fbpx

Jak wczesna edukacja przekłada się na wiek dorosły

Mamy kolejne świadectwo, że metoda Domana działa i niesamowicie rozwija mózg. Chodzi tutaj też nie tylko o samą metodę, bo mama mojego gościa realizowała tylko program czytania globalnego ale wychowanie dziecka według filozofii Glenna Domana przez którą rozumiem nie ograniczanie i wspieranie rozwoju już od najwcześniejszych lat. Ważne, żeby mieć czas dla dziecka i z nim coś więcej robić niż większość rodziców. Najważniejszy tutaj jest ruch i urozmaicone środowisko.

Pamiętacie jak kiedyś ktoś u nas w grupie Metoda Domana i nie tylko- grupa wsparcia dla rodziców na Facebooku wspomniał, że miał studentkę prowadzoną tą metodą w dzieciństwie i że była najlepsza na roku? Udało mi się do niej dotrzeć i porozmawiać. Po przeczytaniu czy odsłuchaniu wywiadu dowiecie się jak jest naprawdę, bo wiadomo, że czasem inaczej widzą niektóre kwestie osoby trzecie, a inaczej sam zainteresowany.

We wstępie zdradzę wam tylko, że Sara, bo tak ma na imię mój dzisiejszy gość nic nie wiedziała o Domanie w momencie jak do niej napisałam. Nie pamięta nauki czytania na kartach. Musiała na ten temat porozmawiać ze swoją mamą.

Wiem, że nieraz się ktoś zastanawia jak wczesna edukacja przekłada się na wiek dorosły, czy coś z tego czego uczymy malucha pozostanie, jak to wpłynie na jego przyszłość. Pierwszą dorosłą osobą, z którą rozmawiałam, a która miała naprawdę elementy metody Domana w dzieciństwie była Dąbrówka Mocha, z którą wywiad możecie przeczytać w innym artykule. Efekty jak dla mnie mega. Dzisiaj spotkacie się z Sarą i jej przykład też potwierdza, że warto rozwijać swoje dzieci-warto też to robić po swojemu. Nie zapominajcie, że domanowany, ale zupełnie bez znajomości Glenna Domana był również Krzysztof Kwiecień, o czym możecie przeczytać we wstępie do wywiadu z nim. Jeśli znacie kogoś dorosłego uczonego metodą Domana w dzieciństwie będę wdzięczna za namiar. Dzięki Wiolettcie z ostatniego wywiadu już mam kolejną osobę, która też się z nami podzieli swoim domanowym doświadczeniem. Jeśli czytaliście wywiad to być może już wiecie o kogo chodzi.

Metoda Domana działa i niesamowicie rozwija mózg- wywiad z dorosłym rozwijanym w dzieciństwie

Teachyourbaby: Na początek prosiłabym cię, żebyś powiedziała kilka słów o sobie, oczywiście bez danych prywatnych.

Sara J.: Z zawodu jestem lekarzem dentystą. Studia ukończyłam 3 lata temu. Gdy byłam jeszcze niemowlakiem moja mama przeczytała książkę, w której było opisane jak nauczyć małe dziecko czytać. Wtedy trzeba było zamawiać z Ameryki szablony, bo nie były dostępne w Polsce, ale mama stwierdziła, że sama zrobi takie szablony. Pisała na nich gotowe słowa i tak zaczęła uczyć mnie czytać.

Teachyourbaby: Jestem pewna, że to była książka Glenna Domana.

Sara J.: Tytuł tej książki to “Jak nauczyć dziecko czytać.” Na okładce był obrazek mamy z dzieckiem.

Teachyourbaby: Na pewno to książka Domana. To jest jedyna metoda, w której pokazujemy plansze z samymi słowami. W innych metodach to trochę inaczej wygląda. Czyli mama zaczęła z tobą jak byłaś niemowlakiem, tak?

Sara J.: Nie. Ja miałam niecałe 2 latka gdy mama zaczęła mi pokazywać szablony ze słowami. To było tak, że na początku pokazywała 4 słowa naraz. Robiła to 4 razy dziennie od początku, kontynuowała przez 4 kolejne dni po których dodawała nowe słowa. Z czasem zwiększała częstotliwość. Potem zamiast 4 słów było 8 słów, czyli dodała kolejne 4 słowa. Pokazywała szybko słowo za słowem kilka razy dziennie. Tak to miało sukcesywnie iść. W książce zalecano nie sprawdzanie postępów dziecka ale mama nie wytrzymała i sprawdziła.

Dodam tutaj jeszcze, że ja późno zaczęłam mówić zdaniami, ale już czytałam. Gdy pisało “pies” powiedziałam “hau hau,” dlatego, bo mi się spieszyło (chciałam wrócić do zabawy a nie czytać słówka).

Teachyourbaby: Tak w ogóle masz mega mamę, bo nie dość, że nie robiła dokładnie tak jak Doman przykazał w sensie zrozumiała o co chodzi i że całą metodę trzeba dostosowywać do siebie, bo u Domana jest 5 słów i nieraz ktoś mi się pyta, czy może pokazać więcej, czy mniej i czy wtedy to zadziała to jeszcze uznała to “hau hau” jako czytanie, bo ja miałam taką sytuację z moją córeczką właśnie na kota “miau,” ale ja wtedy po prostu pomyślałam, że to jest niemożliwe. Dopiero niedawno ktoś mi musiał pokazać, że ona czyta. Tak, że bardzo mądrą masz mamę.

A co w ogóle ją zmotywowało do tego, żeby ciebie uczyć czytać? Ta książka?

Sara J. : To było tak, że ja się bawiłam a mama mi przerywała zabawę i pokazywała te słowa (miałam je przeczytać). Potrafiłam przeczytać słowo “pies,” ale chciałam, żeby było szybciej i wrócić do zabawy to powiedziałam mamie “hau hau” i odwróciłam od razu głowę, żeby mi spokój dała (śmiech).

Teachyourbaby: (śmiech) Nieźle, ale tego pewnie nie pamiętasz, co nie?

Sara J.: Nie. Moja mama mi opowiadała. Jak mnie poprosiłaś o wywiad to się dopytałam o wszystko.

Teachyourbaby: Aha, czyli ty do tej pory żyłaś w nieświadomości zupełnej, że miałaś “domanowanie” w dzieciństwie? A może wiedziałaś, że mama coś tam z tobą robiła nietypowego, ale nie wiedziałaś dokładnie co? 

Sara J.: Ja nie pamiętam. Nic nie pamiętam. Pamiętam tylko, że miałam taką książeczkę o kotku, któremu się rzeka mleka rozlała i tą książeczkę czytałam. To jest takie moje pierwsze wspomnienie, że czytałam, ale tego, że mama mi szablony pokazywała nie pamiętam w ogóle. Natomiast powiem coś, co ci się spodoba. Jak poszłam do przedszkola umiałam już płynnie czytać, inne dzieci w ogóle nie czytały. Mama jeszcze mnie uczyła matematyki, ale jako dziecko nie lubiłam rysować. Wszystkie inne dzieci rysowały, jak koleżanka przychodziła, a mi się nudziło to mama mi w tym czasie słupki robiła np. z niewiadomymi. Ja to rozwiązywałam i mi się to strasznie podobało. Myślę, że to zaprocentowało, bo potem na rozszerzeniu z matematyki miałam 98%.

Teachyourbaby: Czyli matematyka nie według Domana? Bo wiesz w tej metodzie też jest matematyka oprócz czytania. Matematyka u was nie według Domana, w sensie na kropkach tylko tak po swojemu? Tak?

Sara J.: Z całej tej książki mama mnie uczyła tylko czytać. W związku z tym, że sama lubi matematykę to sama wymyślała w jaki sposób ją ze mną robić. Rysowała jabłuszka, bananki, miałam wstawiać znak większości albo mniejszości. Tak to po prostu wyglądało. Moja mama wyznawała zasadę, że jak któregoś dnia mnie czegoś nie nauczyła to jest niedobrą matką i jest to dzień stracony.

Teachyourbaby: (śmiech) Dobre podejście.

Sara J.: Aż do przesady.

Teachyourbaby: No może jednak nie była przesada. Podejrzewam, że nie katowała cię jakoś tymi sesjami, że tak powiem, bo wspominałaś o 4 dziennie plus pewnie matematyka: jakieś jedno zadanie. Myślę, że jest to tak w granicach rozsądku. Jak w ogóle uważam, że wszystko co robimy z dzieckiem to jest domanowanie.

Sara J.: Ja jeszcze dodam tutaj, że jestem z pokolenia, które się z dziećmi bawiło. Dzieciństwo spędziłam na podwórku i byłam przeszczęśliwa.

Teachyourbaby: Ja tak samo. Teraz dzieci teraz na podwórkach nie ma.

Sara J.: No właśnie. To nie mogło być tak, że mama mnie uczyła od rana do wieczora. Nie byłoby mowy o czymś takim. Teraz ludzie siedzą w domu.

Teachyourbaby: Bo teraz nie można wypuścić ot tak dziecka, bo jak coś się stanie to będzie tvn i wiesz…

Sara J.: Dlaczego tvn?

Teachyourbaby: Bo teraz dziecko powinno być pod opieką rodzica. Ja pamiętam jako 5-latka biegałam po mieście, po osiedlu. Teraz to jest nie do pomyślenia, żeby zostawić dziecko i żeby dzieci tak sobie biegały samopas. 

Sara J.: Co jeszcze mogę powiedzieć…Ja mówię w 4 językach, w 3 płynnie. To jednak może trochę wynikać z mojej sytuacji życiowej, bo nie mieszkałam całe życie w Polsce. Powiem tutaj jedną rzecz: ja się nigdy języków nie uczyłam. Myślę, że tutaj też trochę zaprocentował Doman.

Teachyourbaby: Doman w sensie mama ci wprowadzała coś w innych językach, czy…

Sara J.: …nie, nie…mama nic mi nie wprowadzała. Wydaje mi się, że jak się stymuluje mózg dziecka w tak młodym wieku to to bardzo dużo daje. Czytałam ostatnio taką publikację, że jest coś takiego jak tzw. “open window,” czyli okres, w którym dziecko się najszybciej rozwija. Chodzi o okres do 5 roku życia.  Chodzi o procent mózgu jaki w tym czasie wykorzystujemy; można nazwać ten okres okresem geniusza.

Teachyourbaby: To samo jest u Domana. A pamiętasz może tytuł tej książki?

Sara J.: To nie jest książka. To artykuł, który niedawno przeczytałam. Chyba Harward go opublikował. To był artykuł naukowy. Wydaje mi się, że dzięki temu, że mama mnie tak wcześnie nauczyła czytać, łatwiej mi się przyswoiły inne języki.

Teachyourbaby: Bardzo możliwe. Ogólnie niektórzy mają błędne przekonanie o metodzie Domana, że tutaj chodzi o wychowanie geniusza. Myślą, że dziecko będzie jak komputer i nam odtworzy wszystko czego go nauczyliśmy, a tu nie o to chodzi. Chodzi o wytworzenie jak największej ilości połączeń w mózgu. Myślę, że masz rację, że to co robiła z tobą mama pozwoliło ci na łatwiejsze przyswojenie języków.

Podsumowując, mama robiła z tobą czytanie metodą Domana i matematykę po swojemu. Rozwijała cię jakoś szczególnie ruchowo, bo to też u Domana jest bardzo ważne?

Sara J.:Tak, ale tak nieświadomie, że to zgodne z Domanem. Ja w ogóle szybko zaczynałam wszystko robić. Miałam koleżankę, która była o rok ode mnie starsza. Bardzo się przyjaźniłyśmy. Szybciej jeździłam rowerem od niej. Tak samo na łyżwach, więc ten rozwój ruchowy też był. 

Teachyourbaby: U Domana ten rozwój ruchowy się zaczyna od pełzania i raczkowania. Nie wiem, czy twoja mama w ogóle pamięta coś takiego.

Sara J.: Mama pamięta na pewno raczkowanie. Co do pełzania nie pamięta, czy było. Zaczęłam chodzić jak miałam rok.

Teachyourbaby: Możliwe, że wszystkie etapy przeszłaś. Załóżmy, że tak, bo właśnie jak ktoś nie pełzał i nie raczkował to jest duże zagrożenie, że będzie miał problemy typu dysleksja itp. Ogólnie naprzemienne pełzanie i raczkowanie jest bardzo ważne. Oczywiście może się zdarzyć, że pomimo pominięcia tych etapów problemy się nie pojawią.

Sara J.: Ja bardzo późno mówiłam. Jak miałam 6 miesięcy to już usiadłam. Nikt mnie nie sadzał, więc musiałam to zrobić sama. Natomiast jeśli chodzi o mówienie to na początku jak jeszcze chodziłam do przedszkola to mówiłam niewyraźnie.

Teachyourbaby: Ale za to pokazywałaś rodzicom, że czytasz, bo niektóre dzieci to nie pokazują a rozwijają się pod innym względem szybciej.

Sara J.: Miałam 2,5 roczku jak mama mnie posłała do przedszkola na 3 godziny. Bardzo chciałam iść z moją koleżanką. Wtedy jeszcze nie mówiłam wyraźnie.

Teachyourbaby: Czyli rozwój fizyczny pierwszy.

Sara J.: Umiałam się porozumieć i tak dalej, ale nie mówiłam jak osoba dorosła.

Teachyourbaby: To wiadomo. A czy twoja mama pamięta jak długo realizowała z tobą program czytania?

Sara J.: Do 60 wyrazów. Potem układała zdania i potem już działała z samymi zdaniami np. “Mama pije herbatkę.”

Teachyourbaby: Aha…czyli od razu po pojedynczych słowach zdania. Ominęła etap wyrażeń dwuwyrazowych.

Sara J.: Jeszcze jedna istotna rzecz. Jak dawała słowa to dawała podobne np. babcia, bucik, banan.

Teachyourbaby: W zdaniach?

Sara J.: Nie…jak danego dnia mi pokazywała 4 słowa na szablonach to one wszystkie były do siebie podobne.

Teachyourbaby: Aha…to tak inaczej. Widzisz….a Doman właśnie inaczej radził tj. żeby nie było podobnych słów zaczynających się na taką samą literę w jednej prezentacji.

Sara J.: Moja mama właśnie koło mnie siedzi i mówi, że to trochę później robiła. Zastanawiała się, czy mi się słowa nie mylą i dlatego zaczęła pokazywać podobne słowa. W ten sposób jeszcze sprawdzała, czy mi się nie mylą i się nie myliły.

Teachyourbaby: Wydaje mi się, że to dobre podejście do starszego dziecka, bo starszak może już kojarzyć litery np. b i rozpozna słowo po pierwszej literze jak ma w zestawie każde słowo zaczynające się na inną.

Sara J.: No ja już miałam 2 latka, więc nie byłam już takim maluchem.

Teachyourbaby: Doman jest od urodzenia, ale dużo rodziców zaczyna właśnie z 2-latkami. Taka relacja jest bardzo potrzebna, bo niektórzy myślą, że już jest dziecko za duże. Wcale nie.

Byłaś od dzieciństwa otoczona książkami?

Sara J.: Oczywiście. U mnie w domu wszyscy czytają. Mój tata jest profesorem, więc zawsze coś czytał albo pisał. W domu mamy całą ścianę książek i jest ich tyle, że aż się półki uginają. Jako dziecko dużo chorowałam na anginę, więc wtedy mama mi też dużo czytała. Gdy byłam starsza mojej mamie to zostało, że jak danego dnia mnie czegoś nie nauczyła to był dzień stracony, tak że mnie uczyła (śmiech). Codziennie dalej..

Teachyourbaby: To tak w cudzysłowie “uczyła,” bo jeszcze tutaj co niektórzy zaczną sobie wyobrażać szkolną naukę, bo pojawienie 4 razy z kartami na szybko tym nie jest. A właśnie…pokazywała ci karty szybko?

Sara J.: Tak. Szybko. Raz, dwa, trzy, cztery. Prezentowała szybko. O … i jeszcze coś powiem. Wychowałam się na muzyce klasycznej. Uważam, że to też jest rozwojowe dla dziecka. Gram na pianinie, ale tak tylko hobbistycznie, ale słuch muzyczny i zdolności językowe i humanistyczne na pewno idą w parze. Ja nie jestem ekspertem, ale uważam, że to coś ma ze sobą wspólnego i słuchanie muzyki klasycznej pomaga.

Teachyourbaby: Ja natomiast po swoich uczniach zauważyłam, że zdolności muzyczne często łączą się też z matematycznymi.

Sara J.: Możliwe, że tak, bo tu chodzi o rytm. A jeśli chodzi o zdolności językowe, to mówiłam już od 7 r.ż. w 4 językach. Nieraz ktoś się pytał moich rodziców, czy mi się języki nie mylą. One się nie mylą. Jak kiedyś będę miała dziecko to w każdym dniu tygodnie będę do niego mówiła w innym języku i jestem przekonana o tym ze nie będą mu się myliły. Nie jestem w stanie tego wytłumaczyć, ale jakby każdy język ma swoją tonację, rytm (tak jak w muzyce) i swój styl. Z tych wszystkich moich języków najsłabiej mówię po francusku. Jak słyszę pokrewny język to wiem, że to będzie mniej więcej podobnie…

Teachyourbaby: Chyba wiem o co chodzi, bo u nas też jest sporo tych języków. Na przykład włoski jest podobny do hiszpańskiego. Moja Włoszka mi powiedziała, że jak powie do mnie coś po francusku to powinnam troszkę  zrozumieć. Chodzi ci o to, że pokrewny język rozumiesz w pewnej części?

Sara J.: Ja chciałam powiedzieć, że jeśli się uczy dziecko choćby podstaw muzyki albo jest obsłuchane z muzyką tylko nie mówię tu o muzyce 21-wieku tylko o klasycznej to uważam, że rozwija to jakąś część mózgu odpowiedzialną za późniejsze zdolności poznawcze i językowe.

Teachyourbaby: W sumie mogłabym się z tym zgodzić. Ja znam dwa języki dość biegle, ale w każdym kaleczę akcent i na dzień dzisiejszy to po prostu widzę, że nie da się tego przeskoczyć. Natomiast ja nie mam w ogóle słuchu muzycznego. Żadnego. Nawet poczucia rytmu nie mam.

Sara J.: U mnie była inna sytuacja z językami, bo nie mieszkałam w Polsce przez połowę swojego życia. Tak, że tutaj było zupełnie coś innego.

Teachyourbaby: Naturalne przyswajanie języka w naturalnym dla niego środowisku.

Sara J.: Uważam, że dla rozwoju dziecka są korzystne te słowa, matematyka no i muzyka też by się przydała.

Teachyourbaby: My też mamy muzykę. Słuchamy muzyki poważnej. Doman też tam gdzieś wspomina, ale bardziej wspomina o metodzie Suzuki dla dzieci. Ja zauważyłam po wielu uczniach (bo nauczycielem jestem), że często jak ktoś jest dobry z angielskiego i z matematyki to ma też uzdolnienia muzyczne np. często tacy uczniowie chodzą dodatkowo na zajęcia do szkoły muzycznej. To na pewno jest jakoś powiązane.

Jeszcze wrócę tutaj do książek, bo mówiłaś, że zawsze mieliście dużo książek i wszyscy w domu zawsze czytali. A czy mama produkowała ci takie specjalne książki do czytania globalnego zgodnie z zaleceniami Glenna Domana?

Sara J.: Ja to pytanie przeczytałam, ale nie zrozumiałam. Ja w ogóle nie wiem, co to są książki do czytania globalnego.

Teachyourbaby: W takim razie wyjaśnię. Doman w książce, którą twoja mama przeczytała zaleca po etapie zdań tworzyć pierwsze książki dla dziecka np. książki o dziecku. Książki są tworzone na przykład w ten sposób, że na pierwszej stronie mamy napis “Sara pije herbatę” i trzeba odwrócić kartkę, żeby zobaczyć zdjęcie dziecka pijącego herbatę. Takie książki trzeba po prostu zrobić, bo w większości książek jest ilustracja zaraz obok napisu i dziecko wiadomo zwraca uwagę w pierwszej kolejności na obrazek.

Sara J.: Mama nie robiła czegoś takiego.

Teachyourbaby: Aha…czyli pominęłyście ten etap. A w jakim wieku zaczęłaś czytać? Tak chcę się upewnić. Po 10 dniach od pierwszej prezentacji kart, tak?

Sara J.: Tak. Mama mi pokazała te pierwsze 4 słowa i ja je przeczytałam.

Teachyourbaby: Kolejne pytanie miało być o matematykę ale była już mowa o tym, że masz zdolności matematyczne. A miałaś jakieś szczególne osiągnięcia w dzieciństwie oprócz języków? Wiemy już że czytałaś, kiedy poszłaś do przedszkola, umiałaś matematykę…Może było coś innego np. jakąś własną książkę zrobiłaś jako dziecko…

Sara J.: Nie było niczego takiego.

Teachyourbaby: A w przedszkolu nie czułaś się jakoś wyobcowana ze względu na swoje umiejętności?

Sara J: Nie, ale chodziłam o grupę wyżej w przedszkolu. To była kwestia związana z tym, że miałam tam swoją ulubioną koleżankę, która była ode mnie starsza, to był mój wybór. Natomiast do klasy pierwszej poszłam od 7 lat.

Teachyourbaby: Aha, czyli miałaś więcej czasu na zabawę. Super. Ja nie popieram posyłania dziecka wcześniej do szkoły.

Sara J.: Ja też nie. Jeszcze jedno ci powiem. Z matematyki przez całą podstawówkę niczego się nie nauczyłam na lekcjach. Nauczycielkę miałam fajną i lekcje były ciekawe, więc mi się nie nudziło i lubiłam rozwiązywać zadania, nawet jak coś już umiałam to mi to nie przeszkadzało, że ktoś mi drugi raz to samo tłumaczy. Niemniej jednak w szkole nie nauczyłam się nic więcej. Myślę, że gdybym miała kontynuację edukacji domowej, to bym szybciej bardziej zaawansowana matematykę ogarnęła np. jakby mi ktoś w podstawówce algebrę wytłumaczył to pewnie by to poszło. Na pewno przez całą podstawówkę nie nauczyłam się nic nowego, jeśli chodzi o matematykę.

Teachyourbaby: I wszystko dzięki tym słupkom i zadaniom np. z jabłkami o których wcześniej wspominałaś.

Sara J.: Dokładnie i dzięki zadaniom większe/ mniejsze. Ja nie mówię też, że tak kompletnie niczego, bo w wyższych klasach podstawówki pewnie coś więcej było, ale wiem, że miałam dobre oceny, a się w ogóle nie uczyłam.

Teachyourbaby: No i dobrze. Było więcej czasu na zabawę. A teraz może zmieńmy temat na późniejsze etapy edukacji. Wiesz już, że ja do ciebie tak dotarłam, że w naszej grupie jedna z mam napisała, że jesteś jej najlepszą studentką na roku.

Sara J.: Doktor Kaja uczyła mnie stomatologii zintegrowanej i ergonomii, ale bez przesady, nie byłam najlepsza na roku. Byłam na pewno dobrze ucząca się, ale nie najlepsza. To są ciężkie studia, bez przesady. 

Teachyourbaby: I tak mega, że się dobrze uczyłaś na takich studiach, bo są bez porównania z wszelkimi innymi.

A jaki jest twój stosunek do wczesnej edukacji tak z perspektywy czasu? Uważasz, że mama, a może też tata, bo nie wiem…może on też się włączał…dali ci coś wartościowego? Co teraz o tym myślisz? Jak postrzegasz to, że miałaś Domana w dzieciństwie?

Sara J.: Ja uważam, że wczesna edukacja jest ważna i swoje dziecko bym jeszcze więcej uczyła.

Teachyourbaby: Mówiłaś tak w ogóle, że twój tata jest profesorem, a ja wiem, że analizując biografie np. wybitnych muzyków, często okazuje się, że ich rodzice, czy jeden rodzic też był muzykiem. To też tak trochę wynika z tego, że miałaś taki przykład z domu, że edukacja jest priorytetem.

Sara J.: Wiem, że rodzicom bardzo zależało, ale mi nikt nigdy nie kazał się uczyć. Ja jestem z charakteru osobą, która od dziecka chciała być bardzo niezależna.

Teachyourbaby: Mamy coś wspólnego, ale mnie z zadaniami domowymi po jakimś czasie zaczęła mama pilnować.

Sara J.: Nie wiem, czy moi rodzice to wyczuli, ale u mnie nie było nigdy takiego podejścia “Idź i się ucz.” Mało tego: jak jako dziecko przyniosłam złą ocenę ze szkoły to rodzice mówili, że ta nauczycielka na pewno jest niedobra i że to nie jest w ogóle wina ich dziecka tylko szkoły / nauczyciela. Ja jestem jedynaczką i moi rodzice są we mnie wpatrzeni do dzisiejszego dnia. Uważam, że to jest bardzo ważne, bo uważam, że jeżeli komuś się karze coś zrobić np. “Masz teraz iść i rozwiązywać zadania i się uczyć” to jest to zupełne nieporozumienie i całkowicie złe podejście. Dziecko trzeba podejść w inny sposób. Wiadomo było, że moja o rok starsza koleżanka więcej umiała, ale moja mama mówiła tak: “Monika to już na pewno umie, ona będzie wiedziała a Ty nie, przecież ty też to musisz umieć.” To było fajne i to nawet pamiętam. Tak całe moje życie było, nie tylko w czasie podstawówki. Tak było cały czas, że nikt mi nie mówił, że mam się uczyć, nikt mnie nie pilnował.

Teachyourbaby: To ja miałam taki luz tylko w podstawówce.

Sara J.: Możliwe, że nie z każdym dzieckiem tak można postępować.  Ja od urodzenia byłam ambitna i wszystko chciałam robić najlepiej, taka wada charakteru.

Teachyourbaby: Ja myślę, że każde rozwijane dziecko będzie się uczyć nawet samo z siebie. Trzeba po prostu od wczesnego dzieciństwa pokazywać, że nauka nie jest jakimś terrorem.

Sara J.: U mnie to było robione przez zabawę. Natomiast to nie jest tak, że ja wszystko lubiłam. Historii do dzisiejszego dnia nie umiem i nie lubię, tak samo nigdy nie lubiłam geografii. Tych przedmiotów się prawie nie uczyłam, nie lubiłam i koniec. Nie mam się czym chwalić, ale wydaje mi się, że nie ma osoby, która potrafi i lubi wszystko. Zresztą nie o to chodzi. Nie na tym życie polega. 

Teachyourbaby: To też bardzo cenna informacja, bo wiele osób myśli, że wychowując dziecko z metodą Domana wychowujemy geniusza, a to tak nie jest. Dzieci takie jakim tym byłaś pokazują np. że czytają i często rodzice w dzisiejszych czasach nagrywają takie dzieci i wrzucają w Internet nie pisząc, że nie każde dziecko jest takie. Sugerują tym innym, że dziecko rozwijane w dzieciństwie będzie jak komputer np. będzie znało stolice świata, flagi itp. i odtworzy to za ileś lat, a to tak nie jest. Są dzieci, które od dawna czytają, ale rodzicowi nie pokażą, bo czytają w milczeniu. Może być też tak, że nie są neurologicznie gotowe do czytania na głos. Tak jak mówiła Jordan z Doman International w jednym z webminarów w zależności od dziecka różnica czasowa pomiędzy momentem kiedy dziecko faktycznie zaczyna czytać a kiedy nam pokaże może być krótsza lub dłuższa w zależności od dziecka i czasem to się po prostu opiera na wierze rodzica we własne dziecko.

Sara J.: Uważam, że jak ktoś się uczy tylko na pamięć to się w ogóle nie rozwija.

Teachyourbaby: Ja też tak uważam. W metodzie Domana pokazujemy różne fakty, ale to nie ma na celu aby dziecko się tego wszystkiego nauczyło i nam odtworzyło tylko to rozwija mózg zwłaszcza jak szybko pokazujemy różności. Chodzi tutaj przede wszystkim o rozwój prawej półkuli mózgu. Można pokazywać różności np. stolice, czy flagi itp. Nie musi zapamiętać 100%. Doman pisze, że jak zapamięta 80% z 1000 pokazanych faktów to też super. Tutaj w dużej mierze też chodzi o pozostawienie śladów pamięciowych i dziecko spotykając się z tą samą wiedzą później szybko ją wchłonie, bo nie będzie zupełnie nowa. Ja akurat historię lubiłam i umiałam wszystkie zeszyty swego czasu na pamięć, co jakiś czas powtarzałam, bo to był mój konik i … na chwilę obecną nie pamiętam nic (śmiech).

Sara J.: Odnośnie tego przykładu z flagami i stolicami to mi się wydaje, że takie uczenie się na pamięć to też nie jest za dobry sposób. Dlatego wydaje mi się, że matematyka jest taka ważna, bo uczy logicznego myślenia. Nie bez powodu jest to królowa nauk.

Tak się przyznam, że ja nic nie wiem o metodzie Domana. To co mówię to wiem z opowiadań mojej mamy, która nawet nie wiedziała, że to się tak nazywa, a ja sama nic nie wiem. Nie interesowałam się, bo swojego dziecka nie mam.

Teachyourbaby: Jak będziesz miała możesz na mnie liczyć ze wsparciem. Myślę, że do tego czasu działających rodziców będzie coraz więcej. W przyszłości zapraszam do naszej grupy na Facebooku dla rodziców, o której wcześniej wspominałam.

Czy wyróżniałaś się na tle rówieśników?

Sara J.: Tak.

Teachyourbaby: Jakie miałaś fizyczne aktywności w dzieciństwie?

Sara J.: Plac zabaw, później rower i rolki, w wieku 5 lat łyżwy, a później jeździłam konno jak trochę podrosłam. Aha i jeszcze basen. Jak byłam malutka to dużo chorowałam więc wiadomo później, ale nauczyłam się pływać w wieku 5 lat.

Teachyourbaby: Jak rolę książki odgrywają w twoim życiu? Dużo czytasz?

Sara J.: Tak, dużo czytam…nawet za dużo i wszyscy narzekają, że sobie tylko wzrok psuję.

Teachyourbaby: Ja miałam to samo (śmiech) Na pewno masz większy zakres wiedzy od rówieśników jako studentka. Czy ta wiedza ogranicza się tylko do tego co studiujesz?

Sara J.: Nie ogranicza się do tego, co studiuję, ponieważ w związku z tym, że nie mieszkałam całe życie w Polsce jestem trochę bardziej open-minded …nie wiem jak to po polsku…

Teachyourbaby: Po prostu…”otwarta”…

Sara J.: Tak…na pewno jestem bardziej tolerancyjna. Więcej wiem na temat różnych religii świata, wiem, że nie wszyscy myślą tak samo na świecie. Widzę, że my Polacy w niektórych kwestiach źle a w innych dobrze myślimy.  Interesowałam się filozofią więc o tej dziedzinie wiem więcej niż rówieśnicy. Interesowałam się muzyką, więc tutaj to samo. Wydaje mi się, że każdy człowiek z każdej dziedziny nauki powinien coś wiedzieć, przynajmniej jakieś minimum, żeby być światłym człowiekiem.

Teachyourbaby: Jeszcze tak odnośnie tego wyróżniania się na tle rówieśników to nie wiem…przeszkadzało ci to jakoś…odczuwałaś to jakoś negatywnie/ pozytywnie?

Sara J.: Nie, skądże. Natomiast nie zawsze komentowałam. Czasem posiadałam wiedzę, ale nie poprawiałam kolegi czy koleżanki, bo to wiadomo nieładnie, jeżeli ktoś ma niepełną wiedzę go poprawiać. Zdawałam sobie sprawę z tego, że …

Teachyourbaby: …że reszta tego nie umie…cała klasa, a ty tak?

Sara J.: No tak, ale się do tego nie przyznawałam i siedziałam cicho.

Teachyourbaby: Ale nie przeszkadzało ci to jakoś, co nie? Miałaś więcej wolnego, nie musiałaś się uczyć…

Sara J.: Gdy wróciłam do Polski to zaczęłam dostrzegać pewne rzeczy, zachowania, pewne normy myślenia ludzi w Polsce (u wszystkich prawie identyczne). Niedobrze jest też tak wszystko krytykować, ale jednak wyjazdy poszerzają horyzonty. Gdy się podróżuje, stara dostrzec i zrozumieć inne kultury, wykazuje się tolerancja i zrozumieniem dla inności to się poszerzają horyzonty i człowiek nabywa inne mądrzejsze podejście do życia.  

Teachyourbaby: A byłaś wspomagana jakimiś innymi metodami, czy tylko metoda Domana jeśli chodzi o czytanie globalne i matematyka i tyle?

Sara J.: Nie…nie byłam wspomagana innymi metodami.

Teachyourbaby: W twoim przypadku tylko mama wspierała twój rozwój?

Sara J.: Nie tylko mama, tata też, ale jak byłam mała moja mama nie pracowała, więc miała dla mnie więcej czasu.

Teachyourbaby: Aha, czyli tata tak jak to tatowie wspomagał inaczej, ale nie na kartach, tak? Karty do czytania pokazywała mama, tak?

Sara J.: Tak. Tata dawał z siebie więcej jak dziecko trochę urosło.  

Teachyourbaby: Może rozwój fizyczny wspierał wcześniej? Tak mi się przynajmniej wydaje, że to tata umie lepiej wytłumaczyć np. jak jeździć na rowerze.

Sara J.: Nie, nie…Mój tata właśnie tą filozofią, polityka i ekonomia.

Teachyourbaby: Czyli tata ci pewnie czytał książki?

Sara J.: On się zajmował filozofią, politologią, socjologią, polityką hobbystycznie. To nie jest jego zawód. Od zawsze się tym interesował. Też jako małe dziecko przysłuchiwałam się rozmowom moich rodziców i mówiłam hossa, bessa w wieku 6 lat, a nawet 3 ale wtedy nie rozumiałam jeszcze co to znaczy.

Teachyourbaby: Wow. Nieźle. A uważasz, że to wpłynęło pozytywnie na relację z twoją mamą i ogólnie z twoimi rodzicami, że było tak a nie inaczej tj. że jesteś ich oczkiem w głowie, że mama cię rozwijała we wczesnym dzieciństwie itp.?

Sara J.: Mogę powiedzieć, że jestem bardzo zgodna charakterem z moją mamą w pewnym sensie jesteśmy przyjaciółkami. Natomiast bardziej mój charakter jest podobny do charakteru taty, który jest łagodnym człowiekiem, z którym dogaduję się dzięki temu, że jest mądrzejszy ode mnie. Na przykład w sporach od razu mi przyzna rację i jest spokój, więc ja mam naprawdę dobre relacje z rodzicami. Nie mówię tego na rzecz artykułu, tylko naprawdę tak jest.

Teachyourbaby: A jak było jak byłaś nastolatką? Wtedy wiadomo jest taki okres buntu.

Sara J.: Tak, miałam burzę hormonów. Wtedy mój tata mówił mojej mamie: “Może byśmy poszli na spacer.” i moi rodzice wychodzili z domu na spacer i jak wrócili to dziecku już minęło. Ze mną się nigdy nikt nie kłócił.

Teachyourbaby: Ooo!

Sara J.: W ogóle moi rodzice są bardzo spokojni tj. nigdy nie słyszałam, żeby moi rodzice się kłócili. Owszem, były u mnie w domu wymiany zdań, ale nikt nigdy na nikogo nie krzyczał. U mnie jest bardzo cicho w domu.

Teachyourbaby: To tak jak u moich teściów, w domu mojego męża. Moja Maja też w sumie nie słyszała.

Czy po konsultacji z twoją mamą mogłabyś jakichś rad udzielić rodzicom, którzy dopiero zaczynają z Glennem Domanem?

Sara J.: Ja żadnych rad nie mogę dać.

Teachyourbaby: Rozumiem. Każdy powinien robić tak jak jemu pasuje, prawda?

Sara J.: Tak. Każdy człowiek jest inny. Każdy rodzic jest inny i też każde dziecko jak się urodzi to już ma swój charakter, do którego ten rodzic musi się dostosować.

Teachyourbaby: Mówiłaś, że żadnych innych metod w dzieciństwie nie miałaś, ale może jakieś aktywności szczególnie zapadły ci w pamięć? Może coś częściej robiłaś niż coś innego np. mandale, tangramy, klocki, puzzle, trening wzroku, teatrzyki? O rysowaniu już wiemy, że nie lubiłaś. Było coś szczególnego, czy raczej nie?

Sara J.: Puzzli nienawidzę ale Śnieżkę ukladalam.

Teachyourbaby: Ooo…ja też (śmiech). W sensie, że nigdy mnie puzzle jakoś nie pociągały.

Sara J.: Chociaż nie wiem… inteligentne dziecko powinno lubić. Układałam owszem. Moja mama jakoś umiała mnie zachęcić. Zachęciła też koleżankę i układałam i coś się działo. Na dzień dzisiejszy nie lubię puzzli. Nie wiem czemu. Chyba nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Za to dużo się bawiłam z rówieśnikami. W teatrzyk też.

Teachyourbaby: Czyli tutaj takim kluczem był kontakt z rówieśnikami? I ze starszymi dziećmi pewnie też?

Sara J.: Nie ze starszymi. W swoim wieku.

Teachyourbaby: Wspominałaś też starszą koleżankę. Mi się wydaje, że lepiej się dziecko rozwija w otoczeniu dzieci w różnym wieku.

Sara J.: Nas ogólnie było dużo na tym podwórku. Tak chciałam też wytłumaczyć, dlaczego chodziłam do przedszkola.

Teachyourbaby: A miałaś może jakieś problemy, które wiążesz z tym, że pewne umiejętności nabyłaś wcześniej? Niektórzy się boją tej wczesnej edukacji.

Sara J.: Nie, wręcz przeciwnie.

Teachyourbaby: A czy w momencie jak zaczęłaś z mamą program czytania wg Domana to działałyście systematycznie?

Sara J.: Tak, systematycznie.

Teachyourbaby: Dziękuję ci serdecznie za rozmowę w imieniu moim i moich czytelników.

Kilka słów podsumowania

Jestem przeszczęśliwa, że udało mi się porozmawiać z kolejną dorosłą osobą domanowaną w dzieciństwie. Bo to naprawdę nie jest ważne co maluch nam pokaże, czy czego nie pokaże w tych wczesnych latach życia, ale właśnie jak to wszystko co z nim robimy przekłada się na późniejsze życie. Już mój drugi gość pokazuje, że przekłada się rewelacyjnie. Sama bym chciała być domanowana w dzieciństwie. Jakieś tam elementy miałam np. łamigłówki od taty, czy szachy, ale znaczną część czasu spędzała z nami mama, więc z tatą pewnie minimum było. Nie kojarzę większej ilości książek, a jedynie Elementarz.

Nie wiem jak dla was ale dla mnie mega inspiracją na wiek nastoletni są wspomniane spacery. No i kradnę motto mamy Sary “Dzień, w którym nie nauczysz niczego swojego dziecka to dzień stracony.” Jakkolwiek szkolenie to nie brzmi nie chodzi w żadnym wypadku o szkolną naukę. Dla mnie nauka to pokazanie kilku kart ze słowami, czy też wizyta na placu zabaw, gdzie maluch poćwiczy, czy nabędzie nową umiejętność, ale też jedno spojrzenie na księżyc i określenie, że dzisiaj np. mamy pełnię.

W przypadku niemowlaka każde nowe słowo usłyszane od mamy to nauka. Myślę, że większość rodziców w tym pierwszym okresie swojego malucha uczy. Potem jednak przychodzi praca i inne sprawy i odpuszczają. Opamiętują się kiedy jest już na to nieco za późno, czyli jak dziecku potrzeba z tego, czy tamtego korepetycji a są też tacy co nigdy nie przywiązują do tego wagi. Ci co później płacą słone pieniądze za dodatkowe zajęcia ostro krytykują każdego kto zaczyna zupełnie za darmo edukować maluszka.

Polecam zaglądnąć też tutaj:

Wywiad z Dąbrówką Mochą – mamą, która miała elementy metody Domana w dzieciństwie

Wywiad z Krzysztofem Kwietniem, który jako dziecko był wychowywany zgodnie z filozofią Glenna Domana

Pierwszy webminar z pytaniami rodziców z Jordan Christian z Doman International

Drugi webminar z Jordan Christian

Wywiad z Wiolettą – mamą wychowującą trójkę dzieci

2 CommentsClose Comments

2 Comments

  • Eega Zal
    Posted 16 sierpnia 2019 at 10:30 0Likes

    wychodze z takiego samego zalozenia, i jak nie pokaze mojej corke chociaz jednej karty, albo nie przeczytam jednej ksiazeczki to poznije nie moge spac i mam wrazenie ze zmarnowalam jeden cenny dzien z zycia mojej corki, wspanialy wywiad dal mi jeszcze wiecej checi do dzialania i domanowania mojej corki!

    • Posted 20 sierpnia 2019 at 18:03 0Likes

      I tak trzymać 🙂 Może to dla niektórych zbyt ambitnie brzmieć, ale jak się pomyśli, że czasem tylko ta jedna karta czy jedna książka to naprawdę niewiele. Ja teraz mam taki okres (ciąża), że oby cokolwiek, bo ledwo żyję, ale liczę na to, że to minie za niedługo.

Leave a comment