fbpx

CO PRZYŚPIESZA ROZWÓJ MOWY

Na wstępie chciałabym podsumować wszystko, co znalazłam w Internecie na temat stymulowania rozwoju mowy u niemowląt i dzieci. Według różnych źródeł rozwój mowy przyśpiesza:

– mówienie do dziecka (rodzicielskie monologi, kiedy jeszcze maluch nie mówi),

– rozmawianie z dzieckiem (gdy już potrafi cokolwiek powiedzieć), a gdy rozumie, ale jeszcze nie potrafi odpowiedzieć, odpowiadanie za niego,

– według Glenna Domana i propagatorów czytania globalnego pokazywanie plansz ze słowami, czy ilustracjami (coś w tym jest, bo wiem, że znajomy maluch, który w wieku blisko 3 lat nie mówił na zajęciach logopedycznych pracował z takimi planszami; poza tym nasza Maja często zaczyna używać nowych słów zaraz po tym, jak zostaną zaprezentowane na kartach)

– czytanie dziecku książek praktycznie od urodzenia,

– karmienie piersią (podobno przy mówieniu pracują te same mięśnie, więc jak dziecko jest karmione piersią, to ma je odpowiednio przygotowane),

– słuchanie muzyki (to ostatnie mnie nieco zdziwiło, ale zamieszczam jako ciekawostkę, którą znalazłam).

CZY TO DZIAŁA – STATYSTYKI VS FAKTYCZNY ROZWÓJ MOWY MOJEGO DZIECKA

Oczywiście u nas wszystko powyższe ma miejsce i muszę powiedzieć, że to naprawdę działa. Zresztą przeczytajcie ten post do końca to sami zobaczycie. Szkoda tylko, że ja nie jestem w stanie powiedzieć, która z tych rzeczy ma najlepszy wpływ na mówienie naszej małej Mai. U nas to po prostu kombinacja wszystkiego.

Pomimo to, że czytałam, że telewizja nie rozwija mowy, to ja bym jednak dodała ją jako czynnik dodatkowo wspomagający, oczywiście w ramach rozsądku, bo to raczej nie dzięki mojej nauce Maja nagle w środku nocy mówi „Grrr….dinosaur” (Grrr…dinozaur) ale dzięki temu, że od czasu do czasu ogląda bajkę o śwince Peppe w języku angielskim.

Jeśli wierzyć statystykom dwujęzyczne dziecko średnio zaczyna mówić ok. 20 miesiąca i raczej nieco później niż jednojęzyczne dzieci, chociaż już tu i tam pojawiają się głosy, że dwujęzyczność nie ma wpływu na to, kiedy dziecko zaczyna mówić i że to zależy od jego indywidualnych predyspozycji. Ja bym się bardziej skłaniała w kierunku tych głosów, widząc, co się u nas dzieje.

Pomijając dwujęzyczność, według źródeł internetowych opisujących wypowiedzi 18-miesięcznego malucha:

 

 

  • cytując Anetę Czerską, autorkę metody Cudowne Dziecko, która tak naprawdę jest modyfikacją metody Domana: “W wieku półtora roku dziecko używało 10-25 słów i fraz dwuwyrazowych. Do wieku 3 lat będzie mówić, używając przy tym 2000 słów.”

Ponadto według wielu źródeł m. in. Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Wieluniu okres od 1 roku do 2 lat życia to okres wyrazu, dopiero potem dziecko zaczyna tworzyć pierwsze zdania.

A u nas już dawno pojawiły się pierwsze nieporadne zdania. Od tego czasu postanowiłam zliczyć wszystkie słowa i zdania, których Maja używa i uzbierała się tego niesamowita ilość zarówno w języku polskim, jak i w języku angielskim. Sami porównajcie statystyki, które przytoczyłam wyżej,a zasób słownictwa aktywnego, czyli czynnie używanego mojej córeczki i to w dwóch językach. Dodam jeszcze, że mój maluch odmienia wybrane słowa. Podsumowuję i już nie zapisuję dalej słów, bo niedługo przestanę nadążać. Zresztą czas skończyć ciągłe bieganie z kartką i długopisem.

LICZENIE SŁÓW, KTÓRE ZNA DZIECKO- ZASADY JAKICH SIĘ TRZYMAŁAM

Przy zapisywaniu nowych słów wypowiadanych przez mojego „bejbika” miałam zasadę, o której już wspominałam w artykule podsumowującym rozwój mowy 17-miesięcznej Mai, że zapisuję tylko słowa, których faktycznie sama z siebie użyje. Mój maluch potrafi powtórzyć za kimś praktycznie wszystko, mało tego, robi to bardzo chętnie i czasem wręcz “rwie się” do naśladowania tego, co mówimy. Często zupełnie zrozumiale wypowiada nawet trudne słowa, przykładowo z ostatnich dni: „charger” (ładowarka), Szymon, małpka, piesek, pralka. Czasem sobie skraca np. zamiast „do widzenia,” słyszymy „dzenia,” a czasem mam problem żeby zrozumieć, bo np. grapes (winogrona) wymawia w taki dziwny sposób jakby podobny do polskiego słowa „pieprz.”

Takich słów powtórzonych po kimś nie zapisywałam, bo jeśli nie zostały samodzielnie i spontanicznie wypowiedziane przez Maję bez żadnej zachęty z naszej strony a jedynie powtórzone po kimś, nie uznaję, że je zna. Jedynie jak np. była mowa o czymś zupełnie innym, a Maja ni z tego ni z owego dodaje coś od siebie, zapisywałam jako słowo, czy wyrażenie jako takie, które zna. Poza tym, różne wersje tego samego słowa np. but, buty, bucie liczyłam jako jedno słowo.

ANGIELSKI OD URODZENIA, JĘZYK POLSKI W OTOCZENIU – EFEKTY W WIEKU 18 MIESIĘCY- ILE SŁÓW ZNA DZIECKO

Pojedyncze słowa:

W języku polskim Maja samodzielnie, bez powtarzania za kimś w różnych sytuacjach korzysta ze 117 słów, w tym:

– 91 słów wypowiada albo zupełnie poprawnie albo z delikatnie innym dźwiękiem niż powinien być

– w przypadku 5 słów omija wybraną literę (zwykle pierwszą) np. (i) dziemy

– w przypadku pozostałych 22 słów upraszcza słowa albo nadmiernie je zmiękczając albo wypowiadając jedynie ich końcówkę lub początek np. kami to kamyk. Jedynie w przypadku słowa „wujek” wymyśliła coś zupełnie do wujka niepodobnego: „lolek,” chociaż „ujek” też się zdarza. Na szczęście propagowany przez moją mamę “uciu” się nie przyjął. 

Ponadto Maja odmienia 6 rzeczowników np. tata, tato, tatuś oraz 7 czasowników np. patrz, patrzysz, patrzy oraz jeden przymiotnik ła(d)nie/ ła(d)ne.

W języku angielskim Maja samodzielnie i z własnej inicjatywy używa 101 słów, w tym:

– 94 słowa wypowiada całkiem poprawnie

– w 4 przypadkach skraca słowo np. delicious to tylko „licious,” a w pozostałych gubi końcówkę np. close(d) lub wypowiada dość dziwnie, jak wspomniane przeze mnie wcześniej słowo „grapes,” które brzmi bardziej jak polskie słowo “pieprz.”

Jak widać język polski dominuje i tego się w sumie spodziewałam, ale zaskoczyło mnie pozytywnie, że jednak nie dominuje tak bardzo jeśli chodzi o słownictwo, przynajmniej na razie. No i fakt, że Maja posługuje się 218 słowami w wieku 18 miesięcy to dla mnie pozytywny szok. Tym bardziej, że wiem, że o wiele więcej rozumie niż umie powiedzieć.

Wyrażenia dwuwyrazowe:

Tutaj już bardziej widać dominację języka polskiego. Na 9 wyrażeń  dwuwyrazowych, które tworzy Maja, tylko dwa są w języku angielskim. 

Zdania:

Im bardziej zaawansowane wypowiedzi, tym bardziej widać dominację języka polskiego. Maja tworzy już 48 zdań, z czego tylko 2 są w całości w języku angielskim. Za to w języku polskim mamy aż 32 zdania. Pozostałe 14 to zdania mieszane np. Rabbit siedzi. (Królik siedzi).

Jako, że ten wpis mi wyszedł dłuższy niż planowałam w następnym wrzucę wszystkie słowa i wyrażenia, które zapisałam wraz z komentarzem w przypadku wybranych, bo było kilka zabawnych sytuacji. 

 Zdaję sobie sprawę, że jest bardzo możliwe, że moje dziecko korzysta z jeszcze większej ilości słów, wyrażeń i zdań niż zapisałam, chociażby z uwagi na to, że jak pracuję to nie notuję. Mój mąż mi czasem coś zgłasza, ale generalnie to co ja policzyłam to wszystko usłyszałam podczas mojego czasu z “bejbikiem.” 

JAK ZACHĘCAM MOJE DZIECKO DO UŻYWANIA JĘZYKA ANGIELSKIEGO – JĘZYKA MNIEJSZOŚCI

Od razu zaznaczę, że tutaj nie wspieram się żadnymi badaniami, żadnym doświadczeniem innych, tylko kieruję się swoją intuicją. Może źle robię, ale jak Maja o coś poprosi po angielsku, to jak tylko to jest możliwe to dostaje. Np. niedawno poprosiła o „bath” (kąpiel) i minutę później niosłam ją już do łazienki, chociaż wcale to nie była pora kąpieli.

Poza tym jak zadam jej pytanie, a ona odpowie „tak” lub „nie,” to ja od razu do niej „say yes” lub „say no.” Po tygodniu czegoś takiego sama zaczęła odpowiadać „tak, yes,” „nie, no” dokładnie tak jak piszę, czyli język polski najpierw. Śmieszne było to jak próbowała na mojej mamie „nie,” a jak nie osiągnęła celu to „no,” a moja mama nie zna języka angielskiego. Ostatnio coraz częściej odpowiada mi po prostu „yes” lub „no.” Podobnie np. jak mnie gdzieś ciągnie mówiąc “(I)dziemy.” to ją proszę “Say: come on.” i teraz też tego używa z własnej inicjatywy.

Gdy jest pod moją opieką każde wypowiedziane przez nią polskie słowo w mojej obecności tłumaczę na język angielski i zachęcam ją, aby po mnie powtórzyła. Zaobserwowałam też, że w mojej obecności częściej używa słowa „moon,” a w obecności męża księżyc (wypowiadane jak „cienżyc”), jakby rozróżniała języki. To samo jest z „eye” (oko), czy „rabbit” (królik).

Zdarza się jej, że ja pytam o coś po angielsku np. “Where’s…?” a Maja przy babci tłumaczy na polski powtarzając po polsku „Gdzie jest..?”” Ta świadomość językowa jednak nie przeszkadza jej w powiedzeniu „more” (więcej) do dziadka, który oczywiście języka angielskiego nie zna. Ostatnio właśnie mieliśmy zabawną z tym sytuację, bo dziadek owo „more” słyszał, jako „moo” (dźwięk, jaki wydaje krowa) i nie był w stanie się domyślić, o co Majce chodzi. Dopiero moja siostra usłyszała i mu wytłumaczyła, że to nie „moo,” tylko „more,” bo maluch chciał kolejny kawałek jedzenia.

Jeśli zna słowo tylko w jednym języku albo w jednym jest dla niej łatwiejsze do wypowiedzenia to miesza języki. Na pytanie taty: „Co jesz?” odpowiedziała „carrot” (“marchewkę”). Polskie słowo jeszcze w tym przypadku jest dla niej za trudne.

CZAS Z ANGIELSKIM VS CZAS Z POLSKIM

Przez pierwsze 17 miesięcy życia można powiedzieć, że Maja była w większości pod moją opieką, co oznacza większy kontakt z językiem angielskim niż polskim. Wyjątkiem były moje zagraniczne wyjazdy szkoleniowe, o których już kiedyś wspominałam, czy nasz ostatni wyjazd wakacyjny z mężem, więc od czasu do czasu zdarzało się, że mnie nie było przy niej od tygodnia do dwóch i wtedy wiadomo w 100% była otoczona językiem polskim. Jednak tak jak wspominałam pisząc o tym jak rozwinęła się jej mowa w okresie 15,5-17 miesięcy, nawet po przerwie pamiętała to, czego się nauczyła przed moim wyjazdem, a nawet jakby czuła większą potrzebę mówienia po angielsku i chociażby nazywania mnie „mummy,” a nie „mama.”

Wróciłam do pracy jak Maja miała 14,5 miesiąca, jednak z racji tego, że jestem nauczycielem, a to była połowa czerwca popracowałam jedynie dwa tygodnie i potem wakacje. Od początku września 2017 pracuję na dobre i średnio spędzam z moim maluchem ok. 30 godzin tygodniowo, co daje średnią nieco ponad 4 godziny dziennie. Wiadomo w ferie, czy wakacje, czy też jak wypadnie jakiś dzień wolny od pracy automatycznie ilość tego czasu wzrasta. Resztę czasu „bejbik” spędza głównie z mężczyznami mówiącymi po polsku: z moim mężem lub z moim tatą lub z jedną z babć, które również nie znają języka angielskiego. Biorąc pod uwagę, że każdego dnia przesypia średnio 3 godziny, to chyba moje 4 godziny po pracy nie wypadają tak źle. Podobno wystarczy 30 minut codziennie, aby osiągnąć fajne efekty w nauce języka u najmłodszych. Szczyt rozwoju słownictwa u nas przypadł w sumie na wrzesień, czyli na miesiąc mniejszego kontaktu z językiem angielskim niż wcześniej, a i tak jest fajnie i jestem miło zaskoczona efektem. 

Informacje z tego posta okazały się przydatne? Jeśli tak, podziel się z innymi. Jestem ciekawa jak rozwijacie mowę waszych dzieci i jak wam idzie. Działacie dwujęzycznie, czy skupiacie się na rozwoju jednego języka. 

Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz komentarz i podzielisz się swoim doświadczeniem.

Jeśli chcecie być na bieżąco zapraszam do śledzenia fanpage na Facebook’u i do subskrypcji (okienko na stronie głównej bloga i kanał RSS). Od kilku dni jest też możliwość zapisu na newsletter (jeśli nie wyskoczyło wam okienko podczas czytania bloga piszcie). W momencie jak będę mieć 100 zapisów na newsletter będę na bieżąco się dzielić informacjami dotyczącymi wczesnej edukacji zanim pojawią się na blogu w tematyce prawopółkulowości, czyli metody Domana, metody Shichidy i metody Heguru oraz dwujęzyczności i nauki języków. 

Jako, że nie znalazłam grupy dla rodziców wplatających metodę Domana w wychowaniu swoich dzieci, sama ją założyłam na Facebook’u. Dołączając do grupy możecie liczyć na naprawdę ciekawą wymianę doświadczeń. 

6 CommentsClose Comments

6 Comments

  • Joanna
    Posted 18 września 2018 at 18:24 0Likes

    Rany, mój syn ma 18 miesięcy. Rozmawiamy z nim, czytamy książeczki, słuchamy muzyki i mówi jedynie mama tata. Naśladuje też zwierzęta. Powinnam się martwić?

    • Posted 23 września 2018 at 11:03 0Likes

      Z tego co słyszałam jak dziecko nie mówi do drugiego roku życia jest czas na martwienie się. Średnia dla tego wieku to maks kilkanaście słów, ale to taka średnia i wiadomo należy brać też poprawkę na to że każde dziecko jest inne. Druga sprawa jest taka, że chłopcy zaczynają mówić później. Uwazam, że powodów do zmartwień nie ma 😁 Jak już coś mówi to z dnia na dzień będzie się rozkrecal. Założę się, że fizycznie jest o wiele bardziej rozwinięty niż moja córeczka w tym wieku 😁 Jedne dzieci inwestują w mowę, inne w coś innego. To jak mówi moja Maja pisze nie po to, zeby kogoś stresowac, ale żeby pokazać co można osiągnąć. U nas to samo co u was plus czytanie globalne. Na dzień dzisiejszy już w 3 językach.Prosze zacząć pokazywać słowa na kartach – rozwój mowy powinien przyspieszyć.

  • Ola
    Posted 2 marca 2020 at 14:58 0Likes

    Czy mogłaby Pani powiedzieć odnośnie liczenia tych słów. Czy wszystkie wypowiedziane spontanicznie czy tylko te adekwatne do sytuacji? A także ile razy używała danego słowa, żeby zostało “wpisane na listę”.
    Zastanawiam się nad tym odnośnie swojego syna 18m-cy, ma tak, że powie jakieś słowo raz, dwa razy a potem przez jakiś czas wcale. A powtarzać znowu to nie lubi ☹️
    Choć zdarzyło mu się po prezentacji po angielsku o warzywach powiedzieć pod nosem “onion” i coś co brzmiało “vegetables”. Pozdrawiam serdecznie

    • Posted 5 marca 2020 at 23:07 0Likes

      Było w tym wpisie: zapisywałam tylko słowa, które Maja samodzielnie i spontanicznie wypowiedziała bez żadnej zachęty z naszej strony. Niekoniecznie musiały pasować do sytuacji, byleby to były JEJ SŁOWA. Nie liczyłam tych, które po nas powtarzała w danym momencie np. tata mówi “kot” i Maja powtarza “kot.” Tylko to co wyszło od niej. Żeby zostało wpisane na listę wystarczyło, że usłyszałam raz. Lista prawdopodobnie mogłaby być nieco większa w języku polskim, bo mąż mi na pewno wszystkiego nie zgłaszał. Generalnie raczej się nie przejmowałam tym co się dzieje tylko robiłam swoje i z perspektywy czasu uważam, że to najlepsze podejście. Chłopcy często mówią później, co nie oznacza, że zawsze. Jak na 18-miesięcy to fajnie zaczyna z dwujęzycznością. Super 🙂 Fajny był ten czas, że czasem nawet ciężko było wyłapać, czy to słowo polskie, czy angielskie 😛

  • Ola
    Posted 10 marca 2020 at 22:50 0Likes

    Oj, jak ja czekałam na tę odpowiedź (myślałam, że system jakoś mnie poinformuje skoro zostawiam maila, ale mój mail też ma ostatnio gorszy czas). Oczywiście po moim kryzysie, na który jako lekarstwo wzięłam kartkę i wypisałam sobie co już powiedział z sensem lub nie (osobna adnotacja) i co już umie, to dwa dni później nastąpił przełom i w weekend pełno nowych aktywności, zaczął za mną powtarzać, i wrócił do gadania po swojemu.
    Dziękuje i pozdrawiam serdecznie

  • Posted 11 marca 2020 at 00:22 0Likes

    Nigdy nie wiesz, kiedy przełom nastąpi i to w tym jest najlepsze. Na rozwój mowy polecam nowe miejsca i wyjazdy. U nas za każdym razem działa i to nie tylko na rozwój mowy 😀

Leave a comment