KSIĄŻKI KLUCZEM DO ZROZUMIENIA DOMANA
To już trzeci wpis z serii “Jak zacząć czytanie globalne?” Pozostałe dwa znajdziecie tutaj:
1) Jak zacząć czytanie globalne z noworodkiem i dzieckiem w wieku 1-3 miesiące
2) Jak zacząć czytanie globalne z dzieckiem w wieku 3-6 miesięcy.
Do tej pory korzystałam w 100% ze szczegółowego programu nauki czytania, jakiemu Glenn Doman poświęcił cały rozdział w książce “How to Teach Your Baby to Read” (“Jak nauczyć swoje dziecko czytać”). Teraz będę się odwoływać do fragmentów kolejnego rozdziału, w którym Doman opisuje specyfikę czytania globalnego dla kolejnych przedziałów wiekowych oraz do książki Krzysztofa i Natalii Minge “Jak kreatywnie wspierać rozwój dziecka,” w której jest podobny podrozdział.
Jeśli ktoś mając dziecko starsze niż 6 miesięcy odpuścił sobie czytanie całej książki Domana skupiając się jedynie na rozdziale, w którym jest rozpisane krok po kroku, co i jak z dzieckiem robić popełnił błąd. Dopiero znając całość lektury zrozumiemy, że ten podstawowy program wymaga modyfikacji i niejako ma rosnąć z naszym maluchem. A już najszerszy obraz i dogłębne niemalże rozumienie metody Domana da nam lektura wszystkich jego książek. Na przykład w jednym z ważniejszych moim zdaniem wpisów, z którym polecam zapoznać się wszystkim niezależnie od tego, w jakim wieku są wasze maluchy, poruszyłam kwestię, która pomimo to, że dotyczy również czytania globalnego, pojawiła się w książce Domana “How to Multiply Your Baby’s Intelligence” (“Jak pomnożyć inteligencję swojego dziecka”). A było to dosłownie kilka słów, które zmieniły moje podejście do metody Domana o 180 stopni. Przyznam się, że do tej pory mam mu trochę za złe, że nie napisał tego w książce dotyczącej czytania.
DZIECI SĄ RÓŻNE
Oczywiście może się zdarzyć, że nasz maluch do roku czasu, czy dopóki nie zacznie uczyć się chodzić będzie zainteresowany podstawową wersją programu czytania globalnego. U nas tak było, a o tym jak to wyglądało i wygląda nadal krok po kroku możecie przeczytać tutaj. Do 13,5 miesiąca praktycznie nie musiałam nic modyfikować, tylko szłam dokładnie tak jak Doman przykazał w pierwszej wersji swojego programu. Nawet liczbę sesji miałam blisko maksymalnej sugerowanej. Nie znaczy to jednak, że każdy maluch jest dokładnie taki jak moja Maja, a ja nie chcę się ograniczać do dzielenia się jedynie moim prywatnym doświadczeniem. Gdyby tak było to bym mogła napisać, że z dzieckiem w wieku 3-6 i 7-12 miesięcy zaczynamy i kontynuujemy dokładnie tak samo i że w sumie Doman niepotrzebnie pisze dwa osobne podrozdziały dla każdego z tych przedziałów wiekowych.
Prawda jest taka, że każde dziecko jest inne. To, że z moim się dało, nie znaczy, że z innymi maluchami będzie tak samo. Czytałam gdzieś, że dziecko w swoim rozwoju skupia się albo na rozwoju mowy albo na rozwoju fizycznym. Jeśli któryś z nich postępuje szybciej, to ten drugi wolniej. U nas pewnie szybki dość rozwój mowy opóźnił nieco naukę raczkowania, a potem chodzenia i Maja dość długo po prostu pełzała, a’ propos czego odkryłam już po tym fakcie, że to jest bardzo korzystne dla rozwoju mózgu. Wspomniałam o tym tutaj.
Moja Maja zaczęła chodzić w wieku 13,5 miesiąca i wtedy mieliśmy naprawdę poważny kryzys z kartami .Są jednak też takie dzieci, które już w wieku 10 miesięcy umieją chodzić. Podobno moja siostra w tym wieku zaczęła i z tego powodu mieliśmy dość poważne ciśnienie ze strony babci, żeby Maję uczyć chodzić i krytykę, że pewnie słabo ją odżywiam, bo jeszcze nie chodzi.
Wracając do szybciej rozwijających się fizycznie dzieci, może się zdarzyć, że maluch zacznie raczkować właśnie po ukończeniu 6 miesięcy. Dużo zależy od dziecka, ale częste jest, że w tym okresie jest w stanie mniej czasu poświęcić na oglądanie kart. Raczkowanie, czy później nauka chodzenia staje się dla malucha priorytetem, gdyż dzięki temu nasze ciekawe świata dziecko może badać niezbędne do tej pory otoczenie.
Musimy być przygotowani na to, że nasz maluszek się zmienia. Jeśli zaczęliśmy czytanie globalne w okresie 0-6 miesięcy teraz musimy być szczególnie wyczuleni na spadki zainteresowania maluszka. Według Domana maluch nadal chce się uczyć i jest ciekawy zawartości kart, ale ma teraz mniej czasu, bo absorbuje go odkrywanie świata wokół. Zmienia się powoli na nasze szczęście, jeśli chodzi o realizację programu czytania Domana i jednocześnie utrapienie, bo na pewno słyszymy krytykę ze wszystkich stron, że jeszcze nie raczkuje lub że jeszcze nie chodzi lub szybko z intelektualisty, który mógł patrzeć na karty bez końca w ruchliwego brzdąca, który ma czasem dosłownie kilka sekund na “lekcje.”
Jeśli dopiero co zaczynamy przykładowo z 9-miesięcznym dzieckiem, jest szansa, że jego zainteresowanie kartami będzie duże na samym początku, bo wszystko, co nowe jest dla dziecka ciekawe. Możliwe, że przez pewien krótszy lub dłuższy w zależności od dziecka czas damy radę “domanować” naszego malucha bez modyfikacji. To moje prywatne zdanie. Natomiast państwo Minge uważają, że rozpoczynanie nauki czytania z półrocznym dzieckiem nie należy do najłatwiejszych i że prawdopodobnie nie uda nam się wprowadzić sesji, w których pokażemy proponowane przez Domana 5 słów. Wydaje mi się, że to jakie będą nasze początki zależy od malucha. Moje doświadczenie rozpoczynania programu czytania w tym wieku jest dość pozytywne. Żałuję tylko, że nie zaczęłam jeszcze wcześniej.
POCZĄTKI CZYTANIA GLOBALNEGO Z PÓŁROCZNYM DZIECKIEM DO UKOŃCZENIA PRZEZ NIE 1 ROKU ŻYCIA
Tak jak pisałam wyżej, jeśli dopiero zaczynamy przygodę z czytaniem globalnym możemy śmiało zacząć realizować podstawowy program Domana wzorując się na tym, jak to wyglądało u nas. W ostatnim artykule poświęconym temu jak zacząć czytanie globalne z dzieckiem w wieku 3-6 miesięcy znajdziecie szczegółowy harmonogram działania: pierwsze słowa, kategorie kolejnych słów sugerowane przez Domana, kilka słów o specyfice języka polskiego, o ilości kart prezentowanych jednorazowo oraz o dziennej liczbie sesji oraz o tym, jak prezentować plansze do czytania globalnego i jak kończyć każdą sesję. Warto też zapoznać się z artykułem dotyczącym między innymi sprawdzania wiedzy dziecka, który znajdziecie tutaj oraz dotyczącym sekretów wczesnej edukacji, który znajdziecie tutaj.
Korzystamy z tego podstawowego schematu tak długo jak długo maluch nam pozwoli cały czas bacznie go obserwując. Już kilka dni spadku zainteresowania planszami, jeśli nie zostało to spowodowane jakąś zewnętrzną przyczyną powinno być dla nas sygnałem do zmian. Nieważne, czy dopiero zaczynacie, czy kontynuujecie zapraszam do kontynuowania lektury tego artykułu oraz do lektury tego, jak to u nas wyglądało i co robiłam w momencie większych kryzysów.
Według państwa Minge zaczynając program czytania z dzieckiem, które za niedługo ukończy pierwszy rok życia, powinniśmy naukę rozpoczynać powoli. Radzą oni z góry założyć, że osiągnięcie docelowej liczby słów na dzień zajmie nam około 2 tygodnie. Ja przyznaję się otwarcie, że nie potrafię się stosować do zasady, którą propagują i Doman i Minge, żeby zostawiać dziecko z uczuciem niedosytu po prezentacji kart. Pisałam o tym w artykule o bitach inteligencji. Po przetrwaniu mniejszych i większych kryzysów, jak Maja prosiła o kolejną sesję kart i o jeszcze kolejną, co zdarzało się zwłaszcza w przypadku matematyki, przynosiłam kolejne 5 kart, czy działań i kolejne, dopóki nie przestała wołać o “more” (“więcej”). Jeśli chcecie i potraficie odmówić dziecku proszącemu o więcej nauki możecie spróbować, bo taki niedosyt stymuluje zainteresowanie i motywację dziecka jak możemy przeczytać w książce Minge. Dalej piszą: “Lepiej, żeby samo zaczęło się domagać kolejnych sesji, niż żeby się nimi szybko znudziło. W tym czasie buduje się poczucie autonomii dziecka i z wielką przyjemnością używa ono słowa “nie.” Nie powinniśmy się jednak od razu zniechęcać. Dziecko często mówi “nie” dla samej przyjemności pokazania swojej odrębności. ”
Nie wiem, czemu Doman, który w podrozdziale dotyczącym specyfiki czytania globalnego z dzieckiem 0-3 miesiące, czy 0-6 miesięcy, czy też 12-18 miesięcy i w kolejnych pisze na jakim etapie programu czytania się skupić w danym wieku, a w podrozdziale dotyczącym 7-12 miesięcy o tym nie wspomina. Na szczęście z pomocą przychodzą tu państwo Minge. O ile do 6 miesiąca życia dziecka skupiamy się tylko i wyłącznie na pojedynczych słowach, o czym pisałam tutaj, to z dzieckiem w wieku 7-12 miesięcy już powoli przechodzimy do wyrażeń dwuwyrazowych. Oczywiście nadal wprowadzamy nowe pojedyncze słowa. Doman nie precyzuje po jakiej ilości pojedynczych słów wprowadzać wyrażenia dwuwyrazowe. Po prostu po tym, jak wymienia kolejne kategorie pojedynczych słów, sugeruje prezentacje wyrażeń dwuwyrazowych. Sądząc z przykładów powinny się one opierać o pojedyncze słowa, które wcześniej pokazywaliśmy, czyli np. jeśli dziecko już widziało kartę ze słowem “szczęśliwy” i kartę ze słowem “tata” możemy teraz pokazać kartę z napisem “szczęśliwy tata.”
Doman podaje następujące przykłady wyrażeń dwuwyrazowych: pusty kubek, pełny kubek, duże krzesło, małe krzesło, szczęśliwa mama, smutna mama, długie włosy, krótkie włosy, czysta koszula, brudna koszula, prawa ręka, lewa ręka. Jeśli dla dziecka jakieś pojęcie jest zupełnie nieznane Doman nie wyklucza posłużenia się obrazkiem na odwrocie karty.
Tutaj napiszę kilka słów odnośnie języka polskiego, bo wiadomo, że metoda Domana została stworzona i opisana w odniesieniu do języka angielskiego. Nie da się ukryć, że nasz język jest o wiele bardziej skomplikowany. Przedstawię tutaj dwa podejścia:
1) Ja tak robiłam: pojedyncze słowa prezentowałam w podstawowej formie, czasowniki w 3 osobie liczby pojedynczej lub mnogiej np. “zielony,” “piłka,” “siedzi.” W wyrażeniach dwuwyrazowych pojawiały się te same słowa, ale często z innymi końcówkami, czyli odmienione np. “zielona piłka.” Również jak prezentowałam Mai pojedyncze słowa do książek przed ich wprowadzeniem, drukowałam podstawowe wersje słów, chociaż w książce te same słowa miały inną formę np. w książce było słowo “desce,” a ja pokazywałam Mai “deska” i dopiero potem w wyrażeniu dwuwyrazowym jak się dało odmieniałam, a czasem nadal zostawała ta sama forma.
2) Nieco po czasie dał mi trochę do myślenia fakt, ze w książce do nauki czytania dla małych dzieci, której recenzję możecie przeczytać tutaj – ‘Nose is Not Toes” na liście pojedynczych słów, które można znaleźć w książce są dokładnie te same ich wersje w jakich pojawiają się w książce, a więc mamy tutaj przykładowo dwie wersje czasownika “wiedzieć:” know i knows. Na logikę dla dziecka to dwa różne słowa. Z drugiej strony wiem, że w metodzie Cudowne Dziecko Anety Czerskiej prezentowane są odmienione pojedyncze słowa w języku polskim w różnych przypadkowych formach lub w formach pasujących do książeczek, których recenzję możecie przeczytać tutaj.
W mojej opinii opisane przeze mnie podejście nr 2 ma sens, jednakże dziwnie by mi było prezentować kartę z napisem “psem,” zamiast “pies.” Optymistycznie zakładam, że mądry maluch rozgryzie po pewnej ilości prezentowanych wyrazów, że “psem,” czy “psu” odnosi się do tego samego zwierzątka. Czuję intuicyjnie, że karta z napisem “psem” jest dla dziecka bardziej abstrakcyjna niż “pies.” Wydaje mi się, ale zaznaczam, że to są już moje zupełnie prywatne przemyślenia, że lepiej jest słowo “psem” pokazać w kontekście np. “Idę z psem.” A co wy myślicie?
Dzięki uprzejmości niesamowitej mamy, która wzięła udział w niemalże wszystkich szkoleniach Anety Czerskiej – autorki metody Cudowne Dziecko, a która zgodziła się porozmawiać na ten temat ze mną przez Skype wiem, że oprócz prezentowania słów czysto pod książki i z gotowego zestawu plansz, który można zakupić, jest też druga ścieżka tej metody tzw. prawopółkulowa. W tej ścieżce, zdradzanej tylko na szkoleniach, prezentujemy dziecku od kilku do nawet kilkudziesięciu słów dziennie, bardzo szybko i jednorazowo. Słowa powinny być w różnych formach i odmianach. Dodam jeszcze, że o ile gotowy zestaw słów i pierwsze książki mają za zadanie naukę czytania wyrazów, które już dziecko widziało, to ścieżka prawopółkulowa umożliwia w założeniu odczytanie przez dziecko również słów, których wcześniej nie widziało. W założeniu i Domana i państwa Minge dziecko po zobaczeniu odpowiedniej ilości słów i przykładów będzie potrafiło odczytywać również nieznane teksty. Jednakże państwo Minge podkreślają, że dla języka polskiego powinno być tych przykładów o wiele więcej, niż sugeruje Doman.
Jako, że ta część metody Cudowne Dziecko stanowi dla mnie swoistą modyfikację metody Domana w kierunku metody Shichidy, o czym wspomniałam tutaj, a ja aktualnie zgłębiam założenia tej drugiej i można powiedzieć, że program czytania globalnego w tej wersji, jaką do tej pory opisywałam jest u nas zakończony postanowiłam spróbować też trochę podziałać w ten sposób. Zaszkodzić, nie zaszkodzi, a może jeszcze lepiej rozwinie umiejętność czytania mojego maluszka. Poza tym ja nie chcę ot tak kończyć i czekać bezczynnie na nagły przebłysk mojego 2-letniej już Mai i szukam czegokolwiek, czym mogę metodę Domana przedłużyć. Po tym jak udało nam się zrealizować cały program Domana chcę więcej, a do głowy wpadają coraz bardziej szalone pomysły, ale o tym innym razem przy okazji wpisu o tym, jak wygląda u nas czytanie globalne na chwilę obecną.
Jako, że wy dzięki lekturze tego bloga, będziecie bardziej świadomi pewnych kwestii i różnych podejść niż wtedy jak ja zaczynałam, możecie sami spróbować różnych opcji i modyfikacji Domana. Myślę, że jeśli zaczęliście z maluchem poniżej 6 miesięcy to może wam teraz brakować pomysłu na pojedyncze słowa, bo nadal to one powinny przeważać na planszach. Myślę, że w takim przypadku można się pobawić w drukowanie już odmienionych.
KONTYNUACJA CZYTANIA GLOBALNEGO Z 7-12 MIESIĘCZNYM DZIECKIEM ORAZ OBRAZ DZIECKA W TYM WIEKU WEDŁUG DOMANA I MINGE
Jeśli zaczęliśmy czytanie globalne z maluchem w wieku 0-6 miesięcy, teraz po prostu idziemy dalej z uwzględnieniem informacji, o których napisałam w poprzednim akapicie i o których jeszcze napiszę. Jeśli maluch wykazuje niezmienne zainteresowanie planszami nie wprowadzamy dużych zmian, ale jesteśmy cały czas świadomi, że prędzej, czy później nadejdzie moment, w którym będą niezbędne. Oby jak najpóźniej i oby was pierwszy lepszy kryzys nie zniechęcił do metody Domana. Myślę, że jest duża szansa, że go przezwyciężycie, jeśli będziecie mieć wystarczającą wiedzę i dobre podejście. Niezależnie od tego, jak nasz maluch przyjmuje prezentacje w tym wieku nie jest ważny dobór pokazywanych maluchowi słów. Możemy spokojnie korzystać z gotowych dostępnych na rynku plansz, chyba, że mamy czas robić własne. Niezależnie, czy robicie własne pomoce, czy chcecie kupić gotowy zestaw pamiętajcie o odpowiednim rozmiarze słów. Nadal obowiązują zasady, o których pisałam tutaj.
O ile w swojej książce “How to Teach Your Baby to Read” Glenn Doman pisząc o kilkumiesięcznym dziecku podkreśla dużą częstotliwość wprowadzania nowych słów oraz szybkość wprowadzania nowego materiału o czym pisałam tutaj, to w przypadku maluszka, który zbliża się wielkimi krokami do ukończenia pierwszego roku życia Doman skupia się na długości sesji oraz na częstotliwości ich przeprowadzania w ciągu dnia. Oznacza to, że małemu intelektualiście w wieku 3-6 miesięcy prezentujemy niesamowitą ilość nowych pojedynczych słów z taką prędkością, jaką tylko nam się uda osiągnąć przy przekładaniu kart, o czym pisałam tutaj. W przypadku malucha w wieku 7-12 miesięcy szybkość jest nadal bardzo ważna, ale aby siebie i dziecka nie zniechęcić musimy wziąć pod uwagę inne kwestie. Z uwagi na to, że nasz synek, czy córeczka stają coraz bardziej mobilni nie ma mowy o pokazywaniu więcej niż jednego zestawu 5 kart jednorazowo tak jak jest to możliwe z młodszym dzieckiem. Jeśli zaczęliśmy wcześniej na pewno byliśmy zachwyceni jak łatwo nam idzie i jak fajnie, że możemy zrobić x sesji dziennie, które sobie ustaliliśmy za cel, nawet za jednym razem. Chcielibyśmy, aby to trwało wiecznie, ale na szczęście albo nieszczęście dla nas, zależy jak na to patrzymy, już się tak nie da.
Oczywiście w zależności od dziecka czasem maluch nas będzie prosił o więcej i myślę, że czasem możemy ulec tej prośbie. Ja ulegałam, chociaż Doman pisze, żeby zostawić dziecko z uczuciem niedosytu. Ciężko jednak odmówić maluchowi, który prosi o więcej kart. Niemniej jednak teraz musimy się przygotować, że prędzej, czy później będziemy mieć więcej sesji, bo nasz maluch będzie w stanie jednorazowo skupić się jedynie na 5 kartach lub nawet okresowo na jeszcze mniejszej ilości.
Zarówno w książce autorstwa Domana, jak i we wcześniej wspomnianej przeze mnie książce Natalii i Krzysztofa Minge możemy przeczytać, że sesje czytania nie mogą dziecku przeszkadzać w odkrywaniu świata. Jeśli tak się zdarzy, bo na przykład będziemy dziecku przerywać fajną zabawę, żeby pokazać karty, dziecko jest w stanie zupełnie zrezygnować z ich oglądania. Często gdy rodzice zauważają, że dziecko po zerknięciu na 1-2 karty odchodzi, odbierają to jako zupełny brak zainteresowania planszami i gdy taka sytuacja się powtarza zupełnie rezygnują z metody Domana. A przecież 1-2 karty jednorazowo kilka razy dziennie albo nawet raz dziennie, jak się nie da inaczej to zawsze nasze dodatkowe działanie na korzyść rozwoju dziecka. Lepsze to niż nic. Pamiętajmy, że teraz nasz maluch jest niezwykle zajęty, jak pisze Doman zjadaniem różnych drobinek z dywanu, otwieraniem kuchennych szafek, czy testowaniem do czego służą gniazdka.
Państwo Minge podobnie jak Doman podkreślają, że dla dziecka w tym wieku sesje powinny być bardzo krótkie i dodają, że jeśli nie damy rady prezentować zestawu 5 kart za jednym razem ograniczamy się nawet tylko do 1 słowa, jeśli zajdzie taka konieczność. Potwierdzam, że takie okresy w życiu każdego maluszka są chwilowe. Jak możecie przeczytać u mnie największy i najdłuższy kryzys przeszliśmy w wieku 13,5 miesiąca, a kilka miesięcy później pisałam, że mamy najlepszy okres na metodę Domana.
Niektórzy rodzice po lekturze niezwykle optymistycznej książki Domana informującej nas, że nasze maluchy to geniusze i że jesteśmy w stanie nauczyć je wszystkiego, myślą, że prezentacja koniecznie 5 kart jednorazowo to świętość. Tak nie jest i nawet pisze o tym sam Doman, chociaż może to nie być do końca jasne dla tych, którzy nie czytali oryginału, ale polskie tłumaczenie.
Cały czas dostosujemy się do dziecka. Zarówno Doman, jak i Minge podkreślają, że dla dziecka w tym wieku sesje powinny być częste, ale krótkie. Oznacza to, że możemy np. jeden zestaw kart prezentować na raty, czyli zamiast 5 kart w jednej sesji, możemy robić sesje z 2, a potem z 3 kartami albo z jeszcze mniejszą ich ilością na raz. W nieco zmodyfikowanej metodzie Domana – w metodzie Cudowne Dziecko autorstwa Anety Czerskiej od samego początku przygody z czytaniem globalnym prezentujemy dziecku tylko 3 karty 3 razy dziennie.
PODSUMOWANIE
Podsumowując początek i kontynuację z dzieckiem w wieku 7-12 miesięcy:
– skupiamy się na pojedynczych słowach zgodnie z tematyką, o której pisałam tutaj, wprowadzając stopniowo wyrażenia dwuwyrazowe,
– pamiętamy o tym, że w języku polskim potrzebujemy o wiele więcej przykładów, aby dziecko rozwikłało zasady rządzące językiem, możemy zatem pokusić się o eksperymenty ze słowami, w różnych formach, zgodnie z metodą Cudowne Dziecko, o której wspomniałam w tym artykule, jeśli oczywiście będą nam odpowiadały karty w takiej wersji; pamiętajmy, że nie robimy nic wbrew sobie, bo dziecko wyczuje nasze negatywne podejście,
– kartę z każdym słowem prezentujemy w tempie 1 sekundy, czyli jak najszybciej się da (według Shichidy schodzimy nawet poniżej 1 sekundy),
– zaczynamy od zestawu 5 kart, który prezentujemy 3 razy dziennie (szczegółowy harmonogram programu czytania znajdziecie tutaj), jednakże obserwujemy dziecko i jeśli to jest konieczne ograniczamy prezentację do 4, 3, a nawet do 1 karty jednorazowo,
– jeśli my damy radę i wiemy, że dziecko jeszcze jest w stanie się skupić na 5 kartach jednocześnie i czujemy, że możliwe jest dodanie większej ilości zestawów słów dziennie – robimy to; jeśli nie, prezentujemy minimum kart, tak, aby nie obciążać dziecka, ani nie przeszkadzać mu w odkrywaniu świata,
– konsekwentnie i systematycznie realizujemy cały lub okrojony z uwagi na ruchliwość dziecka program (przerwy są dopuszczalne, nawet długie, ale tylko w wyjątkowych sytuacjach; staramy się, żeby były jak najrzadziej),
– w żadnym wypadku nie przerywamy dziecku żadnej aktywności, którą jest pochłonięte, aby zrobić prezentację kart. To my mamy się dostosować do dziecka, a nie ono do tego, że akurat mamy czas na prezentację,
– odwołałam się tutaj do wpisu dotyczącego złotego środka w Domanie i gorąco zapraszam do jego lektury, a tutaj napiszę tylko krótko, że jeśli wprowadziliśmy metodę Domana stosunkowo wcześnie, czyli np. jak nasz maluch miał 3-4 miesiące, przyczyną ewentualnego spadku zainteresowania może być to, że nie potrzebuje on z czasem tak dużej ilości powtórek, jaką proponuje Doman na początku realizacji programu. W takiej sytuacji pomoże na przykład odkładanie dwóch lub więcej, jeśli jest taka potrzeba kart dziennie i zastępowanie ich dwoma nowymi. U nas działało to na wszelkie kryzysy w okresie 13,5-22 miesiące.
Informacje z tego posta okazały się przydatne? Jeśli tak, udostępnij i podziel się z innymi. Kto z was planuje zacząć lub może zaczął czytanie globalnie z maluchem w wieku 7-12 miesięcy? Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz komentarz i podzielisz się swoim doświadczeniem.
Jeśli chcecie być na bieżąco zapraszam do śledzenia fanpage na Facebook’u i do subskrypcji mojego bloga (okienko na stronie głównej).
Jako, że nie znalazłam grupy dla rodziców wplatających metodę Domana w wychowaniu swoich dzieci, sama ją założyłam na Facebook’u. Na dzień dzisiejszy grupa już liczy ponad 300 członków, którzy wymieniają się doświadczeniem nie tylko z zakresu metody Domana.