie rozwoju dziecka, na Instagram @teachyourbaby.pl, na którym wrzucam różności „od kuchni” oraz do subskrypcji (okienko na stronie głównej bloga i kanał RSS). Jest też możliwość zapisu na newsletter. Już wkrótce będę na bieżąco się dzielić informacjami dotyczącymi wczesnej edukacji zanim pojawią się na blogu w tematyce prawopółkulowości, czyli metody Domana, metody Shichidy i metody Heguru oraz dwujęzyczności i nauki języków.
Zapraszam też do grupy dla rodziców wplatających metodę Domana w wychowaniu swoich dzieci, którą sama założyłam na Facebook’u: Metoda Domana i nie tylko- grupa wymiany doświadczeń dla rodziców. Dołączając do grupy możecie liczyć na sporą dawkę motywacji, na naprawdę ciekawą wymianę doświadczeń oraz na pomoc w nurtujących Was kwestiach.
U mnie możecie też kupić książki wydawnictwa Usborne. Zapraszam na fanpage sprzedażowy Teachyourbaby- angielskie książki dla dzieci oraz na Instagram @teachyourbabyksiazki.