Treść poniższego artykułu w skrócie: Moja inspiracja do dwujęzyczności zamierzonej Jeśli czytaliście artykuł o mojej strategii wprowadzania dwujęzyczności zamierzonej z językiem angielskim…
Treść poniższego artykułu w skrócie: 1. O sugerowanym przedziale wiekowym dla kursu.2. O niezwykle bogatym programie kursu (ilość wprowadzanych zwrotów oraz rymowanek…
Baby Beetles, czyli sympatyczne żuczki wprowadzające maluchy w świat języka angielskiego Jakiś czas temu pisałam o Międzynarodowym Programie Powszechnej Dwujęzyczności „Dwujęzyczne Dzieci.”…
Od pierwszego słowa do rozmów z 2,5-latką
Odkąd pojawiło się pierwsze słowo u Mai, czyli od ok. 7-8 miesiąca robiłam wpisy podsumowujące co 2-3 miesiące. Wtedy za każdym razem było co pisać, bo dochodziły nowe słowa, potem wyrażenia, a w końcu zdania. Wszystko skrupulatnie spisywałam…liczyłam. Teraz mamy fajny zapis do odświeżenia w przyszłości.
W chwili obecnej języki, którymi otoczona jest moja córeczka są czymś bardziej stałym. Rozwijają się cały czas, ale już nie sposób jest wyłapać nowe słowa, czy liczyć cokolwiek. Już w podsumowaniu, które robiłam z okazji drugich urodzin Mai odeszłam od statystyk. Teraz skupiam się na śmiesznych tworach, ciekawych zdaniach, błędach, sporadycznym mieszaniu dwóch języków, a nawet trzech w jednym zdaniu, dłuższych poprawnych wypowiedziach i na specyfice tego, jak mówi w danym okresie.
Jak się zaczęła nasza przygoda z Międzynarodowym Programem Powszechnej Dwujęzyczności “Dwujęzyczne Dzieci”/ “Bilingual Future”
Jak wiecie ze strony o mnie, czy też z krótkiego bio, które pojawia się pod każdym artykułem, czy też na stronie głównej jestem nauczycielem języka angielskiego. Stąd też na pewno o wiele łatwiej jest mi wychowywać córkę w dwujęzyczności zamierzonej z językiem angielskim, jako takim niemalże na równi z językiem polskim. Moim marzeniem jednak jest, aby było więcej dwujęzycznych dzieci i aby rodzice, nawet jeśli nie są anglistami wspierali wczesną naukę języka. Jako nauczyciel z zawodu staram się myśleć nieco poza systemem odkąd poznałam metodę Domana i uważam, że to rodzice powinni być pierwszymi nauczycielami dziecka. Może ten artykuł uświadomi niektórym to, że jeśli chcemy rozwijać dziecko nie powinno być wymówek typu: nie znam angielskiego, słabo mówię, robię błędy. Może już jesteście po lekturze artykułu na blogu Moje Dwujęzyczne Dziecko o tym, że można nauczyć dziecko języka, nie znając go, ucząc się razem z nim. Jeśli nie, zerknijcie do linków pod tym artykułem.
Książeczki dla nieco starszych maluchów
Recenzji u mnie jak na lekarstwo, bo często mam wenę na inne tematy, ale jak już piszę to o prawdziwych perełkach. Tym razem mam dla was propozycję serii książeczek anglojęzycznych, które są całkiem fajną opcją do nauki czytania globalnego dla nieco starszych maluchów, tym bardziej, że na rynku nawet światowym takich książek chociaż częściowo spełniających kryteria Glenna Domana jest jak na lekarstwo. Poprzednie anglojęzyczne i polskojęzyczne pozycje, które recenzowałam znajdziecie w linkach pod niniejszym artykułem, podobnie jak artykuł poświęcony kryteriom Domana. Chociaż nie ustaję w poszukiwaniach kolejnych pozycji do czytania globalnego, nasza biblioteczka w większości składa się z książek dla dzieci standardowo pisanych i od czasu do czasu ich recenzje też zamieszczam.
Program do nauki czytania globalnego (+matematyka, bity)
→ MaluchCzyta.pl ←
Kursy i szkolenia dla rodziców
→ AkademiaDoMam.pl ←
Kursy i szkolenia dla rodziców => Akademia DoMam
Dwujęzyczność zamierzona z metodą Domana, czy może odwrotnie
Od pewnego czasu pisząc kolejne artykuły skupiłam się na wczesnej edukacji metodą Domana. Trochę też w tym waszego udziału, bo potrzebowaliście m.in. wpisu łopatologicznego o tym jak zacząć i przede wszystkim jak to wszystko zorganizować. Już nie pamiętam kiedy był ostatnio u mnie wpis językowy. Podejrzewam, że prawie pół roku temu w postaci podsumowania rozwoju mowy Mai jako dwulatki. Już wtedy wspomniałam co nieco o języku włoskim. Czas znowu coś wspomnieć o językach, bo tak naprawdę w początkowym założeniu moja koncepcja wychowania Mai zakładała dwujęzyczność zamierzoną z metodą Domana, a nie odwrotnie. To znaczy, że metoda Domana miała być swego rodzaju dodatkiem do dwujęzyczności. Jednakże tak jakoś wyszło, że na moim blogu znajdziecie więcej artykułów na temat programów Domana niż na temat nauki języków obcych. Nie bez powodu.
O MOIM GOŚCIU, CZYLI PRZEDE WSZYSTKIM O MAMIE, KTÓRA NAUCZYŁA SWOJE DZIECI CZYTAĆ METODĄ DOMANA
Natalia Minge jest psychologiem. Na co dzień zajmuje się pracą z rodzicami oraz z nauczycielami żłobków, przedszkoli i szkół. Prowadzi wraz z mężem Poradnię Psychologiczną Hipokampus (link do tej strony i inne odnośniki znajdziecie pod artykułem, za waszą radą postanowiłam ograniczyć linkowanie wewnętrzne do minimum), która wspomaga w rozwoju najmłodsze oraz nieco starsze dzieci. Ponadto jest autorką wielu poradników, materiałów edukacyjnych i artykułów, które można znaleźć w czasopismach i portalach internetowych. Książka, którą napisała wspólnie z mężem “Jak wspierać kreatywność dziecka” była wielokrotnie cytowana na moim blogu i pewnie jeszcze nie raz będzie. W swojej pracy Natalia kieruje się filozofią rodzicielstwa bliskości oraz porozumienia bez przemocy.
DLACZEGO WARTO NOTOWAĆ RÓŻNE SYTUACJE Z ŻYCIA DZIECKA
Jeśli śledzicie na bieżąco i od dawna mojego bloga, wiecie, że co jakiś czas podsumowuję zasób słownictwa, czy ogólny rozwój mowy mojej córeczki. Dla mnie blog to też swego rodzaju pamiętnik. O wielu momentach, czy to o śmiesznych przejęzyczeniach, zabawnych wyrażeniach powstałych na skutek mieszania języków czy to o zupełnie poprawnie wypowiedzianych słowach, wyrażeniach, czy zdaniach nawet bym nie pamiętała, nie mówiąc nawet o tym, w jakim okresie zostały wypowiedziane.