Nasza przygoda z programem do nauki czytania w języku angielskim
Wyobraźcie sobie, że od czasu testów i od pierwszej wzmianki o programie do recenzji Brillkids Little Reader upłynął niemalże rok. Dopiero teraz zdecydowałam się podzielić naszym doświadczeniem. Jak zwykle dzięki komuś, a mianowicie dzięki dwóm mamom, które ostatnio pytały właśnie o ten program, bądź też o powiązane z nim książki, których recenzję znajdziecie linkach pod artykułem. Dodatkowo teraz wiem, czym inspirowali się autorzy dodając jeden element, bo widzę tam inspirację azjatycką metodą prawopółkulową – Heguru, o której możecie szczegółowo przeczytać lub posłuchać w innym artykule.
Od razu napiszę, że z Mają testowałam darmowe 9 dni lekcji dostępne nieodpłatnie dla każdego poprzez portal Brillkids. Nie zdecydowałam się na zakup programu, gdyż wtedy moja córeczka miała wtedy 20 miesięcy, co oznacza, że działałyśmy już ze wczesną nauką czytania na kartach metodą Domana około 10-11 miesięcy. Za późno odkryłam ten program. Szkoda mi było wydać pieniądze i część lekcji po prostu ominąć, żeby nam się nie powtarzały słowa, które już widziała wystarczającą ilość razy.
Niemniej jednak zainteresowanie w fazie testowania było, pomimo znanych już słów, jak możecie zobaczyć na poniższym nagraniu. Zdarzało się, że Maja czasem spontanicznie powtarzała zasłyszany zwrot i włączała się w aktywności ruchowe, chociaż akurat na filmiku robi to nieco za moją zachętą. Coś w tym jest, że jak na kartach się nie da to na komputerze da się niemalże zawsze. Zwykle te części widoczne na filmiku prezentowałam o różnych porach, ale na potrzeby nagrania postanowiłam przetrzymać moją córeczkę do końca wieloelementowej sesji. Na skutek tego po pewnym czasie możecie usłyszeć cichutkie, ale kilkukrotne upominanie się o piosenkę “Old McDonald had a farm” słowami w stylu “ia ia o.” Oznaczało to koniec czasu skupienia dla takiego maluszka. Gdyby nie chęć nagranie tego to już dawno skończyłabym prezentację. W końcu trzeba skończyć zanim zechce skończyć dziecko.
W mojej opinii program jest bardzo wartościowy, ale nazwę “sesja” należy traktować z przymrużeniem oka. Jednorazowo raczej bym prezentowała maksymalnie od jednego do trzech elementów, z których się składa i tak zwykle robiłam. Jak widzicie po długości nagrania każda trwa dość długi okres czasu, zbyt długi. Za to w programie Brillkids sugerowane są tylko dwie takie sesje dziennie, więc jeśli każdą podzielimy na mniejsze to nasz maluch nie będzie wiele czasu na raz spędzał przed ekranem.
Jako, że program Little Reader jest dostępny w kilku wersjach językowych tj. w angielskim (do wyboru brytyjski lub amerykański), francuskim, hiszpańskim, tajskim, chińskim uproszczonym i zwykłym, rosyjskim, arabskim i wietnamskim.], przymierzam się powoli do inwestycji w wersję hiszpańską, bo ten język planuję Mai wprowadzić jako czwarty, a tak naprawdę uczyć się razem z nią, bo nie znam go jeszcze, chociaż przez język włoski rozumiem jakieś 20%. Skusiły mnie efekty innej mamy- autorki bloga Moje Dwujęzyczne Dziecko, która z córeczką uczyła się od zera, bo sama tego języka nie znała.
Opinia jednej z mam, która zakupiła program
Tutaj pozwolę sobie zacytować “inspirującą mamę,” o której pisałam więcej w artykule o poszukiwaniu złotego środka w metodzie Domana. To właśnie ona jest wśród mam, które zakupiły program w pełnej wersji. Oto co mi napisała:
“Polecam dla małych dzieci do 2 roku życia, jeśli nie były wcześniej “flashowane”, a jeśli były to do 1,5 roku lub mniej. Starsze dzieci oraz te Domanowane, Shichidowane, czy Hegurowane mogą nie przetrawić powtórek. Dla młodszych bardzo fajne. Są dodatki, różne języki, które można dokupić. Słowa poparte zdjęciami, animacjami i filmikami. To podoba się dziecku. Moim zdaniem jest to fajny sposób na własną naukę zupełnie obcego dla nas języka. Program zawiera około 3 tysiące słów, czyli stanowi solidną podstawę pod naukę języka, jak również czytania w tym języku. Bardzo fajne są też animacje do książek do czytania globalnego, które można u nich oddzielnie kupić. Moja córka mogłaby je oglądać wciąż od nowa. Skonstruowane są pod czytanie globalne, ale przemycają też fonetykę.”
Mam dokładnie to samo zdanie, zwłaszcza co do powtórek, ale przecież zawsze możemy opuszczać część sesji i robić mniej powtórek np. opuszczać całą drugą sesję każdego dnia i robić tylko jedną. Ja tak robię z programem matematycznym Brillkids Little Math, którego jestem posiadaczką. Oba programy sugerują dużą ilość powtórzeń, ale można je oczywiście dostosować pod siebie.
Jeśli przeliczyć powtórzenia na jedno słowo to wyszło mi, że np. słowo “mouth” (“usta”) po 10 powtórzeniach zniknęło w dniu szóstym i zostało zamienione przez inne. U Domana mamy początkowo 15 powtórzeń. Czasowniki zmieniają się jeszcze szybciej. Po zaledwie 4 powtórzeniach, w dniu trzecim słowo “wave” (“machać”) zniknęło i zostało zmienione na inne. Z drugiej strony wykryłam, że w dniu ósmym słowo “wave” (“machać”) pojawiło się ponownie. Biorąc pod uwagę opinię właścicielki pełnej wersji podejrzewam, że słowa tak znikąd powtarzają się co jakiś czas. Taki system mi sugeruje, że program byłby też dobry dla starszaka 30 miesięcy +, bo według Domana takie dziecko potrzebuje więcej powtórek, ale niekoniecznie jedna po drugiej. Oczywiście mówię tu o dziecku, z którym dopiero zaczynamy. Podobnie jak z książkową metodą Domana musimy sobie program dostosować pod naszego malucha.
Specyfika programu Brillkids Little Reader
Zapewne ktoś z was zapyta o zgodność Brillkids Little Reader z metodą Domana i tutaj będę szczera. To jest zmodyfikowana wersja programu wczesnej nauki czytania według Domana podobnie jak jest w przypadku każdej metody nawiązującej do czytania globalnego jaką znajdziecie na rynku. Należy mieć tu jednak na uwadze, że Doman w żadnym wypadku nie nakazuje ściśle się trzymać jego zaleceń. Powinniśmy raczej wszystko traktować jak sugestie. Wszelkie harmonogramy gubią rodziców i pisałam o tym między innymi w ostatnim artykule o tym, jak zacząć program czytania globalnego ze starszakiem. Jeśli chcecie zobaczyć jak można, a nawet trzeba kombinować i modyfikować zapraszam do naszej licznej grupy wsparcia dla rodziców na Facebooku. Autorzy programu Little Reader również “przykombinowali.” Zrobiłam dla was analizę programu pod kątem tego, co jest zgodne z sugestiami Glenna Domana, a co jest zupełnie inne.
Punkty wspólne:
1. Nauka czytania w sposób globalny.
2. Duża czcionka.
3. Zaczynamy od pojedynczych słów i kolejno przechodzimy etapy według Glenna Domana
4. Sight Words, czyli szybka prezentacja z listą samych słów bez ilustracji.
5. Nowe słowo pojawia się za pierwszym razem jako ostatnie.
6. Niektórych pewnie zdziwi, że ilustracje obrazujące znaczenie przedstawionych wcześniej słów też mogą są zgodne z metodą Domana. W książce “How to Teach Your Baby to Read“(“Jak nauczyć małe dziecko czytać.”) proponuje ilustrowanie kolorów przy ich wprowadzaniu:
“These words can be made with squares of the appropriate color on the back of each card. Mother can then teach the reading word and then flip the card over to reveal the colour.” (“Te słowa można zobrazować z tyłu każdej karty za pomocą kwadratu w danym kolorze. Przy prezentacji Rodzic pokazuje najpierw słowo, a potem odwraca kartę, aby pokazać kolor.”)
Powyższy fragment już cytowałam w artykule o zmianach o 180 stopni w naszym programie czytania, ale stwierdziłam, że warto go tutaj powtórzyć w kontekście programu komputerowego. Dalej w komentarzu do wprowadzania większej ilości przymiotników postaci przeciwieństw czytamy potwierdzenie zgodności stosowania obrazków z metodą Domana:
“Again depending on the age and experience of the child you may or may not need to introduce these cards with a picture on the back of the cards to illustrate the idea. ”
(“W zależności od wieku i doświadczenia dziecka możemy lub nie wprowadzić obrazki do słów prezentowanych na kartach, aby zilustrować dane pojęcie. Obrazki zamieszczamy z tyłu karty”
W moim rozumieniu dostosowujemy się dziecka i do jego wieku i doświadczenia, jak napisał Glenn Doman. Z jednej strony z maluchem w wieku 3 miesięcy mamy wybór, czy prezentować karty z obrazkami, czy bez. Taki maluch doświadczenia nie ma, nie zna prezentowanych słów, a z drugiej strony w tym wieku jest największa szansa, ze przyjmie sam tekst bez obrazków. Decyzja należy do nas. Weźmy też pod uwagę, że dodanie ilustracji spowolni prezentację. Odwołując się do doświadczenia Domanowi na pewno chodziło o ten wiek 3-6 miesięcy. Wtedy mamy wybór. Z drugiej strony kluczowy w podjęciu decyzji może być sam wiek dziecka. Ze starszakiem obrazki mogą być niezbędne, o czym sama się przekonałam, gdy moja córeczka wkroczyła w domanowski przedział wiekowy 12-18 miesięcy. Bez ilustrowanych kart w języku polskim mąż niewiele by wtedy zdziałał. Oczywiście to było okresowe. Kiedy się tylko dało z nich zrezygnowaliśmy.
Innowacje i kombinacje:
1. Picture flashcards czyli prezentacja w której lecą same ilustracje jedna za drugą, oczywiście wraz z dźwiękiem. Wydaje mi się, że autorzy programu mogli się inspirować prawopółkulowymi metodami azjatyckimi np. metodą Heguru. Jeśli czytaliście wywiad z mamą, która w Singapurze uczestniczyła z córką w zajęciach prowadzonych tą metodą, wiecie, że tam występowała szybka prezentacja kart z samymi ilustracjami.
2. Multisensory, czyli prezentacja angażująca zmysły wprowadzająca dziecku np. czasowniki, w której maluch widzi czasownik np. smile, a następnie uśmiechającą się dziewczynkę na zdjęciu, po czym uśmiechającą się dziewczynkę w animacji. Co ciekawe czasowniki są wprowadzane od samego początku. U Domana zaczynamy od prostych rzeczowników. Ta część w innych lekcjach obejmuje różne kategorie słownictwa np. części ciała. W tym przypadku mamy np. słowo chin, a następnie niemowlaka na zdjęciu ze strzałką wskazującą na jego podbródek (widoczna jest tylko szyja i część twarzy z akcentem właśnie na prezentowaną część ciała) i kolejno animację z dziewczynką wskazującą na swój podbródek. Podobnie możemy przedstawić dziecku np. zwierzęta.
Napiszę tutaj jeszcze, że to samo słowo, które jest prezentowane w dużej formie jako pierwsze, maluch widzi też pod obrazkiem i pod animacją. W przypadku obrazka, czy animacji często słyszymy dodatkowe informacje np. “Fish live in water.” (“Ryby żyją w wodzie.”) po prezentacji słowa “fish” oraz “How many teeth have you got?” (“Ile masz zębów?) po prezentacji słowa “teeth,” które zachęca rodzica do poinformowania dziecka o ilości lub zrobienia przerwy na ich przeliczenie.
3. Pattern phonics, czyli prezentacja słów mających ten sam dźwięk rozpoczynająca się od przedstawienia tego dźwięku np. “c” i słowa cat, cup, cone, cut, cub itp. W tym wypadku litera “c” jest napisana innym kolorem. W innej lekcji przykładowo mamy “an” i słowa typu fan, man, can, van, tan, plan.
4. Word Split, czyli prezentacja, która trochę mi przypomina naszą metodę sylabową albo może bardziej nawet dźwiękową, o której mówiła mi jedna mama. Mamy tutaj rozdzielenie kolorystyczne słowa i prezentację, którą opiszę na przykładzie słowa “kick” – kopać. Dziecko widzi całe słowo “kick” napisane w ten sposób, że litera “k” jest w innym kolorze, a pozostała część wyrazu “ick” w innym. Lektor czyta całość, a następnie oddzielnie. Czytana część słowa się podświetla. Dodatkowo mamy podkreślenie i strzałkę, która wskazuje na czytany fragment. Słyszymy “k,” następnie “ick,” a w dalszej kolejności całość “kick.” Potem występują te same elementy, co w prezentacji Multisensory, czyli zdjęcie i animacja, z tym, że występujące tutaj słowo jest napisane dwukolorowo zgodnie z wcześniejszym podziałem.
5. Game, czyli wybór właściwej karty, z tym, że możemy mieć dwie, jak również więcej opcji (nawet osiem) podanych słów, a wybieramy to, o co nas prosi lektor np. “Can you find “sit?” (“Czy możesz znaleźć “sit”?) Jeśli zaznaczymy właściwą odpowiedź słyszymy np. “Excellent” (“Znakomicie”), jeśli klikniemy na nieprawidłowe słowo słyszymy mające pozytywny wydźwięk słowa: “Good try. Try again.” (“Dobra próba. Spróbuj jeszcze raz.”) Dodatkowo przy wyborze właściwej karty mamy zachętę do aktywności np. “Touch your chin” (“Dotknij swojego podbródka.”) wraz z animacją pokazującą daną czynność, bądź też informację poszerzającą kontekst danego słowa np. “Frogs can jump very high.” “(“Żaby potrafią skakać bardzo wysoko.”)
6. Jeśli działamy zgodnie z programem mamy tylko dwie sesje dziennie, ale za to dość rozbudowane. Możemy też rozdzielić każdą sesję na kilka mniejszych lub z dzieckiem, które potrzebuje mniej powtórzeń na kartę po prostu jedną omijać. Całość możecie zobaczyć na filmiku, który zamieściłam we wcześniejszej części artykułu. Jeśli jeszcze nie oglądnęliście zapraszam. Skład każdej sesji to wspomniane wcześniej elementy czyli już w przypadku pierwszego dnia:
Picture Flash (18 ilustracji nawiązujących do tematyki następnych części)
Multisensory 1 (nazwa kategorii, czyli Action Words + 6 czasowników )
Pattern Phonics 1 (prezentacja dźwięku + 10 słów zaczynających się od tego samego dźwięku )
Multisensory 2 (nazwa kategorii, czyli Parts of the Body + 6 części ciała)
Pattern Phonics 2 (prezentacja dźwięku + 11 słów kończących się na ten sam dźwięk )
Multisensory 3 (nazwa kategorii, czyli Common Animals + 6 zwierząt)
Sight Words (8 słów)
Word Split (6 słów)
Game (w trakcie 5 opcji wyboru dziecko widzi w sumie 18 różnych kart) Dla porównania u Domana w pierwszy dzień mamy tylko 5 słów, a jeśli po iluś dniach zdecydujemy się na wersję intensywną, którą mało który rodzic nie rozumiejący dokładnie metody Domana wytrzymuje to mamy 25 słów dziennie. W programie Brillkids mamy 71 słów jednego dnia. Jest intensywniej.
7. Nowością jest na pewno przeniesienie elementów programu czytania Domana na komputer. W jego czasach komputerów nie było. Myślę jednak, że Glenn Doman promujący więź rodzica z dzieckiem, takiej wersji swojej metody by nie zaakceptował. Tu jednak nie patrzymy dziecku w oczy jak przy prezentacji kart. Nawet jak jesteśmy przy nim, to z boku. Dziecko się uczy – owszem, ale czas z komputerem na pewno powinniśmy mieć limitowany. Przeciwniczką zupełną unikania technologii nie jestem. Zresztą chociażby Natalia Minge nauczyła jednego z synów czytać na bitach inteligencji prezentowanych komputerowo, o czym możecie poczytać w wywiadzie z nią. Negatywnych skutków tych prezentacji nie zauważyła.
Moja subiektywna ocena programu Little Reader
Na koniec zrobiłam dla was podsumowanie plusów i minusów. Jest dość subiektywne, ale myślę, że na pewno komuś się przyda.
Plusy:
1. możliwość regulowania tempa prezentacji przez rodzica (można klikać szybciej)
2. tekst zawsze jest prezentowany przed ilustracją/ animacją
3. program jest ciekawy dla dziecka i wzbudza jego zainteresowanie, przyciąga wzrok
4. poszerzenie kontekstu słów poprzez nagrane zdania, które czasem stanowią też uzupełnienie wiedzy o świecie dziecka na zasadzie programów inteligencji, o których pisałam szerzej w innym artykule
5. ogromna baza słownictwa (żadne karty nam tego nie zapewnią)
6. umiejętne połączenie różnych metod czytania
7. można tworzyć własne lekcje lub edytować istniejące poprzez dodanie własnych nagrań głosowych, ilustracji, czy plików wideo
8. przyjemny głos lektora
9. opcja wyboru wersji brytyjskiej lub amerykańskiej angielskiego przy zakupie
10. program obejmuje wersję interaktywną książek, których recenzję możecie u mnie przeczytać (link pod artykułem) w formie tzw. storybooks
11. program przynosi efekty (nawet niedawno w mojej grupie międzynarodowej na Facebooku ktoś chwalił się filmikami ze swoim czytającym dzieckiem). Zresztą zobaczcie przykładowe filmiki poniżej:
1) 23-miesięczna dziewczynka czyta spersonalizowaną lekcję
2) 3,5-letnia dziewczynka dziewczynka czyta w pięciu językach
12. oszczędność czasu rodzica, nie musimy nic przygotowywać, ani planować wcześniej, chyba, że zdecydowaliśmy się tworzyć spersonalizowane lekcje dla naszego malucha.
13. program to ogromny bank wiedzy. Po ukończeniu kursu nasz maluch zobaczy ok. 2 300 słów w więcej niż 234 kategoriach. Dodatkowo należy dodać, że te słowa są wprowadzane w kontekście za pomocą ponad 2857 ilustracji, 8378 plików dźwiękowych i ponad 1139 animacji.
14. strona Brillkids posiada bogatą bibliotekę materiałów tworzonych przez rodziców, do programu można ściągnąć różności np. dodatkowe kategorie słów, czy bity inteligencji.
15. jeśli ktoś nadal będzie czuł niedosyt, może dokupić jakiś dodatek/dodatki do programu z dostępnych na stronie.
Minusy:
1. poza sekcją Sight Words brak możliwości prezentowania samych słów w sposób jaki zalecał Glenn Doman (według mnie powinna być opcja wyłączenia ilustracji/ animacji, żeby leciały całe słowa)
2. cena, chociaż ja uważam, że jeśli pomyślimy w ten sposób, że kiedyś nam to zaoszczędzi 40-50 zł za godzinę korepetycji x 4 razy w miesiącu to nie ma o czym mówić
3. w przypadku gdy chcemy klikać zbyt szybko to urywa nam dźwięk,więc musimy to robić z wyczuciem; nie da się tu zejść do prędkości poniżej 1 sekundy; podejrzewam, że standardowe tempo prezentacji jest jak na kartach prezentowanych ręcznie
4. chociaż w opcji do testowania mamy dostęp do wszelkich możliwych funkcji nie znalazłam opcji zautomatyzowania całej sesji, żeby całość sama się przełączała. Wiem, że chodzi głównie o to, żeby rodzic był cały czas z dzieckiem i je angażował, ale w niektórych sytuacjach byłoby to wygodne – puścić i móc na chwilę odejść.
Możliwość nieodpłatnego testowania programu Brillkids Little Reader
Po zapoznaniu się z niniejszą recenzją zachęcam do testowania. To nic nie kosztuje, a będziecie mieć pewność, czy u was program się sprawdzi, czy też nie. Ja testowałam od razu z nastawieniem, że na pewno nie kupię i z ogromnym żalem, że nie odkryłam go wcześniej, tym bardziej, że wtedy już miałam za sobą powrót do pracy. Jeśli ktoś z was zdecydowałby się na zakup to polecam skorzystać z mojego kodu BKAFF167008 dającego 10% zniżki. Wspólnie poprzez wspólne zakupy na stronie Brillkids tą zniżkę zdobyliśmy (wspominałam o tym przy recenzji książek Brillkids), a teraz się nią dzielę. Chcę być uczciwa i szczera, więc dodam, że przy wykorzystaniu mojego kodu, wy dostajecie zniżkę 10%, a ja niewielką prowizję od każdego zakupu, gdyż przystąpiłam do ich programu afiliacyjnego. Jak coś mi się tam uzbiera wykorzystuję na materiały, przede wszystkim na książki dla mojej córeczki.
Polecam zaglądnąć też tutaj:
Idealne książki do czytania globalnego w języku angielskim, czyli książki z klapką Brillkids
Nasza przygoda z czytaniem globalnym – spis treści artykułów o tej tematyce
Jak zacząć czytanie globalne ze starszakiem
Grupa wsparcia dla rodziców chcących rozwijać swoje dzieci na Facebooku
Jak znaleźć złoty środek w metodzie Domana
Wywiad z Natalią Minge- psychologiem, która nauczyła synów czytać metodą Domana
Ten artykuł okazał się przydatny? Jeśli tak, udostępnij i podziel się z innymi. A może testowaliście Brillkids Little Reader i chcecie się podzielić swoją opinią?
Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz komentarz i podzielisz się swoim doświadczeniem. Będę też wdzięczna za wszelkie uwagi co do tego, czy nowsze artykuły są czytelniejsze, zwłaszcza, jeśli zgubiłeś się w moim blogowym labiryncie.
Jeśli chcecie być na bieżąco zapraszam do śledzenia fanpage na Facebook’u, na Instagram, na którym wrzucam różności „od kuchni” oraz do subskrypcji (okienko na stronie głównej bloga i kanał RSS). Od niedawna jest też możliwość zapisu na newsletter (jeśli nie wyskoczyło wam okienko podczas czytania bloga piszcie). W momencie jak będę mieć 100 zapisów na newsletter będę na bieżąco się dzielić informacjami dotyczącymi wczesnej edukacji zanim pojawią się na blogu w tematyce prawopółkulowości, czyli metody Domana, metody Shichidy i metody Heguru oraz dwujęzyczności i nauki języków.
Jako, że nie znalazłam grupy dla rodziców wplatających metodę Domana w wychowaniu swoich dzieci, sama ją założyłam na Facebook’u. Dołączając do grupy możecie liczyć na naprawdę ciekawą wymianę doświadczeń.
6 Comments
TK
A gdy dzieciak ma 9 miesięcy i chciałbym z nim zacząć Chiński (sam oczywiście nie mając pojęcia o tym języku) myślisz, że to jest dobry pomysł?
W ogóle z twojej perspektywy i doświadczenia ogromnego, jakbyś wprowadzała nowy język, gdzie nie byłabyś w stanie przetwory nawet liter? Przez komp i takie programy?
teachyourbaby.pl
To, że z nim zaczniesz chiński nawet osłuchowo tylko to już na plus. Przez pewien czas ścieżka słuchowa dziecka jest otwarta na wszelkie dźwięki świata, potem się zamyka stopniowo i jest można powiedzieć trochę upraszczając “głucha” na dźwięki, których nie ma w otoczeniu. Już samo to, że słyszy chiński nie zamknie się na dźwięki tego języka. Tak jak napisałam wcześniej z takim maluszkiem bym najpierw mu zaczęła coś puszczać w tle jeszcze go nie wystawiając na działanie monitora, no może tak na króciutki czas, bo przyznaję się, że moja Maja w tym wieku też coś oglądała, ale głównie w tle. Raz dziennie program…po swojemu…nie musi iść dokładnie dniami jak tam w rozpisce 🙂 Im maluch starszy tym można wydłużać, ale jak zauważymy, że jest jakiś nerwowy czy coś to robimy przerwę. Dzieci są różne. Jedne się szybko uzależniają, moja córeczka potrafi sama odejść od komputera.
TK
heja, materiał super, już się biorę za rejestrację i testuję 😉
A takie pytanko mam: chce wprowadzić nowy jezyk, o którym nie mam pojęcia, nawet pod kątem pisowni i wymowy (Chiński).
Czy uważasz, że ten program to dobry pomysł?
Jak Ty byś wprowdzała nowy język?
teachyourbaby.pl
Dziękuję 🙂 Uważam, że na początek tak. Zresztą, jak przeczytałeś dokładnie recenzję to wiesz, że myślę o hiszpańskim w ten sposób. Języki które znam tj. angielski i włoski też bym wspierała programem gdyby była okazja. Niestety jeśli chodzi o angielski trafiliśmy na niego za późno, a wersji włoskiej nie ma. Może coś Ci pomoże artykuł o tym jak wprowadzałam włoski – to nie jest język, który znam biegle. To tak, jeśli znasz język. Jeśli nie znasz to program, bajki, piosenki. Można się uczyć razem z dzieckiem od zera. Zerknij na polecany przeze mnie w linkach artykuł na innym blogu. Mama uczyła się razem z córką hiszpańskiego. Od zera 🙂 A jak maluch starszy to wiadomo, trzeba inwestować w wyjazdy od czasu do czasu.
judithowa
kupiłam 🙂
Dzięki za zniżkę! Dziś nie dosc, że Twoje 10% działa to jeszcze na Cyber Monday doszło 10% – bardzo się cieszę 😉 będę robić chiński z moimi bąblami 😉
teachyourbaby.pl
Cieszę się, że się przydała 😀 Szkoda, że przeoczyłam jakoś ten Cyber Monday. Puściłabym w świat info, bo innym też by się przydało. Ja się powoli zbieram na hiszpański 😀