Punkty wspólne programu Domana niezależnie od wieku
Seria wpisów o tym jak zacząć czytanie globalne w zależności od wieku dziecka ma się ku końcowi. Dla was powolutku staram się zmienić wygląd poprzednich artykułów. Wyróżnienie kolorem fragmentów wspólnych dla każdego wieku w poprzednich artykułach nie bardzo się sprawdziło, więc postanowiłam stworzyć dwie osobne podstrony, do których linki znajdziecie pod tym artykułem:
1.Od czego zacząć rozwój dziecka, czyli harmonogram programów Domana, którego nie należy się ściśle trzymać.
oraz
2. Klucz do sukcesu w czytaniu globalnym metodą Domana, czyli punkty wspólne programu Domana, których należy się trzymać niezależnie od wieku.
Powyższe artykuły nie są jeszcze skończone. To dopiero początek, dzięki któremu oszczędzicie czas, który musielibyście spędzić na przeczytaniu artykułu o tym jak zacząć czytanie globalne z dzieckiem w wieku 3-6 miesięcy mając w domu np. 4-latka, co oznacza, że jedynie niewielka ilość informacji z tego artykułu będzie was dotyczyć. To właśnie z tego artykułu przepisałam punkty wspólne przerabiając go w tym samym czasie na wersję bardziej przyjazną czytelnikowi. Do niego też wkrótce nagram wersję audio, o czym a pewno poinformuję was na Facebooku. Po lekturze niniejszego artykułu i tych mini postów polecanych wyżej, polecam lekturę poprzednich wpisów z serii “Jak zacząć czytanie globalne w zależności od wieku dziecka” dla wieku od 7 do 30 miesięcy oraz wpisu łopatologicznego dotyczącego nie tylko czytania, ale wszystkich programów Domana jako całości. Usunę stąd tą informację o tym, że artykuły są nieskończone, jak już uda mi się z nich punkty wspólne również przepisać. Póki co, nie zrobiłam jeszcze tego, a nie chcę powielać tych samych informacji, bo musiałabym to robić w każdym wpisie na temat czytania globalnego. Chodzi o między innymi o ważne cytaty, które odkryłam po kolejnej lekturze fragmentów książki “How to Teach Your Baby to Read” (“Jak nauczyć małe dziecko czytać”), czy też cytaty z forum Instytutów Domana, które wiele wnoszą do rozumienia całej filozofii jaką propagował Glenn Doman.
Gdy potrzebujecie pomocy i rad
Od czasu do czasu piszą do mnie różne mamy z prośbą o radę. Tak dla waszej wiadomości napiszę, że najszybciej jest do mnie dotrzeć przez Facebooka, w mailach niestety jestem za bardzo zasypana i zdarza się, że odpiszę od razu, jak akurat ktoś wyśle w dobrym momencie, ale generalnie chwilowo przestałam ogarniać przychodzące wiadomości. Muszę się tym zająć w przypływie wolnego czasu. Jeśli macie jakieś wątpliwości najlepiej napiszcie w naszej grupie wsparcia dla rodziców chcących wspierać wczesny rozwój dziecka metodą Domana i nie tylko. Tam uzyskacie rady nie tylko ode mnie ale od innych rodziców, bo grupa liczy już ponad 700 członków. Z przyjemnością was informuję, że w naszych szeregach mamy również Krzysztofa Kwietnia – tatę, który sam był wychowany według filozofii Domana, a ten model wychowania przeniósł skutecznie na swojego syna oraz Bożenę Bejnar-Sławow – mamę, która znała Glenna Domana osobiście i która pracowała w jego Instytucie przez kilkanaście lat. Z obojgiem miałam już dwa wywiady live, które są dostępne do wysłuchania na moim fanpage. Oczywiście planuję ich treść przepisać na bloga, ale wiadomo, potrzebuję na to czasu. Jako, że pierwszy wywiad z Bożeną Bejnar-Sławow udał się bez zakłóceń i w jednym kawałku udostępniłam go jako post na blogu do wysłuchania.
Gdy dziecko nie jest zainteresowane kartami do czytania globalnego, czyli kilka słów o kimś, kto mnie zainspirował do napisania tego wpisu
Napisanie tego artykułu przyśpieszyła jedna mama i o niej tu wspomnę, bo bardzo możliwe, że jesteście w tej samej sytuacji. A może byliście i sami jakoś wykombinowaliście rozwiązanie? Jeśli tak, podpowiecie jakie? Owa mama dowiedziała się o Domanie, gdy syn miał 2 lata. Zrobiła to, co pewnie większość rodziców – zakupiła gotowe zestawy z kropkami i cyframi do nauki matematyki, ale niestety szybko zrezygnowała, bo synek nie był zainteresowany, wręcz nerwowo reagował na próbę pokazywania kropek. Słyszałam o takiej reakcji na kropki już nie po raz pierwszy i w sumie po raz kolejny od mamy chłopca. Mądra mama odpuściła i tak właśnie powinniśmy zareagować jak coś nam nie wychodzi. Możliwe, że źle zaczęliśmy trzymając się zaleceń dla maluszków. Liczę na to, że po szkoleniu z Bożeną Bejnar-Sławow, w którym wezmę udział będę mogła wam jeszcze coś dodatkowo doradzić. Cztery dni szkolenia po 8 godzin w każdym i to z taką osobą pewnie niesamowicie wzbogacą moją wiedzę. Już same wywiady i rozmowy prywatne z naprawdę niesamowitą panią Bożeną zmieniają moje spojrzenie na metodę Domana.
Wracając do mamy, o której tu chciałam wspomnieć, postawiła na bity, które pokazuje synkowi codziennie, raz dziennie, bo pracując na więcej sesji nie ma czasu. Skądś ten niedoczas znam, bo w końcu sama jestem pracującą mamą. W momencie gdy dostałam wiadomość synek miał już 3,5 roku, a mama zakupiła gotowy zestaw kart do czytania, czyli znowu coś co robią niemalże wszyscy pracujący rodzice, którzy nie przeczytali artykułów “Jak zacząć czytanie globalne w zależności od wieku dziecka.” Synek oczywiście nie był zainteresowany gotowymi kartami i możliwe, że gdyby nie kontakt ze mną to czytanie też by było odpuszczone i to by była mądra decyzja, bo skoro dziecko nie chce, to zmuszać nie możemy. Możemy i powinniśmy natomiast kombinować tak, żeby chciało.
Jak rozpocząć naukę czytania ze starszym dzieckiem
Zanim przejdę do słów jakie zostawił nam Glenn Doman dla tego wieku, napiszę co doradziłam tej mamie. Moje rady się sprawdziły, więc postanowiłam się podzielić nimi z wami, bo być może komuś z was też pomogą:
1.Czytaliście wywiad z Natalią Minge? Gotowy zestaw kart może się nie sprawdzić już w tym wieku, chociaż pewnie to zależy od dziecka. Decydując się na zakup gotowca gwarancję zainteresowania mamy praktycznie tylko z maluszkiem w wieku 3-6 miesięcy. Potem może być różnie. Zresztą ja też o tym pisałam w artykułach “Jak zacząć czytanie globalne w zależności od wieku dziecka” dla dzieci powyżej 7 miesięcy.
2. Dla dziecka w tym wieku nie potrzebujemy już takich dużych liter. Nie zaszkodzą oczywiście, ale nie są konieczne. Zresztą we wpisie łopatologicznym o tym, jak wdrażać metodę Domana zamieściłam wideo ze starszą już dziewczynką, której mama robiła prezentacje właśnie z takimi dużymi słowami, napisanymi na czerwono. Ta dziewczynka to chyba wyjątek potwierdzający regułę, że dzieci w tym wieku jednak zwykle nie będą zainteresowane takimi kartami. Nie chodzi tu w żadnym wypadku ani o kolor ani o rozmiar liter, tylko o treść.
3. Poradziłam tej mamie, żeby pisała na bieżąco co syna interesuje. Jeden ze szybkich sposobów przygotowania kart do czytania globalnego, o których pisałam w artykule łopatologicznym, w którym poruszyłam wiele kwestii technicznych i organizacyjnych: kartka A4 zgięta na pół i piszemy. Poleciłam też tej mamie karty zmywalne, o których wspomniałam we tym samym artykule. W naszej grupie ktoś niedawno wpadł na pomysł, że można samodzielnie takie karty produkować po prostu laminując zwykłe kartki. Według Anety Czerskiej rodzice, którzy piszą ręcznie słowa mają większy sukces od tych, którzy korzystają z gotowych zestawów, czy tworzą karty na komputerze. Nie chodzi tu bynajmniej o sposób tworzenia kart i jakąś wyższość ręcznego pisma nad idealnym drukiem.
Z moich obserwacji wynika co następuje:
– był czas, że przygotowywałam Mai karty komputerowo dzień wcześniej, po czym drukowałam, rozcinałam i prezentowałam, kiedy się dało – różnie bywało z zainteresowaniem,
– teraz, jak tylko jest to możliwe, gdy tylko jest czymś zajęta próbuję pisać przy niej np. podsłuchuję jej rozmowę z tatą i piszę na tych zmywalnych kartach różne rzeczy, zgodnie z tym np. o co go zapyta. Ostatnio nie wiadomo czemu zaczęła powtarzać słowo “klapsa,” więc dostała to na kartach. Myślę, że nie chodzi o to, że ktoś dał jej klapsa, bo powtarzała to z radością jak coś śmiesznego. Zresztą klapsów w wychowaniu Mai nie uzględniłam.
Jeżeli komputerowo jesteśmy w stanie przygotowywać słowa na bieżąco lub chociażby wplatać takie słowa w słowa przygotowane dzień wcześniej, podejrzewam, że efekt będzie ten sam. Ja jednak mam zasadę, że Maja mnie przed komputerem nie widzi. Odkąd odkryłam ręczne pisanie mam więcej czasu na inne sprawy, gdy śpi lub gdy jej nie ma. Nie mówię, że wszystkie, bo zdarza mi się przygotować karty dzień wcześniej lub po prostu rano zanim wstanie jeśli chodzi o karty w języku polskim, które prezentuje mąż, ale jak tylko jest okazja piszę przy niej. Czasem jak pojawi się jakiś błąd np. w języku polskim notuję sobie na przyszłość dane wyrażenie i w późniejszym czasie pojawia się na karcie.
Oczywiście nie tworzymy kart kosztem zabawy z dzieckiem. W żadnym wypadku maluch nie może odczuć, że nie mamy dla niego czasu przez to, że musimy wypisać słowa. Nie możemy powiedzieć: “Czekaj, bo muszę tu coś napisać.” Na pewno każde dziecko w tym wieku ma takie momenty, że samo się bawi. Wykorzystujemy ten czas zastanawiając się czym się zainteresował, a może obserwując go i to co robi nam podpowie, co napisać. Radzę też mieć pod ręką coś do pisania, żeby na bieżąco notować np. nowe słowa, zainteresowania itp. gdy nie mamy kart pod ręką. Pamiętamy, że z dzieckiem w tym wieku nie musimy zaczynać od prostych słów. Np. mój mąż mówi do Mai “kochanie” i oczywiście od razu wyłapałam i zobaczyła napis “kochanie.” Jeśli chodzi o zainteresowania to szaleje za owcami. Ma różne maskotki, poduszki, a nawet piłkę- owieczkę. Jej owieczki są czarne lub białe/ beżowe, ale jak jej nieraz napiszę np. “różowa owieczka” to taka karta jest hitem. W naszym języku włoskim, chociaż to dopiero trzeci miesiąc nauki idą już naprawdę zaawansowane słowa. Naprawdę nie zwracam uwagi na ich poziom zaawansowania. Jak już nie mam pomysłu,włączam ulubione piosenki lub bajki i z nich spisuję.
4. Napisałam do tej mamy, że nie wiem, czy ze starszym dzieckiem nie szłabym trochę w kierunku tego, co proponuje Aneta Czerska, bo według mnie jej modyfikacja metody Domana jest dopasowana pod starsze dzieci. Ona zrobiła to, co powinien zrobić każdy rodzic – wypracowała swoją metodę. Książki, książkami i zalecenia, zaleceniami, ale każde dziecko jest inne i każde potrzebuje czegoś innego, a czego … to już powinna podpowiedzieć rodzicielska intuicja. Prawda jest taka, że Doman w książce “How to Teach Your Baby to Read“ (“Jak nauczyć małe dziecko czytać”) rozpisał nam gotowiec jedynie dla dziecka 3-6 miesięcy. W kwestii starszych dzieci, mamy jedynie zbiór rad i co jakiś czas informacje, że powinniśmy podążać za swoją intuicją. Krzysztof Kwiecień w wywiadzie mi uświadomił, że ta intuicja jest kluczem. Nieraz rodzice robią coś inaczej niż jest napisane w książce i mnie pytają, czy dobrze, czy zadziała. Odpowiem tak: jeśli to jest sposób, który i wam i waszemu maluchowi odpowiada to na pewno zadziała. Nie musi być książkowo. Ważne, że coś z dzieckiem robimy i że go rozwijamy.
Maluszek przyjmie nawet 100 kart na raz, starszak może i też za pierwszym razem, jeśli mamy 100 takich interesujących dla niego, ale raczej pewnie się nie da aż tylu zaprezentować. Czerska proponuje 3 słowa w sesji 3 razy dziennie, a w 4-tej sesji 3 zdania. Jako, że nie mogę opublikować wywiadu, a w sumie rozmowy z mamą, która brała udział w jej szkoleniach, a wygląda na to, że nie ma nic przeciwko, żebym tu i tam o niej wspominała, bo nieraz poprawiała moje wypowiedzi w tym temacie, bardzo możliwe, że dotarliście już do tych informacji, jeśli czytaliście artykuł O poszukiwaniu złotego środka w metodzie Domana oraz O nowym wymiarze czytania globalnego u nas w momencie, gdy Maja skończyła 2 lata.
My już jesteśmy na etapie jednokrotnego powtarzania wszystkiego, więc nie jestem w stanie wam niczego z doświadczenia powiedzieć. Jestem pewna, że Maja nie byłaby zadowolona, jakby musiała po raz 15 patrzeć na to samo. Doman zaleca zaczynać od 15 powtórek na kartę, ale myślę, że zarówno to jak i inne zalecenia musimy dostosować do wieku. Mogę podejrzewać, że starszak, z którym dopiero zaczynamy naukę czytania nie będzie zainteresowany 15 powtórkami danego słowa dzień po dniu, pod rząd, nawet jeśli będzie to jego ulubione np. “ciężarówka.”
Gdybym zaczynała z dzieckiem w tym wieku próbowałabym właśnie 3 powtórki dziennie i żeby to słowo się utrwalało to na następny dzień lub dni w wyrażeniu dwuwyrazowym, czyli w rozpisce wyglądałoby to tak:
Dzień 1
Sesja 1
ciężarówka
kupa
śmierdzi
Sesja 2
kupa
śmierdzi
ciężarówka
Sesja 3
śmierdzi
kupa
ciężarówka
Dzień 2
Sesja 1
duża ciężarówka
kupa śmierdzi
śmieciarka
Nissan
Sesja 2
kupa śmierdzi
śmieciarka
Nissan
duża ciężarówka
Sesja 3
śmieciarka
Nissan
kupa śmierdzi
duża ciężarówka
Nie piszę tego, żebyście się jakoś sugerowali harmonogramem, ale żeby dać wam obraz jak można kombinować. U Czerskiej wyrażeń dwuwyrazowych nie ma. To taki mój wymysł. W sumie też w zależności od zainteresowania dziecka pokombinowałabym z oddaleniem w czasie wyrażeń dwuwyrazowych z tymi samymi słowami, które pojawiły się dzień wcześniej, czyli żeby niekoniecznie się pojawiały na drugi dzień. Pokombinujcie i sami zobaczycie, co się sprawdza a co nie. To co wyżej rozpisałam to jedna z możliwych opcji. Oczywiście jeśli chodzi o sesje w następnym dniu też mogą być 3-wyrazowe (ja zaproponowałam 4-wyrazową) lub jak maluch jest mega wkręcony to 30-wyrazowe i więcej.
Jak wiecie, ja mojej córeczce wprowadziłam czytanie globalne w języku włoskim (to już trzeci język u nas) w wieku 28 miesięcy i wtedy okazało się, że chyba jeszcze nie była gotowa na wyrażenia dwuwyrazowe, więc pomimo zaleceń dla tego wieku, aby szybko przejść do następnych etapów nieco dłużej zostałam na etapie pojedynczych słów. Pojęcie “szybko” jest bardzo względne i możliwe, że zrozumiałam je dość dosłownie. Biorąc pod uwagę, że Natalia Minge zaleca trzymać się samych pojedynczych słów nawet do ukończenia przez dziecko roku, to u starszaka 2 miesiące na pojedynczych słowach, a następnie przejście dalej to też jest szybko. Ja chciałam wprowadzić wyrażenia dwuwyrazowe po zaledwie kilku dniach.
Wydaje mi się, że czytanie powinniśmy dostosować pod to, ile dziecko w danym wieku jest w stanie powiedzieć, czyli jak nie mówi i zaczyna mówić pierwsze słowa – trzymamy się pojedynczych słów, jak pojawiają się wyrażenia- wprowadzamy wyrażenia, jak zdania-wprowadzamy zdania. 3-latek już zwykle mówi zdaniami, więc do nich dążymy. U nas nie było to tak idealnie, bo na początku działałam na gotowym zestawie i teraz czuję, że za wcześnie wprowadziłam pewne rzeczy, że mogłam się dłużej trzymać pojedynczych słów itp. Gotowy zestaw jednak ogranicza, bo idziemy z kartami po kolei. Zaczynając czytanie w wieku 9-10 miesięcy, w wieku 13,5-miesięcy byliśmy już na rozbudowanych zdaniach, a Maja jeszcze wtedy zdaniami nie mówiła, więc możliwe, że to jedna z przyczyn, która wywołała u nas kryzys w tym okresie. W przypadku języka włoskiego Maja w wieku 28 miesięcy była na etapie pojedynczych słów, pierwsze zdanie pojawiło się nieco później. Od pojedynczych słów szybko przeszłam do wyrażeń dwuwyrazowych i zdań i teraz mamy mieszankę wszystkiego.
5. Dziecko w tym wieku mogą też zainteresować karty z obrazkami z tyłu. Można takich dużo kupić, ale na dzień dzisiejszy pewnie większość po angielsku. Po polsku były dostępne autorstwa Marii Trojanowicz-Kasprzak wydawnictwa Pentliczek i może jeszcze na rynku wtórnym byłaby szansa znaleźć, ale w sprzedaży nie są dostępne, bo wydawnictwo padło. Nie słyszałam jeszcze o wznowieniu. Nam takie karty pomogły z realizacją czytania globalnego w języku polskim, gdy Maja miała 16 miesięcy. Zamiast takich kart można działać z bitami inteligencji. Przykładowo Natalia Minge nauczyła jednego z synów czytać na standardowych kartach, a drugiego na bitach inteligencji prezentowanych komputerowo. Jeśli interesują was szczegóły polecam wczytać się w lekturę wywiadu.
Od mamy, której doradziłam dostałam taką odpowiedź zwrotną już w tym samym tygodniu:
“Aga bardzo Ci dziękuję za pomoc. Naprawdę mi pomogłaś. Zaczęliśmy wczoraj swoje słówka i pierwszy raz syn miał frajdę z ich oglądania. Sam sobie je wybrał. To nic ze było “kupa” itp., ważne ze mu się podobało.”
Potwierdzam ze swojej strony, że “kupa” i tym podobne słowa są najlepsze na początek w tym wieku.
Kolejny komentarz:
“Ja chyba za bardzo myślałam ze to musi wszystko być książkowo żeby były efekty a Ty wytłumaczyłaś mi ze nie o to chodzi. Teraz już rozumiem. Myślałam, że karty trzeba szybko pokazywać, a synek się nie interesował. Teraz się nimi bawimy, kładziemy na podłodze, skaczemy na nich itp. Myślałam ze tak nie może być, a teraz rozumiem ze lepiej tak niż wcale i ze to ma być zabawa.”
Karty trzeba pokazywać szybko, jak najszybciej – owszem, ale to jest klucz do sukcesu z młodszym dzieckiem. Po 30 miesiącu życia już dzieci uczą się mniej prawopółkulowo, więc musimy też sposób prezentacji dostosować do nich. Tak się składa, że moja Maja właśnie skończyła 2,5 roku, ale my działamy już od bardzo dawna, więc może jest inaczej. Nadal da się szybko, zresztą możecie to zobaczyć na filmiku we wpise łopatologicznym, chociaż mąż, którego tu muszę pochwalić, bo przedstawia jej karty raz dziennie (5-20 na raz) dość regularnie, nieraz mi zgłasza, że wydaje mi się, że jednak woli wolniejsze tempo. Możliwe jednak, że to wynika z tego, że nie mogę go zmusić do tego, aby prezentował karty w odpowiedni sposób tj. czytając napis z tyłu i mając z nią częsty kontakt wzrokowy. Uważa, że odczytując napis z przodu też wie, czy jest zainteresowana, czy nie.
A najlepiej Maja chłonie sesje z teściową, której już w ogóle do prędkości nie przekonałam. Z ostatnich relacji męża wynika też, że Maja woli pojedyncze słowa od zdań na kartach i ja w sumie zaobserwowałam to samo w swoim programie w języku angielskim i włoskim. Być może chodzi tu o to, że jednak ze zdaniami te karty prezentujemy wolniej. Spróbuję zdania ograniczyć do książeczek i ogólnie częściej tworzyć dla Mai książeczki, chociaż gotowych mamy już mnóstwo a na kartach działać z pojedynczymi słowami. Może to jednak tylko chwilowy spadek zainteresowania. Decydując się na pracę z dzieckiem trzeba się liczyć z tym, że będą miesiące, w których maluch będzie przyjmował dużą ilość kart na raz oraz takie, w których nieraz na przeprowadzenie prezentacji będziemy czekać cały dzień. Pamiętacie jak niedawno chwaliłam się, że czytanie idzie jak z płatka? Możliwe też, że wiązało się to z wakacjami.
Nie wykluczam możliwości że 3,5-latek, z którym dopiero zaczynamy program już nie będzie tolerował migania kartami. Generalnie niemalże trzy- czy czterolatek rządzi programem i do niego się dostosowujemy. Zresztą jeśli czytaliście artykuł O przepisie na sukces z metodą Doman wiecie, że doszłam z czasem do tego, że Doman dopuszcza zabawy z kartami w stylu tych, które proponuje Maria Trojanowicz-Kasprzak.
Jak zacząć czytanie globalne z dzieckiem w wieku 30-48 miesięcy według Domana
Napiszę tradycyjnie, że zapoznajemy się z wytycznymi dla wcześniejszego przedziału wiekowego, a pamiętamy o tym, że nasz maluch chce książek i to najlepiej natychmiast. Im szybciej je dostanie tym lepiej. Oczywiście chodzi tu o odpowiednie książki wspierające wczesną naukę czytania. Tak się składa, że popełniłam artykuł o kryteriach, jakie powinny spełniać książki do czytania globalnego. Znalazłam też kilka pozycji na rynku zarówno polskim, jak i światowym, które są idealne. Znajdziecie je w recenzjach książek. Skupiając się na takich książkach, nie zapomnijcie o otoczeniu maluchów różnymi pozycjami, jakie znajdziecie na rynku.
Mając na uwadze wagę wprowadzania książek pamiętajmy, że przed przejściem do tego etapu powinniśmy przeprowadzić dziecko przez te same etapy, o których pisałam w poprzednich artykułach dotyczących różnych przedziałów wiekowych: etap pojedynczych słów, wyrażeń i zdań. Pędzimy jednak przez te etapy na tyle szybko, na ile dziecko nam pozwoli. Myślę, że jak już mówi zdaniami, to nie powinno być problemu z pędzeniem jak wiatr. Zgodnie z moją wiedzą na dzień dzisiejszy napiszę, że pomimo dotarcia do etapu zdań, czy książeczek cały czas, dopóki maluch nie zacznie czytać, prezentujemy coraz to nowe pojedyncze słowa. Z nich zresztą tworzymy pierwsze książeczki, a jeśli zakupiliśmy gotowe pozycje, to postarajmy się, aby przed ich zaprezentowaniem dziecko poznało występujące w nich słowa. Przynajmniej przy pierwszych książeczkach tego się trzymajmy. Według Domana etap książkowy będzie ulubionym etapem dziecka. Z mojej strony mogę napisać, że to stwierdzenie dotyczy nie tylko tego wieku, ale też młodszych maluchów.
Ważne kwestie do zapamiętania:
1.Według Domana dziecko w tym wieku potrzebuje nieco więcej czasu, aby nauczyć się pojedynczych słów, co można rozumieć na dwa sposoby:
a) Potrzebuje więcej powtórek na kartę, czyli jako, że dla niemowlaka jest sugerowane 15 powtórzeń na kartę to ze starszakiem wychodzi 15 +.
b) Potrzebuje spędzić więcej czasu nad daną kartą.
Skłaniałabym się ku temu, że potrzebuje więcej czasu na kartę, bo o ile Doman w opisie wcześniejszych etapów wiekowych podkreśla niesamowitą szybkość prezentacji, pisząc o dzieciach powyżej 30 miesięcy o prędkości prezentacji nie wspomina. Potwierdzam, że może to nie dotyczyć dzieci, które zaczęły naukę czytania dużo wcześniej. Z takimi maluchami możemy kontynuować w sposób w jaki działamy, o ile maluch jest zainteresowany.
Jako, że dziecko w tym wieku chce książek, powtórki pojedynczych słów mogą go nudzić. Jeśli zauważamy, że nowe słowa przyjmuje z radością, ale po którejś powtórce już nie chce patrzeć, zmieńmy je na nowe. Możemy też wdrożyć zabawy z kartami. Inspiracją do tych zabaw z dziećmi w starszym wieku może być strona Marii Trojanowicz-Kasprzak, którą wymieniłam na liście polecanych blogów i stron. Do odłożonych kart często wracamy, aby je utrwalić, ale skupiamy się nie na pojedynczych słowach tylko na pokazaniu tychże słów w zdaniach i wyrażeniach i na zabawie tymi wyrażeniami i zdaniami. Pamiętając o potrzebie powtórek, miejmy na uwadze też to, aby codziennie w zestawach kart było coś nowego. Tutaj możecie się kierować tym, co napisałam wcześniej dzieląc się z wami radami, których udzieliłam jednej mamie.
2. Maluch w tym wieku potrzebuje już bardziej zaawansowanych słów. Doman pisze, że to już nie niemowlak, który z ciekawością patrzy na takie słowa jak “kot,” czy “oko.” Dla starszaka takie słowa to nuda. Przecież zna je od dawna. To już nie dzidziuś, ale mały chłopczyk lub mała dziewczynka, a to się wiąże ze sporymi zmianami w podejściu do programu czytania. Doman pisze, że to dziecko ustala treść programu, nie rodzic. Można z nim ustalić jakie słowa chciałby mieć na kartach i pozwolić mu być niejako projektantem programu czytania globalnego. Jeżeli pod wpływem chwili kupiliście gotowy zestaw kart to możecie pomiędzy nie wkładać własne np. z ulubionymi postaciami z bajek, aby uatrakcyjnić prezentacje. Jeśli zainteresowania nie ma, bo starszak niekoniecznie chce widzieć słowa typu “mama,” “pies,” czy “myje,” bo takie znajdziecie w gotowym zestawie, niestety żadnych rad na to nie mam poza odstawieniem gotowca zupełnie i nastawieniem się na własną produkcję.
Dziecko w tym wieku ma już specyficzne upodobania. Podobnie jak dla niemowlaka tworzyliśmy pierwsze 15 słów związane z dzieckiem, tutaj przed wprowadzeniem gotowego zestawu plansz możemy stworzyć zbiór kart ze słowami związanymi na przykład z samochodami, jeżeli to jest dziedzina, która interesuje nasze dziecko. Możemy sugerować się kategoriami słów, które na początek podał Doman, ale nie słowami w nich zamieszczonymi. Przykładowo w kategorii “części ciała” zaprezentujmy: obojczyk, czaszka, czy różne rodzaje kości. Takie słowa zaintrygują malucha, bo są nowe i pomogą mu poszerzyć jego wiedzę. Możemy też wcześniej zaprezentować je dziecku np. my mamy taką książeczkę w języku angielskim “My Pop-Up Body Book,” w której możemy zajrzeć do wnętrza ciała. Mina Mai bezcenna po tym jak jej wytłumaczyłam, że w środku głowy coś ma, a mianowicie mózg, a potem zaprezentowałam w książce otwierając głowę chłopca. Oczywiście słowo “mózg” musiało się pojawić na kartach, najpierw oczywiście w języku angielskim.
3. Do odłożonych już słów wracamy co jakiś czas, żeby je utrwalić. Nie na zasadzie pokazywania jeszcze raz tego samego, ale przykładowo pokazując nowe wyrażenie dwuwyrazowe np. pokazując słowo “owca” tyle razy, ile potrzebuje nasz maluch, za jakiś czas wróćmy do niego i użyjmy tego słowa w nowej książeczce lub po prostu w nowym wyrażeniu, czy zdaniu na kartach np. “śmieszna owca,” “czarna owca,” “Owca skacze.” Po upływie jakiegoś czasu niech ta “owca” znowu się gdzieś pojawi. Oczywiście ważne jest ciągłe, codzienne wprowadzanie nowości, aby utrzymać zainteresowanie dziecka. Wiedząc, że codziennie zobaczy nowe słowa – jego słowa, będzie z radością uczyć się czytania. Tej radości nie zaburzy widok znanych już słów pomiędzy nowymi.
Niech jednak informacja, że już wolniejsze tempo zapamiętywania was nie zniechęci. Trzy- czy czterolatek nadal ma niesamowite tempo nauki. Niemowlak go bije na głowę, ale on bije na głowę starsze dzieci.
I znowu mam oświecenie przy powrocie do książki Domana. Przeczytajcie to:
“Even after one showing, a child of this age is apt to feel he knows a word simply because he realizes he has seen it before. However, he will actually need a bit more exposure to that word before he really owns it.”‘
“Dziecko w tym wieku może mieć poczucie, że zna dane słowo, nawet po jednokrotnym zobaczeniu go. Dzieje się tak dlatego, że zdaje sobie sprawę, że już je wcześniej gdzieś widziało. Niemniej jednak, zanim to słowo stanie się własnością dziecka, należy mu zapewnić nieco większy kontakt z nim.”
Szczególnie zainteresowało mnie pierwsze zdanie. Od razu skojarzyłam sobie ze ścieżką prawopółkulową Czerskiej, w której pokazujemy słowa jednorazowo. Twierdzi ona, że według najnowszych badań dziecko może się nauczyć czytać jeśli jest uczone tylko w ten sposób, z tym, że zajmuje to więcej czasu.
4. Książki są ważne, bo dziecko w tym wieku ma potrzebę wykorzystania nowych słów. Prezentując mu same pojedyncze wyrazy, jesteśmy skazani na porażkę.
Sesje czytania – jakie sesje?
O ile z młodszym dzieckiem możemy sobie wypracować swego rodzaju własny harmonogram działania, to im starsze dziecko, tym bardziej takie coś się nie sprawdzi. Prezentujemy tyle kart ile się da zaprezentować. Nie zastanawiamy się ile powinniśmy robić sesji dziennie i ile kart w sesji. Eksperymentujmy, nie ograniczajmy się. Ważne jest, że jeżeli podejmiemy to działanie powinniśmy być konsekwentni i systematyczni. Nawet niewielka ilość kart, ale prezentowana codziennie przyniesie wymierne efekty.
Poszerzenie informacji z książki Domana
Co prawda ostatni wywiad z Bożeną Bejnar-Sławow skupiał się na ścieżce słuchowej i jej rozwoju (wywiad dostępny na fanpage na Facebooku), ale pod koniec pojawiły się pytania m.in. o czytanie globalne i zarówno mi jak i inspirującej mamie (wspominałam o niej w artykule O poszukiwaniu złotego środka w metodzie Domana) dały do myślenia następujące słowa:
“Pokazywanie słówek w dużej ilości i za późne pokazywanie książeczek może się skończyć tym, że to dziecko nie podejmuje czytania, chociaż tyle słów zna. Gdyby miało 50 słów i one byłyby w formie książeczki to ma większą szansę na rozwinięcie czytania, dlatego, że czytanie staje się czymś funkcjonalnym. (…) W Polsce jest dużo ludzi, którzy starają się korzystać z tej metody uczenia dzieci, ale nie zawsze mają w niej sukces, bo … nie wiem … może szkolenia brakowało … może doświadczenia kogoś, które mogłoby zapobiec pewnym rzeczom. Dla dzieci ma znaczenie kiedy, jak i co się wprowadza i to są te rzeczy, które będziemy omawiali na szkoleniu.”
Przedstawię tu też komentarz inspirującej mamy:
“Ciekawe to co powiedziała, że lepiej 50 wyrazów popartych książeczkami a ja właśnie w drugą stronę, podobnie jak Minge w ilość.”
Ja też idę w ilość, książeczki zaczęłam tworzyć gdy Maja miała 14 miesięcy, więc chyba nie za późno jak zaczęliśmy program w wieku 9-10 miesięcy. Z drugiej strony Aneta Czerska zaleca tworzenie nowej książeczki co 2 tygodnie po wprowadzeniu słów do niej. Nie wyobrażam sobie takiej produkcji, chyba, że może rzeczywiście lepiej postawić na książki niż na produkcję nowych słów.
Nieco inne światło rzuca jej praca doktorska dostępna jako książka “Czytanie dla rozwoju,” w której opisuje m.in. przypadki sukcesu, czyli dzieci, które zaczęły czytać również nieznane słowa. Wynika z niej, że większość dzieci podjęła próbę czytania po przekroczeniu progu 900 pojedynczych słów co zwykle zajmowało od siedmiu do jedenastu miesięcy nauki. Z tej publikacji utkwiła mi w głowie też informacja, że bardzo często przełomowy jest 3 rok życia. Autorka podaje chociażby przykład Zosi, która uczyła się czytania od urodzenia, a umiejętność samodzielnego przeczytania nowego wyrazu zaprezentowała w wieku 3 lat.
Fakty z naszego doświadczenia z czytaniem globalnym
Na dzień dzisiejszy działamy z czytaniem globalnym w trzech językach:
1. Język angielski od 9-10 miesiąca życia – 723 słowa na kartach i ogromna, niezliczona jeszcze ilość zaprezentowana komputerowo (już działamy 20-21 miesięcy).
2. Język polski od 12 miesiąca życia – 724 słowa na kartach oraz niewielka ilość zaprezentowana komputerowo (już działamy 18 miesięcy).
3. Język włoski od 28 miesiąca życia – 395 słów na kartach (już działamy 3 miesiąc).
W żadnym języku nie osiągnęliśmy jeszcze tej magicznej cyfry 900, która pojawia się w publikacji Czerskiej. Inspirująca mama, z którą wymieniam doświadczenia do ukończenia przez swoją córeczkę 21 miesięcy wprowadziła jej 1700 pojedynczych słów w języku polskim, po czym przestała liczyć, więc teraz ma pewnie o wiele więcej. Jestem pod takim wrażeniem, że nawet tego nie skomentuję.
Poza przebłyskami, o których nieraz wspominałam obie mamy podobne rezultaty, czyli w sumie nie jesteśmy w stanie stwierdzić, czy nasze maluszki czytają czy nie. Jakbym musiała koniecznie coś zdecydować w tym temacie, obstawiłabym, że Maja czyta w języku angielskim, bo często ją mogę przyłapać przeglądającą właśnie książki w tym języku. Książki w języku polskim są przeznaczone jedynie do czytania przez tatę albo babcię. Jak taty nie ma odkłada je na bok, na później.
Może czekamy aż liczba pojedynczych słów dobije 900 lub po prostu na skończenie trzech lat? U mnie kluczową kwestią może być też to, że działamy wielojęzycznie, chociaż u Czerskiej wyczytałam, że nauka czytania w jednym języku wspomaga naukę czytania w drugim. Wydaje mi się, że język włoski powinien wesprzeć polski, gdyż pewne fragmenty wyrazów czyta się tak samo. Angielski to wiadomo inna bajka. Druga sprawa jest taka, że język polski był nieco zaniedbywany i były okresy przerw, dni kiedy tata nie prezentował przygotowanych przeze mnie kart.
Mniej więcej odkąd Maja skończyła 28 miesięcy zmotywowałam męża do regularności i systematyczności. Nie bez powodu wybór zdjęcia, które reprezentuje ten artykuł. Pomaga mu w tym w wybrane dni jego mama – cud kobieta. Jak widzicie z podliczenia słów, jeśli chodzi o papierowe karty, to polski dogonił angielski. Zarówno ja, jak i inspirująca mama mamy wziąć udział w szkoleniu i konsultacjach indywidualnych z Bożeną Bejnar- Sławow – przyjeżdża do nas specjalnie ze Stanów Zjednoczonych. Jestem bardzo ciekawa co nam powie. Szczegóły dotyczące szkolenia w artykule z wywiadem.
Relacja z dzisiejszej sesji, w której karty prezentowała teściowa, która być może wam coś uświadomi, coś pokaże (Maja wkroczyła w opisywany w tym artykule wiek, bo ma już 2,5 roku):
– teściowa zaprezentowała 14 kart jednorazowo, bo tyle przygotowałam (muszę dokupić więcej zmazywalnych kart, bo mi nie starczają na 3 języki)
– największe zainteresowanie Maja wykazała kartami z napisem:
“płomyk” – Maja pytała ponoć co to jest i tu nasuwa mi się taka myśl, że warto takiemu maluchowi dawać od czasu do czasu słowa, których nie zna, bo wtedy są dla niego interesujące, bo nowe zarówno w mowie, jak i w piśmie. Co ciekawe Maja poznała to słowo już zarówno w języku angielskim, jak i ostatnio włoskim i przez to chyba przyszło mi na myśl przy pisaniu polskich słów.
“Szaleję!” – Maja czasem nam szaleje, biega itp. bo to wulkan energii, więc chyba odebrała to słowo, jako bardzo do niej pasujące. Bardzo jej się spodobało. Może też przez wykrzyknik na końcu. Był u niej czas fascynacji kropkami na końcu zdań, więc możliwe, że przyszła fascynacja wykrzyknikami.
“Maja, tata i mama.” – Tutaj ponoć zaczęła się bawić i zmazywać litery po kolei i prosić babcię o odczytanie tego, co zostało. Tak sobie ostatnio eksperymentuje moja dziewczynka. To oczywiście nie pierwszy raz.
Z angielskim weszłam nieco później i o ile była zainteresowana prezentacjami komputerowymi, to w momencie jak dopisałam tą informację do tego posta (o godzinie 12:55) przeprowadziłam dwie sesje tak na raty 5 kart i za jakiś czas 5 kart, a i tak wszystkich kart zaplanowanych jej nie pokazałam. Czasem ciężko powiedzieć od czego to zależy, że raz przyjmie 20-30 kart, a raz ledwie to minimum, czyli 5. Z włoskim niestety się nie wyrobiłam, bo pomimo soboty czasu zabrakło. Obchodziliśmy z mężem 15 rocznicę związku i jakoś tak wyszło, że nie zdążyłam przygotować słów w pierwszej połowie dnia, a w drugiej połowie Maję oddaliśmy na kilka godzin do teściowej.
Jeśli chodzi o prezentacje komputerowe to poznała 5 słów, każde wraz 3 zdaniami, bo robimy teraz coś takiego co się nazywa Speed Reading Flashcards, czyli Karty do fotoczytania i w nich mamy obrazek ze słowem np. globus, potem samo słowo “globe,” a potem 3 zdania na temat globusu. Niedawno skończyliśmy prawopółkulową prezentację słów i wszystkie e-booki, które są dostępne na rightbrainlibrary, oczywiście wszystko w języku angielskim. Wszystko na filmikach poniżej:
– ta część programu prawopółkulowej biblioteki jest już za nami: fotoczytanie z pojedynczymi słowami oraz e-booki (o ile dobrze pamiętam pojedyncze słowa na prędkości 3, więc można prezentować wolniej, jak również nieco szybciej)
– w trakcie realizacji – karty do fotoczytania połączone z przekazywaniem wiedzy encyklopedycznej, czyli swego rodzaju programami
Podsumowanie
Podsumowując rozpoczęcie nauki czytania z niemalże trzylatkiem i z czterolatkiem:
– możemy wyjść od podstawowego harmonogramu Domana, ale w każdej z kategorii zmienić słowa na bardziej zaawansowane
– dokładamy wszelkich starań, aby niemalże wszystkie słowa były zgodne z aktualnymi pasjami naszego malucha; możliwe, że nam pomoże w ich wyborze
– dopóki dziecko nie zacznie czytać wprowadzamy pojedyncze słowa niezależnie od etapu
– kombinujmy z ilością powtórek, starszak może nie mieć ochoty oglądać tego samego 15 razy; z drugiej strony potrzebuje więcej powtórzeń danego słowa, więc powtarzajmy tworząc nowe wyrażenia dwuwyrazowe, zdania, a przede wszystkim książeczki
– pamiętamy, że dla naszego malucha ulubionym etapem są książeczki
– próbujemy robić szybkie prezentacje zgodnie z zaleceniami dla wcześniejszych przedziałów wiekowych, jednak to maluch nam podpowie, czy takie tempo mu odpowiada; możliwe, że będzie wolał dłużej spojrzeć na kartę
– najważniejsza jest konsekwencja i systematyczność (przerwy są dopuszczalne, nawet długie, ale tylko w wyjątkowych sytuacjach; staramy się, żeby były jak najrzadziej, chyba, że są spowodowane niechęcią dziecka to oczywiste, że robimy).
Polecam zaglądnąć też tutaj:
Klucz do sukcesu w czytaniu globalnym metodą Domana, czyli punkty wspólne niezależnie od wieku
Trochę teorii, czyli lista wartościowych książek polecanych do przeczytania
Wywiad z Natalią Minge, która nauczyła synów czytać metodą Domana (każdego z nich inaczej)
Przepis na sukces z metodą Domana
Poszukiwanie złotego środka w metodzie Domana
Nowy wymiar czytania globalnego, czyli zwrot o 180 stopni
O kryteriach, jakie powinny spełniać książki do czytania globalnego
Recenzje książek, w tym książek do czytania globalnego w języku polskim i angielskim
Ten artykuł okazał się przydatny? Jeśli tak, udostępnij i podziel się z innymi. Kto zaczyna z trzy-, czy czterolatkiem? A może już działacie od dawna i chcecie się pochwalić efektami?
Jeśli tak, to jestem ciekawa jak wam idzie i czy korzystacie z dziećmi w tym wieku z gotowych zestawów kart, a jeśli tak to tych standardowych, czy z obrazkami. A może posiłkujecie się komputerem, jak my teraz?
Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz komentarz i podzielisz się swoim doświadczeniem.
Jeśli chcecie być na bieżąco zapraszam do śledzenia fanpage na Facebook’u i do subskrypcji (okienko na stronie głównej bloga i kanał RSS). Od niedawna jest też możliwość zapisu na newsletter (jeśli nie wyskoczyło wam okienko podczas czytania bloga piszcie). W momencie jak będę mieć 100 zapisów na newsletter będę na bieżąco się dzielić informacjami dotyczącymi wczesnej edukacji zanim pojawią się na blogu w tematyce prawopółkulowości, czyli metody Domana, metody Shichidy i metody Heguru oraz dwujęzyczności i nauki języków.
Jako, że nie znalazłam grupy dla rodziców wplatających metodę Domana w wychowaniu swoich dzieci, sama ją założyłam na Facebook’u. Dołączając do grupy możecie liczyć na naprawdę ciekawą wymianę doświadczeń.
2 Comments
Jimt
Dziękuję za wspaniały blog. Jesteś inspiracją
teachyourbaby.pl
A ja dziękuję Tobie, bo jesteś jego czytelniczką 😀 Jesteś dla mnie motywacją 🙂