fbpx

NIESTANDARDOWE SPOSOBY PREZENTACJI KART WG METODY DOMANA, CZYLI NAUKA PRZEZ ZABAWĘ

Miałam w planach inny wpis, ale on może poczekać. Do tego dzisiejszego zainspirowała mnie historia jednej mamy, która zaczęła czytanie globalne ze swoim maluchem jak był w niemalże tym samym wieku co Maja w momencie, gdy pokazałam jej pierwsze plansze ze słowami. Coś poszło nie tak i dziecko na widok kart odwracało głowę. 

U nas też różnie bywało, o czym pisałam na przykład tutaj, ale doszłam do wniosku, że nie możemy się ograniczać tylko do sposobu prezentowania kart opisywanego przez Domana. Przyznaję, że dość często mamy typowe domanowskie „sesje,” ale był czas, że Maja reagowała podobnie jak córka wspomnianej wyżej mamy. Gdy widziałam, że szybka prezentacja nie ma sensu, wymyślałam jakieś zabawy-wygłupy z kartami. Taka potrzeba pojawiła się w momencie jak Maja uczyła się chodzić. Często było przy tym dużo śmiechu, a więc przy okazji tzw. „prysznic emocji,” o którym pisałam tutaj. Czasem zdarzyło się, że jakaś karta ucierpiała, ale akurat tym się nie przejmowałam w ogóle.

Uważam, że typowe prezentacje a’la Doman nie są dla każdego dziecka i im starsze dziecko, tym trudniej je wprowadzić, chociaż na pewno są od tego wyjątki. Po wymianie doświadczeń z innymi mamami dochodzę do wniosku, że to, czy dziecko jest zainteresowane kartami, czy nie zależy też od stopnia jego rozwoju fizycznego. U nas stosunkowo długo mogłam po prostu pokazywać karty bez kombinacji, bo Maja nieco później niż większość dzieci zaczęła stawać i chodzić. Im bardziej dziecko ruchliwe i im szybszy jego rozwój ruchowy, tym bardziej kreatywny powinien być rodzic i tym częściej odbiegać od sztywnych reguł zalecających jak najszybsze „miganie” kartami przed oczami dziecka.

O niestandardowych sposobach prezentacji kart, które dało się w jakikolwiek sposób opisać, bo robiłam z Mają różne dziwne rzeczy, niektóre nie do opisania, pisałam w maju. Maja miała wtedy 13 miesięcy i jeszcze nie chodziła. Teraz ma 18,5 miesiąca i biega, a kryzys karciany minął zupełnie. Gdy widzę mniejsze zainteresowanie kartami przez 3-4 dni, idąc za Domanem zakładam po prostu, że za wolno wprowadzam nowy materiał i dziecko się najzwyczajniej w świecie nudzi. To jest naprawdę  niesamowite, ale zawsze pomaga zwiększenie tempa. Wspominałam już tutaj, że musiałam niesamowicie podkręcić tempo w końcówce prezentowania kart do czytania globalnego w języku angielskim.

Stosunkowo niedawno, bo we wrześniowym wpisie pisałam, że o ile z matematyką zawsze szło gładko to po wprowadzeniu liczby 20 zawiało nudą. Zaczęłam wtedy odkładać po 2 karty dziennie i na ich miejsce dodawać 3 nowe i od razu było ciekawiej. Po prezentacji ok. 60 cyfr Maja znowu wykazała objawy znudzenia. Pomogło odkładanie 3 kart dziennie i dokładanie 3 nowych.

Nawet super ciekawe dla Mai, ilustrowane karty do czytania globalnego w języku polskim doczekały się modyfikacji prezentacji. Tata również podkręcił tempo do 2 nowych dziennie zamiast 1 w swoim jedynym zestawie. Oczywiście jeśli takie podkręcenie tempa prezentacji nowego materiału by nie pomogło tzn. Maja zaczęłaby odwracać wzrok od kart, próbowałabym innymi sposobami, które opiszę niżej.

Zabawy kartami nadal są częścią naszych prezentacji, ale już nie jako warunek konieczny, żeby Maja spojrzała na karty, tylko bardziej jako urozmaicenie naszych „lekcji,” które sprawia, że prezentacje wiążą się niejednokrotnie z dużą ilością ruchu i śmiechu. A oto przykładowe propozycje zabaw z dzieckiem, które już chodzi, czy biega:

1. Wkładam karty do namiotu i mówię Mai, żeby tam zaglądnęła, w momencie jak zagląda, mówię, co prezentują. To takie „a-ku- ku” z kartami. Na zdjęciu niżej akurat karty matematyczne.

Małe dziecko i matematyka
Matematyka w niestandardowy sposób

2. W przypadku kart jednostronnych np. naszych anglojęzycznych do czytania globalnego i matematycznych plansz kładę kartę zadrukowaną stroną do dołu. Maja jest ciekawa co się na niej kryje, podnosi ją i sprawdza co to za wyraz. W przypadku kart do czytania globalnego z ilustracją, kładę kartę napisem do góry. Maja „czyta” napis, jest ciekawa, co go ilustruje i oczywiście podnosi kartę i sprawdza. 

3. Często wykorzystywałam to z dużymi kartami z cyframi: kładę kartę na podłodze i Maja na nią wskakuje. Czasem wcześniej ja to robię, a potem ona. Czasem pomagam jej skakać z karty na kartę odczytując cyfrę i oczywiście dbając o to, aby odbył się kontakt wzrokowy na linii cyfra-Maja.

4. Maja porywa kartę leżącą na podłodze i z nią ucieka, a ja ją gonię. Jeśli wcześniej popatrzyła na jej treść równocześnie jej ją odczytuję. Jeśli nie, robię to dopiero po jej złapaniu odbierając jej kartę i zwracając jej uwagę na to co jest na niej nadrukowane.

5. Ostatnio czasie kąpieli pozwalałam jej ochlapać każdą z prezentowanych kart. Oczywiście w miarę możliwości uważam, żeby nie przesadzić i żeby karty przetrwały. Już są wysuszone i w dobrym stanie.

6. W piaskownicy pozwoliłam sypnąć piaskiem na każdą z kart. Oczywiście przed tym jak Maja sypnęła prezentowałam i odczytywałam zawartość każdej z kart. Tak jej się spodobało sypanie piaskiem, że później niespodziewanie mnie obsypała i nie było już tak fajnie, bo piasek miałam dosłownie wszędzie, ale oczywiście wytłumaczyłam jej, że tak nie wolno i kazałam się przeprosić. Myślę, że niedługo spróbujemy ze śniegiem 🙂

7. Ukrywam różne przedmioty pod kartami, to wzbudza zainteresowanie Mai. W czasie jak się zbliża do karty, żeby znaleźć to co pod nią ukryłam odczytuję szybciutko, co na niej jest lub w przypadku całego działania matematycznego szybko mówię na głos całość.

8.Podczas karmienia w foteliku Maja uderza w każdą kartę a ja po prezentacji udaję, że kicham i karta spada na podłogę. To ją bardzo rozśmiesza.

9.Po prezentacji kart pozwalam jej coś „namalować” na odwrocie w przypadku kart matematycznych czystych z tyłu.

10. Wrzucam Mai poszczególne karty na zabawkowe taczki, ona albo je wiezie dalej albo wyrzuca z taczek, ale żeby to zrobić musi na nie spojrzeć.

11. Ostatnio mamy zdania zaczynające się od „I can see…” (Widzę…) i staram się dawać Mai do wyboru opcje słów, które mogę zilustrować w najbliższym otoczeniu np. I can see a window. i cały napis ustawiam przy oknie.

Dziecko czyta
Czytanie globalne – zdania

CZYTANIE GLOBALNE NIE TYLKO NA GOTOWYCH, ZAKUPIONYCH PLANSZACH, CZYLI ZRÓB TO SAM

Jak możecie zobaczyć na zdjęciu głównym do tego posta, bawić się w czytanie globalne możemy równie dobrze bez gotowych kart. Wystarczy opisywać różne przedmioty a tym samym samodzielnie przygotować pomoce do czytania globalnego. Ważne, żeby pamiętać o zasadach pisania, o których szczegółowo wspomniałam tutaj, czyli w skrócie: pismo jak najbardziej zbliżone do drukowanego, jeśli piszemy ręcznie; zarówno odręczne pismo, jak i drukowane bez ozdobników, stosujemy same małe litery z wyjątkiem nazw własnych, duże rozmiarowo. W zestawie matematycznym z cyframi miałam dodatkowo czarny marker i wykorzystuję go do opisywania świata Mai.

A oto jak można mimochodem tu i tam wprowadzać nowe słowa, czy też odświeżać stare słowa i utrwalać wiedzę matematyczną w nowym, bardziej naturalnym kontekście niż sucha prezentacja:

– na zdjęciu balonik, w sumie drugi z kolei, bo pierwszego porwał wiatr opisany słowem „balloon,” na które zwracałam uwagę naszego „bejbika” ok. 3 razy dziennie jak się nim bawiła, czyli tak jak z kartami,

Dziecko czyta
Czytanie globalne z rekwizytami

– zdarzyło mi się też chodzić np. z nogą podpisaną „leg” (pisak na szczęście ze skóry się zmywa),

– ostatnio Maja uzbierała z babcią w lesie sporo liści. Leżą na stole a razem z nimi wydrukowane słowo „leaves.” Liście wykorzystujemy też do liczenia do 10, bo staram się, żeby matematyka otaczała „bejbika” nie tylko w postaci kart z kropkami, czy cyframi,

Czytanie globalne przy okazji
Czytanie globalne w rzeczywistym kontekście

– bazując na wielozmysłowym poznawaniu świata bawimy się kropkami matematycznymi oraz planszami z wypukłymi kropkami wykonanymi z filcu, dopasowujemy cyfry do kropek na tablicy magnetycznej; układamy działania (w podziękowaniu za matematyczny gratis napiszę, że moje dotykowe pomoce zakupiłam u Kreatywnej Kropki),

– korzystając z tablicy magnetycznej przyczepiam karty, które chcę zaprezentować za pomocą magnesów, Maja je ściąga,

Matematyczne układanki
Nauka matematyki wspierana przez zmysł dotyku
Kreatywka kropka
Nauka matematyki wspierana przez zmysł dotyku

– układamy matematyczne puzzle, czyli dopasowujemy cyfry do ilości rzeczy na ilustracjach, a następnie skaczemy po złożonych puzzlach licząc do 10; oczywiście Maja „skacze” z moją pomocą,

Matematyka w otoczeniu dziecka
Matematyczne puzzle

– liczymy schody i pewnie dzięki temu Maja umie już liczyć za każdym razem do 5 w obu językach, a zdarza się nieraz, że do 10 w języku angielskim, o czym pisałam w ostatnim podsumowaniu rozwoju jej mowy, jako dziecka wychowanego w dwujęzyczności zamierzonej wspieranej metodą Domana,

– angażując wiele zmysłów wymyślam, co by tu można opisać i np. do jednej miseczki nalewam zimnej wody, do drugiej ciepłej i podpisuję „cold” i „warm,” Maja lubi wodę, więc wkłada rączki i czuje różnicę, ja mówię jej co czuje, wskazując na karty,

– korzystając z tablicy magnetycznej czasem rysuję jej ilustrację czegoś (na ile potrafię, bo uzdolniona plastycznie nie jestem) i podpisuję; to samo robię na papierze do rysowania; czasem udaje mi się połączyć matematykę z czytaniem globalnym, jak widać na jednym z poniższych zdjęć.

Rysowanie z dzieckiem
Czytanie globalne na tablicy
Połączenie czytania globalnego i matematyki
Czytanie globalne i liczby

Moją inspiracją do takich działań w czytaniu globalnym i matematyce była strona autorki polskich książeczek do czytania globalnego, o której pisałam w pierwszym październikowym poście. Oczywiście tutaj wymieniam jedynie przykłady tego, co robimy. Nie sposób wypisać wszystkiego i fotografować dosłownie wszystko, chociaż i tak stosunkowo dużo udało mi się tym razem uwiecznić na zdjęciach. 

Ponadto dość niedawno wpadłam na pomysł, że skoro i tak prezentuję Mai karty obrazkowe z moich nauczycielskich zbiorów, to opiszę je z tyłu odpowiednim słowem i będzie element czytania globalnego. Pomysł już realizowany. Codziennie doklejam słowa do 2 nowych kart, a 2 „stare” odkładam do ponownego wykorzystania wprzyszłości. Dzięki temu mam karty do czytania globalnego w języku angielskim równie atrakcyjne jak te w języku polskim. Myślę, że ten pomysł sprawdziłby się w drugą stronę tzn. jak ktoś ma zestaw kart czysto wyrazowo-zdaniowych i dziecko nie jest zainteresowane można z tyłu dokleić obrazki. Z kartami obrazkowymi skończyliśmy ok. połowę kategorii „czasowniki” i przy kartach z tematyki “ubrania” i „dom” każda już jest opisana odpowiednim słowem. Oczywiście przy prezentacji Maja widzi najpierw słowo, a potem dopiero ilustrację. W sumie jak ktoś bardzo chce zaoszczędzić to można na takich kartach oprzeć czytanie globalne, potem ewentualnie dodrukować przymiotniki i inne słowa, aby móc z rozsypanek tworzyć zdania.

Tani sposób na czytanie globalne
Karty do czytania globalnego, czyli zrób to sam
Jak wspierać czytanie u dziecka
Pomoce do czytania globalnego, czyli zrób to sam

Na koniec pomysł jeszcze nie przetestowany, ale czuję, że się sprawdzi. Znalazłam gdzieś na jakimś anglojęzycznym blogu: dbać o to, aby często wśród prezentowanych słów pojawiało się słowo atrakcyjne dla dziecka np. związane z ulubioną zabawką, czy jedzeniem. U nas jednym z takich słów będzie np. „plujak” w języku polskim, czyli zabawka kąpielowa Majki. Muszę tylko zrobić zdjęcie, wydrukować, opisać i dać mężowi, żeby zaprezentował. Dziecko wiedząc, że może podczas prezentacji natrafić na „plujaka” i to dokładnie takiego samego jak ma na pewno chętniej będzie patrzyło na karty.

Moje doświadczenie okazało się przydatne? Jeśli tak, udostępnij i podziel się z innymi.  A jak u was przebiega “domanowanie”? Kombinujecie jak ja, czy idzie gładko ze standardowymi prezentacjami? Będzie mi  bardzo miło, jeśli zostawisz komentarz i podzielisz się swoim doświadczeniem.

Jeśli chcecie być na bieżąco zapraszam do śledzenia fanpage na Facebook’u i do subskrypcji.

Jako, że nie znalazłam grupy dla rodziców wplatających metodę Domana w wychowaniu swoich dzieci, sama ją założyłam na Facebook’u. Na razie „raczkujemy,” ale liczę na to, że niedługo nasze grono się rozrośnie i będziemy mogli wymieniać się doświadczeniami. Widząc, ilu rodziców dołączyło w ciągu dwóch dni od jej powstania, zapowiada się ciekawie.

0 CommentsClose Comments

Leave a comment